48 godzin i 3 miesiące

Obrazek użytkownika Max
Blog

Prawie trzy miesiace minęły od 10 kwietnia.
Za dwa dni wybieramy prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej.
Za 48 godzin będziemy znali pierwsze przewidywane wyniki.

Pisząc tuż przed rozpoczęciem się "ciszy wyborczej" chciałem zwierzyć się Wam z kilku rzeczy.
Wiele się przez te trzy miesiace nauczyłem. Wiele się dowiedziałem.
W dużej mierze wolałbym, aby tak się nie stało.
Wiedza nie zawsze jest błogosławieństwem.
Ale...

Spedziłem ten czas próbując, na miarę moich marnych sił, zrobić wszystko, aby Jarosław te wybory wygrał. Mnóstwo rozmów. dużo polityki. I wiem, ze zrobiłem to co powinienem. Jesli Jarek dostanie te X głosów wiecej, bedę mógł z czystym sumieniem powiedzieć: to też moja zasługa.
Ale...

Widziałem i słyszałem rzeczy, których wolałbym nigdy nie doświadczyć.

Patrzyłem z niedowierzaniem na poczynania polskiego "rządu" w kwestii wyjaśnienia tragedii pod Smoleńskiem, a raczej na ich brak. To wstyd, hańba i upokorzenie.

Obserwowałem jak PO bezwstydnie zawłaszczyła praktycznie wszystkie stanowiska w państwie. Nie, to nie jest "mądrość polityczna". To podłość.

Pamiętam ohydną awanturę rozpętaną wokół kwestii pogrzebu Pary Prezydenckiej na Wawelu. Brak mi słów, aby to opisać. Hieny.

Byłem świadkiem wszystkich obrzydliwych atakówprzeciwko Jarosławowi i opozycji, które PO i jej "politycy" zaserwowali opinii publicznej. Pajace i gnoje.

Żenujące były dla mnie popisy "komitetu honorowego" na czele z rozwrzeszczanymi staruszkami i innymi "autorytetami". Byliście żalosni.

Dalej nie mogę uwierzyć, że kandydatem na Prezydenta RP jest kreatura pokroju Bronka, umaczana w brudne układy, egzemplarz ludzki pozbawiony inteligencji, wiedzy i zasad moralnych. Że to coś dostało w I turze 40% głosów.

Czytałem wypowiedzi tuzów ze światka dziennikarskiego. Ludzi, którzy po 3 dniach fałszywego smutku, powrócili do plucia jadem zgodnie z dyrektywami rządzącego reżimu. Bo w Polsce prawie już nie mamy demokracji - mamy reżim...

Współczułem wszystkim rodzinom ofiar, wspólczułem Jarkowi i podziwiałem go, za to, że dał się uprosić i kandyduje, narażając się na niewybredne ataki.

Dyskutowałem i przekonywałem zwykłych, szeregowych wyborców, skonstatowałem do jakiego stopnia ogłupienia władza doprowadziła wielu Polaków, jak zamieniła ich w bezmózgie lemingi. Często chamskie i aroganckie. Wierzcie, albo nie - dla mnie to wstrząsające, jak nisko upadliśmy jako naród.

Zostałem, tak jak cały elektorat PiS, nazwany przez "premiera" "ksenofobem, ciemnym ludem i niedouczoną biedotą z Polski B". Dziękuję serdecznie, zapamiętam to.

Och, widziałem też dobre rzeczy. Takie normalne. Ludzi, którzy sie przebudzili i zrozumieli, ze dzieje się coś bardzo złego. Tych, którzy godzinami stali w kolejkach, aby pożegnać Prezydenta i Panią Marię Kaczyńską. Pamietam Błonia i pogrzeb i atmosferę, która tam panowała. Rozpoczęcie kampanii przez Jarosława i spontaniczny, niekończacy się aplauz. I jeszcze więcej...
Ale...

Mój pierwszy wpis po 10 kwietnia miał tytuł "Nie zapomnimy!".
Dalej tak myślę. Mam żal, jestem zgorzkniały i sfrustrowany. Mam żal do polityków, dziennikarzy i wszelkiej masci celebrytów wspierających układ o to, że doprowadzili Polskę do krawędzi upadku. Że oszukali i otumanili taką masę ludzi. Że zrobili z Polski jako państwa pośmiewisko. Że doprowadzili do upadku polską gospodarkę, służbę zdrowia, wojska, policję, sądownictwo. Że propagowali chamstwo i ciemnotę.

Nie mam pretensji do wyborców PO. Oni jeszcze nie rozumieją. Ale szumowiny, które pociagają za sznurki - oni muszą być rozliczeni. Ze zdrady. Bo tak to się nazywa i nie ma co bawić się w eufemizmy.

A za dwa dni głosujemy. Niezależnie, czy wygra Jarosław, czy nie, jest już dużo lepiej. Jest nas coraz więcej, niekoniecznie bezwarunkowo i zawsze popierających PiS. Nas, zjednoczonych dzisiaj wokół Jarka, jako jedynej szansy na wyjście z tego bagna, w jakim tkwimy.

Nas, dla których -
Polska jest najważniejsza.

Brak głosów