Okupacja? Tak mi się zdaje!

Obrazek użytkownika mona
Kraj

To będzie tekst z bardzo długim wstępem, ale inaczej nie da rady. Nie wytłumaczę moich uczuć bez konkretnych przykładów.

 

Mam powody do nienawiści, zarówno w stosunku do bolszewii, jak do tzw. "nazistów", których u mnie w rodzinie nazywa się zwyczajnie - Niemcami. Te pierwsze są bardziej odległe w czasie, te drugie - wciąż świeże.

Mieszkając na Śląsku, w starej autochtońskiej dzielnicy, przekonałam się, że z czasem widok sąsiadów, byłych żołnierzy Wehrmachtu nie budzi już we mnie grozy, choć rozmowy - po pierwszych próbach - schodzą na plan starannie omijąjący tamten wojenny czas. Nie sposób znaleźć płaszczyzny porozumienia: oni też walczyli w imię haseł na własnych sztandarach, których potrafią bronić do dziś - składali przysięgę na te hasła i na te sztandary.

Znałam też oficerów radzieckich, wtedy bardzo młodych, więc pewnie dalej są oficerami. Nie chcę przyczynić się do ich identyfikacji, ale… W każdym razie ktoś w ich dowództwie popełnił głupią pomyłkę - i przysłał do mojego miasta dowódcę jednostki, mającego tu polską ( repatriancką) rodzinę, tak bliską, jak to tylko w rodzinie jest możliwe, wykluczając rodziców.

A o głupiej pomyłce piszę dlatego, że Ruscy mieli...zakaz kontaktu z tubylcami!!!

Oczywiście w tej sytuacji nie sposób było się nie spotykać - więc wybrano "grunt neutralny", na którym bywałam od zawsze. I tak wpadłam w tę znajomość.

Nie bardzo tym zakazem kontaktu się przejmowali: dowódca miał także zakaz poruszania się bez kierowcy, co kończyło się tym, że kierowca czekał na szefa i v -szefa ( a ten powinien być przecież komisarzem!) godzinami w najbliższych krzaczkach, miejskich zresztą, czyli nudnych. Z samej złości mógł sypnąć - ale nie sypnął.

To były świetne chłopaki, doskonale wykształceni oficerowie. Tyle, że straszliwie indoktrynowani: oni naprawdę wierzyli, na ten przykład, że ich ojczyzna kupuje ropę u Arabów - i sprzedaje nam...taniej, ze względów ideologiczno - misjonarskich. I nigdy nie zaprzeczyli, że - gdyby przyszło im do nas strzelać, to ...z ciężkim sercem....

Zresztą z tymi Ruskimi tak już mamy, nienawidzimy ich oficjalnie, jako nacji - ale z pasją przyjaźnimy się z nimi, jeśli trafi nam się poziom czysto ludzki. Tu akurat jest płaszczyzna do niekończących się dyskusji - od problemu Katarzyny II do gadania Lermontowem, czy Achmatową, nie wspominając już o Okudżawie.

 

Kiedyś jednemu zebrało się na chandrę. Indagowany na tę okoliczność, zeznał, że jest mu tu, w Polsce - okropnie.

A czemu?

Bo czuje się tu o k u p a n t e m, a to jest paskudne uczucie...

Wszystkie okoliczne ptaszki ćwierkały, że chodzi o dziewczynę, ale facet był tak piękny, że dziewczyna wcale nie była "od tego". W końcu była wychowana na " Czterech pancernych".

To jego ograniczał zakaz.

Najpierw trochę mnie przytkało w kwestii tej okupacji, ale traktuję ludzi poważnie, więc się nad kwestią zastanowiłam. W pierwszej chwili głównie dlatego, że żal mi było miłości, która nie miała szans.

Bo z mojego szczeniackiego, ówczesnego punktu widzenia …

Ja też byłam wychowana na tych” Pancernych„, czyli na żołnierskim braterstwie broni", itd. W dodatku jeden z nich był członkiem zaprzyjaźnionej rodziny, a drugi - właściwie został do niej przyjęty. Niemal zapominało się, że to jednak są ludzie z innej nacji, z innej armii.

Facet zmusił mnie do myślenia - jak z tym właściwie jest?

Jednostka istniała - przynajmniej dla mnie - od zawsze. Stacjonowała na skraju miasta, miała stamtąd wygodny "skrót" na dworzec, gdzie Ruscy mieli najwięcej interesów. Dość ogólnie mówili, że właśnie po to tu są - do pilnowania własnych interesów wzdłuż ważniejszych szlaków komunikacyjnych. Poruszali się więc po tej krótkiej, prawie zamiejskiej trasie, a włączając w to wspomniany zakaz kontaktów - właściwie ich się nie widywało. Wsio normalna, tak było zawsze.

Nie zetknęliśmy sie z jakąś żywiołową nienawiścią do tych Ruskich.

Jeśli kogoś naprawdę nienawidziliśmy - to milicyjnych "suk", tego chamstwa w niebieskich budach, które demonstrowało swoja siłę, swoja nikczemną bezkarność. Brrr...

No, dobra -pomyślało mi się - ale dlaczego właściwie oni, Ruscy, tu są, kiedy naszych u nich nie ma? Nasze pociągi też przejeżdżają przez Sojuz - choćby w drodze do Bukaresztu - przez Ukrainę. Dlaczego nasze wojska tam nie stoją?

A w ogóle - to czemu z wjazdem do nich są okropne perypetie, a oni tu pętają się bez najmniejszych trudności, jakby byli u siebie? Nawet, jeśli to robią dyskretnie?

Coś w tym było, zwłaszcza jeśli słyszało się o rajdzie na Warszawę, kiedy Gomułka obejmował rządy. I zdarzył się już Budapeszt, choć było to dawno. Jednak ślady po pociskach widziałam na własne oczy…Słyszałam w Budapeszcie opowieści o całych rodzinach, które szły - z byle narzędziem - rozwalać „pomniki przyjaźni”. To wszystko się zdarzyło, nie było wymysłem! A działo się w ramach jednego sojuszu…

Wyszło mi, że jednak ten oficer wie, co mówi. Obce wojska w moim kraju, wojska, które kiedyś ruszyły na stolicę tego kraju, z intencją narzucania mu praw i rządów - to j e d n a k są wojska okupacyjne. Nawet w imię jego nieszczęsnej miłości - nie mogłam rozżalonego okupanta pocieszyć. Miał rację.

ALE MUSIAŁ MI TO WYTŁUMACZYĆ RUSEK!

OD NIEGO ZACZĄŁ SIĘ CZAS MOJEJ REFLEKSJI !

W wolnym od wojsk okupacyjnych kraju, czuję się tak, jakbym właśnie teraz żyła pod okupacją. Teraz tę dawną, wspomnianą bezczelną siłę i nikczemną bezkarność, dawniej demonstrowaną przez pasażerów milicyjnych suk, przejęła władza, reprezentowana przez sejmową większość, uznającą, że przez głosowanie eliminujące głos części narodu - może zaprzepaścić demokrację. Robi to w sposób najbezczelniej ostentacyjny, jako partia i jako „ucieczka grzeszników” z tej partii.

Nie przekonuje mnie, że "takie są partyjne interesy obu stron" - czyli potrzebny jest PR.

 Dzieje się coś niedobrego. 

Nigdy, w czasach najgorszej komuny - nikt nie śmiał twierdzić, że znacząca część tego narodu jest bydłem, bo nie podziela jego poglądów politycznych ( jeśli te poglądy maja coś wspólnego z polityką...) Dla porządku - podobne słowa padały, w Belwederze, w czasach najcięższych dla odrodzonej Rzeczpospolitej, ale nigdy - publicznie. I nigdy w stosunku do Narodu.

Te słowa nie tylko pozostały bezkarne - ale zostały spopularyzowane, z wielkim zapałem, przez wszelkie klakierskie media, niegdyś zwane słusznie „gadzinówkami„

Nie słyszałam, żeby skarżył się na taki rodzaj traktowania ( dodajmy - "bydłem") więzień komuny, "bohaterski" marszałek Niesiołowski, plujący jadem na Prezydenta mojego kraju, na wszystkich, którzy myślą inaczej niż ten człowiek o niezwykłym, prawda, "harcie ducha". A więźniem był w czasach głębokiej komuny, w kraju pod okupacją, przeciwko której protestował.

I pozostaje bezkarny. Co więcej - wspomniane media wykorzystują ten błazeński temperament, niedwuznacznie „puszczając oko” do widzów, dla których ten cyrk robią.

 

Nigdy nikt nie nazwał publicznie polskich dyplomatów - "dyplomatołkami", ku uciesze gawiedzi - i tych, którzy zamówili taki tekst.*

Nigdy nikt w Polsce nie nazywał żadnego prezydenta chamem, nawet jeśli co poniektóry prezydent bardzo sobie na to zasłużył - a gdyby to zrobił, byłby z pewnością opalony w kratkę. Nigdy - w majestacie Prawa.

W Polsce nie było takiego zwyczaju, wprowadził go jakiś producent "mamrota", postać nieco egzotyczna - bo pod tą maska błazna kryje się inna twarz, twarz firmującego.

Ludzie, którzy konsumują wspólne zwycięstwo nad komuną, przejęli dokładnie takie same metody: "dajcie mi człowieka...", wymyślając komisje śledcze do niszczenia przeciwników politycznych - i fiasko tych swoistych sądów kapturowych ani krępuje, ani nie deprymuje biorących - "z ramienia partii" - udział w nieszczęsnym, kiepskim przedstawieniu. Więc proszę nie powoływać się na kolejną bohaterską przeszłość. Trzeba było tego nie niszczyć.

Wyroki wygodne dla rządzących już w tym kraju były - właśnie w czasie kolejnych okupacji.

Dlaczego przewodniczący Czuma robi, co robi, ośmieszając i siebie - i komisję? Fakt, nie warto być "człowiekiem honoru". To pojęcie tak bardzo się zdewaluowało, że dziś już spokojnie można być...

Dobra, zostawmy sprawy chlewa jego dyplomatycznym znawcom.

Całe miesiące, składające się na lata, słyszeliśmy, że PiS ma oddać władzę, natychmiast - bo wstyd. A dlaczego wstyd? Bo Jarosław Kaczyński śmiał powiedzieć: "My stoimy tam, gdzie wtedy, oni stoją tam, gdzie stało ZOMO".

Natomiast nie był wstydem rechot medialny, kiedy znieważano Polskę po - zresztą nielicznych, ale pilnie cytowanych - mediach.

„Nawet -na Jamajce„..

No i oglądamy obrazki spod sejmu, jako żywo przypominające "dawne, dobre czasy": demonstrujące związki zawodowe, protestujące przeciwko tym, którzy - napawając się własną mądrością i oczywiście - władzą, najzwyczajniej nie chcą z nimi rozmawiać, choć pretendują do solidarnościowego rodowodu. Teraz oni, rządzący, są tymi najmądrzejszymi w całej wsi, działają "dla dobra Polski" - wbrew związkowym „wichrzycielom”. Brakuje tylko „wyrostków” - ulubionego słówka z dziennika telewizyjnego i konferencji Urbana.

A może jeszcze brakuje tekstu, który już słyszeliśmy, a który pewnie się pojawi, nawet jeśli nie będzie dokładnie taki sam:

“Trzeba powiedzieć: dość! Trzeba zapobiec, zagrodzić drogę konfrontacji, którą zapowiedzieli otwarcie przywódcy "Solidarności". Musimy to oznajmić właśnie dziś, kiedy znana jest bliska data masowych politycznych demonstracji, w tym również w centrum Warszawy, zwołanych w związku z rocznicą wydarzeń grudniowych. Tamta tragedia powtórzyć się nie może. Nie wolno, nie mamy prawa dopuścić, aby zapowiedziane demonstracje stały się iskrą, od której zapłonąć może cały kraj. Instynkt samozachowawczy narodu musi dojść do głosu. Awanturnikom trzeba skrępować ręce, zanim wtrącą ojczyznę w otchłań bratobójczej walki „

W tym przemówieniu też powoływano się na naród - i naród odpowiedział.

Niektórzy zapominają , że Polska to nie jest kawałek mapy z ciemną linią wyznaczającą jej teren, że mieszkają tu żywi ludzie, zwani właśnie narodem. Te "miliony Polaków" , których Tusk miał niegdyś pełną gębę. Czy mają rację, czy nie - mają siłę, tę samą, z której rządzący wzięli - albo do której dopisali - swój partyjny, zakłamany rodowód.

Ci ludzie już raz uwierzyli oszustom, działającym - a jakże - "dla ich dobra", w ich imieniu, nie pytając ich o zdanie. Oni chcą tylko, żeby ich o to zdanie spytano, bo nikt już w Polsce nie jest tak głupi, żeby nie zdawał sobie sprawy z problemu rozbuchanych „pomostówek”. Ludzie demonstrujący pod sejmem też się na nie składają. "Nie wiedzą, co czynią"?

Ale jeśli ich głos nie ma znaczenia - to jest okupacja. Tama sama, jak za czasów komuny, jak za czasów „Solidarności”, walczącej przecież o głos wolnych związków zawodowych.I tu się właśnie zdarzył jeden z zapowiadanych cudów. Cud miłości: skłócone związki  już nie są skłócone.

ZOMO nie istnieje, ale strony sporu - jak przed laty, stoją tam - gdzie stały, robotnicy przeciw rozdętym władzą rządzącym. Jarosław Kaczyński mógłby się zatrudnić za wróżkę...Nie trzeba było długo czekać.

A ci ludzie, demonstrujący pod sejmem, już niedługo spytają: kto i za ile sprzedał, banki, porządne zakłady zbudowane na garbie ich ojców, kto - i dlaczego - nie może zrozumieć, że szpitale nie są własnością rządu, który gwałtem realizuje ogłoszony przez Sawicką przekręt, manipulując oszukańczymi słowami. Że stocznie, które oddano bez najmniejszej próby użycia argumentów o nierównym traktowaniu przedsiębiorstw polskich i niemieckich - też nie należą do rządu, a cały przemysł stoczniowy padnie - w imię promiennego uśmiechu wdzięcznej Angeli Merkel.

Czy partia, tak ostentacyjnie działająca wbrew interesom wielkiej gałęzi przemysłu, w zamian za tak tanią aprobatę - nie jest moim okupantem?

Ciekawe: zostaną użyte armatki wodne? Gaz? Czy pały?

Kto będzie śpiewał na zaimprowizowanej z ciężarówek estradzie? Która telewizja potępi „warchołów„?

A tak, na marginesie: to już się staje zabawne, że im więcej wygłupi się ten rząd, tym bardziej "Tuskowi rośnie"!

Awantura za awanturą: korupcja mieszkaniowa, narkotyki, kłamliwe oskarżenia niewinnych ludzi, mściwe orzeczenia sądów, wraz z tym najwyższym Trybunałem - widoczne gołym okiem.

A Tuskowi - rośnie!

Marszałek, umoczony jak diabli, najbezczelniej nie przychodzi na zaproszenie komisji sejmowej, ponieważ „on jest od kontrolowania tej komisji” - a w ogóle to „posłów PiSu jest tylko dwóch„. Więc on - we własnej wszechmocy - nic nie musi.

Marszałkowi pomyliło się z Panem Bogiem? Zgłupiał?

Pewnie tak, nie podlega żadnym prawom ustalonym dla zwykłych śmiertelników, może sobie jeździć po mieście z szybkością, jaka mu się podoba, może przegłosowywać - co chce, zapominając, że nie żyje w czasach dyktatury - a solą demokracji jest opozycja.

Bo eliminując opozycję - robi się z Polski kraj okupowany! Przez partię, która wygrała wybory ogólnym wysiłkiem wielu kombinatorów, oszukując głupie dzieciaki.*

Dawniej na wszystkich płotach pisało: "Telewizja kłamie"... Wraca "nowe"?.

Na koniec muszę nadmienić - zostałam rozśmieszona.

Kiedy oglądałam coś, co w Tusk Vison nazywa się rozmową, a było histerycznym atakiem Kolendy- „MALEwskiej" na Napieralskiego, nagle parsknęłam śmiechem.

Na oburzone spojrzenie dyrektora pilota grzecznie się wytłumaczyłam: właśnie zobaczyłam oczami wyobraźni taką scenkę - Tusk siedzi na przepięknym, premierowskim klo-klo w studiu, a ze wszystkich stron panie: Kolenda, Olejnik, Małgosia Od Badziewia, etc.etc.- stojące troskliwie, z mięciutkim, pachnącym papierkiem w różyczki, pojękujące chórem:

- "E -eeeęś, panie premierze! Jeszcze troszeczkę - a ludzie będą pana kochać! niech pan patrzy - słupki już rosną!"

Wulgarne? No, chyba nie bardziej, niż wypowiedzi niektórych polityków.

Bo wszystko to dzieje się w imię ambicji jednego, nie bardzo chyba zdolnego - jeśli aż tyle kłamliwych zabiegów potrzeba - człowieczka, który uparł się zostać prezydentem. I tych, którzy dla spodziewanych, bądź już pobieranych  beneficjów - zawarli układ, w myśl którego robi się ludziom wodę z mózgu.

A mnie - co za różnica, kto okupuje mój kraj? Czym się różni "polonische schweine" - od "bydła"?

* Odsyłacze dotyczą niezmiernie ciekawego artykułu o przekręcie wyborczym, napisanego przez Rewizora, który pozwoliłam sobie ukraść. Jest poniżej. Część materiału można znaleźć także u Maryli, na profilu.

Naprawdę ciekawe - czegoś takiego jeszcze nie czytaliście!

Brak głosów

Komentarze

Co do tekstu Rewizora, to przypominam, że przede wszystkim dotyczył tego, że wybory w czasie wyborów pewne organizacje pozarządowe prowadziły niby-neutralną kampanię zachęcającą do udziału w wyborach. Pod względem proceduralnym uchybień nie było.

Vote up!
0
Vote down!
0
#9491

mona
Nadużyciem było to, że ten niby neutralny tekst -"Idź na wybory, zmień Polskę" - nadawano do końca, w czasie obowiązującej ciszy wyborczej.
Widziałam go do ostaniej chwili.Własnie - jako neutralny.

Vote up!
0
Vote down!
0

mona

#9496

... Dziaduniem, że duża część tego narodu jest bydłem. Nawet chyba większa część.

Tylko po prostu widzę to odwrotnie od niego.

Poza tym świetny tekst.

Pzdrwm

triarius

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Think but don’t think too much, just fucking whack him.

Vote up!
0
Vote down!
0

Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

#9497