Tylko koni, tylko koni żal...

Obrazek użytkownika jwp
Blog

Każdy z nas to mały wszechświat, a w nim miliony gwiazd, planet i kosmiczny pył. Gdy jedne gasną, inne rozbłyskują mocnym światłem. Każda cząstka naszego wszechświata jest równie ważna, bez choćby jednej staje się on inny.

Człowieka przez całe życie kształtuje jego rodzina, bliscy i znajomi, otoczenie, środowisko i nauczyciele. Nie ma już "przedwojennych nauczycieli", a i nie tylko z tego powodu kondycja edukacji słabnie. Rodziny porozrzucane po Polsce i Świecie mają coraz mniej okazji i czasu na spotkania. Otaczają nas deweloperskie potworki bez podwórek i zieleni. Domy kultury podlegają wymuszonemu procesowi komercjalizacji. O poziomie mediów, zarówno papierowych, radia, telewizji i elektronicznych szkoda gadać. Nie dość, że nie ma już prawie czasopism dla dzieci i młodzieży na przyzwoitym poziomie, to na dodatek właściciele tychże mediów za ich pomocą hodują kolejne pokolenia niewolników. Ludzi, którzy za garść strawy i chłam medialny pracują w pocie czoła, by zaspokoić chciwe i nienasycone jednostki i ich pupili, pseudo artystów.

Wszystko wskazuje na to, iż zaoranie Pól Tradycji, Wiary i Kultury służy uprawie ich namiastek z dodatkiem środków halucynogennych. Dodatkowo ośmiesza się podstawowe wartości, a nawet wmawia nam się, iż są przeżytkiem, cofaniem się do XIX wielu, średniowiecza, wręcz do epoki kamienia łupanego. Jakiekolwiek postawy patriotyczne, narodowe, wiara i tradycja są łączone z nacjonalizmem, faszyzmem. Polane sosem rasizmu i homofobii mają nam stanąć w gardle. Pozostaje tylko lewacki postęp, spreparowane przez ukrytych w cieniu filozofów idee, które prowadzą do nikąd. Do zatracenia.

Kierunki rozwoju nauki, przemysłu i rolnictwa połączone z wszechobecnymi procesami globalizacji pozbawiają nas wielu ważnych cząstek naszego wszechświata, choćby poprzez wypieranie z naszej świadomości fundamentu człowieczeństwa. Mało tego, wyrwano nam z rąk ważne narzędzia wychowania dzieci i młodzieży. Choćby takie jak kształtowanie ich przez wielopokoleniowe rodziny, babcie i dziadków.

W szkołach trwa rozwiązywanie kolejnych testów kompetencyjnych, a lepienie z polskiej gliny młodych obywateli leży odłogiem. Znikają z naszego życia osoby, przyroda i sytuacje, które nas budowały od dzieciństwa. Nasze morale, postawy, czy choćby kindersztubę i zwykle, codzienne zachowania, czy też bardzo ważne obyczaje i przekaz z nich płynący. Stajemy się bardziej naczyniem na wlewane nam treści, niż ukształtowanym i świadomym obywatelem. Ktoś kto chował się po trosze na wsi i w mieście poradzi sobie w trudnej sytuacji. Czy będzie to gęsty las, czy też betonowa dżungla, jest praktykiem. Coraz więcej dzieci jest pozbawionych tej możliwości, z wielu powodów. Biegli w wysyłaniu SMS-ów i przechodzący kolejne etapy krwawych strzelanek komputerowych, w sytuacji gdy zabraknie zasięgu lub zasilania nowoczesnych gadżetów, okażą się bezradni. Nie wystarczy twitter i wypasiony laptop, by odmienić ten świat. Musi jeszcze być to coś.

Czy w mieście, czy to na wsi. Na co dzień i od święta oraz w wakacje trwała praca nad młodymi sercami i duszami. Nie tylko w przekazie werbalnym skryte były nauki i wartości. Zarówno te podstawowe, jak i z górnej półki. W drobnych uczynkach, małych obowiązkach, uczestnictwu w życiu rodzinnym i pomocy w gospodarstwie domowym. Istniał podział obowiązków, z uwzględnieniem pozycji w rodzinie, płci wieku. Gdy młodszy brat pomagał mamie ubierać choinkę, a siostra piec ciasta, starszy trzepała dywany i hulał na froterce. Nikt nie chciał ucierać masy w makutrze, ale każdy chciał drewnianą pałkę oblizać ze słodkości. Ojciec, jeżeli tylko nie przesadził na Wigilii w pracy brał udział w przygotowaniach do świąt. Takie sytuacje nie były wyjątkowe, od święta. Były śmieci do wyrzucenia, ktoś musiał podlać kwiatki, a kto inny przynieść świeże bułeczki. Obowiązkowy wspólny niedzielny obiad, który utrwalał więzi rodzinne.

Szczególną rolę w kształtowaniu pro-rodzinnych i pro-społecznych postaw młodych ludzi odgrywały krótkie wizyty u rodziny na wsi oraz dłuższe w okresie świąt i wakacji. To co w mieście byłoby męczącym obowiązkiem, na wsi stawało się atrakcją. Gdyż nie było przymusu, a ciekawość dodawała sił, które były często niezbędne, by podołać trudowi pracy na roli i w gospodarstwie. Ponadto nierzadko efekt tej pracy był widoczny od zaraz i wymierny w poczęstunku lub symbolicznym wynagrodzeniu. Udowadnialiśmy też, często nieporadnie, iż miastowi nie mają obu rąk lewych.

Trudno było odmówić dziadkowi, gdy rzekł - Smyku, idź do sadu i nazbieraj owoców na kompot. A potem wystrugam Ci procę. Gdy babcia szła karmić kurki, krzyczałem - Ja z Tobą. Orka w polu, sianokosy, stawianie stodoły czy zbiór i nabijanie tytoniu na tyczki byłą okazją do wspólnej pracy, zabawy i smacznego posiłku u gospodarza. Pierwsze powożenie wozem pełnym siana to wielka chwila dla młodego mieszczucha. Połączenie odpowiedzialności i dumy. Wejście w świat dorosłych, jego wady i zalety. Trudno zapomnieć pierwszy własnoręcznie wykonany łuk, fujarkę czy bat. A tym batem nikt konia nie katował. Prężył się za cholewą, by od czasu do czasy zaciąć nim powietrze, sztuką było strzelanie z bata.

Akceptacja przez kuzynów ze wsi. Udział we wspólnocie, przy radosnych, a czasem smutnych okazjach. Niedzielne msze i miejsce przy organach. Wiejskie zabawy, wesela, chrzciny i pogrzeby. Kolędnicy i odwiedziny w domach sąsiadów w trakcie spaceru z dziadkiem, czy też wyprawy z babcią do pracy w polu. Gra w piłkę na placu przy torach kolejowych, liczenie wagonów i gra w obieraca przy wypasie krów. Oczy zatopione w błękitny niebie, z przeżuwanym źdźbłem trawy na legowisku z polnych kwiatów. Wyprawy na grzyby, kąpiele w gliniance i harce na sianie.

Poranne obowiązki, dojenie krów i świeże mleko. Sianko dla konika i wyczesanie jego grzywy. Karma dla kaczek i trawa dla krówek, uwaga na młodego byczka. Wizyta u króliczków. Wspólne śniadanie i wyprawa do sąsiedniej wsi wizytową wersją furmanki. Te i wiele innych, a także ludowe porzekadła wygłaszane przy różnych okazjach, przyśpiewki oraz niesłychana mądrość ludu w sprawach codziennych. Płynęła z nich nauka o prawidłach życia, szacunku dla bliźnich, zwierząt i przyrody. Istniał system i gradacja wartości ukształtowane przez wieki, niezbędne dla istnienia wspólnoty na każdym poziomie, od lokalnej do Narodu. Szacunek, tak ważny w relacjach międzyludzkich był czymś tak naturalnym, że jego nauka nie była potrzebna. Nikt nie prowadził nauki o rodzinie i społeczeństwie ni nauki etyki. Wartości wyssane z mlekiem matki i wpojone nam przez rodziców i dziadków w codziennym trudzie, budowały naszą tożsamość i kształtowały kręgosłup moralny.

Każdy dzień, każda godzina miała swoje znaczenie, przypisane czynności i obrządki. W obejściu, polu, domu i w kościele. Bardzo ważne dla dojrzewania i włączania się w życie społeczne inicjacje, na różnych poziomach i różnego znaczenia. Które to miały miejsce w trakcie tychże tradycyjnych obrządków, jak i poprzez kolejne etapy wtajemniczenia zawodowego. Rytuał nie kojarzył się z krwawymi horrorami, był istotną częścią życia wspólnoty. Bowiem jego niezmienność i powtarzalność powodowała utrwalanie i ciągłe przekazywanie wartości, zasad i innych treści. Wszystkie cząstki ziemi i ludzi były przesiąknięte polskością. Wchłanialiśmy je z każdym oddechem. Nikt nie musiał używać wytartych frazesów by nas nauczyć szacunku lub wpoić nam podstawowe wartości. Nauka odbywała się przez praktykę. Dzieci lubią podglądać i naśladować dorosłych. I o ile trudno było w mieście na co dzień uczestniczyć w pracy rodziców, to na wsi było to oczywiste. Nie zawsze była to zabawa, a i pot pociekł. Nigdzie nie nauczyłem się tyle co w czasie pobytu na wsi. Wzbogaciłem się nie tylko w sferze duchowej, ale i zdobyłem wiedzę praktyczną, mężniało się tam i doroślało nie tracąc dzieciństwa.

Mimo, iż pozornie każdy dzień następnemu podobny, to życie w zgodzie z przyrodą, jej cyklami i prawami nigdy nie było nudne. Pełne kolorów, smaków i nieoczekiwanych sytuacji. Gdzie indziej można było ujrzeć młode kocięta, cielaczki, czy różowe warchlaki. Źrebaka hasającego po pastwisku. Czy nie ma lepszej nauki niż opieka nad młodszym rodzeństwem oraz żywym inwentarzem. Dobry gospodarz dba o swoich żywicieli i rolę. Karmi i dogląda, orze, sieje i zbiera. A wszystkiemu towarzyszy niezwykła mądrość życiowa, tam jak nigdzie indziej każde przysłowie i porzekadło, każda mądrość ludu ma swoje korzenie i sprawdza się w praktyce. Jako wskazówka, a czasem przestroga. Wiedziano też przed kim klękać, komu czapkować, a komu splunąć pod nogi lub dać w pysk. Nie było bowiem specjalistów i poprawności, były natomiast często niepisane, ale z dziada pradziada przekazywane zwyczaje, prawa i kodeksy.

Wieś ma wiele twarzy i tyleż historii, posiada jednak spójne oblicze. Jest nim Polskość bez zbędnego patosu, w codziennym trudzie, który jest jak modlitwa. Czasem przybiera paradną postać i nie ma w tym nic złego. Przy okazji Dożynek, w okresie świąt. Są Orkiestry Strażackie, które często fałszowały na pogrzebach, ale  żadna inna nie potrafiła tak rzewnie zagrać. Strojne panny i młodzieńcy, rewia mody w kościele i na odpustach. I na pokaz i z szacunku dla okoliczności. Chwila gdy gospodyni i gospodarz z gromadką dzieci mogli być dumni ze swojej pracy i przywdziać "regionalne barwy", czy biedni, czy bogaci. Często ludzie z miasta nie rozumiejąc złożoności tradycji i kultury szydzili ze wsi i jej mieszkańców. Szybko zapominali o swoich korzeniach by choć otrzeć się o salony. No cóż, nie każdego cechuje zdrowy rozsądek i rozumność. Bo nie ma nic piękniejszego, powodu do dumy, niż nasze korzenie, przeszłość pisana potem, łzami i krwią naszych przodków.

Wieś to też dwory i ich mieszkańcy. To kolejny ważny temat. Wart osobnej dyskusji. Momentami trudnej i bolesnej. Winniśmy sprawiedliwie przywołać wszystko co dobre i złe się wydarzyło w naszej historii. Historii Polski, której to nie byłoby bez świata, który przywołuję. Ze względu na jego ważkość, nie chcę go spłycić kilkoma zdaniami, to o wiele za mało by choć w części poruszyć to co najistotniejsze.

Nie twierdzę, iż świat, który wspominam był wolny od drobnych przewin, przestępstw, czy też zbrodni. Tego nie udała się nigdy do końca wyplenić. Każdy wiedział co go czeka za dobry uczynek, a co za zły. Szacunek lub wykluczenie ze wspólnoty. Sąsiedzi gdy zaszła potrzeba spieszyli z pomocą, a kiedy indziej bawili się wspólnie przy nierzadko ubogim, ale z serca zastawionym stole. Nieodłącznie towarzyszyła temu muzyka, rozmowy, często zakrapiane. Z większym lub mniejszym umiarem. Wszakże nie jesteśmy aniołami, choć bywamy.

Dla niektórych, gdy nie znali tego świata od podszewki, jawił się jako dziwny, śmieszny, zacofany, a nawet straszny. To obraz fałszywy i niesprawiedliwy. Trudy z jakim zmagano się i na wsi i mieście, w każdej polskiej rodzinie, która nie kupowała w sklepach za żółtymi firankami i nie sprzedawały Ojczyzny i bliskich za talony na malucha lub wczasy w Bułgarii, te trudy hartowały serca i budowały więzi. Bez nich i tego systemu wartości nie jest w stanie przetrwać ni rodzina, ni wieś choć jedna, ani też społeczeństwo. Poprzez przetrwanie rozumiem przekazanie tychże kolejnym pokoleniom. Oczywiście wyjazd na wczasy w Bułgarii nie świadczył zawsze o współpracy z SB lub członkostwie w partii, są pewnym symbolem.

Był też inny sposób przetrwania. Czynny udział w dziele partii, donosicielstwo, koniunkturalizm i cwaniactwo. Bo czym innym jest spryt, dane od Boga i Rodziny talenty, a czym innym cwaniactwo. Nieakceptowane w żadnej zdrowej społeczności, jak i kapuś, czy sługus. Taka "Gnida Dworska". Tacy ludzie byli odrzucani, zdrową, alergiczną reakcją. Dzisiaj niestety panują inne wzorce. Zabrano poczciwym świnkom koryto, by gromadzić przy nim swoich, by płacić za lojalność, ślepe posłuszeństwo i gorliwą służbę. Przepychają się przy nim ludzie z pierwszych stron gazet, nasi sąsiedzi. Prości ludzie i nierzadko profesorowie oraz celebryci. Pełno tam gotowych na każde zawołanie ekspertów od objaśniania istoty wszechrzeczy.

A koryto powoli zaczyna dnem świecić i co będzie gdy mądrzejsi z napchanymi na zapas ryjami zostawią samopas swoją wierną trzódkę ? Ano zacznie szukać nowego Pana. A z tym może być problem. Któż przy zdrowych zmysłach przygarnie takie typki. Moskwa i Berlin mają ich pod dostatkiem, a do normalnego społeczeństwa powrót będzie trudny, a w zasadzie niemożliwy. Bo pomimo, iż wielu z nich podobnie jak my odebrało niejedną lekcję, to jak widać inne wnioski z nich wyciągnęli. Zbytni egoizm, konformizm i pęd do konsumpcji bez granic potrafi nas zaprowadzić tam gdzie nie będzie tego wszystkiego.

Bo nie tylko pięknych koni żal, żal Świata, który odchodzi w zapomnienie.

A wraz z nim tracimy zbyt wiele tego co nas buduje.

Bo ten Świat Zaginiony dawał nam to co najważniejsze.

Tożsamość i Polskiego Ducha.

To tylko garstka moich wspomnień i przemyśleń o tym co ważne, co nas kształtuje i czyni z nas ludzi z krwi i kości. Ludzie niepozbawionych emocji, jednakże kierującym się w życiu nie tylko Bożym Dekalogiem. Mam zatem prośbę, jeżeli możecie i chcecie dopiszcie to co pominąłem lub mi umknęło. Bo tylko ratując Zaginione Światy możemy myśleć o Odrodzeniu Polski, bez lęku o jej i naszych dzieci przyszłość.

Dom, który mam

Czas strumieniem wartkim płynie
I odmienia twarze snów
Nieodmienne jest do dziś jedynie
Co przed nami było tu

Wesołość ptasich gniazd
Od snu ciepły las
I świerszcza śpiew zaklęty
W krzew znajomy
Idący polem dzień
I świt, kiedy cień
Odejście nocy kryje
W mgieł zasłony
Bezdroża szumnych traw
Niezmienność wśród malw
Gdy barwą kryją ściany pobielane
W powietrzu czystym dzwon
I bzu biały szron
To dom rodzinny
To mój dom

Czas od dawien dawna plącze
Pajęczyny naszych dróg
Choć niejedna droga nam się skończy
Po nas znowu będzie tu

Wesołość ptasich gniazd
Od snu ciepły las
I świerszcza śpiew zaklęty
W krzew znajomy
Idący polem dzień
I świt, kiedy cień
Odejście nocy kryje
W mgieł zasłony
Bezdroża szumnych traw
Niezmienność wśród malw
Gdy barwą kryją ściany pobielane
W powietrzu czystym dzwon
I bzu biały szron
To dom rodzinny
To mój dom

Bezdroża szumnych traw...
(M.Sewen - J.Zalewski)

A teraz z innej beczki.

Brak głosów

Komentarze

Ładny, nostalgiczny tekst. Dziękuję. Nie rażą nawet elementy idalizujące obraz. Czytając, patrzę na zdjęcie moich pradziadków przed chałupą w warszawskim Wilanowie. Stała tam jeszcze na początku lat 70. ub. wieku, zamieszkała przez jedną z ich córek - mieli trzynaścioro dzieci. Wszystkie one spoczywają - wraz ze swoimi rodzicami - na wilanowskim cmentarzu. Przez kilka lat miałem szczęście obcować z moją prababcią, która zamieszkiwała w domu moich rodziców (matka była jej wnuczką). 

Pozdrawiam. 

Vote up!
0
Vote down!
0
#206107

Witaj,
zapewne i nostalgiczny oraz po trosze wyidealizowany. Ale tak jak napisałeś - "...miałem szczęście obcować z moją prababcią...".

Właśnie o to mi chodziło, takie obcowanie nas stwarza.

Serdecznie Pozdrawiam

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206108

Gratulacje za kolejny wpis, Pulkowniku.

A ja musze zmykac. Ale tu jeszcze wroce :)

pozdrowienia !

Vote up!
0
Vote down!
0

baca.

#206111

Witaj,
no to zmykaj na hale.

Jak wrócisz to daj znać na skype.

Pozdrawiam

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206112

Właśnie wyciągnęłam zdjęcia z SK Walewice, tylko tyle mi zostało co sobie namaluję. Moje marzenia już dawno legły w gruzach.
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#206113

Witaj,
dziękuję za komentarz.
Pogrzebałem w sieci na temat SK Walewice. Podzielam Twój żal. Nie taka miała być Nasza POlska. To ci piękne zastępują konie mechaniczne.

Co do marzeń nie mogę się zgodzić. Miej je dalej i walcz o nie.

Serdeczności

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206117

Mój dziadek był prawdziwym dezerterem z armii JCM...W tej armii dowiedział się że jest Polakiem... od feldmarszałka hihi... Sto lat to historia namacalna jak podanie ręki. Odwiedzałem Go jeszcze w latach osiemdziesiątych, zawsze z flaszką, a On opowiadał, opowiadał i pytał kiedy upadnie Związek Radziecki :) Żył lat 97... Był Polakiem... Pozdrawiam ... Waldek...

Vote up!
0
Vote down!
0
#206131

Witaj,
dzięki za tą pouczającą historię. To co dopiero dziadek.

Pozdrawiam Cię Serdecznie

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206147

zielony metalik :)

http://konikowomokrzec.dzs.pl/wszystko-o-koniach/masci-konskie/

 

Dwa poległe Konie -

Mokra

http://www.google.pl/imgres?imgurl=http://odkrywca.pl/forum_pics/picsforum23/zestrzelony_niem._samolot__mokra.jpg&imgrefurl=http://odkrywca.pl/zdjecia-z-pola-bitwy-mokra-1939,645846.html&usg=__U4Aw7fv0Lt_YKyQ3eNXB_SbbKL8=&h=470&w=700&sz=43&hl=pl&start=10&zoom=1&tbnid=ag3xLEu3NdPkRM:&tbnh=94&tbnw=140&ei=DMvfTuD8BqaM4gTaue3uBg&prev=/images%3Fq%3Dkonie%2Bw%2Bwo%25C5%2582y%25C5%2584skiej%2Bbrygadzie%2Bkawalerii%2Bfoto%26hl%3Dpl%26sa%3DX%26gbv%3D2%26rlz%3D1W1ADFA_pl%26tbm%3Disch&itbs=1

Rząd konia .

http://www.lucznictwokonne.pl/zurawiejki/kawaleryjskie/regul/przegkaw/123_04.html

 

Jak wspominał w swej książce ppłk Jan Kamiński, dowódca 2 Dywizjonu Artylerii Konnej im. gen. Józefa Sowińskiego, już w pierwszym dniu wojny, w walkach pod Mokrą, dywizjon ten stracił 115 koni. Wspomina dalej,....... Brak było furażu dla koni, brak chleba i kawy. Konie chudły, żołnierze byli odżywiani niedostatecznie”.

Ppłk Kamiński tak pisze o wydarzeniach z połowy września 1939 roku: „Ten stukilometrowy marsz, trwający około 40 godzin, był bardzo wyczerpujący zarówno dla ludzi jak i dla koni, gdyż zaopatrzenia prawie nie było..."
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,konie-rzedy-uprzeze-i-pojazdy-artylerii-konnej-wojska-polskiego,973

Vote up!
0
Vote down!
0
#206135

Witaj Druhu,
właśnie mówiłem mojej Połowicy, że trudno mi jest odpowiadać na Twoje komentarze. Są po prostu celne, a czasem bardziej na temat niż mój tekst.

I bułanki, takiego miał mój Tata w AK i BCh.

Dzięki za piękne uzupełnienie.

Pozdrawiamy Was

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206150

onieśmielony .

Koń w naszych Rodzinach ma należne miejsce.

Na koniu nasi dziadowie unosili życie z bitewnych pól.

Moi Dziadkowie .

- życie przyniesione z okolic Mińska.

- życie uniesione z Bitwy pod Mokrą.

Nie o takiej Polsce śnili .

  Warszawa - neue deutsche  stadt

Vote up!
0
Vote down!
0
#206161

http://www.youtube.com/watch?v=3mrhfINX-h8&feature=related

i jeszcze. pomnik, wspomnienie naszej konnej tradycji .

może coś na kształt La Carreta

Poczynając od Piastów

Chrobry( nie schodził z konia - )

Wóje (od woja) - przez rycerzy (Zawisza) , Husarzy, Ułanów ,

I miejsce dla "Kasztanki" -

Narodowe wspomnienie -

Vote up!
0
Vote down!
0
#206230

Jak ja lubię Twoje nostalgiczne wspomnienia;)

Pozdrawiam serdecznie

Sigma

Vote up!
0
Vote down!
0
#206137

Witaj,
nie ukrywam, że lubię takie miłe komentarze. Nic w tym złego chyba.

Czasem nam potrzebny ten promyk słońca.

Nostalgia przepleciona namysłem.

Być może to Nas uratuje.

Serdeczności

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206151

Piękne i wzruszające Twoje pisanie.Polska mojej młodości odchodzi szybkimi krokami.Terażniejsza jest coraz bardziej niezrozumiała,obca,jakby nie moja.Kocham ją i mam nadzieję że jej nie sprzedadzą ci, których bogiem jest brzuch i koryto.Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#206154

Witaj, rozumiemy się bez słów, choć rozmowa jest potrzebna. Wymiana uczuć i myśli. Nie odchodzi, jest w Nas i przetrwa. Nie tak próbowano zniszczyć Nasza Wiarę. A, że bywa obca, czniajmy na to. Oni sprzedadzą, my jej nie oddamy. Takich Bogów nie ma, to bożki i cielce. Pozdrawiam Was Serdecznie jwp Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206159

Chciałabym ukoić Twoją skołataną duszę. Ty aniele stróżu polskich spraw:) Przytulam do piersi Twoją wrażliwa duszę:)Wiesz o tym, czyż nie ? Ukłony i nie tylko. Równa Babka Pół prawdy, to całe kłamstwo.
Vote up!
0
Vote down!
0

Wolność, godność, honor - tego nic nie zastąpi.

 

#206163

Witaj Równa Babko. Jako, że Stachura i Stare Dobre Małżeństwo są jak najbardziej na miejscu, to pozwolę sobie na równie miłą dedykację... Dusza może i skołatana, jednak czysta jak łza, a Serce bije dla jedynej. Zapewne wiesz, czyż nie ? Ukojenie dałaś, bo i słowa piękne i muzyka. A dufam, iż intencja szczera. Zatem witam na Ławeczce i żywię nadzieję, że to nie pierwsza i nie ostatnia Twoja wizyta na mojej Ławeczce, a i Pierś się sprzyda. A miejsce dla Waćpanny już moszczę i pled na zimową porę szykuję. I do samej ziemi, po staropolsku się kłaniam. jwp Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#206172