Ostatnia droga.
Twój grzech Cię znajdzie.
Nie przypuszczałem, iż dojdzie do sytuacji w której tak bardzo zradykalizują się moje osądy, poglądy i metody działania. Co prawda jestem człowiekiem o dość jednoznacznych poglądach, zdarza mi się jednak gdy brakuje mi wiedzy lub/i mam wątpliwości, iż nie do końca potrafię się określić. Właściwie zdarzało mi się. PO 10 kwietnia, to co się wtedy zdarzyło i wszystko co później zaprowadziło mnie do punktu jednoznaczności. Nie lubię gdy ktoś zapytany - kawa, czy herbata ?, odpowiada - obojętne. Skoro obojętne to ani kawa, ani herbata. Można mi oczywiście zarzucić, iż nie jest to normalne, że nie lubię braku zdecydowania lub faktu, że komuś jest obojętne czego się napije. Proszę bardzo. Między kawą, a herbatą, oprócz tego, iż są napojami jest jednak wiele zasadniczych różnic. Podobnie jest w życiu. Obojętność jak wiemy potrafi zabić człowieka lub jego dzieło. Obojętność lub wyrachowana neutralność to najlepsze co może człowiek zrobić dla siebie, daje to wiele wymiernych korzyści. Kończy się to jednak z reguły źle. Łatwo jest w człowieku wyciągającym rękę o pomoc zobaczyć wydrwigrosza, trudniej wyobrazić sobie siebie w tej sytuacji, ujrzeć człowieka i pochylić się nad jego problemami, może klęską, może tragedią, a może nałogiem który go trawi.
Obojętność na Polskę zaczyna się od najmłodszych lat. W domy rodzinnym, szkole, na podwórku. Od drwin z włóczęgi grzebiącego w śmietniku do szydzenia z okularnicy z warkoczami. Z braku współczulności i poczucia wspólnoty. Bo gdzie niby ma się rodzić ta wspólnota, na kawałeczku betonu przed blokiem ? Okazuje się, że czasem i to wystarczy. Tylko często jest to wspólna banda i bynajmniej nie chodzi na grandę do pobliskiego ogrodu. Nie idealizuję przeszłości, bywała tyle piękne ile okropna, często nieludzka. Coraz mniej w nas jednak człowieka, który w obliczu konieczności jednoznacznego wyboru nie ucieka od odpowiedzialności i jego konsekwencji. Najlepiej lawirować, przesiadać się z jednego na inne miejsce licząc, że trafimy na to najwygodniejsze i w dodatku w niskiej cenie. Dosiadanie dwóch koni naraz kończy się bolesnym rozerwaniem.
Dobitnie widać to w masowym braku zaangażowania w Polskę, w Ojczyznę, w zwykle codzienne sprawy, a i w ważne wybory. Społecznik to postać z lamusa, jakaś dziwna sfiksowana osoba, która zawraca nam dupę i w dodatku wtrąca się we wszystko. Przeszkadza mu kolejny market w okolicy i brak domu kultury. Widać nie rozumie, iż kulturę nabyć można teraz w marketach. Podobnież patriotyzm. Kupując coraz większy telewizor, chipsy i szalik biało-czerwony na kolejny świetny mecz naszych piłkarzy. Nie mam nic do kibicowania, sport to również część kultury narodu, tyleż łączy co dzieli, ma olbrzymie znaczenie dla tworzenia wspólnoty. Oczywiście bez tandety i niepotrzebnego blichtru oraz działaczy, bynajmniej nie społecznych.
Kto ma budować Polskę, Nasze Państwo ?, Ci dla których trudnym wyborem jest wielkość przekątnej telewizora czy też wybór między Cyfrą, Polsatem i N-ką. Czy, gdy nie daj Boże Ojczyzna w potrzebie, to wtedy wielu mieszkańców tej cudnej krainy nad Wisłą powie - Nie wiem, jest mi obojętne. Zapewne tak, wiemy przecież z historii jak wielu było kolaborantów, zdrajców lub tak jakby flirtujących z władzą, lub takich co innego wyjścia nie widzieli. Ilu skupiło się tylko na egzystencji, z czego zresztą nie czynię zarzutu. Ilu było takich za zaborów, okupacji i w PRL-u. Jestem przekonany, że obecnie jest ich co najmniej tylu co za PRL-u.
Nie oznacza to, że mamy godzić się na to by przesądzali o losie Polski i naszym dokonując pozornych wyborów lub rezygnując z nich. Zawsze było tak, że nieliczna garstka brała na siebie ciężar walki i odpowiedzialność za losy Ojczyzny.
"...Nie ma ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego..."
(Rzym. 3,10-12)
Co za bzdury !, mamy wszakże XXI wiek, nauka i kultura wspięła się na wyżyny dawniej nie do pomyślenia. Być może, gorzej z obyczajowością, moralnością, gorzej z nami, z ludźmi. Zdziczenie obyczajów miałoby znaczyć cofnięcie się co najmniej do epoki kamienia łupanego, a może były one mniej dzikie niż obecne. W imię „nowych wartości” kala się jak leci i popadnie wszystko co leży u podstaw naszej cywilizacji. Na ołtarze wynosi się konsumpcję, hedonizm, źle pojętą seksualność, poprawność polityczną. Rzekomo uciskane mniejszości seksualne w tęczowym pochodzie burzą co raz to nowe ostoje człowieczeństwa. Tu nie chodzi o pojęcia typu cywilizacja śmierci, ktoś wszakże musi pracować na leniuszków tego świata. Wygodnie jest się oczywiście pozbyć ludzi starszych, nienarodzonych dzieci, więcej kasy będzie na uciechy i zatykanie dziur w budżetach jakie fundują na wybitni ekonomiści i niemniej wybitni przywódcy. Świat nowej wartości, jaką jest jej brak, o ileż wygodniejszy w zarządzaniu jest. McDonaldyzm, kreowanie potrzeb ludzkich pod gotowe, tanie i masowe produkty konsumpcyjne i kulturowe, to iście szatańska idea. Żaden Demiurg by się jej nie powstydził, a tym bardziej nasze lokalne, polskie. Lepiej, nie wiedzieć, nie denerwować się, nie podpaść w pracy, nie zostać wykluczonym z towarzystwa. Od tego już tylko krok do wyrzeczenia się Polskości, Ojczyzny, Narodu, Tradycji i Wiary. Bo co prawda na razie do więzienia za bycie Polakiem nie wsadzają, ale jest to już co najmniej niemodne. Wróciła sowiecka idea internacjonalizmu w postaci U.E. Jakżesz odległej od pierwotnej idei i bliskiej upadku. Co wtedy powiedzą zaklinacze rzeczywistości, to co zwykle, łżeć nauczyli się za komuny. Stwierdzą, iż oprócz Niemców i Francuzów reszta nie dojrzała do U.E., a tym bardziej do demokracji. W zasadzie winni już są, to my, ciemna masa, dawniej robotniczo-chłopska, teraz katolicka i eurosceptyczna. No bo jak zabrakło wiary w Unię, a Ojciec Dyrektor rzucił urok, to krowy mleka nie dają, a figi z Grecji okazały się figą. W dodatku z polskim makiem.
Czy jest rada ? Jest. Wszakże dał nam przykład Nasz Generał jak zwyciężać mamy. Zanim Drogie Moskwie Bronek i Cenny Dla Berlina Donek zafundują nam w ramach nowych ustaw i poprawek obowiązującego prawa coś w rodzaju stanu wyjątkowego, my wykonajmy pierwszy odważny ruch. Zresztą bieżące wydarzenia ocierające się o absurd pokazują, iż zwycięska armia sowiecka nie cofnie się przed niczym. Jak zabraknie amunicji, gołymi rękami poduszą. Cóż zatem czynić ?, iść z podniesionym, czołem, uczynić z bezwolności i nihilizmu obciach. Nie wstydzić się swojego konserwatywno-tradycyjnego podejścia do życia. Ruszyć się i zmobilizować innych. Wymówić umowę władzy. Jeśli nie w trakcie wyborów to niestety w czynie bezpośrednim. Skoro Nasz Kraj ma dalej podążać drogą jaką wyznacza zombiczna część społeczeństwa, to nie ma innego wyjścia. I to nie jest największy problem. Jeżeli władza ośmieli się podnieść rękę na choćby 6 milionów czynnych wyborców, to my władzy podniesioną rękę obetniemy, przy samej szyi. Jak można było dopuścić do tego by ludzie sprawujący władzę nie ponosili odpowiedzialności za nią, by się nie bali konsekwencji jakie mogą ponieść za swoje działania.
Gdy zaczyna się wspólne, SLD, PSL i PO „Blidowanie” wyborów, właściwie „blindowanie” ( od słowa blinda - w więzieniach przysłona na okna ), to widać, iż mamy jasny obraz Frontu Jedności, bynajmniej nie Narodu, a Interesu. Problemem większym jest to co nastąpi po ewentualnym odbiciu Polski z tych brudnych bandyckich łap, nierzadko splamionych krwią Polaków. Czy damy radę przeciwstawić się jazgotowi, ujadaniu i wzmożonym atakom, które będą niewyobrażalnie większe niż dotychczas. Cała lewacka i neoliberalna Europa nas zaatakuje, jest co prawda nadzieja, że sami już będą tak głęboko w dupie, iż własny smród ich zabije.
Czy trzeba nas wyprowadzić na „pustynię” by oczyścić Polskę i Naród ? Nie. Wystarczy wrócić do podstawowych wartości. Skoro i tak będzie się od nas wymagać kolejnych poświęceń i zaciskania pasa, w imię transformacji ( dobre - trwa 22 lata - rekord świata ) to my zdecydujmy na co zostanie spożytkowane nasze i naszych dzieci poświęcenie i wyrzeczenia, ciężka praca i nasz wspólny majątek narodowy.
Gdy tak czy siak zdobędziemy władzę, to na kilka lat musimy siebie i cały naród złapać za pysk. Chyba, że od razu zróbmy „Ostatni bal na polskim Titanicu”.
Widać gołym, a tym bardziej uzbrojonym okiem, przez coraz bardziej śmiałe wypowiedzi niedawnych euroentuzjastów, w tym również naukowców z „górnej” półki, iż aczkolwiek nieśmiało, ale jednak kładą lagę na U.E. Powoli szykują się do sakramentalnego stwierdzenia - A nie mówiłem ?. Ano nie. Tak jak komunistyczny prof. Balcerowicz z łatwością zmienił barwy klubowe z czerwonych na kapitalistyczne, tak większość zacznie się przyznawać nie daj Bóg do nauk Ojca Dyrektora. Nie mam zamiaru podawać gotowych recept, każdy z nas jak sądzę ma coś w swojej głowie. Po za tym mój pomysł na odrodzenie Polski we wszystkich obszarach życia społecznego, politycznego i gospodarki jest bardzo radykalny. Sam, nie wiem, czy nie postradałem rozumu. W końcu w XXI wielu szaleństwem byłoby cofnąć się dziesiątki, a może setki lat wstecz, by stamtąd czerpać idee. Nie jest mi po drodze ani z komunizmem, ani z pseudo-kapitalizmem. I w jednym i w drugim było i jest coraz mniej miejsca dla Boga i Ludzi. Natomiast by móc żyć w zgodzie z naukami Chrystusa i jemu podobnych proroków, co nie musi być obce nawet osobie niewierzącej, trzeba się oczyścić. By móc zacząć tak żyć, musimy na pewien, mam nadzieję niezbyt długi okres zaczerpnąć z bardziej surowych nauk. Pustynia będzie dla naszych wrogów, tam pogrzebiemy ich na zawsze, mam nadzieję. A po wielu latach dojdziemy do Edenu, jest w naszych sercach i umysłach, musimy go tylko uwolnić. A najlepiej uczynimy to nie rzucając się zachłannie na wolność, tylko dojrzewając do niej.
Szkoda wielka, że nie widać na horyzoncie osoby na miarę Wielkiego Przywódcy Narodu. Nie umniejszam tym tego co sobą reprezentuje Jarosław Kaczyński i taki jest mój wybór. Tak go jednak zohydzono dużej części Narodu, iż trudno sobie wyobrazić by zgodzili się na „rządy twardej ręki”, jakie są nam niewątpliwie potrzebne. Ale skoro dla nich ideałem jest Bronek i Donek to wybaczcie, musimy za nich podjąć decyzję. Dochodzą słuchy o ew. „tece rządowej” dla Pana, czy też Pani Biedronia. To może jeszcze zaprosimy do rządu kogoś z Niemiec i Rosji, taka Wielka Koalicja dla Polski, a na okrasę i dla równowagi oraz wybiegając gejowską myślą społeczną w przyszłość kilka tek dla braci zoofili i pedofili. Zadba o to oczywiście Bartosz, Bartosz Arłukowicz, a Środę uczynimy Obowiązkowym Dniem Kochających Inaczej, dla wszystkich bez wyjątku i Panowie będą prosić Panów. W dniu kiedy gej zostanie co najmniej premierem Polski, a może nawet First Lady, Polska otworzy się na Europę bez reszty, tylko po co, jak jej już nie będzie. Takiej jaką nam zafundowali lewacy opłacalni przez sowiecką agenturę. Bez podziałów, bez granic i ograniczeń. Bez wartości, wiary i moralności.
Czy ludzie, którzy oddają swoje życie za Ojczyznę, w walce wprost, podstępni mordowani lub w heroicznych i tragicznych aktach samospalenia to szaleńcy, relikty przeszłego czasu, nierozumiejący Nowego Porządku ?. Czy na darmo przelewano krew Naszego Narodu. Bo w zasadzie wracamy do punktu wyjścia.
Zatem może to ostatnia szansa, ostatni moment, ostatnia droga, która wyprowadzi nas z tego co mamy tu i teraz do Polski zbudowanej z nasz serc i marzeń. Polski wymagającej, ale i wdzięcznej. Gdy trzeba srogiej, ale i troskliwej jak tylko matka potrafi. Wolisz żyć z dnia na dzień, proszę bardzo, są tanie linie lotnicze, znasz swoją wartość, zapewne przygarnie cię jakiś kraj i tam będziesz mógł dożyć momentu gdy jego mieszkańcy też się opamiętają i wrócą do korzeni. Leży Ci na sercu Dobro Ojczyzny, twoich dzieci, to dasz radę jeszcze raz i w dodatku dokonując wolnego wyboru, bez podszeptów medialnych demiurgów zdecydować o skali poświęcenia i wyrzeczeń w imię wspólnego dobra i w sumie niezbyt odległej i możliwej przyszłości Polski i w Polsce.
Nie wierzę, że przyzwoity człowiek nie zdejmie z grzbiety ostatniej koszuli by ratować Rodzinę czy też Ojczyznę. Nie wierzę, że nie można wytrzymać, tym razem dla siebie, dla Nas, dla Polski kilku lat. Lat, które zaowocują dla nas czymś co wydaje się czasem nie wyobrażalne. Będziemy wreszcie na swoim, tak jak każde młode małżeństwo marzyło by mieć chociaż M-1, ciasne, ale własne. Jestem gotów na czas, gdy zadbamy o podstawy bytu państwa zacisnąć pasa i respektować zaostrzone prawo. Niezbędna jest troska i nakłady finansowe na dbałość o ład, bezpieczeństwo, służbę zdrowia, edukację, kulturę, kultywowanie historii i tradycji. Kuracja musi być wstrząsowa, bo przypadek jest ciężki, a Death Wish jakie nam ślą bratnie narody ze szczerego serca wspomagany jest zaklęciami voodoo na laleczce prawicy.
Nie unikniemy być może renacjonalizacji majątku narodowego sprywatyzowanego w bandycki sposób, nie unikniemy wojny z wielkim kapitałem. Nie obejdzie się bez reformy systemu bankowego, finansów i wielu innych obszarów, które to reformy mogą się bardzo i to bardzo nie spodobać światowej finansjerze. Ale dlaczego mamy ciągle słuchać spekulantów, obrońców własnego interesu, a podatki mają płacić wszyscy za wyjątkiem najbogatszych i dużych zachodnich koncernów. Trzeba będzie pogonić towarzystwo z ZUS, odzyskać PZU i wiele innych naszych, wspólnych, polskich firm i instytucji. Nie mówiąc już o Opcji Zero dla wymiaru sprawiedliwości i skarbówki. Reforma ubezpieczeń emerytalnych i zapewnienie obywatelowi godnej emerytury nie może się opierać o chory i wydrenowany system finansów państwa. Do dzisiaj nie wiemy, która czarna dziura zassała pieniądze z prywatyzacji, a ile wcześniej wyciekło bokiem na "horyzoncie zdarzeń". Jak może funkcjonować i planować rozwój państwo, które pozbawia się podstawowego źródła dochodów, jakim oprócz podatków jest zysk z dobrze zarządzanej wspólnej własności. Karmi się nas mitami o wyższości zarządzania prywatnym nad państwowym. Oczywiście, gdy zarządza rodzina i koledzy królika to katastrofa pewna. Być może brakuje u nas ludzi z poczuciem misji, prawdziwych państwowców, ale to nie powód, by wyprzedać za bezdurno majątek narodowy, a w dodatku jego docelowym właścicielom, Rosji i Niemcom. Żądne poważne państwo nie pozwoli sobie na zagrożenie interesu narodowego, na utratę wpływu na strategiczne dziedziny i pozbawienie się zysku. Bo skąd mają pochodzić pieniądze na modernizację państwa, na budżetówkę, z lichwiarskich pożyczek, zadłużania bez umiaru czy też z podatków, które zarzynają nas i blokują powstanie polskiej klasy średniej i godziwe opłacanie pracy. Nie będzie to proste, rejwach się podniesie okrutny, pamiętajmy jednak, że krzyczeć najgłośniej będą złodzieje i geszefciarze. Szpece, którzy zarządzają finansami w Europie i na Świecie, a efekt jest opłakany, a rachunek jak zwykle przyjdzie na adres domowy zwykłego obywatela.
Zmiany ustrojowe, gospodarcze, polityczne i społeczne, to nic innego jak ucieczka do przodu możnowładców i ich zaplecza. Najwyższy jest czas by tym razem nie uciekli, jak zwykle z kasą. To my musimy uderzyć ruchem wyprzedzający, może to będzie rewolucja, może ewolucja. Wszystko zależy jak opór "ciemnej materii" napotkamy. Nie litowałbym się zbytnio nad nimi, wszakże oni nie mają litości dla nas. Nie czas teraz nadstawiać drugi policzek, ząb za ząb to też za mało. Z każdy nasz ząb musi polecieć jedna, wybielona szczęka. By więcej nie kąsali i nie szarpali naszego bochna chleba. W całej historii świata, to właśnie bankierzy, możni mają najwięcej krwi na rękach, to oni skrzywdzili prostego człowieka, to oni zawsze za plecami wielkich oprawców i tyranów. Więzieniem naszym i miejscem kaźni nie jest Bastylia, a świątynie lichwy. Nie może tak być, że zawsze będziemy skazani na łaskę i niełaskę systemu finansowego, który bynajmniej nie jest stworzony z pożytkiem dla nas. Trzeba będzie przez dłuższą chwilę zapomnieć o luksusie, o bankiecikach i rautach, galach, sponsoringu leniwych piłkarzy. Czas skończyć bal. Nas to nie zaboli, to nie nasz bal. A jak Wielkim Ponom ( celowe ) i Damom się nie podoba to zapewne mają drobny kapitalik na szwajcarskich kontach, który pomoże im przetrwać do czasu kiedy wrócą do łask. Niedoczekanie. Świat mody, sportu zawodowego, filmu, tam zabawa trwa 24 godziny na dobę. Jarmarczni kuglarze z błota miejskiego rynku ruszyli na podbój świata. Z zapartym tchem gospodynie domowe śledzą ich barwne życie, skandale, podboje miłosne, wszystko w Technikolorze. A my w każdym bilecie, opłacie za kablówkę mniej lub bardziej radośnie płacimy haracz na to rozbawione towarzystwo. A może pogonić hołotę, modelki z Vogue mogłyby przecież doić krowy, gdy startowały jako nastolatki w wyborach miss niechybnie mówiły, iż chcą się poświęcić ekologii. Zdrowy, ekologiczny krowi cycek to jest to. Brad Pitt, nieogolony wczesnym świtem wyzynąłby te krówki na pastwisko, wystrugał fujarecke, a potem pobaraszkował na sianku z czekoladową dojareczką Naomi Campbell, która to na wiejskiej zabawie mogłaby utłuc inną dziopę. A ekonom Kulczyk zaciąłby z bata i pojechał na objazd włości pańskich zaciągając się skrętem. I wszystko byłoby tak ja jest, tylko rachunek mniejszy. Wtedy być może inne wzorce mogłyby decydować o edukacji i marzeniach młodych ludzi.
Chciałbym, żeby jak to się mówiło, na dzielnicy zapanował porządek, by młodzi mieli szacunek dla starych, a dzielnicowy respekt. Bym z dumą patrzył na Polskie, a nie Sowieckie, PRL-owskie kadry oficerskie. By moje dzieci, wnuki uczyli nauczyciel z powołania, ów legendarny przedwojenny nauczyciel, a leczył je bynajmniej nie doktor G. Pomimo je rozlicznych nie tylko lekarskich talentów. By urzędnik był państwowcem z etosem, by poseł był moim i waszym, a nie szemranych grup interesu przedstawicielem. Byśmy nie mieli Bronka za prezydenta, a Polacy byli dumni ze swoich barw narodowych, nie tylko od święta. By lewactwo przeszło do historii, a rolników reprezentowała chłopska partia, a nie firma Pawlaka i spółki. Życzeń jest wiele, zacznijmy jednak od siebie i od naszych nie zawsze gotowych do wyrzeczeń bliźnich. Bo to ostatnia droga innej już nie widzę. Być może droga przez mękę. Bo jeżeli odpuścimy to „nasz grzech nas znajdzie”, tak jak odnalazł nas po 22 zmarnowanych w dużej mierze latach. Czy wam czasem nie wstyd przed naszymi przodkami, oni potrafili dokonywać wyborów.
Naprawdę warto pójść tą drogą, ujął to w krótkich żołnierskich słowach bynajmniej nie generał, tylko satyryk - „...Żeby Polska była Polską....”
Karykatury Państwa mam już dość.
A teraz z innej beczki.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1848 odsłon
Komentarze
Wstyd..za ta bezsilność i wcześniejszą naiwność wstyd...
13 Lipca, 2011 - 23:24
Oj potrafisz poruszyć... 10/10
Serdecznie pozdrawiam
Labrat555
14 Lipca, 2011 - 09:51
Witaj,
ciąży mi ten grzech zaniechania i żal mi w dużej mierze straconych dla Polski i nas ostatnich lat.
Pozdrawiam
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
Grzech zaniechania...?
14 Lipca, 2011 - 12:02
Żal straconych lat podzielam całym sercem.Żal nas,naszych dzieci i(kto je ma) wnuków.Im jestem starszy,tym bardziej staje się homofobem.Nie wg definicji"Tęczowego Rycha",tylko prawdziwie nienawidzącym ludzi.Głupich i podłych-wyłącznie.Wczoraj jeden z przyjaciół zapytał mnie: Co robić z ta Polską?".A ja mu na to: Może tutaj http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110713&typ=wi&id=wi07.txt jest droga? Jak uczy historia
Nie damy się.Pozdrowienia i tyle ,co zawsze.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
Skowronek
14 Lipca, 2011 - 17:08
Witaj,
spełnią, musimy je tylko ubrać w czyny. I wcale wielu nas nie trzeba, ważne by Wiara i Miłość do Ojczyzny Nas prowadziła.
Pozdrawiam Cię Serdecznie
jwp
Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.
jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.