Polska w stanie wojny - wg prof. Borysa Szmielowa
MACIEREWICZ w USA: 10 kwietnia wypowiedziano nam WOJNĘ
"- 10 kwietnia 2010 roku wypowiedziano nam wojnę!Tego dnia zginął przecież cały sztab generalny Polski i cała elita polityczna naszego kraju"
Czy Pan Poseł Antoni Macierewicz ma rację mówiąc to, co powiedział podczas pobytu w USA ? I tak i nie. Miał rację jeśli chodzi o to, że po 10 kwietnia 2010 roku prowadzona jest przeciw Polsce wojna, ale moim zdaniem nie miał racji co do terminu jej wypowiedzenia. 10 kwietnia to kolejny, bardzo tragiczny etap wojny prowadzonej z Polską i Narodem Polskim. Ta wojna to wojna ideologiczna, której cele są tożsame z wojną militarną, ale używane środki do jej prowadzenia są inne, ale również bardzo skuteczne.
Bardzo celnie na ten temat wypowiedział się Janusz Szpotański w poemacie "Caryca i zwierciadło". Stanisław Michalczewski tak to komentował w tekście pt. " Przed rozbiorem – oduraczyć! :
http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=1745
"Pruski teoretyk wojny, Karol Filip Gottlieb von Clausewitz twierdził, że „wojna jest przedłużeniem polityki”. To prawda, ale w takim razie politykę możemy śmiało uznać za przedłużenie, czyli inną postać wojny. Co więcej – w dzisiejszych czasach front ideologiczny jest znacznie ważniejszy, niż militarny z tego choćby względu, że wobec ogromnej siły niszczącej współczesnych broni, wojna właściwie traci sens ekonomiczny. Myśl tę znakomicie wyłożył Janusz Szpotański w poemacie „Caryca i zwierciadło”, wkładając w usta Carycy Leonidy następujące słowa: „Niszczyć swą zdobycz – kakij smysł? Zdzieś subtelniejszy nużen zmysł, zdzieś tolko mój się urok przyda! Atomnych nielzia nam kartaczy, nam nada tolko oduraczyć!” A pod dyskretnym nadzorem razwiedki, duraczeniem zajmują się dzisiaj trzy odcinki frontu ideologicznego: programy edukacyjne, media i przemysł rozrywkowy."
Wykład na temat prowadzenia takiej wojny można oglądnąć w sieci w cyklu "Jak zniszczyć państwo" autorstwa Jurija Bezmienowa(za Wiki):
Jurij Bezmienow, (ur. w 1939, zm. prawdopodobnie w 1997) szpieg KGB zbiegły do Stanów Zjednoczonych, znany też pod nazwiskiem Tomas David Schuman. Urodzony 1939 w okolicy Moskwy w rodzinie wysoko postawionego oficera sowieckiego, członka sztabu generalnego ZSRR, inspektora oddziałów w krajach satelickich. Wykształcony w Instytucie Języków Wschodu w Moskwie, potem w elitarnych szkołach szpiegowskich, specjalizował się w kulturze i językach narodów Indii. Jeden z wyróżniających się pracowników agencji Novosti. W 1967 z polecenia KGB związał się z pismem "Russia Today". Ekspert w dziedzinie technik dezinformacyjnych i dywersji ideologicznej (активные мероприятия). W 1970 r. zbiegł do Stanów Zjednoczonych z Indii, gdzie pracował jako oficer prasowy ambasady sowieckiej w New Delhi. Przekazywał USA wiele cennych informacji na temat działalności Związku Radzieckiego a następnie Rosji w zakresie dezinformacji, przewrotu ideologicznego oraz technik wykorzystywanych do przejęcia kontroli nad kolejnym państwem. Swoje doświadczenia opisał w tekście p.t. "Love Letter to America"[1].
http://www.youtube.com/watch?v=xUjiqxxytdQ
Pisał na ten temat Nasz Dzienik:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100116&typ=my&id=my61.txt
Sprawa wojny ideologicznej jest również obecna w wywiadzie zamieszczonym na łamach Naszego Dziennika w dniu 10.03.2012 roku. Mowa jest tam o nowych formach wojny.
Czy po lekturze tego wywiadu, a także materiałów zalinkowanych wyżej, po przeprowadzeniu analizy sytuacji w Polsce po 1989 roku, możemy mieć jakąś wątpliwość co do tezy o toczacej się przeciw Polsce wojnie?
Oto ten wywiad:
Rosja i nowe formy wojny
Z prof. Borysem Szmielowem, kierownikiem Katedry Stosunków Międzynarodowych Akademii Dyplomatycznej przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, rozmawia Piotr Falkowski z „Naszego Dziennika”
Czy coś w strategii politycznej Rosji zmieni się po wyborach prezydenckich? Czym różni się Putin od Miedwiediewa w swojej wizji geopolitycznej?
- Wydaje mi się, że w planie podstawowym różnic między nimi nie ma. Ostatnie wydarzenia, w tym wystąpienia prezydenta, wskazują na to, że Miedwiediew robi wszystko, aby udowodnić, że żadnych rozbieżności między nimi nie ma. O ile w poprzednich latach można było czasem takie wnioski wyciągnąć, o tyle teraz przesłanie jest takie, że Putin i Miedwiediew są politycznymi bliźniakami. Wcześniej można było sądzić, że grają na forum międzynarodowym "dobrego i złego policjanta", ale ostatnio już i z tej gry zrezygnowali na rzecz wspólnej maniery we wszystkim. To się stało jakieś cztery miesiące temu.
Jak Rosja radzi sobie z napływem Chińczyków? Mówi się o zalewie Syberii przez ludy zupełnie obce kulturowo Rosjanom.
- Stosunki z Chinami mamy dobre. W planie politycznym jest wystarczający poziom zaufania, współpracy i na razie - na razie! - żadnych problemów nie widać. W planie ekonomicznym stosunki rozwijają się wystarczająco szybko, z tym że nie jesteśmy tu równoprawnymi partnerami. Chiny mają PKB ponad 6 bilionów dolarów, a Rosja nie ma nawet 2 bilionów dolarów. Szybkość wzrostu gospodarczego Chin jest dwa razy większa niż Rosji. I stopniowo gospodarka chińska przyciąga i przywiązuje do siebie Syberię. To jest problem. Jest to wyzwanie dla Rosji, na które może ona odpowiedzieć tylko przyspieszeniem własnego rozwoju gospodarczego. A ono z kolei w dużym stopniu zależy od współpracy z Europą. Więc wracamy do tego, o czym już rozmawialiśmy, tylko z drugiej strony. Wiele się teraz mówi o tym, że Chińczycy osiedlają się w Rosji, z czego mogą powstać różne problemy. Tak, napływ Chińczyków nasila się. Dokładnych danych nikt nie zna. Mówi się o 300 tysiącach Chińczyków obecnie mieszkających w Rosji. Chociaż są i inne szacunki, sięgające aż 1,5 miliona. Jest to proces nie do powstrzymania. Tak jak do Francji przyjeżdżają Arabowie, a do Niemiec Turcy, i nic się z tym nie da zrobić. Niedawno pewne próby nacisków ze strony Niemiec na Turcję, żeby ograniczyć potok migracji obywateli tureckich do Niemiec, spotkał się z silnym sprzeciwem i protestem ze strony premiera Erdogana. W warunkach globalizacji migracja wielkich mas ludzi jest procesem nieuniknionym. Nasza granica z Chinami i Mongolią ma prawie 8 tysięcy kilometrów. Zamknąć jej się nie da. Chińczycy przechodzą przez nią, jak chcą. Trzeba szukać możliwości integrowania Chińczyków z rosyjską kulturą i społeczeństwem, chociaż jest to skrajnie trudne. Państwom zachodnim z Arabami się nie udaje. A nam? Zobaczymy. Trzeba próbować. Innego wyjścia nie ma. Wszelkie inne rozwiązania są nieproduktywne. Próby wydalania Chińczyków siłą doprowadzą tylko do konfliktu z Chinami. Tego przechodzić nie zamierzamy. W Moskwie zamknięto raz targowisko i kilkadziesiąt tysięcy Chińczyków straciło pracę. Zaraz interweniował rząd Chin i trzeba było wybudować nowe centrum handlowe, żeby oni mogli tam sprzedawać. Chiny stoją na straży interesów swoich obywateli i trzeba się z tym liczyć. A poza tym Syberia i Daleki Wschód są bezludne. Tam potrzebna jest siła robocza, a Chińczycy umieją i chcą pracować. Należy tę energię wykorzystać. Tylko że do tego potrzebna jest zupełnie nowa polityka, nowa świadomość zmian zachodzących w naszym świecie.
Wyrazem tej świadomości jest to, co prezydent Miedwiediew nazywa "modernizacją"?
- Nazywał. Ostatnio przestał.
Może zacznie znowu, już jako premier?
- Może.
Ale chyba prawie wszyscy się zgadzają, że modernizacja jest Rosji potrzebna, tylko chodzi o to, jak ją rozumieć. Słuchając Miedwiediewa, mam wrażenie, że chodzi tylko o nowe technologie. A co ze społeczeństwem, rodziną, demografią?
- Rzeczywiście, dwa lata temu Miedwiediew wyszedł z ideą modernizacji. Trzeba powiedzieć, że ona nie została odpowiednio rozwinięta, skonkretyzowana. Rzecz w tym, że w jego zamyśle należy modernizować gospodarkę, rozwijać przedsiębiorczość, szczególnie w obszarze nowych technologii. Niestety, technologie nie przeskoczą ludzi. Nowe technologie muszą spotykać się z nowymi stosunkami społecznymi. A te związane są z nową mentalnością i świadomością. Są to sfery, które też trzeba przebudować. Stosunki społeczeństwa i państwa, między państwem i biznesem, między biznesem i społeczeństwem. I zmienić świadomość. Niestety, rosyjskie społeczeństwo jeszcze wciąż żyje w starych współrzędnych stosunków społecznych. Mamy patologiczny patriarchalizm, nie ma polityki na rzecz rodziny. To znaczy mówi się o tym, ale niewiele robi. Państwo oczywiście powinno być bardziej nowoczesne, bardziej skoncentrowane na rodzinie, na człowieku i jego prawach. Nie może być tak biurokratyczne jak teraz. Musi znaleźć wspólny język ze społeczeństwem, wbrew wielowiekowej tradycji alienacji władzy od społeczeństwa. Żeby można było mówić o jakiejkolwiek modernizacji, trzeba budować społeczeństwo obywatelskie. Tak żeby był wysoki poziom odpowiedzialności obywateli za siebie. Żeby ludzie nie oczekiwali od władzy, że będzie za nich decydować i rozwiąże wszelkie problemy. Człowiek musi starać się sam je rozwiązywać, opierając się na prawie i na strukturach państwowych. A państwo nie może być tak wszechobecne. Są to jednak skrajnie złożone wyzwania dla naszego państwa. Na wiele dziesięcioleci.
Obecna sytuacja polityczna chyba nie sprzyja społeczeństwu obywatelskiemu?
- Patrząc na to historycznie, trzeba powiedzieć, że Rosja już kilka razy przeżywała czas pewnego rodzaju modernizacji. Najpierw w epoce Piotra I, następny taki okres był za cara Aleksandra II. On nie tylko stłumił powstanie w Polsce, ale i przeprowadził bardzo wiele ważnych reform armii, sądów, prawa, między innymi zniósł pańszczyznę. Potem te reformy kontynuował Piotr Stołypin za Mikołaja II. Stołypin został zabity i Aleksander II, i Mikołaj II także - modernizatorzy nie mają łatwego życia u nas. Następnie próbowali modernizować Rosję sowiecką bolszewicy. To także był wielki projekt modernizacyjny, chociaż w wykonaniu bolszewików uległ zwyrodnieniu i gdzieś pod koniec rządów Stalina albo w latach 60. się wyczerpał, a koncepcja socjalizmu i komunizmu stała się dla rozwoju hamulcem, a nie impulsem, jak według pierwotnych założeń. Trzeba powiedzieć, że ta bolszewicka, stalinowska modernizacja, chociaż przy olbrzymiej liczbie ofiar, była ogromna i rzeczywista. Rosja epoki Stalina była przecież zupełnie jakościowo inna niż ta dawna, carska. I wreszcie ostatnia taka próba to pieriestrojka za Gorbaczowa, kontynuowana przez Jelcyna. Tak się złożyło, że ten projekt akurat doprowadził do rozpadu państwa.
Może rozpad był nieunikniony?
- Zapewne. W każdym razie ostatnio wziął się za to Miedwiediew. Bo polityka Putina była nastawiona na stabilność, która w ogólnym rozrachunku spowodowała stagnację. Zatrzymała rozwój. Teraz trzeba znaleźć nowy wariant modernizacji, który pobudzi rozwój, ale nie doprowadzi do rozpadu Rosji.
Czym miałby być ten rozpad? Może po prostu chodzi o rozpad tzw. kompleksu wojskowo-przemysłowego, wokół którego koncentrowała się cała gospodarka w czasach sowieckich?
- Ten rozpad już się dokonał. Tego kompleksu praktycznie nie ma. Państwo przestało go wspierać i żywić. Wrzuciło na głębokie wody wolnego rynku i on tego nie przetrwał. Nie był do tych warunków przystosowany. Miał strukturę przygotowaną tylko do realizacji zamówień rządowych. Rzeczywiście, upadek kompleksu wojskowo-przemysłowego wywołał wiele problemów społecznych w kraju, wręcz zniszczył jego społeczną strukturę, choćby tylko z tego powodu, że miliony ludzi straciło pracę, w tym wysoko wykwalifikowanych specjalistów. I oni teraz musieli pójść handlować na bazarze albo popadli w alkoholizm... Tak, to było silne uderzenie w społeczeństwo.
W Polsce bankructwo wielkiego przemysłu odziedziczonego po okresie komunistycznym także zrodziło wiele takich problemów, ale też dało miejsce rozwojowi własnej przedsiębiorczości i przyspieszyło rozwój. Nowe podmioty gospodarcze działały bardziej efektywnie.
- My też przechodziliśmy taki etap, tylko nie wyszło to tak dobrze jak w Polsce. Inna była polityka państwowa. Była nastawiona na to, żeby pewne elementy tego kompleksu wojskowo-przemysłowego ocalić ze względu na interesy obronności kraju. Przedłużano więc sztucznie istnienie wielu zakładów, żeby na wypadek mobilizacji mogły one w każdej chwili wznowić produkcję. Do tego uwiązane były ogromne środki. Taka fabryka nie miała zamówień, więc nie pracowała. A przestawić się na inną działalność nie mogła, bo państwo zakazywało. W Polsce pozwolono na upadłość albo zmianę branży, dopuszczono zagraniczne inwestycje. Państwo i klasa polityczna ponoszą za to odpowiedzialność. Poza tym Polska znalazła się w innych warunkach politycznych. Polska wstąpiła do NATO, w którym widzi podstawę gwarancji bezpieczeństwa. Rosja musiała i nadal musi chronić swoje bezpieczeństwo sama, własnymi siłami. Czyli siłami kompleksu wojskowo-przemysłowego. W Rosji ma to wpływ na całą ekonomię, bo ponad połowa przedsiębiorstw była związana z zaopatrzeniem wojska. I to jeszcze w taki sposób, że żaden zakład nie wytwarzał całego produktu. Tylko jeden śrubki, inny koła, inny obudowę, inny z kolei to wszystko montował. Był w tym taki zamysł, żeby zapobiegać szpiegostwu. Także przemysł obronny w krajach Europy Wschodniej był włączony w ten sowiecki system. Tylko wam było łatwiej się od tego oderwać, przejść do gospodarki rynkowej. U nas tego nie zrobiono, bo potrzebne były wielkie pieniądze i wola polityczna. Zabrakło i jednego, i drugiego.
Wojskowi i politycy rosyjscy cały czas obawiali się, że w każdej chwili może być wojna...
- Nadal się obawiają.
Ale z kim?
- Niedawno mieliśmy w instytucie konferencję na temat "Problemy wojny i pokoju we współczesnych stosunkach międzynarodowych". Ku mojemu zdziwieniu duża liczba prelegentów: filozofów, politologów, ekspertów wojskowych, mówiła, że należy oczekiwać w najbliższym czasie wojny. I to wielkiej, światowej. Nie takiej jak z Gruzją. Temat ten jest w Rosji bardzo szeroko dyskutowany. Kilka miesięcy temu także w Niemczech wyszła książka pod tytułem "Trzecia wojna światowa", w której autor rozpatruje różne kwestie i dochodzi do wniosku, że jest ona nieunikniona. Więc to nie tylko specyfika rosyjska. Rzecz w tym, jaką formę ta wojna przybierze. Nowa wojna światowa nie musi przebiegać w formie ostrej: ruchów czołgów, ataków lotniczych itd. Jak w filmie „Czterej pancerni i pies” na przykład. Co to jest w ogóle wojna? To jest próba zmuszenia jednego państwa przez drugie do wypełnienia swojej woli. Zmuszenia, a więc chodzi o użycie siły. Ale niekoniecznie musi to być siła fizyczna. Można coś wymusić w inny sposób. Stąd mówi się o cyberwojnie, wojnie finansowej i energetycznej. Wojnie propagandowej i informacyjnej. Bo po co burzyć miasta, skoro wystarczy zmienić myślenie ich mieszkańców? „Wojna” we współczesnych warunkach oznacza coś zupełnie innego niż w XX wieku, chociaż istota się nie zmieniła.
Taka wojna nawet nie narusza prawa międzynarodowego, o czym Pan mówił na przykładzie Libii. I do takiej przygotowuje się Rosja?
- Z pomocą odpowiednich operacji finansowych można zniszczyć stabilność gospodarki na przykład Polski albo i Rosji. Atak na papiery dłużne, na walutę. Bez wybuchów, wystrzałów i podobnych niewygód. Raptem okazuje się, że gigantyczna inflacja niszczy wasze oszczędności, państwo nie jest w stanie wypłacać emerytur itd. Rosja przygotowuje się na takie zagrożenia.
Tylko do tego nie przydadzą się te buławy, topole ani nawet mistrale, które Rosja kupiła we Francji.
- One się właśnie przydadzą. Bo broń jądrowa, a to ma pan na myśli, nie jest bronią pola walki. To środek do osiągania celów politycznych. To przede wszystkim środek odstraszania. Gdyby Libia miała broń jądrową, to inaczej by z nią rozmawiano, prawda? Dlatego Iran robi wszystko, żeby mieć broń jądrową. Gdybym stał na czele Iranu, też bym tak robił. I z tego wynika problem gwarancji. Skąd pewność, że w marcu nie nastąpi atak na Iran? Nie ma. Nikt nie może dać takich gwarancji. Ale jeśli Iran ma już znaczący arsenał atomowy, to konsekwencje takiego ataku mogą być niewyobrażalne. I to wpływa na decyzję. Podobnie rzecz ma się z ewentualnością zaostrzenia konfliktu państw arabskich z Izraelem, czego pierwsze oznaki już widzieliśmy w postaci zamachu na ambasadę Izraela w Egipcie [9 września 2011 r.]. Też jest to możliwe. Nie spodziewam się konfliktu między USA i Chinami, ale pomiędzy tymi państwami jest bardzo ostra konkurencja, wymuszona nie działaniami polityków, lecz samą logiką gry ekonomicznej. Mamy więc dwa mocarstwa nuklearne, przy czym siła Chin rośnie. Biorąc pod uwagę doktrynę amerykańską, która stanowi, że nie można dopuścić do powstania drugiego równego sobie mocarstwa wszelkimi sposobami, możliwe jest wszystko. Świat dochodzi do przełomowego etapu swojego rozwoju. Nasi politolodzy nazywają taki okres „osiowym”. Powstanie może nowy układ stosunków społecznych, politycznych i gospodarczych. Było kilka takich punktów „osiowych” w historii ludzkości. Kiedy kończyło się średniowiecze, kiedy powstało imperium brytyjskie w XVII wieku, potem po rewolucji październikowej w Rosji itd. Zawsze te okresy zaznaczały się w historii wielkimi konfliktami i rozlewem krwi. Gdzie gwarancja tego, że coś takiego nie nadchodzi? Nie ma. Jeśli czegoś uczy nas historia, to tego, że krwi jest coraz więcej.
To może już lepiej, żeby nastąpiła tylko cyberwojna?
- Nowe formy wojny też nie są bezkrwawe. Jeśli wyłączy się pana telefon komórkowy, to jeszcze nic strasznego się nie stanie, ale jeżeli wyłączy się cała łączność w Rosji, to już gorzej. Prawda? Nie będzie można wezwać pogotowia ratunkowego, zaraz zatrzyma się transport, elektrownie. Będzie niebezpiecznie.
Dziękuję za rozmowę.
źródło: „Nasz Dziennik”, 13.03.2012.
http://www.kresy.pl/publicystyka,wywiady?zobacz/rosja-i-nowe-formy-wojny
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3244 odsłony
Komentarze
Cały świat a szczególnie "głowy" tych państw uświadomiły sobie -
14 Marca, 2012 - 15:51
- że wizyta u Putanka na terenie Rosji może skończyć się ich śmiercią.Rosja po raz kolejny pokazała światu że każdemu może wbić nuż w plecy i zrobi to z wielką przyjemnością.
Motto na dziś: "Lepiej z mądrym zgubić niż z głupim znaleźć".
Drogi Autorze!
14 Marca, 2012 - 18:15
"Stanisław Michalczewski tak to komentował w tekście pt. " Przed rozbiorem – oduraczyć!"
Może chodziło o Michalkiewicza?
Polecam ten blog:
http://www.michalkiewicz.pl/
Dzięki
14 Marca, 2012 - 18:57
Poprawiam i pozdrawiam.
Stan nowoczesnej wojny czy nowoczesny stan wojenny?
14 Marca, 2012 - 18:57
Możliwe są oba scenariusze jednocześnie.
ixi band
http://sympatycypis.pl/ transmisja
14 Marca, 2012 - 19:15
...
Re: Polska w stanie wojny - wg prof. Borysa Szmielowa
14 Marca, 2012 - 22:41
Wszystko to co jest zawarte w tym wpisie powinno tylko nas utwierdzić w przekonaniu z jakim bezwzględnym graczem mamy do czynienia, jak Tusk i wszystkie działania POlszewi spychają nas na margines, jak bardzo dzięki działaniom tego rządu jesteśmy poniewierani.
germario
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
germario
POLSKOŚĆ to NORMALNOŚĆ !!!
Chciałbym tylko dodać....
15 Marca, 2012 - 02:20
Z tym wypowiadaniem to bym może nie był taki wyrywny...i dodał : NIE LĘKAJCIE SIĘ !! Nawet po obejrzeniu tego kawałka z You Tube : http://www.youtube.com/watch?v=Go0E_UyfT78&feature=related
i na Boga nie lękajcie się !! Ale czas kurde mają dobry... 2 minuty i Warszawy niet !!!
Można czasami okłamać parę osób albo od czasu do czasu oszukać wszystkich wokół, ale nie da się oszukiwać wszystkich bez przerwy. Abraham LINCOLN Nikt nie jest beznadziejniej zniewolony, Niż ci którzy błędnie wierzą iż są wolni. Johann Goethe