Afgańska rozpacz
Przeczytałam w którymś z ostatnich tygodników (Newsweek?), że małżeństwo Sikorskich jest jednym z najbardziej wpływowych ludzi w świecie. Jak rozumiem - w tym eleganckim, podobno rozgarniętym umysłowo świecie, bo przecież polityk takiego Sudanu może sobie pisać na Berdyczów - i tam adresować swoja opinię.Nawet, jeśli przypadkiem ma dyplom Harwardu.
W związku z tym mam pytanie: dlaczego ci wpływowi państwo nie wytłumaczą, gdzie trzeba, że 400 polskich żołnierzy, nawet "podpartych" Rosomakami - nie wygra tej wojny? Tak, jak nie wygra jej NATO? Ja rozumiem, że Tuskowi wytłumaczyć trudno, chyba żeby się dało "wziąść go pod prezydenta", ale - może?
Pytanie nie jest bezzasadne. Sikorski był autorem pierwszej (przynajmniej dla mnie) książki o wojnie afgańskiej - w czasach, kiedy walczyli w niej (oczywiście przeciwko ruskim najeźdźcom) "wspaniali mudżahedini" - wspomagani przez USA zarówno sercem jak Stingerami, obecnie zwani talibami.
Książka poszła pod strzechy i oczywiście nie wróciła, więc nie dam głowy, że wszystkie moje "wiadomości źródłowe" pochodzą właśnie stamtąd , ale większość - tak. Po prostu - to była świetna opowieść o Afganistanie, ale także o samej wojnie, jej przyczynach i uwarunkowaniach, o sprawach, których nie można było dowiedzieć się z reżimowej prasy PRL-u, działającej pod hasłem: - "ze Związkiem Radzieckim na czele"
Niech mnie ktoś poprawi, jeśli czytał to u innego autora ( moze u Kapuścinskiego?), ale i tak Sikorski jest specem od Afganistanu, a Kapuścińskiego już nie ma...
A było to tak: ruscy popełnili zasadnicze błędy, przeprowadzając - oczywiście w imieniu "suwerennego" rządu Babraka Karmala (naturalnie przywiezionego w czołgu) ) reformę rolną, oferując ludności ziemię - w myśl zasad leninowskich.
Niestety, na co chłopom ziemia kompletnie bez wody, a w dodatku bez środków produkcji? Bo takie są afgańskie warunki. Woda oczywiście bywa i tam, tyle, że dostała się "zasłużonym", a narzędzia trzeba było kupić.
Naród, który niedawno (70 - 73 r) stracił 80 tys. ludzi na skutek straszliwego głodu, nie miał - przynajmniej jako masa - fizycznych, szczególnie finansowych możliwości zaczynania wszystkiego od nowa.
Do kompletu spraw - naruszono wszystkie możliwe tradycje, poczynając od publicznego mordowania mułłów, w myśl kolejnej zasady, tym razem o religii jako "opium dla ludu". Tyle, że w kraju islamskim nie był to szczęśliwy pomysł.
Resztę wiemy: Afgańczycy rodzą sie do walki.Podobno jest pusztuńskie powiedzenie: - "jeśli nie masz z kim walczyć - walcz z bratem".
No, cóż - walczyli już od czasu, kiedy ich tereny były "deptakiem narodów": przechodził tędy Jedwabny Szlak.Nie oparli się pochodowi Mongołów, ale już cała angielska potęga gorzko zawiodła się na pomyśle wojen z plemionami afgańskimi.
Oto cytat z Kapuścińskiego:
„(...) Aż skończyło się wszystko w wąwozach Tangegaru. Tangegar ma dla Afgańczyków takie znaczenie, jak dla nas Grunwald, tyle że tam odbyło się to trochę później, okrutniej. 16-tysięczna armia angielska została wprowadzona w zasadzki i wybita do nogi kamieniami. Ocalał jeden oficer, lekarz-weterynarz, któremu udało się zbiec, dotrzeć do Dżalalabadu, gdzie stały odwody angielskiej ekspedycji, i wychrypieć "The death" - i skonać."
Część afgańskiej story przypomniał gen. Polko: właściwie nie można walczyć z partyzantką, w skład której wchodzi Naród jako taki.
Jaka technika wojenna mogła przydać się w sytuacji, kiedy góral w łapciach wchodził na odpowiednią wysokość, chował się za skałką - i odpalał Stingera, strącając helikopter wielkości wagonu? Po czym schodził sobie do wioski, nasyciwszy oczy skutkiem tegoż odpalenia?
Jak można wygrać wojnę, w której jedna ze stron wprost pali się do śmierci, mając "zagwarantowany" raj? A ci, którzy jednak nie bardzo się palą, mają obowiązek pomszczenia przelanej krwi - i tak, czy siak - muszą walczyć przeciwko najeźdźcom? Ale jeśli nawet nikogo im nie zabito - talibowie znacznie lepiej płacą, niezależnie z jakich środków!
Z czegoś żyć trzeba, a wojna jest naturalnym żywiołem. Afgańczyk, któremu właśnie wóz bojowy przejechał przez poletko i zniszczył i tak wątpliwą nadzieję na nakarmienie rodziny - nie spyta o moralną czystość kasy, która mu płacą. Czemu ma się martwić o europejskich lub amerykańskich narkomanów, którym nikt niczego przemocą nie pcha do gardziołek, lub strzykawek?
Rozumiem: my mamy sojuszniczy, NATO-wski obowiązek.Rozumiem - choć mi się to nie podoba.
Ale - czy nie można jakoś wytłumaczyć tym cholernym aliantom, żeby dali sobie siana?
Zanim dadzą im?
I nam?
Może taki wpływowy facet...etc.
Baaardzo prosimy!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 7059 odsłon
Komentarze
p.s.
24 Sierpnia, 2008 - 09:44
mona
Przepraszam ewentualnych komentatorów: jesli mnie ktos nie oświeci - nie odpowiem. Nie umiem kliknąc na komentarze, w ogóle nie wiem, czy są.
mona
naucz się klikać, błagam! ZNAKOMITY TEKST ! ! !
24 Sierpnia, 2008 - 17:11
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
chyba sie nauczyłam
24 Sierpnia, 2008 - 19:49
mona
...własnie. Dzięki
mona
@mony
24 Sierpnia, 2008 - 20:00
A gdybyś jeszcze chciała "wrzucać obrazki", to jest to bardzo proste, musisz nacisnąć "włącz edytor WYSIWYG" pod odpowiedzią i wyskoczy Ci opcja wprowadzania obrazków, linkowania, itp.,
Pozdrawiam serdecznie;).
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
jejku. dzięki, Danz!
24 Sierpnia, 2008 - 20:18
mona
Aż sie boję sprawdzić!
mona
@mona
24 Sierpnia, 2008 - 20:22
Staram się jak mogę.:) Jakbym był za bardzo "bezczelny", to możesz mi "nawrzucać" na PW.
Pozdro.:)
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Cos Ty, wielkie dzięki
24 Sierpnia, 2008 - 21:00
mona
Ale się boję, że mi wybuchnie!
Spróbowałam - "błąd na stronie".
mona
@mona
24 Sierpnia, 2008 - 21:15
Próbuj, może to tylko wina browsera? Spróbuj oglądać nas na "operze". Polecam. Pzdr.
http://www.opera.com/
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
Podpisuję się :)
24 Sierpnia, 2008 - 10:05
Podpisuję się pod tym apelem :) Przy okazji prosimy o jakieś miłe wobec Polski komentarze w NYT. Pozdrawiam.
Kochaaany...
24 Sierpnia, 2008 - 19:55
mona
prosimy pięknie, ale sie chyba nię spodziewamy?
mona
@mona
24 Sierpnia, 2008 - 20:06
Masz dostęp do NYT? Wow.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
żadne wow
24 Sierpnia, 2008 - 20:22
mona
Odpowiadałam żółwiowi. Chłodnemu.
mona
NYT w każdym polskim domu!
24 Sierpnia, 2008 - 20:42
Jeśli pani AA obieca zmianę kursu gazety, tak że stanie się ona orężem propogandy polskiej za granicą :) to przecież kazdy szczery polski patriota zaprenumeruje przynajmniej po trzy egzemplarze :)
Nie obieca
24 Sierpnia, 2008 - 20:57
mona
Szybko przestałaby być celebrites.Miałam czas zapału na czytanie AA, przez prostą ciekawość: kto zacz.Naprawdę popełnia błędy "z nieświadomości", nie sprawdza, itd.
Jeden nagroda wiosny nie czyni.Muppety w WSI też są lauretami, co nie? Notorycznie są.
mona