Michael Moor pilnie służbie zdrowia potrzebny!
Oto ważny dzień dla polskiej służby zdrowia - 08-01-2008. Minister Ewa Kopacz, zapowiedziała poważną i błyskawiczną reformę służby zdrowia. Jeszcze w tym tygodniu do sejmu trafi pakiet czterech ustaw. Kolejne poznamy w niedalekiej przyszłości./…/ Reforma dokonywana będzie pod hasłem "bezpieczny szpital”, „bezpieczny pacjent” i „dobrze zarabiający pracownicy służby zdrowia". Ustawy określą zasady restrukturyzacji szpitali i ubezpieczeń zdrowotnych. Zreformowana zostanie także karta praw pacjenta i określony koszyk świadczeń przysługujących z ubezpieczenia”. – Doniosła, między innymi, „Rzeczpospolita” http://www.rp.pl/artykul/16,81934_Kopacz__zaczynamy_powazna_reforme_sluzby_zdrowia.html
Donald Tusk w tym samym czasie na konferencji prasowej przyrzekał: "Biorę za te ustawy swoją osobistą odpowiedzialność". A Ewa Kopacz niezorientowanym w języku fachowców wyjaśniała zawiłości haseł.
Bezpieczny szpital to - dobrze zarządzający według prawa spółki handlowej menadżer, który głównie będzie rozliczny za efekty finansowe.
Zapowiedziała też, że „w dobrym szpitalu ma być dobry lekarz, dobra pielęgniarka i wbrew pozorom, cały dobry, dodatkowy personel" .
Jak pogodzić efekty finansowe z dobrze zarabiającym lekarzem i pielęgniarką? Tego wówczas minister nie wyjaśniła. Mogliśmy się tylko domyślać, że środki zostaną zapewnione przez dodatkowe ubezpieczenia.
W każdym razie głowy pacjentów o to nie musiały się martwić, bo hasło „bezpieczny pacjent” to nic innego jak koszyk świadczeń gwarantowanych.
Tyle dowiedzieliśmy się w styczniu.
W lipcu dobre samopoczucie pani minister zakłóciło Prawo i Sprawiedliwość nierealnym wnioskiem o odwołanie. Do wniosku dołączył się w żaden sposób nie uzależniony od trawki Marian Balicki w imieniu SDPL-Nowej Lewicy i Demokratycznego Koła Poselskiego. (Prawda, jaka piękna nazwa? Dwie literki dodać i ciągłość historyczna zachowana.)
Na szczęście nic z politycznej afery nie wyszło, bo premier osobistym autorytetem gwarantował pracowitość swego ministra. Zdaniem Tuska, minister zdrowia była bardzo zaangażowana w reformę służby zdrowia, i odwrotnie niż opozycja, dużo robiła, mniej mówiła.
Mniej więcej historię wszystkich zawirowań znajdziemy w internetowych wydaniach gazet. Po drodze zahaczymy o panią Sawicką, kłopot Balickiego (może waśnie dlatego sięgnął po trawkę?), problem oddłużenia szpitali, pomysł na likwidację NFZ, dziwne manewry minister przy liście leków refundowanych, protesty, biały stół itd. Ponieważ jest ona długa i kręta, niestety nie umiałabym wykreślić dokładnej trasy Ewy Kopacz i premiera – żyranta w drodze do oczekiwanych reform.
Co tam szczegóły, najważniejsza jest przecież meta.
W którym miejscu jest więc rząd? Może już na mecie? Dokładnie w tym, w którym chciał być. Z bronią u nogi, ale jeszcze nie gotową do strzału. A dlaczego? Złośliwi mówią, że poczekają do wygranych wyborów prezydenckich. Wtedy uchwalą sobie, co będą chcieli. :) Przy moim uporczywym dociekaniu przyczyn wciąż bardzo pomocną jest mi krótka, ale jakże przekonywująca analiza i to w gazecie, którą nigdy nie podejrzewałabym o kopanie leżącego, bądź co bądź premiera. Artykuł w „Nesweeku” pod wiele mówiącym tytułem - „PO nie pali się z reformą systemu ochrony zdrowia? - właściwie odpowiada na powyższe pytanie w zupełności. http://www.newsweek.pl/artykuly/artykul.asp?Artykul=28479 Naprawdę, pasjonująca lektura, zachęcała do niej już wcześniej na swoim blogu Maryla, a ja przypominam, bo warto o niej pamiętać, kiedy na wiecach wyborczych będzie się nam opowiadać o przyczynach zapaści służby zdrowia. Niech nikogo nie zmyli zawrotne tempo prac nad pakietem ustaw zdrowotnych, ani też potajemne negocjacje z SLD Boniego http://www.rp.pl/artykul/22,173665_Premier_kusi_sluzbe_zdrowia.html Podobno z koniecznością zabiegania o takie poparcie liczy się też PiS. Przyznam, że zupełnie nie rozumiem tych informacji. Po co miałaby lewica uchylać veto prezydenta, skoro sama już teraz protestuje przeciwko przygotowywanej reformie?! Ponieważ sytuacja mocno się zagmatwała i tak naprawdę już nikt nic nie wie, za wyjątkiem PR, ale tu tajemnic nikt nam nie wyjawi, proponuję dyskusję rozpocząć od początku, do wyborów wszak mamy jeszcze trochę czasu. Konstruktywna debata musi opierać się na rzeczowych argumentach, inaczej nie zdążymy nie tyle przed wyborami, ile przed własną śmiercią. Mam nawet pewien pomysł, który mi niedawno podsunęła Anita Piotrowska w „Tygodniku Powszechnym” http://tygodnik.onet.pl/34,0,13459,chora_ameryka,artykul.html Swoją recenzję filmu „CHOROWAĆ W USA” (Sicko) – Michaela Moor’a kończy ubolewaniem. – „W Polsce toczy się właśnie debata o prywatyzacji służby zdrowia. Dokument Moore’a mógłby być mocnym punktem odniesienia w tej dyskusji. Dlatego wielka szkoda, że film, tak szeroko dyskutowany na świecie, nie trafił do polskich kin”. Pani Anita nie doceniła telewizji. Kto chciał, we wtorek na Canal+ film ten mógł obejrzeć. Uważam, że bez względu na opcje polityczną i z pominięciem tejże u Moor’a, projekcja dokumentu powinna być obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą dyskutować o reformie służbie zdrowia. Niewątpliwe najkorzystniej dla polskich obywateli, tych zdrowych jeszcze, byłoby, gdyby obejrzeli go przede wszystkim entuzjaści dodatkowych ubezpieczeń i komercjalizacji opieki zdrowotnej. Czy mogą bowiem być pewni, że nigdy nie zbankrutują ani nie zachorują na schorzenie, które nie jest objęte ubezpieczeniem?- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1936 odsłon
Komentarze
"Czy mogą bowiem być
21 Sierpnia, 2008 - 15:04
"Czy mogą bowiem być pewni, że nigdy nie zbankrutują ani nie zachorują na schorzenie, które nie jest objęte ubezpieczeniem?"
A czy publiczna służba zdrowia leczy wszystkie przypadki? I czy nie może zbankrutować?
Piszesz:
"Konstruktywna debata musi opierać się na rzeczowych argumentach, inaczej nie zdążymy nie tyle przed wyborami, ile przed własną śmiercią. Mam nawet pewien pomysł, który mi niedawno podsunęła Anita Piotrowska w „Tygodniku Powszechnym(...)"
Nie widziałem filmu Moora, ale z tego co wiem, to jest on raczej propagandystą, niż dziennikarzem, czyż nie? Czy jego film to właśnie "rzeczowy argument"?
www.portaprima.com
Michael Moore
21 Sierpnia, 2008 - 15:15
to typowy przykład lewackiego ekstremisty, który pracuje w Hollywood. Pamiętam jego film o broni palnej. Skrajnie propagandowy, nakręcony na użytek jakiejś lewackiej mafii, która chce zakazać ludziom obrony prywatnej własności przed bandziorami, stawiając ich w efekcie wyżej niż każdego normalnego człowieka.
[quote="portaprima"]"Czy mogą bowiem być pewni, że nigdy nie zbankrutują ani nie zachorują na schorzenie, które nie jest objęte ubezpieczeniem?"
A czy publiczna służba zdrowia leczy wszystkie przypadki? I czy nie może zbankrutować?[/quote]
Widzę tutaj stare argumenty obrońców socjalu. Ale przecież są jeszcze fundacje i tego typu podobne organizacje dobroczynne, które pomagają poszkodowanym w różny sposób.
A poza tym te kilometrowe kolejki do specjalistów... to już ludzie kombinują, jak tutaj coś wyciułać, i pójść prywatnie.
Poza tym państwowy monopolista typu NFZ może obciąć kasę na leczenie jakiegoś tam schorzenia, bo ma takie widzimisię. No i co wtedy?
pozdrawiam
Kirker prawicowy ekstremista
Kirker prawicowy ekstremista
Witaj Prawicowy ekstremisto:)
21 Sierpnia, 2008 - 18:29
Jak by się kto pytał, to ja wszystkich rozumów nie pozjadałam i służby zdrowia sama nie zreformuję:)
Co wiem na pewno:
1. Takim "socjalistycznym" argumentem szermowano przeciwko powszechnemu ubezpieczeniu w USA.
2. Nie, to nie jest socjalistyczny pomysł. Przynajmniej ja tak tego nie pojmuję. Zgadzam się, by w imię solidarności społecznej, ściągano ode mnie składki na opiekę zdrowotną. Zgadzam się, by dziś, kiedy nie choruję ktoś inny z tych pieniędzy korzystał i chcę, by w potrzebie mnie poratowano. To umowa społeczna dla dobra wspólnego, a nie socjalizm.
3. Państwo, któremu powierzam moje składki nie rozlicza się przede mną z gospodarowania tymi pieniędzmi, marnotrawi je, dzieli niesprawiedliwie, nie zapewnia mi szybkiej pomocy w przypadku choroby, obsługuje mnie źle, wyciąga pieniądze na dofinansowanie koncernów farmaceutycznych obłudnie twierdząc, że pomaga tym biednym chorym. itd itp.
4. A państwo mi mówi, że nie potrafi zarządzać i najlepiej jak oddłuży poprzez komercjalizację, a potem sprzeda ten interes.Komu, za ile i na jakich warunkach?! Czy będę miała gwarancję, że najbliższy szpital nie ograniczy się wskutek podaży i popytu do operacji plastycznych a zawał nikogo nie będzie obchodził? Ja tego wszystkiego jako obywatel nie wiem, a chcę wiedzieć. Dysponent moich pieniędzy chce to zrobić bez mojej zgody i jeszcze mi wmawia, że to jedyne wyjście. To nie reforma, to grabież. A na diabła mi takie państwo?:))
5. Jest mi jednak to państwo drogie i potrzebne, więc jeśli chodzi o mnie wolałabym przywołać do porządku rządzących i zmusić ich do wykonywania uczciwie i porządnie tego, do czego się zobowiązali.
6. Cynizmem i draństwem jest wykorzystywanie służby zdrowia do kampanii wyborczej, ale do tego zdążyli już mnie wszyscy politycy przyzwyczaić. :))
Ale się rozgadałam:)
pozdrawiam
Katarzyna
Katarzyno
22 Sierpnia, 2008 - 08:26
Skoro piszesz: "Zgadzam się, by w imię solidarności społecznej, ściągano ode mnie składki na opiekę zdrowotną. Zgadzam się, by dziś, kiedy nie choruję ktoś inny z tych pieniędzy korzystał i chcę, by w potrzebie mnie poratowano. To umowa społeczna dla dobra wspólnego, a nie socjalizm.", załóż sobie fundację wzajemnej pomocy, a nie zmuszaj do takiej "dobroci" innych obywateli! Ja się na to nie zgadzam! Co to ma znaczyć: Umowa społeczna? Kto się z kim umawia? Wszyscy ze wszystkimi?
Z ekonomicznego punktu widzenia jest to katastrofa - wrzucanie pieniędzy do jednego wora, i potem rozdysponowanie ich wg. "potrzeb", oczywiście pomniejszonych o koszty przelewów, przewracania dokumentów, budynków, samochodów itp. wszystkich urzędów, przez które to pieniądze przechodzą..
@4. Prywatne spółki działają 20%-40% efektywniej niż państwowe. Za uratowanie przed zawałem ludzie są gotowi zapłacić więcej niż za operację plastyczną (za zwyczaj ;) ), więc nie ma się co martwić, że szpitale nie będą ratować ludzi z zawałów.
Ogólnie - lepiej się samemu ubezpieczyć! To wcale nie jest takie drogie, szczególnie, gdyby zniesiono całkowicie składkę zdrowotną. Poza tym, gdyby wszyscy się mięli ubezpieczyć prywatnie, ceny spadłyby jeszcze bardziej. Coraz więcej firm oferuje pracownikom ubezpieczenia zdrowotne w ramach umowy o pracę, dodatkowo oferując objecie nim rodziny.
www.portaprima.com
To prawda
21 Sierpnia, 2008 - 18:04
M. Moor lubi manipulować i faktami i obrazem do swoich tez:)
podobno socjalistycznych. Nie wgłębiałam się w to, bo o to niech się martwią Amerykanie. Faktem jest, że to jest dokument pewnej amerykańskiej rzeczywistości - systemu opieki zdrowotnej porównany z systemami Europy Zachodniej oraz Kanadą a nawet Kubą. Streszczenie jest pod linkiem Tygodnika Powszechnego. Po odsianiu pewnych, może nie fałszywych, ale jednostronnych propagandowych obrazków, reszta jest dla nas niezwykle cenna, bo odsłania mechanizmy systemu, do którego przecież nasz system koniecznie chce się upodobnić.
Warto obejrzeć i warto pod tym kątem ocenić proponowaną przez rząd D. Tuska reformę.
Pozdrawiam i dziękuję za komentarz
Katarzyna
Nie moge wejść na ten blog
21 Sierpnia, 2008 - 16:01
Nie moge wejść na ten blog na S24. Czy wy też macie ten problem?
@Doktorze
21 Sierpnia, 2008 - 16:39
Naprawiłem;).
Pzdr.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".