Żony ze Stepford

Wyobraźmy sobie taką sytuację:
Zdalnie sterowna kobieta. Przychodzi zmęczona z pracy - wciskamy guziczek i już promieniejąc biegnie do kuchni robić pyszny obiad. Załamana pustym portfelem - jeden guziczek i już uśmiech na twarzy. Chciałaby uprawiać seks ale bez żadnych konsekwencji. Wciskamy guziczek - jest bezpłodna i odporna na wszelkie choroby. Po czasie jej się odmienia, teraz chce spełniać się jako matka - wciskamy guziczek i zachodzi w ciąże. Chce żeby dziecko było zdrowe - wciskamy guziczek i niepewne likwidujemy, a takie które prawdopodobnie będzie zdrowe zostawiamy. Poród naturalny to poród bolesny. Nie chcemy traumy - wciskamy guziczek.
Ojej figura się zepsuła wciskamy guziczek i już jest śliczna. Dziecko płacze po nocy - cholera gdzie ma ten guziczek, a może walnę o próg to przestanie, społeczeństwo mnie rozgrzeszy, przecież szukałam guziczka...
A potem, żeby nie trudzić się wychowaniem wcisnąć guziczek i oddać bachora do żłobka/przedszkola/szkoły. Niech się tam nim zajmą

Straszne? Feministki? Chciałybyście być zdalnie sterowane? Ubezwłasnowolnione przez (tfu!) mężczyzn? Walczcie z tym!

Żądajcie tabletek na zmęczenie i odchudzanie dotowanych z budżetu państwa. Żądajcie tabletek które bez konsekwencji zablokują wam płodność, ale za darmo. I refundowanych tabletek przywracających płodność. I takich, które umożliwią reset ciąży w przypadku podejrzenia o choroby.
I przeciwbólowych, i przeciwpłaczowych, i przeciw trudom wychowania. Walczcie o swoje prawa! To przecież wasze życie i wasz wybór!