A niech ich wszystkich pokręci !!!

Obrazek użytkownika elig
Kraj

  Lech Jęczmyk w jednym ze swoich felietonów przytoczył następującą historię : Mieszkańcy Niniwy strasznie grzeszyli. Pan Bóg wysłał więc do nich proroka Jonasza, by sprowadził ich na dobrą drogę. Mimo, że prorok tłumaczył, że spotka ich kara boska i miasto ulegnie zagładzie, nikt się tym nie przejął i Jonasz został wydrwiony. Rzucił więc klątwę na występne miasto i udał się na pobliską górę, by by z bezpiecznej odległości oglądać zniszczenie Niniwy. Po jego odejściu mieszczan obleciał jednak strach, włożyli pokutne wory, ukorzyli się przed Bogiem i błagali o wybaczenie. Bóg ulitował się nad nimi i do żadnego kataklizmu nie doszło.

  Najbardziej niezadowolony był prorok Jonasz. Nie dość, że nie sprawdziły się jego przepowiednie, to jeszcze drwiny, którymi go obrzucono uszły mieszkańcom Niniwy na sucho. Jonasz był niepocieszony.

  W naszej prawicowej blogosferze mamy całe zastępy takich Jonaszy /nie mających jednak związku z siłami nadprzyrodzonymi/. Czują oni żywą niechęć do lemingów, MWzDM, miłośników grillowania oraz innych uciech, za to, iż albo wcale nie głosują, albo wciąż ulegają syrenim śpiewom Tuska oraz jego kompanów. Nie mogąc przekonać ich do swoich racji, nasi prorocy zaczynają marzyć o tym by spadła na niewiernych jakaś straszna klęska: kryzys finansowy, bankructwo, nędza, a wreszcie piąty rozbiór Polski. Jak kania dżdżu wypatrują nadciągających katastrof, nie mogąc się już ich doczekać. Marzą o wspaniałym dniu, gdy patrząc na sponiewieranych lemingów, będą mogli zakrzyknąć gromko: "A nie mówiliśmy !!!". Wobec tak cudownej perspektywy nie liczy się to, że sami Jonaszowie też dostaną w kość.

  Psychologicznie taka postawa jest może zrozumiała - propagandowo to istna katastrofa. Trzeba sobie uświadomić, ze NIKT normalny NIE chce być ofiarą kataklizmu. Masochiści, którzy pragną czegoś podobnego, będą uznani albo za złośliwych wrogów, albo po prostu za wariatów. Okrzyki typu "A niech ich wszystkich cholera wreszcie pokręci !!!" nie służą bynajmniej zdobywaniu zwolenników. Stosunkowo niewielu to rozumie. Można do nich zaliczyć na przykład blogera UPARTEGO /który zaproponował kiedyś by opozycja starała się brać w obronę "uczciwych dłużników" przed samowolą banków /TUTAJ//, a przede wszystkim profesora Zybertowicza. Ten ostatni w swoim przemówieniu zauważył, że w Polsce trzeba obniżyć poziom lęku. Nie można go zwiększać.

  Straszenie ludzi działa na korzyść władzy, a nie opozycji. Zamiast modlić się o kataklizm, lepiej przedstawiać konstruktywne propozycje, tak jak UPARTY.

Brak głosów

Komentarze

W zasadzie masz rację. Nie będę tańczył jak Zorba, bo to nie moja katastrofa. Choć jednak moja. Nie będę obrażonym - lub zadowolonym - prorokiem. Ale może naprawdę potrzebujemy katastrofy...?

Pozdrawiam

PS. Lech Jęczmyk, jeden z najlepszych polskich tłumaczy z j.angielskiego. Zawdzięczamy mu, m.in. Vonneguta.

Vote up!
0
Vote down!
0
#274452

Prośba o usunięcie tego właśnie wpisu (dubel), ale nie drugiego, bo w drugim jest poprawiona interpunkcja. Dziękuję :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#274458

Nie znam się, ale pamiętam. Rzeżnia nr 5. ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#274460

Do filmu wg tej książki muzykę wybrał i wykonał pianista wszechczasów (oczywiście wg mnie) Glenn Gould.
A jak Glenn Gould, to czyją muzykę wybrał? Oczywiście Bacha!

Ale ja jak zwykle "obok", nie na temat :-( Widać to silniejsze ode mnie.
A może po prostu - powiedzmy to brutalnie - "na temat" nie mam nic do powiedzenia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#274455

Oczywiście miałam na myśli "Rzeźnię nr 5", zagapiłam się. Proszę wybaczyć zaśmiecanie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#274461

A, daj spokój. Elig chyba nie poczuje się urażona takim "śmieciem". ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#274463

elig: Wolę brak katastrofy.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#274469

Mieszkańcy Niniwy strasznie grzeszyli. Pan Bóg wysłał więc do nich proroka Jonasza, by sprowadził ich na dobrą drogę. Mimo, że prorok tłumaczył, że spotka ich kara boska i miasto ulegnie zagładzie, nikt się tym nie przejął i Jonasz został wydrwiony. Rzucił więc klątwę na występne miasto i udał się na pobliską górę, by by z bezpiecznej odległości oglądać zniszczenie Niniwy. Po jego odejściu mieszczan obleciał jednak strach, włożyli pokutne wory, ukorzyli się przed Bogiem i błagali o wybaczenie. Bóg ulitował się nad nimi i do żadnego kataklizmu nie doszło.

  Najbardziej niezadowolony był prorok Jonasz. Nie dość, że nie sprawdziły się jego przepowiednie, to jeszcze drwiny, którymi go obrzucono uszły mieszkańcom Niniwy na sucho. Jonasz był niepocieszony.

Nie wiem, czy jest to interpretacja p. Lecha Jęczmyka, ale niewiele ma ona wspólnego z historią biblijnego Jonasza.
To Jonasz bowiem nie chciał posłuchać nakazu Boga, by upomnieć mieszkańców Niniwy, ale w końcu (po epizodzie z wielorybem) posłuchał.
I ostrzegł niniwian przed skutkami ich niecnych postępków, a ci mu uwierzyli. I się nawrócili. Więc Bóg nie zesłał na nich zapowiadanej kary -
to nie spodobało się Jonaszowi.

Pozdrawiam

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#274464

elig: Opisałam własnymi słowami to, o czym mówił Jęczmyk. Coś wspólnego z Biblią jednak to ma. Różnica jest taka, że Jęczmyk nie wspomniał o tym, co się działo przed misją Jonasza.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#274470

Tak. Trochę pomylił fakty, ale ogólnie wiemy o co chodzi :). Z drugiej strony pisze jakby w imieniu Nas, a ja nie czuję się jako Nas, więc to nie są "moje" słowa. Porównanie jest dość trafne, ale ja nie czuję się "lemingiem". Podejrzewam o co chodziło autorowi, ale chyba źle mu wyszło :]. Nie mniej artykuł dobry i daje do myślenia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#274475

elig: Komu źle wyszło? Mnie czy Jęczmykowi?

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#274521

Jęczmykowi, a odpowiedź była na post Anny :).

Vote up!
0
Vote down!
0
#274758

Człowiek już ze swej natury chce być ważny. Jeśli do tego uda mu się zrobić coś dobrego,wydaje mu się, że ołtarzyk mu się po prostu należy. Z Jonaszem pewnie było podobnie.
Mojżesz przez czterdzieści lat prowadzał swoją gromadę po pustyni,nie dane mu jednak było wprowadzić narodu wybranego do ziemi obiecanej. Kto inny cieszył się z tego zwycięstwa.
I wszystko jest jak najbardziej w porządku. Tak miało być. Myślę,że Pan Bóg oszczędził Mojżeszowi tej radości,żeby ustrzec go przed dumą z tego zwycięstwa.
Gdy wracam myślami do tego fragmentu z Biblii, pojawia mi się zawsze to jedno pytanie: "Czy to,co robię, robię to, bo tak trzeba, bo to jest słuszne, czy może, robię to dlatego,żeby wygrać? Pragnienie zwycięstwa może nie zauważać prostych,na pozór pokojowych rozwiązań,które mogą być kluczem do zwycięstwa.

Vote up!
0
Vote down!
0

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#274551