Powołać komisję w sprawie nacisków na Andrzeja Czumę!

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 No i się narobiło. Trzeba będzie powołać kolejną komisję naciskową, która ujawni, kto z PiS-u naciskał na Andrzeja Czumę, aby ten napisał raport końcowy, który tak naprawdę był mową sędziowską uniewinniającą pisowskich siepaczy.

W jaki sposób Kaczyński z Ziobrą zastraszyli dzielnego opozycjonistę z czasów komuny skoro nie dysponują już służbami specjalnymi, aparatem ścigania i wymiarem sprawiedliwości? Jak i czym naciskali i dociskali? Czy budząc się rano poseł Czuma znalazł pod pościelą podrzucony przez krwawego Jarka odcięty koński łeb, jako ostrzeżenie?

Szykuje się kupa roboty co najmniej na kolejne cztery lata.

Z postawą przewodniczącego komisji naciskowej nie mogą pogodzić się ci wszyscy „wybitni” dziennikarze, którzy pieczołowicie i profesjonalnie przez całe lata budowali atmosferę zagrożenia, paniki i strachu. Co ich dzisiaj spotyka? Stoją przed nami jakby nagusieńcy i zasłaniają obnażone wstydliwe detale ich pokrętnych dusz i kłamliwych ust oraz podłych zepsutych i słabych charakterów.

Co ich spotkało po latach mozolnego rąbania na odgórne zamówienie tego pisowskiego drewna?

Wyszli na głupców i lamentują na oczach milionów Polaków użalając się, że jak można było im coś takiego zrobić? Jak Czuma mógł powiedzieć prawdę skoro oni tak się zaharowywali latami? Jak oni teraz wyglądają przed opinią publiczną?

Cierpi Władyka, ślini się nerwowo Wołek, a Lisowi łydki drżą ze strachu jak podczas „nocnej zmiany” w 1992 roku, kiedy to skomlał u Wałęsy o ratunek. Zawiedziony jest wyraźnie były moskiewski korespondent Trybuny Ludu, Wiesław Dębski pisząc:

Jeśli wszystko było w porządku, to, czym właściwie była IV RP? Po co szanowna Platforma zawracała nam przez cztery lata głowy swymi oskarżeniami i komisjami śledczymi?

A Bogdan Wróblewski z Gazety Wyborczej ma pretensję do Andrzeja Czumy, że ten:

„zapomniał o państwie strachu i nienawiści”

To nie tak towarzyszu Wiesławie Dębski i cała reszto dziennikarskiego kwiecia.

To wy, ci wszyscy dziennikarscy pałkarze do wynajęcia wespół z Platformą Obywatelską i całym tym establishmentem III RP zawracaliście z premedytacją głowy Polakom i uczestniczyliście w tej bezprecedensowej i haniebnej nagonce wiedząc, że jest ona od początku do końca oparta na kłamstwie.

Ustawiacie się teraz nagle w jednym szeregu z milionami Polaków i krzyczycie, że wy też zostaliście oszukani.

Ja czułem, że taką metodę obierzecie.

Przecież nie tak dawno słodkimi ustami niejakiego Żakowskiego zadeklarowaliście swoją dyspozycyjność błagając „Tusku musisz”.

Czy don Donaldo was teraz ocali przed kompromitacją? Wątpię. Radzę po raz drugi zawyć „Tusku musisz”, a w zasadzie już to robicie.

Problem jednak polega na tym, że to wy pierwsi, jako dziennikarze powinniście weryfikować informacje, sprawdzać czy rządzący mówią prawdę. To waszym obowiązkiem było analizować „fakty” i kontrolować, czy aby nie mamy tu do czynienia ze zwykłą propagandową, rządową nagonką na „syjonistyczny spisek” naszych czasów.

A jak się zachowaliście? Dokładnie tak jak komusze pismaki w czasach stalinowskich. Staliście w blokach startowych i czekaliście na sygnał do startu, jaki da wam „ministerstwo propagandy”.

Zabójstwo laptopa wstrząsnęło wami bardziej niż niedawna hazardowa afera i wałbrzyskie przekręty partii miłości. Dyktafon Ziobry, słynny „gwóźdź”, był okrzyczany jako niewiarygodny gdyż zamiast oryginału minister dostarczył kopię nagrania. Minęło kilka lat i niezwykle wiarygodne z kolej stały się dla was ruskie kopie nagrań z czarnych skrzynek. Dowody w sprawie przyczyn śmierci Prezydenta RP i 95 towarzyszących mu osób.

Znajomość Zbigniewa Ziobry z Patrycją Kotecką, jego obecną żoną, spowodowała lawinę dziennikarskich śledztw, a podejrzenia o finansowanie PO przez mafię ani jednego.

Włączyliście się w tę nagonkę ochoczo, a każdy, kto spojrzał na ten dziennikarski amok trzeźwo i na chłodno, okazywał się wspólnikiem „pisowskich zbrodniarzy”, Kaczyńskiego i Ziobry.

Wam nie chodzi o skrzywdzonych przez was, Bogu ducha winnych ludzi. To nie wyrzuty sumienia powodują te krokodyle łzy. Kiedyś wasi protoplaści też mieli gdzieś „karłów rekacji” gnijących w ubeckich kazamatach, a gdy padł rozkaz to na własne oczy widzieli i obrazowo opisywali zrzucaną przez Amerykanów stonkę.

Was przeraża najbardziej to, że ktoś potrafił nagle zachować się po ludzku i przyzwoicie, obnażając przy okazji waszą małość, służalczość, dyspozycyjność, nikczemność i szereg innych cech charakteru, które nie tylko dyskredytują dziennikarza, ale i każdego człowieka chcącego uchodzić za przyzwoitego.

Wy wszyscy z Gazety Wyborczej, TVN24, Polsatu, zetek, toków fm i całej tej reszty świetnie dobranego towarzystwa kompromitujecie się i ośmieszacie do reszty.

Wasz sprzeciw i oburzenie budzi ktoś, kto nagle opuszcza tę grupę kopiącą i flekująca leżącego człowieka, odwraca się tyłem i odpala papierosa. Przez chwile macie nadzieję, że to tylko krótka przerwa, zmęczenie, zadyszka. W końcu stajecie zdziwieni i zastanawiacie się patrząc na zakrwawione czubki własnych butów, jak się teraz z tego wszystkiego wyłgać.

Jeden normalny ludzki gest kogoś, kto mam nadzieję, że się opamiętał, postawił was w bardzo kłopotliwej sytuacji.

Jeden ludzki odruch, odrobina uczciwości, skrupuły, niewielka dawka prawdy i leżycie, jak na tacy. Na jakim fundamencie pobudowaliście te swoje kariery w III RP? To wielka zagadka, gdyż nie był nim na pewno dziennikarski profesjonalizm, obiektywizm, prawda i elementarna uczciwość.

Są i takie „oszołomy”, które szepczą, że ten fundament ukryty jest głęboko w aktach SB, aneksie do raportu z likwidacji WSI i tajemnej wiedzy „ojców demokracji”, Kiszczaka i Jaruzelskiego. To właśnie tam podobno jest ukryty ten tajemniczy mechanizm za pomocą którego Jaruzelski może sprawić , że jego słowa o „aureolach, które pospadają” z nad wielu głów, staną się ciałem.

Andrzej Czuma wywołał chwilową konsternację i zamieszanie w waszych zwartych szeregach.

Gimnastykujcie się dalej. W końcu z takimi giętkimi kręgosłupami , po raz kolejny jakoś wybrniecie z tej krępującej sytuacji. Przecież to nie pierwszy raz.

Na koniec po raz wtóry „wzorzec z Sevres” anty-dziennikarstwa i wykorzystywania tragedii dla politycznych celów swojego środowiska:

Jacek Żakowski o śmierci Andrzeja Leppera:

„- Jak do mnie ta informacja dotarła o jego tragicznej śmierci, to nie pomyślałem sobie o Andrzeju Lepperze, tylko pomyślałem o Andrzeju Czumie. Jak się czuje Andrzej Czuma, który zaproponował raport zaprzeczający istnieniu nacisków - mówił w TVP Info Jacek Żakowski.

- A tu odchodzi człowiek, który był ofiarą tych nacisków, brutalnej prowokacji, zmontowanej od początku do końca, właśnie z wymuszaniem na funkcjonariuszach publicznych różnych działań.”

Panie Żakowski niech sobie Pan przypomni, która to gazeta codzienna rozpętał seks-aferę? Dlaczego nie przyszedł panu na myśl, któryś z zatrudnionych tam ideowych przyjaciół lub sam naczelny?

A co do samopoczucia Andrzeja Czumy to myślę, że w końcu śpi spokojniej, czego może mu pan tylko pozazdrościć.

Sumienie ma on na pewno od czasu do czasu używane, zaś pańskie ciągle nierozpakowane i jeszcze na gwarancji. Może da się jeszcze wymienić na jakieś działające?

Radzę Panu Żakowskiemu przeprowadzenie wywodu dowodzącego, że kłamliwy raport Czumy spowodował śmierć Andrzeja Leppera, a Ryszard Kalisz swoim raportem ocalił niejedno niewinne życie.

To takie super zadanie, szczególnie trudne po ostatnich zeznaniach świadków, którzy sami zgłosili się do prokuratury.

Przeczuwam, że pan redaktor w najbliższej przyszłości będzie się poruszał po stolicy jak „powstaniec warszawski”, krótkimi skokami, od bramy do bramy. Powodem tego nie będą jednak świszczące kule wroga lecz zwykły wstyd.

Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (32/2011)

Brak głosów

Komentarze

Świetny tekst. Mam jednak obawy, że tego rodzaju mendy nie maja sumień i nic nie jest ich w stanie poruszyć.

Diagnoza, że

" Są i takie „oszołomy”, które szepczą, że ten fundament ukryty jest głęboko w aktach SB, aneksie do raportu z likwidacji WSI i tajemnej wiedzy „ojców demokracji”, Kiszczaka i Jaruzelskiego. To właśnie tam podobno jest ukryty ten tajemniczy mechanizm za pomocą którego Jaruzelski może sprawić , że jego słowa o „aureolach, które pospadają” z nad wielu głów, staną się ciałem."

jest kwintesencją tego co ma miejsce w Polsce.

Takimi skokami już sie porusza wielu dziennikarzy, a w zasadzie to nawet nie od bramy do bramy tylko kanałami.Liz, Stokrotka i tym podobnych śmieci nie uświadczy na wiecach, w publicznych miejscach. Ciekawe dlaczego? Dlaczego w takich miejscach może się pokazać na przykład red.Sakiewicz, Gmyz, Lichocka....

A moja rada do tych śmieci. Najlepiej raz przełknąć tę żabę, przyznać się do k......a i nie brnąć dalej w to g.....o, bo potem jest coraz gorzej. Zeszmacenie totalne.

A wcześniej czy później, wiecie to DOSKONALE, przyjdzie taki moment, że was za to rozliczymy. A rozliczenie bedzie bolesne. Czasami lepiej się przyznać samemu, wtedy nawet można liczyć na szacunek tej drugiej strony. Kiedy to my będziemy wyciagac wszystko na światło dzienne, to będzie bolało, oj będzie!!

Vote up!
1
Vote down!
-1
#177212

Znakomity artykuł.Wszystko to co czułam i nadal czuję do tej żałosnej propagandy jaką nam serwują te miernoty dziennikarskie ,w tym artykule jest zawarte.Nie potrafiłabym tak napisac ,jak to zrobił autor.Dzięki Ci Panie Boże za takich mądrych i zdolnych publicystów.W imieniu swoim i moich najbliższych ,dziękuje!!1Serdecznie pozdrawiam autora.

Vote up!
1
Vote down!
0

jagoda

#177221

Chociażby dla zbadania wątku wypowiedzi Durczoka, który twierdzi,że to miała być nauczka dla polityków. Których polityków? Jaka nauczka? Kto opracowywał program oświatowy dla tej nauczki? Jaka skala ocen była przewidziana? Kto miałby stawiać stopnie?.. Oj, sama zadałabym masę pytań, a cóż dopiero parlamentarni fachowcy, którzy w świetle kamer potrafią zadawać takie pytanka, że włosy dęba stają.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Szpilka

#177234