Polityka, muzyka, kiełbie we łbie, mercedesy...
Dużo się ostatnio dyskutuje o jakże istotnej sprawie: czy ta piosenka na Ojro 2012 to fajna, czy niefajna...
Temat bzdurny, typowa zapchaj-dziura - to stwierdziłem, że i ja sobie trochę pobzdurzę. Tylko może odrobinę w innym stylu.
Na swoim blogu interyjnym uraczył nas pan Rafał Ziemkiewicz następującymi przemyśleniami:
"O dziwo, pogarda dla koko-spoko połączyła na Twitterze i portalach społecznościowych ludzi uważanych za wyrazicieli opinii salonu z tymi, którym lemingi zwykły ubliżać od "pisowców"."
Żeby była jasność. Bardzo lubię czytać Ziemkiewicza, czasem się z nim zgadzam, czasem nie, zawsze doceniam pióro i warsztat. Ale zacytowane wyżej zdanie - to kompromitacja. Dość znamienna zresztą, bo zdradza pewien model pojmowania rzeczywistości, charakterystyczny nie tylko dla Ziemkiewicza.
Otóż, wyraża pan Rafał zdziwienie faktem, iż ludzie o różnych poglądach, archetypiczne lemingi i pisiory - zgadzają się. I wspólnie - jak tak można! - krytykują piosenkę. Że słaba.
Czy ta piosenka to chłam czy arcydzieło - nie ma najmniejszego znaczenia. Każdy może mieć swój gust w kwestii, było nie było, sztuki. I tyle, pogadaliśmy. Póki co od naszych gustów muzycznych, malarskich czy poetyckich los Polski nie zależy (chciałoby się dorzucić: na szczęście!).
Ale zjawisko wrzucania wszystkiego do jednego worka z polityką istnieje, i nie tylko Ziemkiewicz już dawno uległ temu stereotypowi. Obawiam się, że większość ludzi również. A przynajmniej takie wrażenie odniosłem śledząc dyskusje w internecie (i nie tylko), wypowiedzi osób znanych (i nie tylko), fachowe oceny (i nie tylko)...
Gdybym napisał, że z założenia muzyka z polityką nie ma nic wspólnego (aczkolwiek może zostać, jak wszystko, w polityce wykorzystana) to byłby truizm. Spróbujemy wobec tego inaczej.
Rzecz pierwsza. Dlaczego próbuje nam się wcisnąć, że wszystko, największą bzdurę, mamy rozpatrywać z punktu widzenia naszych poglądów politycznych? Ba, należy... - nie WOLNO wręcz, w jakiejkolwiek sprawie, mieć poglądów zgodnych z naszym zaprzysięgłym wrogiem. On lubi zielony - mnie nie wolno, on pije białe wino - mnie zostaje czerwone, on słucha... a nie, to już przecież było.
Jeśli tęsknicie za odniesieniem do "zycia publicznego" - na życzenie. Kaczyński wezwał do bojkotu Ojro. Pada "argument", tak, ale do bojkotu wzywa też Erika Steinbach - i, olaboga, jak to wygląda.
Co za brednie. Kaczyński postąpił słusznie bądź niesłusznie. I każdy może myśleć, co chce. Ale co ma do rzeczy Erika Steinbach? Czy, jeśli Erika powie, że dzisiaj świeci słońce, Kaczyńskiemu już nie wolno? A jeśli coś bąknie o "ładnym słoneczku" - źle to o nim świadczy?
Na wartość opinii nie wpływa fakt, czy i kto podziela tę opinię. Rację się ma (albo nie) niezależnie od tego, czy tak samo (inaczej) rzecze (nie, nie Zaratustra) pan Iksiński, pani Igrekowska, względnie Angela Merkel do spółki z Barakiem Obamą. Dobra, Zaratustrę też można dorzucić.
I rzecz druga. Stara maksyma: "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem" jest głupia. Przyjacielem, którego należy bronić, wspierać, ewentualnie podzielić się ostatnią bułką albo pogłaskać, nie stanie się nigdy ktoś, kto tyle ma ze mną wspólnego, że nie cierpi sąsiada pijaka. To tylko druga osoba, której nasz kochany sąsiad również gra na nerwach, nikt więcej.
Aha, zaczęliśmy od piosenki. Do tej pory "upolityczniona" do imentu. Ale: to, że lemingi krytykują "Koko" (czy jak mu tam) i pisiory też krytykują "Koko" nie robi z nich (politycznych) przyjaciół.
Po prostu, jednym i drugim piosenka się nie podoba.
Jeśli ktoś nie zgadza się z treścią powyższego wywodu, a jest właścicielem mercedesa - wzywam do natychmiastowej sprzedaży samochodu. Mercedesem jeździł Hitler!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3253 odsłony
Komentarze
@Max
7 Maja, 2012 - 14:02
Dobre!!!
Dodam jeszcze, że (Ferdinand) Porsche konstruował czołgi, silniki Maybacha używane były przez Luftwaffe....;-)))
Ziemkiewicz (i wielu, wielu innych po "naszej" stronie barykady) ujawnił - nie po raz pierwszy zresztą - jak głęboko tkwi w nas wszystkich tzw. instynkt plemienny. ;-)
Pozdrawiam
Podziękował :Instynkt
7 Maja, 2012 - 14:13
Podziękował :)
Instynkt plemienny - zgadza się :). Tylko skala...
CZasem mam wrażenie, że przeniosłem się do XVI wieku, do Francji czy Niemiec, a gdzieś za węgłem czyha wraży hugenot czy reformowany... z widłami.
Broń Boże nie nawołuję do "jednoczenia się" i "zgody ponad podziałami" jak światłe salony, są rzeczy, których nie zaakceptuję i ludzie, którym ręki bym nie podał - ale nie bedę gardeł podrzynał imię wyższości kiełbasy zwyczajnej nad parówką...
@Max
7 Maja, 2012 - 14:23
Hugenotów to najlepiej...po nocy! :-)))
Kalwin Jan z widłami to najczystsza prawda historyczne, biorąc pod uwagę to, co wyczyniał w Genewie! :-)))
A podrzynanie gardeł - tylko w przypadku wędlin z najwyższej półki! :-)))
Przepraszam za żarty, ale Twój tekst wprowadził mnie w dobry humor. ;-)
Pozdrawiam i znikam
Re: @Max
7 Maja, 2012 - 14:34
Również nie pisałem notki będąc w wybitnie poważnym nastroju :). Co nie zmienia istoty sprawy - zjawisko istnieje.
pozdrawiam
Bardzo celnie, Max. Przykłady historii wynalazków
7 Maja, 2012 - 15:16
(tak, tak, samochód był swego czasu wynalazkiem, choć trudno w to dziś uwierzyć) można mnożyć. Tak samo jak można bez trudu znaleźć wiele dowodów na istnienie takiego schematu myślenia, jakim dał plamę RAZ. Tylko że ja tak mam z ludźmi, których cenię, że widzę ich wady, a mimo to ich lubię...
Z pozdrowieniami
ossala
P.S. Zapomniałam dodać, że w ogóle nie wiem, o jaką piosenkę
7 Maja, 2012 - 15:31
chodzi... Ot, widzisz jak to jest, jak się ma ważniejsze sprawy na głowie niż piosenka na Ojro.
Ziemkiewicz też powinien mieć ważniejsze.
Ossalo, Przecież to temat
7 Maja, 2012 - 16:13
Ossalo,
Przecież to temat "number one" chyba już od tygodnia...
Zastępczy, raczej oczywiste.
Ale to nudno tak ciagle o tej benzynie po 6 złotych, o tym chlebie, a już zupełnie nudne - o Smoleńsku pisać. A jak nie nudne - na pewno politycznie niewygodne.
Euro fajny temat, komedianci biegający za piłką też niezły, a już taka piosenka - ho, ho.
_______
Klopotowski jest lepszym lemingiem
7 Maja, 2012 - 15:20
od Ziemkiewicza, ktoremu zdarzylo sie tylko male potkniecie ;)
A sprzyjajacy opozycji (?), Klopotowski regularnie kadzi - raz opozycji, raz waaadzuni. Prywatnie taka postawe nazywam... kameleonizmem Bozenki.
* Kolezanka ma kameleona Bozenke - stad to okreslenie ;)
pozdro.
baca.
Re: Klopotowski jest lepszym lemingiem
7 Maja, 2012 - 15:40
Toteż od Ziemkiewicza wymagałbym więcej niż od Kłopotowskiego :). Felietony Kłopotowskiego mają dla mnie pewien walor, istotnie... Aczkolwiek nie sądzę, aby jego intencją było - bawić ludzi własnym kosztem ;). Ziemkiewicza traktuję poważnie.
Ale to nie tylko Ziemkiewicz (on mi akurat wpadł "pod pióro"), zwykli (czyli nie dziennikarze, nie politycy, nie "cełebryty") ludzie podobnie...
Już niedobre jest pierwszeństwo osoby nad tezą. Czyli : ważniejsze KTO mówi, a dopiero potem posłuchamy CO mówi.
Jak to "nasz" będziemy łagodni i wyrozumiali. Jak "wróg" - na pewno jakiś haczyk się znajdzie. Powiedzmy, normalne, tego nigdy do końca nie unikniemy.
Ale zalecenie, powiedzmy, że do mnie skierowane: uważaj jakie masz zdanie, bo ten, tamta i ów mają podobne/różne - zakrawa na groteskę. Obraża nasz intelekt, nawołuje do stadnego podążania za obowiązującą doktryną. Nawet w najbardziej nieistotnej kwestii.
Przecież najpierw (ponownie napiszę dla ułatwienia: ja) wyrabiam sobie zdanie na podstawie uprzednio zebranych przesłanek. Potem, ewentualnie, rozglądam się i widzę: o, ci myślą tak samo, ci podobnie, ci inaczej.
Teraz, jeśli chcę, mogę wyciagnąć wnioski co do innych ludzi...
A nam proponują spacerek za Szczurołapem z Hamelin.
PS. Obrazek (zdjęcie?) niesamowity :). Nie chce się wierzyć.
MAX
7 Maja, 2012 - 15:43
Witaj,
nie nazwałbym tego dyskusją, choćby z powodu "rangi" tematu.
Ziemkiewicz, jak widać też musiał dać głos.
Głosowania przez internet tyle samo warte, co anonimowe sondy, a jedność różnych stron to tylko pozory.
Wszakże na co dzień stoimy często w tych samych kolejkach.
Może od gustów los Polski nie zależy, jednak od sposobu czucia i myślenia na pewno.
Wydaje się, że poranna jajecznica też jest ściśle powiązana z polityką. Cóż, chyba zastąpiła białą chusteczkę...
Bo nam się wszystko z pupą, znaczy się polityką kojarzy, albo ma...
Na szczęście fakt, że być może mój wróg czyta podobne książki, lubi podobną muzykę i nie daj Boże nosi te same jeansy, nie czyni w zasadzie podmiotu wspólnego. Bo tu właśnie podmienia się go na przedmiot.
Z jazdą po Kaczyńskim to nie tylko żenada, ale i wytrysk z automatu propagandy. To znany sojusznik Rosji, w sprawie Julii też.
I tu wracamy do gustów, w kontekście opinii, jest tak jak piszesz. Wartość, treść, a nie zbieżność, niekoniecznie opinii, a najczęściej stanowiska wynikającego z polityki, to winno stanowić podstawę osądu intencji.
Wróg naszego wroga, to co najwyżej przez chwilę może mieć z nami zbieżne interesy, jak szybko się one rozjeżdżają uczy historia.
A polityczne przyjaźnie chyba nie istnieją.
Moim Mercedesem nie jeździł Hitler, sprawdziłem rocznik.
Pozdrawiam
jwp - Ja też potrafię w mordę bić.
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Cześć, Tematem, tak
7 Maja, 2012 - 16:55
Cześć,
Tematem, tak naprawdę, nie jest ani "koko", ani "ojro"...
Po części odpowiedziałem pod komentarzem Bacy, spróbuję uzupełnić.
To, że nam się kojarzy nawet przysłowiowy fragment anatomii Maryny z polityką, to jeszcze ujdzie.
Czy to był Dostojewski? W każdym razie: "spróbuj nie pomyśleć przez 15 sekund o polarnym niedźwiedziu o błekitnych oczach..."
Gorsze jest wpychanie nas (sami też się wpychamy własnoręcznie) w tryb myślenia i oceniania, któremu brakuje logiki, sensu, czegokolwiek...
Wilde włożył w usta jedengo ze swoich bohaterów następującą wypowiedź: nie jest istotne czy mówiący dane słowa wierzy w nie - nie zmienia to ich wartości. Trochę redukcja do absurdu, owszem - ale warto się zastanowić, czy aby nie ma tu dużej dawki.. zdrowego rozsądku.
Już dawno pomyliła nam się ocena i wiarygodność konkretnej osoby zwartoscią informacyjną jej wypowiedzi.
Oczywiście: osoby mądre, uczciwe, zaufane mają większą, statystycznie, szansę na wypowiedź mądra, uczciwą, itp...
Ale to nie jest reguła. Podobnie: skończony łajdak nie musi zawsze kłamać, a głupcowi zdarza się rozumować trafnie.
Nic prostszego, niż wyłączyć własny mózg, postawić na autorytety, emocje. Będziemy mieli dodatkowo luksus przebywania po "właściwej stronie". Bo właściwa strona to ta, która lubimy... prawie zawsze.
Wszystko sprowadza się do - efektywnego używania własnego intelektu. Tylko, że nam się nie chce.
_____________________
Dowolny, oficjalny czy nieoficjalny, guru generalizacji miałby "nieodparty" argument na poparcie swoich tez. Także RAZ, gdyby postawić mu taki zarzut, jak to uczyniłem.
Podłyby słowa o konsekwencji, o spójności poglądów, o tym, ze jedno z drugiego "wynika".
Ależ nie, nic nie wynika. Światopoglad człowieka składa się z multum elementów, można zgadzać się z kimś nawet i w 80%, ale pozostałe 20% będzie się różnić.
Guru chcieliby całkowitej uniformizacji.
Z przykładów "drastycznych". Słynne hasło "Polak-katolik" ma być synonimem patriotycznej postawy. Gdzie tu miejsce dla mnie, któremu niezbyt blisko do Kościoła (aczkolwiek doceniam ia szanuję rolę, którą pełni)?
Fałszywy sylogizm - bo konsekwetnie (właśnie: konsekwentnie ;)) jeśli nie spełniam warunku bycia dobrym katolikiem, nie bedę też patriotą... A wiem, że jestem :)
Zbitki, pseudoarchetypiczne modele, z których istoty czesto nie zdajemy sobvie sprawy, zakorzeniły się dość głęboko.
Tak na czasie. Kibicowanie polskim piłkarzom przejawem patriotyzmu? Tak? A zasadniczo, dlaczego?? Piłkarstwo to forma działalności rozrywkowej ;). Jest pokaz, jest "show", podoba mi się, płacę za oglądanie. Nie, nie płacę.
Ale nam, już za komuny, wkładano do głowy co innego. Wtedy był to swoisty wentyl bezpieczeństwa - a czym jest teraz?
Wiadomo :)), ale to też temat na osobną dyskusję.
Na zakończenie, bo się rozpisałem, wracając do punktu wyjścia. Według ziemkiewiczowskiej typologii, jesli nie podoba mi się "koko" bratam się z lemingami, a powinienem bronić, bronić, jak... niepodległości.
Dlaczego, jeśli akurat mi się nie podoba ten kawałek?
Czy to jest miara czegokolwiek, stosunek do trzyminutowego utworu muzycznego?
A ilu... uległo presji w tym i w innych przypadkach??
a niby dlaczego RAZ jest be?
7 Maja, 2012 - 16:25
Ma rację. PO robiło z EURO swoją polityczną szopkę, to niech teraz pije piwo, jakie sobie nawarzyło przy okazji kręcenia lodów:):):)
Wszystko jest polityką, a już stadiony, autostrady i "wizerunek Polskie na świecie" z pewnością. Mieli nam, zaściankowcom, pokazać, no to pokazali (nie po raz pierwszy). Zabawne, że tak nie tyle zaściankową, co "chodnikową" i w ogóle ch..ową pioseneczką. To nawet nie jest "cepelia", tylko badziewie w stanie czystym. Niech się lemingi za Tuska wstydzą (Kaczce akurat się tego nie przypnie), skoro on przynosi nam wszystkim wstyd przed "cywilizowanym" światem.
Paradoksy się mnożą, bo premier-trampkarz pokłócił się był niedawno z kibicami. Teraz nagle broni kopania "balona obszytego skórą" przed Kaczyńskim, jak "kibol"????
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: a niby dlaczego RAZ jest be?
7 Maja, 2012 - 17:22
RAZ jest "be" jeśli chodzi o to konkretne zdanie, o podejście.
Generalnie, nic do niego nie mam :)
Oburzenie: jak i pisowcy i lemingi mogą mieć takie samo zdanie - dobitnie kojarzy mi się z szufladkowaniem.
Dla niego jest oczywiste, że to dziwna sytuacja, dla mnie oczywiste, że to coś normalnego :)
Za piosneczkę się nie wstydzę(niby czemu?), ale akurat zaliczam siędo tej grupy, która zapytana powie: chłam.
Nie musze mieć racji, ale taki mam gust.
RAZ nie przyjmuje do wiadomości, że kategorie estetyczne, postrzegania sztuki, nie mają nic wspólnego z poglądami politycznymi. Może dla kilku osób już tak jest (upolitycznić można i kawałek stołu, vide zamach na Hitlera 44' ;)), ale w tym przypadku ludzie dali wyraz swojej niechęci do sztuki, która im się nie podoba. RAZ zbudował zamek na piasku.
Ciekawe, czy gdybym wziął na tapetę kogoś innego (ale akurat jego blog wpadł mi w oko), nie byłoby trudno znaleźć podobny przykład "zaangażowania", kogos innego niż powszechnie w pewnych kregach lubiany RAZ - czy opinie komentujących tutaj byłyby podobne, czy inne? ;)
Wiem, perfidne pytanie :))
należę do "pewnych kręgów", Max, więc się nie dziw! :):):)
7 Maja, 2012 - 17:32
Fakt, nie jest winą nikogo, że (nagle) lemingi mają podobne gusta. Podejrzewam, że lemingom też nie podoba się wrzucanie do jednego wora z "oszołomami". Myślę jednak, że RAZ nie to miał na myśli, a dobrze zrobił wskazując na wzrost poczucia... estetyki u lemingów. Teraz może pora na etykę:):):)
-----------------------
"Dixi et salvavi animam meam"
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Re: należę do "pewnych kręgów", Max, więc się nie dziw! :):):)
7 Maja, 2012 - 23:49
mmm.. tak, lemingi oburzone, w dużej części wiadomo czemu.
"Bo to ci po 50-ce głosowali" - widziałem taki komentarz.
No popatrz, jacy wyrafinowani ;).
Pamiętasz 3-kę, 60 minut na godzinę?
Było takich dwóch przygłupów jak gadali... za cholerę imion nie pomnę ;) Zazwyczaj komentarze do meczów ;)
I tekst:
"kupiłem etażerkę, a dołem puściłem serię z "tygryskiem"."
Oto leming. ;)
O oburzenie, co do gustu, podejrzewam własnie tych "pisiorów", co się wyłamali. Tu bym szukał "nieprawomyślnych".
"zjawisko wrzucania wszystkiego do jednego worka z polityką
7 Maja, 2012 - 16:28
istnieje", np.:
"Kogut" Kilara przerobiony na "Koko" i Order Orła Białego dla Kilara
(03.05.2012 - http://www.dziennikzachodni.pl/artykul/566841,wojciech-kilar-otrzymal-order-orla-bialego,id,t.html?cookie=1)
A mi się szum wokół piosneczki kojarzy z czymś innym!
8 Maja, 2012 - 00:18
Pioseneczka koszmarna, ale....
KTOŚ ją wybierał - a teraz niewykluczone, że ten sam KTOŚ na nią strasznie wyrzeka.
Czy to aby nie zaczyna być normą w Polsce?
Bo obecnie nam panujących - wielce szanowny parlament oraz wielce szanownego prezydenta również KTOŚ wybierał i ten sam KTOŚ tego teraz gorzko żałuje... (znam dużo takich ktosiów, oj znam!).
Jedyny problem polega na tym, że w ponownych wyborach znowu wybrałby tak samo - wszak pisiory są gorsze od wszystkich diabłów!
Argumentacje do piosneczki podobne - wszak były gorsze pieśni! A to przynajmniej w ucho wpada (niestety....).
Niezależnie od poglądów - jedno mnie cieszy. Otóż nasz wspaniały selekcjoner-wizjoner tak doskonale przygotował polską piłkarską reprezentację na euro (zapewne z góry przewidując wybór przeboju - och zaiste mędrzec nad mędrcami), że nie ma ona najmniejszych szans wyjść z grupy. Wobec czego niewątpliwy hit nie będzie szczególnie długo grany.
Żart połączonych we wspólnej niechęci do przeboju politycznych (i nie tylko) antagonistów - "prawdziwy dramat by był dopiero wtedy gdyby "Koko Euro spoko" śpiewała niejaka Edyta G.!" (w domyśle - tak samo jak hymn...).
Pozdrawiam.
Kasia
kasianna
Prywatnie? No, ciężko,
8 Maja, 2012 - 00:49
Prywatnie?
No, ciężko, żeby mi wpadało.... :))
raz:
http://www.youtube.com/watch?v=DUmq1cpcglQ
dwa:
http://www.youtube.com/watch?v=9KYtZ6SRSGQ
trzy:
http://www.youtube.com/watch?v=C2ODfuMMyss
(znam lepsze wersje, ale współcześnie, Diana... no, umie:))
No i co ja mam, biedny, zrobić? ;)))
Rozumiem, ze komuś się koko podoba.
Nie wartościuję.
Ale nie przekładajmy gustów muzycznych na - nomen onem, patriotyzm.
_____
Nie wyjdziemy z grupy. Dlaczego jakoś się podle uśmiecham, jak to piszę? ;) Sam nie wiem ;)
Ale, ale - pamiętam też wyjątkowo koszmarną twórczość powstałą na okoliczność mistrzostw w 1982 roku w Hiszpanii.
Lat wtedy miałem niewiele, ale trauma pozostała. ;)
"Entliczek- pętliczek, co zrobi Piechniczek" - dla niezorientowanych, ówczesny trener.
Albo coś bardziej romantycznego: "Uliczkę znam w Barcelonie, w uliczkę wyskoczy Boniek...".
Kicz, to jakaś tradycja tutaj. No ale, do licha, kicz to KICZ.
pozdrawiam
"to jakaś tradycja tutaj"
8 Maja, 2012 - 01:10
Świecka, i wtedy i wcześniej hity śpiewali ulubieńcy władz.
Tak jak i dziś. A jaka władza, taki przebuj :)
Re: "to jakaś tradycja tutaj"
8 Maja, 2012 - 01:18
To był żenujący spektakl.
Fakt, miałem wtedy 10 lat, ale pamiętam narodowe (świeckie) nabożne podejście.
Puste ulice. Transmisyja meczu idzie.
Parę lat później do nie dotarło. To był 1982 rok. Zaraz po stanie wojennym. Cóż lepszego, niż - igrzyska? Tandetne, bo brak trupów, jak to bywało drzewiej (Rzym był bardziej konsekwentny), tym niemniej?
A, może ktoś z Was pamięta lepiej. Ludzie to kupili, ten szajs? Bo obawiam się, że tak. Bo po co być Polakiem patriotą demonstrującym, kolportującym bibułę, działającym w podziemiu - lepiej być Polakiem patriotą kibicującym polskiej drużynie. Też fajnie, a o ile bezpieczniej.
Czy mój cynizm bezpodstawny?
Dusza kibica nie jest specjalnie skomplikowana,
8 Maja, 2012 - 09:31
identyfikuje się i już. Im gorzej na co dzień, tym potrzeba polskiego sukcesu silniejsza. Niektórzy, z rozpaczy, kibicują nawet Podolskiemu lub jakiemuś innemu Szwajnsztajgerowi, o zgrozo.
Ale nie popadajmy w skrajność, trybuny są i były, "od zawsze", miejscem manifestowania poglądów politycznych i krytycznego stosunku do aktualnie panujących. Obserwujemy to przecież i na bieżąco. Kibice znacznie wcześniej niż tzw. przeciętny Polak wiedzieli o konfiturach w PZPNie i awanturowali się o uczciwość, przynajmniej w sporcie, co akurat w latach 2005-2007 pasowało władzy.
A generalnie, kibicowanie jako autentyczna emocja, nie poddaje się sterowaniu, jest albo nie jest. "Edward, Edward" z trybun nie było głosem kibiców, że o "Wojciechu" nie wspomnę, bo ten nawet nie próbował. W odróżnieniu od obecnie miłościwie nam panującego, który, z właściwą sobie zręcznością, usiłuje uwiązać kibiców do budy.
Bardzo jestem ciekaw ich reakcji, bo o te sznurki trudno się nie przewrócić.
Dziękuję za polecenie pięknych kawałków muzycznych!
8 Maja, 2012 - 18:30
Zwłaszcza ten drugi (Tristania) - nie znałam, a taką muzykę baaardzo lubię!
Co do "Entliczek-pentliczek" - nooo... a ja to jednak lubiłam... Muzyczka była ładna, wykonanie ciekawe, o ówczesnym wysokim poziomie piłki nożnej nie wspomnę...
Cóż - chyba jednak wolałabym "Entliczka" z Piechniczkiem niż koszmarne "Koko" ze Smudą.
Co do wpadania w ucho - to nie moje zdanie! Ja tylko przytoczyłam wypowiedzi obrońców (niewielu zresztą).
Osobiście gdy słyszę ten koszmar dostaję wysypki. Inna sprawa, że najbardziej dobijają mnie słowa.
kasianna
@Kasianna
10 Maja, 2012 - 14:04
Tristania, dla lubiących ten typ muzyki, jest swoistym "zjawiskiem". Już nie istnieje, została tylko nazwa, ale pierwsze trzy, cztery płyty zawierają w sobie dziwną magię.
Wielu próbował w podobnym stylu, zazwyczaj wychodziło tak sobie, onie ustanowili pewien standard. Niestety, obawiam się, "to se ne vrati"...
Tak zupełnie na marginesie ;)
8 Maja, 2012 - 00:37
A Ty tę piosnkę w końcu słyszał?
Hmmm... tak tylko, dla zobrazowania tematu:
http://www.youtube.com/watch?v=YtDhMzDkois
(nie dziękuj, wiem, że bardzo chciałeś ją usłyszeć, tylko nigdzie nie mogłeś znaleźć ;-))
Och, tak. Za pierwszym razem
8 Maja, 2012 - 00:37
Och, tak.
Za pierwszym razem zdzierżyłem 30 sekund, ale potem postanowiłem być twardy (jak Roman Bratny). 2.45
Tak więc.... trochę wiem, o czym piszę ;)
Re: trochę wiem, o czym piszę ;)
8 Maja, 2012 - 00:41
Jakbyś nie wiedział, to byś się domyślił - wierzę w Ciebie. ;)
Źle wróży. Wtedy
8 Maja, 2012 - 01:31
Źle wróży.
Wtedy żołnierze idą na samobójcze misje, faceci robią bardzo głupie rzeczy, oj... ;)
_________
Ale tu nie idzie nawet o gust. RAZ mnie rozczarował ździebko - wtłacza nas w szufladki. Opcja pierwsza: ma w głębokim poważaniu tzw. sztukę i jej rozumienie, wszak liczą się te socjotechniczne "nauki". Opcja druga: nie ma i nawet rozumie, ale dla dobra sprawy, znak czasu, trzeba tak pisać. Opcja trzecia: sam jest tak "urobiony:, że to dla niego naturalne...
Czemu "czepiam się" Ziemkiewicza, przecież on "nasz" i fajnie pisze?
Nie do końca fajnie, napisał bzdurę, to raz (RAZ? ;)) No, bywa.
Po wtóre: chciałoby się wymagać więcej od tych "tworzycieli" i koryfeuszy - a on aspiruje.
Po trzecie: Więcej takich jak on, z pewnością, ale akurat wpadł mi w oko jego blog.
I po czwarte: jestem, osobiście, rozczarowany. Miałem go za człowieka, który myśli troszkę niestandardowo, inaczej, widzi pod innym kątem. Albo dałem się uwieść jego marketingowi, albo miał chwilę intelektualnej słabości. Zobaczymy. Będę od teraz czytał dokładnie jego teksty.
PS. Ktoś zwrócił uwagę na nowy (?) podtytuł jego bloga? Nowoczesny endek, jakoś tak? Zły znak ;) No, jak dla mnie. ;)
Max
8 Maja, 2012 - 01:55
Żeby się porządnie odnieść, muszę najpierw zerknąć do RAZ-a. No wiesz, inaczej jeszcze pójdę na jakąś samobójczą (cywilną) misję... albo coś. ;)
Tak czy owak JUŻ mogę coś skrytykować ;)))
"I po czwarte: jestem, osobiście, rozczarowany. Miałem go za człowieka, który myśli troszkę niestandardowo, inaczej, widzi pod innym kątem. "
No wiesz... nikt nie myśli niestandardowo 24/7. Nawet ja. ;D
O matko, która godzina!
Nic nie wiedziałam i tak sobie siedzę, jakby nigdy nic.
A jutro na 16 do roboty! ;-)))
Dobranoc. :)