PiS a mediodajnie
PiS do utrzymania „słupków” nie potrzebuje mediodajni. To mediodajnie potrzebują PiS-u do urządzania seansów nienawiści.
I. Medialna telenowela z mordobiciem
Historia relacji Prawa i Sprawiedliwości z wiodącymi mediodajniami, zwłaszcza elektronicznymi, służącymi nieodmiennie opcji beneficjentów i utrwalaczy III RP, to swoista telenowela, pełna gwałtownych rozstań, powrotów, dąsów, swarów i jednostronnych pojednań. Z telenowelą łączy ją jeszcze to, że po przegapieniu iluś tam odcinków, widz może spokojnie na powrót włączyć się w oglądanie i nadal jest „w temacie”.
Tymczasem, jedyne co powinien zrobić PiS, to konsekwentnie owe mediodajnie olać, wyjaśniwszy uprzednio czytelnie co jest przyczyną tak radykalnej decyzji. Kontakty z nimi nie przysparzają bowiem partii żadnego pożytku, ba – śmiem twierdzić, że są przeciwskuteczne. Przecież gołym okiem widać, że zaproszenie „pisowca” do studia ma służyć tylko jednemu – wyśmianiu, spostponowaniu, rzuceniu absurdalnych oskarżeń – słowem, przemysł pogardy na żywo i w powtórkach, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, żeby odbiorcom się utrwaliło.
Dotyczy to zarówno programów w konwencji jeden na jeden, jak i w szerszej formule, gdzie redaktor prowadzący wspólnie z politykami z innych opcji skupia się na dowalaniu jakiemuś Cymańskiemu. Kto widział w akcji red. red. Lisa, Kuźniara, Olejnik, czy innych skoszarowanych i rzucanych następnie na różne odcinki frontu cyngli, ten wie o czym mówię. Ale samo mordobicie jest jedynie wstępem, potem bowiem, już w gronie odpowiednio dobranych publicystów, następuje faza druga – zapodaje się wyrwany z kontekstu cytat z "pisowca", po czym następuje roztrząsanie: no jak on mógł tak powiedzieć, to groźne i żałosne zarazem, no – wyobraźcie sobie, jakie fackelzugi będą urządzać jak dopuścimy do recydywy IV RP, co świat powie na to...
Słowem, banda dresów po skopaniu przechodnia idzie na piwo i rechocze, jak ten frajer fajnie stękał, krztusił się krwią i pluł zębami. Ale, dochodzą do wniosku dresiarze, po co ten frajer gardłował wcześniej, że z chuliganami trzeba zrobić porządek, a potem sam władował się nam na dzielnicę?
No właśnie. Warto? Moim zdaniem, nie warto.
II. Rozstania i powroty
Teraz cofnijmy się do prehistorii, czyli do lipca roku 2008, kiedy to PiS ogłosiło bojkot TVN, formalnie po jakimś kolejnym wyskoku tej stacji, ale w sumie „za całokształt”. Bojkot trwał pół roku – do stycznia 2009. W tym czasie słupki poparcia dla partii nie drgnęły – ani na plus ani na minus. Okazało się, że obecność w Tusk Vision Network nie jest PiS-owi do niczego potrzebna. Ciekawa była reakcja WSI24, która oficjalnie podśmiewając się i bagatelizując bojkot, wysyłała jednocześnie zawoalowane sygnały: no co wy, wróćcie, przecież nic wam nie zrobimy... Niestety, wpływowa wówczas w partii grupa „spinek” od Bielana i Kamińskiego, uzależnionych od kamer i dlatego bardzo cierpiących na tzw. „syndrom odstawienia”, doprowadziła do przerwania bojkotu, zaś TVN po króciutkim okresie względnego umiarkowania, wróciła do starego, dobrze znanego modus operandi.
W sumie wyszło głupio i ze szkodą dla wizerunku partii, ale podkreślmy - nie z powodu bojkotu jako takiego, tylko z powodu niekonsekwencji. Cieszyły się jedynie „spinki”, które bez obecności w mediach nie istniały, a które za jakiś czas przy zachwytach mediodajni zrobiły rozłam i wylądowały w PJN.
Dlaczego o tym przypominam? Dlatego, że nie wyciągnięto z tej historii żadnych wniosków. Kiedy w marcu tego roku PiS ogłosiło bojkot Radia Zet, po tym, jak Olejnik w swoim unikalnym stylu przeczołgała po raz kolejny Mariusza Błaszczaka, zaciskałem kciuki łudząc się, że tym razem to już będzie „naprawdę”. Podobnie jak w 2008 roku, tak i teraz sondażownie nie wykazywały żadnych wahnięć poparcia, a przecież gdyby był choć cień możliwości to bez wątpienia taki spadek zostałby ogłoszony, rozpropagowany i nagłośniony. Niestety, i tym razem czyjeś ciśnienie (stawiam na działanie szefa kampanii - Poręby) na mikrofon „Stokrotki” okazało się tak przemożne, że pół roku później do studia zawitał Adam Hofman i z miejsca został wzięty pod fleki za swą wypowiedź o „chłopach z PSL-u”.
I znowu, zamiast poważnego sygnału dotykającego patologii świata medialnego w Polsce, wyszła ośmieszająca awanturka. Warto było się napinać? Odchodzić trzaskając drzwiami, by bez wyraźnego powodu wracać i dostać na progu w twarz? Do opinii publicznej z tego wszystkiego dotarł przekaz, że „pisuary” znowu się wygłupiły.
Najświeższa sprawa: połowiczny bojkot TVN-u. Ziobro podczas pamiętnego wydania „Faktów po Faktach” wdeptał Justynę Pochanke w ziemię, do tego stopnia, że stacja nie zdecydowała się wyemitować rozmowy w paśmie powtórkowym. Zuch. Na zimno wypunktował łgarstwa Tusk Vision Network – w świat poszedł czytelny i konkretny komunikat, wyjaśniający dlaczego PiS nie weźmie udziału w debatach zorganizowanych przecież – nie łudźmy się - tylko po to, by rzucić się do gardeł „pisowcom”, co by nie mówili. Ten zamiar spalił na panewce, o czym można się naocznie przekonać obserwując debaty, które zwyczajnie się nie kleją, bo amputowano z nich podstawę zamysłu dramaturgicznego: zabrakło dyżurnych chłopców do bicia.
Tylko po kiego diabła inni przedstawiciele PiS-u udzielają się w pozostałych audycjach, gdzie traktowani są wedle wypracowanego latami, agresywno-pogardliwego schematu? Znów – brak konsekwencji.
III. Delegitymizować mediodajnie!
No i najważniejsze – czemu warto bojkotować najbardziej załgane reżimowe mediodajnie, powołane swojego czasu do propagandowej osłony utrwalaczy i beneficjentów III RP oraz ich aktualnych, politycznych ekspozytur? Ano temu, że aby skutecznie spełniały swą rolę, potrzebują ciągłego uwiarygodniania się w oczach społeczeństwa. Takiej permanentnej legitymizacji dostarczają właśnie politycy głównej siły opozycyjnej przychodząc do studia, gdzie - chcąc nie chcąc - pełnią rolę pożytecznych idiotów. Dzięki temu TVN, czy inna Zetka może stroić się w szaty bezstronności i obiektywizmu, bo przecież „ich anteny są otwarte dla wszystkich”. A że na tych antenach jedni są głaskani, a inni gnojeni? A kto będzie wnikał, poza tym pewnie „pisiołki” sobie zasłużyli, bo w kółko się awanturują...
Dlatego twierdzę twardo: bojkot stronniczych mediodajni stanowi problem dla nich, nie dla PiS-u. Taka odmowa legitymizacji stawia je w kłopotliwej sytuacji. Doskonale pamiętam niewyraźne miny cyngli z Wiertniczej podczas bojkotu w 2008 roku. Widzę drętwotę obecnych „debat”. Media, szczególnie audiowizualne, żywią się kontrowersją, dynamiką. Bez obecności PiS-u ta dynamika siada, a bez tego na dłuższą metę nie sposób utrzymać oglądalności. Reasumując, o ile PiS-owi do utrzymania „słupków” mediodajnie nie są potrzebne, co wykazały przykłady bojkotów TVN i „Zetki”, o tyle PiS jest potrzebny mediodajniom do robienia show – czyli cyklicznych seansów nienawiści.
Bojkot, nieobecność na antenie głównej partii opozycyjnej jest wyraźnym sygnałem, krzyczącym oskarżeniem, że stronniczość danej stacji przekracza wszelkie granice, że dane medium jest wyrobnikiem jednej, mainstreamowej opcji. I takie oskarżenie wbrew pozorom bardzo ich uwiera, bo niszczy narrację.
IV. Drugi obieg 2.0
Na przeszkodzie do wdrożenia proponowanego rozwiązania stoi mit wszechmocy mediów, który jak sądzę jest powodem opisywanych wcześniej kontredansów. Wedle tego mitu, należy „istnieć” nawet w skrajnie nieprzyjaznych miejscach, by przebić się ze swym komunikatem do masowego odbiorcy. To szkodliwa bzdura. Bzdurę tę powielają umiarkowani dziennikarze pokroju Jankego, który na stronach „Rzepy” biadał, że PiS odmawiając udziału w debatach popełnia błąd. Tymczasem, z każdym tygodniem okazuje się, że było to bodaj najlepsze posunięcie w tej kampanii.
W hołdowaniu powyższemu mitowi „istnienia” w mediodajniach może było coś na rzeczy jeszcze parę lat temu, ale nie teraz. Otóż, konsekwentne wypychanie patriotycznego przekazu z głównonurtowych mediów okazało się nieskuteczne. Ta metoda skutkowała do pewnego momentu, ale świat się zmienia. Wstrząs 10 Kwietnia 2010 w połączeniu z kneblem zaciskającym się coraz bardziej na kontestatorskich treściach zmusił opcję niepodległościową do szukania innych kanałów przekazu - budowania DRUGIEGO OBIEGU 2.0.
Ten drugi obieg ma się coraz lepiej, a pamiętajmy, że to dopiero początki. Ma tę zaletę, że jest bardzo bezpośredni - w przeciwieństwie do tradycyjnych, bezosobowych form nadawania. Docieranie do ludzi z zakazanymi filmami, spotkania w domach kultury, plebaniach, klubach „Gazety Polskiej”, kupowanie opozycyjnych gazet, przyznawanie się przed znajomymi do słuchania Radia Maryja, uczestniczenie w inicjatywach zrodzonych w sieci na niepoprawnych politycznie portalach – to wymusza osobiste zaangażowanie, rodzi poczucie wspólnoty i promieniuje na otoczenie.
Pozornie to nic w porównaniu z potęgą tradycyjnych reżimowych przekaziorów, ale gdyby to naprawdę było „nic”, to komuniści nie ścigaliby podziemnej bibuły, a obecnie nie próbowano by dezawuować na każdym kroku alternatywnego przekazu. Nie wkładano by tyle zaangażowania w przejecie Presspubliki przez zwąchanego z WSI szemranego biznesmena, nie odcinano by od reklam nieprawomyślnych mediów, nie odmawiano by emisji spotów gazecie z dołączonym filmem Stankiewicz i Pospieszalskiego czy nowo powstałemu dziennikowi, nie zwalczano by prawem i lewem kiboli. Milczano by po prostu, bo komu może zagrozić garstka „oszołomów”...
Tymczasem jest odwrotnie – mainstream i jego elity szaleją. Nic dziwnego. Taka jest logika tego systemu: musi być szczelnie domknięty, albo pada. Każda szczelina powoduje prędzej czy później jego rozsadzenie.
Zatem, zamiast pielgrzymować do Zetek, Tefałenów i robić z siebie kopanych po nerach durniów i frajerów, niezdarnie odgryzających się prześladowcom ku uciesze lemingowatej ludożery, należy skupić się na rozbudowie własnych, alternatywnych form przekazu. Wzmacniać współczesny DRUGI OBIEGg 2.0. Konsekwentnie, z uporem docierać do ludzi. Te wszystkie pozornie nieliczne i rozproszone inicjatywy – blogowiska, stowarzyszenia, gazety, media internetowe itd. - są jak rój. Można utłuc jedną czy drugą pszczołę, ale koniec końców rój zawsze wygrywa.
A tamtych z Czerskiej, Wiertniczej i innych eremefów – chromolić. Nie dawać im żeru swoją obecnością, nie uwiarygadniać. Niech się duszą we własnym sosie. Gdyby choć połowę tej energii, którą zaangażowano w odwojowywanie przekazu „tamtych” i „zaistnienie” przeznaczono na budowę własnych kanałów dystrybuowania polityczno-społecznego przekazu i idei, już dawno bylibyśmy potęgą.
Tylko - czy ktoś to lecącym do kamer jak ćmy do świecy, zakochanym w światłach i mikrofonach politykom - wytłumaczy?
Gadający Grzyb
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 6214 odsłon
Komentarze
PiS powinien się trzymać z daleka od neo-kołchoźników.
11 Września, 2011 - 14:15
Przypadkiem dowiedziałem się, że jeszcze w czasie, gdy partia Kaczek rządziła poparcie dla PiS było o d w r o t n i e proporcjonalne do poświęconego mu czasu antenowego. Oczywiście przede wszystkim z powodu manipulacji antypisiorów, ale też, muszę dodać ze smutkiem, z powodu zdumiewającego braku wyczucia przez PiS mediów. PiS niby "zawłąszczył" TVP, a w rzeczywistości dawał się ogrywać przez starych wyjadaczy jak dziecko, wreszcie doprowadził do takiego bałaganu, ze stracił nawet ten przekazior.
------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"
Mediodajnie staja na głowie
11 Września, 2011 - 16:31
gość z drogi
by dopaść PIS,osaczyć,wyszydzić i wbic widzom
swoja prawdę,prawda powinna być napisana bukwami
PIS
dobrze robi,ze nie daje im tej "szansy"
niech gryzą paluchy ze złości,niech się topią we własnych wyPOcinach
a PIS niech robi swoje
kiedyś na PISowskiej stronie PISaliśmy
psy szczekają a karawana idzie do celu,PISie powodzenia
a merdia i ich funkcjonariusze
niech się wściekają,niech się kwaszą we własnym sosie
TUSK wczoraj jakby mógł,to by gryzł, taki był wściekły i przerażony
wrzeszczał tak,ze mi ekran popluł
pozdrawiam z dychą w dłoni
gość z drogi
Re: Mediodajnie staja na głowie
11 Września, 2011 - 20:31
Dzięki :)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: PiS powinien się trzymać z daleka od neo-kołchoźników.
11 Września, 2011 - 20:09
PiS + media = tragedia :)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Popieram
11 Września, 2011 - 14:57
W całej rozciągłości.
Znacznie łatwiej o czytelny przekaz, choćby i w niszowym Ośrodku, niż kruszenie kopii o zaszargany kłamstwem wizerunek kreowany przez wrogie przekaziory.
Pozdrawiam myślących.
@
11 Września, 2011 - 16:06
No właśnie. To ten sam mechanizm co z bilbordami. Pytanie czy polityk na bilbordzie przyciąga i skłania wyborców do głosowania na niego. Sztaby odpowiadają że jednak tak. Będąc w mediach , będąc na bilbordzie jesteśmy w stanie przyciągnąć tych,którzy chcą pójść na wybory- bo w telewizji mówią iż należy pójść- a mieliby trudności z wymienieniem po trzech polityków z każdej partii.
Re: Popieram
11 Września, 2011 - 20:11
Tym bardziej, że te przekaziory STRACĄ na nieobecności w nich PiS - siądzie im narracja i dynamika przekazu, po wyszydzanie oparte na "kotletach z drugiej ręki" to jednak nei to samo ;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Bojkot
11 Września, 2011 - 16:10
Świetny artykuł. Też jestem zdania, że nie należy się mizdrzyć do oprawców. Politycy opozycji powinni jeszcze raz spróbować być solidarni i przypomnieć sobie, jak budującą morale siłą może być bojkot.
http://www.nessundormablog.com
Re: Bojkot
11 Września, 2011 - 20:14
Budującą morale i SKUTECZNĄ - patrz: komentarz Dixiego.
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Re: PiS a mediodajnie
11 Września, 2011 - 19:21
Podoba mi się teza i argumentacja autora. W obecnym stanie swoiste "milczenie" w stosunku do hołoty jest najlepszym rozwiązaniem.
W sztukach walki każe się zawodnikom mieć wyraz twarzy "zimnego drania". Żadnych emocji, żadnego marszczenia brwi, uśmieszków itp. To najbardziej zbija z pantałyku.
Re: Re: PiS a mediodajnie
11 Września, 2011 - 20:43
Właśnie - tylko czy politycy pozwolą odspawać się od kamer?
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
Artykuł z grupy tych, o których zawsze myślę "Boże! Żeby to ktoś
11 Września, 2011 - 20:13
kompetentny/decyzyjny z PiS przeczytał..."
Pozdrawiam "dychą"!
Re: Artykuł z grupy tych, o których zawsze myślę "Boże! Żeby to
11 Września, 2011 - 20:22
Nawet jak ktoś decyzyjny zacznie czytać, to nie doczyta do końca, bo za długie ;)
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
TO moze ktoś z rodziny podpowie
11 Września, 2011 - 23:11
gość z drogi
dla naszego i dla ich dobra :)
pozdrowienia z dychą
gość z drogi
Gadajacy Grzyb
11 Września, 2011 - 23:51
Mily Panie za ten wpis daje Panu 100 punktow - nie 10 -c.
Analiza bardzo trafna.Zyje w kraju gdzie wlasnie Pana propozycja ( dla PiS-u) zostala zastosowana. Postawiono analityka,ktory sledzil wydarzenia i wypociny mediow. Ogladalnosc TV-now malala . A opozycja zyskala . Znam to z doswiadczenia.
Mlodzi politycy z PiS-u nie naciskajcie na szklo. Przez takie dzialanie nic nie zyskacie ( osobiscie) . A szkodzicie tylko swojej PARTII
JAK BOJKOT TO BOJKOT.
Wierzcie mi Panowie.
Pozdrawiam serdecznie.
Gadający Grzyb,następna dycha
12 Września, 2011 - 11:03
gość z drogi
jak bojkot,to bojkot
popieram
PS
jestem z tych od zawsze Przekonanych i szkło niczego dla mnie nie zmieni
jest nas miliony,wieć po co tym z lemingopodobnych pomagac w
w monologach,ktore prowadzą,UNE nawet wiedzą,co chciał powiedzieć
Człowiek z PISU,mimo,że nie zdążył buzi nawet otworzyć....
niech więc gadają sami ze sobą,bo przecież ich i tak nikt nie przekona,ze czarne jest czarne,a białe jest białe
niech sobie gadają,aż się znudzą oglądaczom
psl,sld i tak idą ręka w rękę z nimi,
palący koty TEZ
gość z drogi
Re: PiS a mediodajnie
12 Września, 2011 - 17:19
Nie tak prosto. Jeśli policzyć ten drugi obieg:
1. GP - 80 tys nakładu
2. portale internet - to ci sami ludzie plus, "niech stracę": drugie tyle,
3. Duża ilość to Mohery - kilka milionoów.
4. Rzepa, itp to setka tysięcy - może dwie
prasa katolickie - pół miliona - może milion, ale pewnie ci sami ludzie. Ile jest wszystkiego razem - wielka niewiadoma, to prawda.
Ale po drugiej stronie stoją naście milionów lemingów, tylko ok 1/3 z nich czasem zaglądnie do gazety w temacie polityka, a poza tym kerują się owczym, sterowanym przez przekaziory, konsumpcyjnym pędem.
Troche ich ubyło bo nic tak nie uczy rozumu jak pusty portfel - wższe ceny i podatki przyśpieszają plądrują tenże szybciej i zmuszają do zastanowienia, ale też nie wszystkich. Polak idze często w zaprate, jest mało świadomy mechanizmów władzy - nie zna ich bo się nimi nie interesuje, i wybaga to więcej czasu i wysiłku niż na konsumpcję wszystkiego i wszystkich z sobą samym włącznie [rodzaj autokanibalismu - aż przyjdzie lekarz, znamy to przecież wszyscy].
To bolesne przyznać się że się dało komuś oszukać - jak wielki dysonans poznawczy trzeba przy tym przezwyciężyć. Gdy to się stanie to "nic tak nie boli jak zdradzona miłość" i w emocjach leming głosuje na następny obiekt którym się zauroczł, kogoś kto mu obieca nowy wspaniały świat, nieograniczonej konsumpcji , choćby na kredyt, kt będa musiały spłacać pokolenia.
Głosowanie na prawicę - to głosowanie trudne, bo z rozsądku, a wiem jak "atrakcyjne" są tego typu "małżeństwa".
Nie pozostaje nic innego jak bić lemina po keiszeni - terapia szoku, czy jak kto woli kij z jednej, a marchewka z drugiej strony: drugi obieg, ale nie oszukujmy się, to trwa a obiecywaczy drugiego raju zawsze sie znajdzie kilku.
W ostateczności chłopców do bicia można wynająć - PJN np - role poprzydzielać, aktorów porozstwiać na przypisane scenariuszem miejsca itd ... i co w tedy ?
Re: Re: PiS a mediodajnie
12 Września, 2011 - 17:54
Ta wyliczanka z początku - owszem, tylko, że to dopiero początek "drugiego obiegu 2.0". Poza tym, każda "nasza" osoba jakoś tam promieniuje na otoczenie - choćby na rodzinę. Poza tym, nie sądzę, żeby PiS pokazując się w różnych TVN-ach pozyskiwał wyborców. Przypominam doświadczenia z bojkotami - czy PiS się pokazywał w studio czy nie - poparcie utrzymywało się na stałym poziomie.
PJN nie nadaje się do roli chłopca do bicia - jest zbyt "lajtowe" by pełnić rolę straszaka, mało komu PJoNki działają na emocje - wystarczyło spojrzeć na drętwe debaty w TVN-ie.
Ludzie muszą dostać po d... Już teraz PiS zyskuje przewagę w grupie wiekowej 18-24 lata, gdzie jest gigantyczne bezrobocie i ogólny brak perspektyw. A dzisiejszy 24-latek cztery lata temu miał 20 lat i głosował na PO... Coś zaczyna docierać...
pozdrowienia
Gadający Grzyb
pozdrowienia
Gadający Grzyb
@Gadaj.Grzyb #PJN nie nadaje się do roli chł.. - zbyt "lajtowe
14 Września, 2011 - 14:46
W momencie bojkotu - powstaje próżnia. Natura nie cierpi pustki - "starsi i mądrzejsi" negocjują cenę za polityczną korupcję, potem włączają medialną maszynkję przekaziorów i innych "zaprzyjaźnionych mediów" iscenizują polityczną radykalizację PJN-u - przecież nie takie "Stokrotki" już znamy i inne nie tylko Lisie wybiegi.
Ty możesz sobie "tamtych z Czerskiej, Wiertniczej i innych eremefów" chromolić - - tylko jak długo nie będzie to miało efektów w tak zmienionej sytuacji ?
Tak długo jak istnieje tyko jedena "partia Oszołomów" - można bojkotować bez "efektów słupkowych". Ludzie już do tego przywykli, scena się podzieliła. Powstała polaryzacja utrzymua się jednak tak długo jak długo warunki brzegowe się radykalnie nie zmienią i dlatego PiS ma swój "wierny" elektorat.
Sytuacja zmienia się radykalnie po przeprowadzeniu wyżej wspomnianego "postępowania operacyjnego". Ciche wsparcie znanych nam "przyjaznych sił" dla PJoNków i PiS może się znaleźć na "spalonym". Zwłaszcza że siędzia głowny - jest lemingiem - a sędziowie boczni biegają pod spodem w tych samych spodenkach co "starsi i mądrzejsi"
Natura nie znosi próżni - tym bardziej przed wyborami.
Potrebujemy koniecznie - polskich mediów - tego drugiego obiegu i rzeczywiście szansa w młodych tych od 18-do 24, choć bezrobocie w tym wieku ich jeszcze tak może nie itnteresować - bardziej już tych co 2007 głosowali na p. Tuska. Mniejmy nadzieją że mają wystarczająco odwagi przyznać się przed samym sobą że dali się Tuskowi oczukać, a nie np zaczną wychodzić z bodajże
Geremkowego postulatu: "Jeśli rzeczywistość medialna nie zgadza się z faktami to tym gorzej dla fatków."
Nie wiem jak jest w kraju z tym środowiskiem i choć ponoć "z daleka lepiej widać" to jednak nie mogę wiele dostrzec. Wiem jednak, że Niemcy którzy się przygotowywali na ok 200 do 400tys emigrujacych za pracą młodych Polaków, nieco
się
zawiedli - na razie przybyło ich niecałe 30 tys i nie zanosi się na więcej. Wiemy jednak że w Unijnej Europie mają szeroki tzw "Ermessungsspielraum" /pole manewru, przestrzeń decyzyjna/. Można jeszcze próbować przestawić co niektóre wajchy ekonomicznego-etatystyczngo pulpitu sterowania i pociągnąć za różne sznurki których krczowo trzymają się na drugim końcu różnego rodzaju niezależni ekspreci i autonomicznie decydujący mężykowie stanu różnistych kolorów. Styuacja może nabrać sprzyjającej dynamiki. Na razie są jednak wybory. No i Grecja, ratowanie Euro - to nieco zajmuje, choć też nie wiadomo jak mocno i kogo? W końcu zarządanie kondominium mogą dokonać drugi garnitur pod nadzorem strategicznych Think Tanków.
Potrzebujemy polskich mediów. Ja tu lokalnie promuję GP - to odnosi skutek.
... Coś zaczyna docierać....