System edukacji jest chory
Co kolejny minister edukacji, czy to p. Czarnek, czy to p. Nowacka mówi, że chce, by było lepiej, dla dzieci, dla nauczycieli, dla rodziców itd.
Mimo tego gaworzenia, i tak każdy sprawia, że jest jeszcze gorzej niż było. Tak jest zawsze.
Czy obecny system edukacji jest lepszy niż ten, który był w PRLu?
Nie. Jest dużo gorszy. PRL był sypiącym się trupem z pałą, ale dawny system edukacji był dobry.
Teraz to zniszczyli (w ciągu trzydziestu lat). Zresztą, nawet indoktrynacji ideologicznej się nie pozbyto. Teraz po prostu zamiast wpychać socjalizm wpycha się klimatyzm.
Problemami tego systemu jest niedostosowanie się do obecnych realiów i przerost ambicyj, a także dwustronny zanik dyscypliny.
Podstawą systemu edukacji jest to, że gnojek ma się nauczyć, i zdać sprawdzian. Nie obrażam tu dzieci, tak to wygląda z perspektywy systemu.
Tylko, .... że to nie bardzo ma sens w obecnych realiach.
Ja rozumiem, że w czasach Bismarcka, kiedy to wymyślano, oczywiście nie było internetu, a biblioteki były rzadkością, trzeba więc było włożyć uczniowi jak najwięcej do głowy, bo nie dało się zdobywać wiedzy poza szkołą.
Jednak czasy się zmieniły. Jest internet, a nawet jakby nie było, w pierwszej lepszej bibliotece można zajrzeć do encyklopedii, i dowiedzieć się, czego trzeba.
Zresztą, zaskakujące jest to, że młodzież nawet nie potrafi wyszukiwać w internecie wiedzy. To jest naprawdę straszne.
Sprawdziany nie mają sensu. Są częste (mają ich tak z kilka na tydzień), i nikomu do niczego nie potrzebne.
Na lekcji uczeń dowie się, że brzusiec składa się z miofilamentów landrynkowych, czy czegoś takiego, potem napisze sprawdzian i basta. Miesiąc po sprawdzianie już mało kto pamięta, że istniało coś takiego jak brzusiec.
Po prostu, ZZZ - Zakuć, Zdać, Zapomnieć.
Tak nie powinna wyglądać szkoła.
Kolejno, przywalenie przedmiotami. Lewica dużo o tym mówi, ale niewiele robi.
Uczniowie w szkołach muszą się uczyć rzeczy, które są im niepotrzebne.
Po co uczniom techników albo humanistom chemia na poziomie, który trzydzieści lat temu nazwałbym rozszerzonym?
Po co obowiązkowe wychowanie fizyczne na studiach?
Te wszystkie durne przedmioty są jedynie po to, żeby uczniowie musieli dłużej siedzieć w szkole, bo raczej nie wnoszą nic do wiedzy ogólnej ucznia.
"No ale dzieci powinny być mądre!"
A co do siedzenia, jakiś "geniusz" w ministerstwie wpadł na pomysł, by nakazać, że uczniowie muszą być w szkole minimum pięć godzin lekcyjnych (religia z jakiegoś powodu się do nich nie zalicza).
Co to oznacza? Jak zimą wiele nauczycieli choruje, to muszą siedzieć na nikomu niepotrzebnych zastępstwach zamiast iść do domu. Przecież na tych zastępstwach i tak grają na telefonach.
Kolejno, rozstrojenie autorytetu.
Obecnie nauczyciel niestety nie jest już autorytetem.
Jak nauczyciel się nie podoba, uczniowie mogą go sobie wymienić. Ja nie zmyślam, takie rzeczy naprawdę się zdarzają.
Uczniowie na lekcjach grają na telefonie, i nauczyciel nie może z tym nic zrobić poza proszeniem.
Wyobrażają sobie państwo, co to by było, gdyby nauczyciel strzelił jakiemu bachorowi linijką po łapie? Byłoby wielkie oburzenie, jak można! Byłby zgnojony itd.
Nawet gdy uczeń grając na telefonie puszcza na lekcji głośną muzykę (!) i nie robi sobie nic z nauczyciela, nie można mu strzelić po łapie (mimo, że powinno się).
Wracając do innego tematu, żenujące jest to, że nawet na kartach pracy mając do dyspozycji podręcznik, zeszyt i telefon ogromne rzesze uczniów dostają mierne.
Zamiast sprawdzianów, trzeba uczyć szukać informacyj. Ja rozumiem, że są takie rzeczy, jak tabliczka mnożenia, co je trzeba wkuć, ale ogromna większość programu nie należy do tej kategorii.
Są jeszcze szkoły Montessori, co to mają być rozwiązaniem. Pomysł dobry, ale wykonanie raczej kiepskie.
Co z tego, że dziecku jest w szkole dobrze, skoro prędzej czy później ją skończy, i pójdzie do innej, gdzie zderzy się z rzeczywistością, gdyż świat nie wygląda tak, jak szkoły Montessori.
Cóż, niestety ani ja, ani pewnie nikt z państwa nic z tym nie może zrobić.
Bo tak jest, że ministrami edukacji zostają nie nauczyciele, ale politycy.
"Ale Czarnek jest wykładowcą akademickim!"
To co innego. Uniwersytety naprawdę różnią się od całej reszty. Nie powinno się zarządzać szkoły średniej, a tym bardziej podstawówki tak jak uniwersytetem.
Ja zresztą pamiętam, jak kilka lat temu p. Czarnek chciał wprowadzić w przedszkolach jakieś zajęcia o ruchu drogowym, żeby było mniej wypadków. Pomysł absurdalny, nie wiem, czy to wprowadzili, czy nie.
Aha, jeszcze to. Bardzo wielu uczniów nie umie ładnie pisać. Bazgrają jak kura pazurem koślawe, niepołączone ze sobą litery, nie pamiętają o przecinkach i kropkach. Ja nie dam sobie wmówić, że wszyscy mają dysleksję. Po prostu się w szkole nie uczy ładnie pisać.
W szkole też nie uczy się rzeczy potrzebnych. Byłem zszokowany, gdy dowiedziałem się, że większość młodzieży nie umie zacerować sobie skarpet, ani operować igłą i nitką. Jedni nawet się oburzają, jak można cerować skarpety, skoro można kupić nowe. Absurd.
Bo po co uczyć ładnie pisać, po co umieć szyć, cerować, gotować, skoro można się uczyć nikomu do niczego niepotrzebnej wiedzy, której nie zna pewnie nikt w ministerstwie, o której i tak się zapomni tuż po sprawdzianie.
Cóż. Pozostaje tylko współczuć uczniom i nauczycielom.
Bo to naprawdę już zaczyna być Specjalny Zakład Karno-Opiekuńczy Łączący Analfabetów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 59 odsłon
Komentarze
Dla wielu rodziców
1 Marca, 2025 - 23:21
Po opanowaniu przez dzieciaka umiejętności czytania, pisania.
Ortografia obecnie"wpada" sama bo w końcu musi się sama"wkuć" po przeglądaniu wyników autokorekty w lapku czy smarcie.
A tak, szkoła pozostaje przechowalnią. Co do umiejętności i wiedzy"niepotrzebnej".
To jest potrzebne! Uczy uczenia się pamięciowego. W większości na niezbędnym poziomie. U niektórych pomaga wykryć predyspozycje do niektórych dziedzin nauki.
Tego się nie da wygooglować. Repetitia et mater... Zarzucenie tego byłoby skrajną głupotą. Ucznia trzeba przede wszystkim nauczyć uczenia się. Starszych, nowszych metod zapamiętywania i stosowania wiedzy, umiejętności.
Czy to filologia klasyczna czy umiejętności manualne wymagają ich zapamiętania.
A jeśli się nie opanuje praktycznie/ pamięciowo obsługi, rozbierania i konserwacji służbowego karabinka szturmowego? Na polu walki net nie podpowie jak usunąć zacięcie.
Dr.brian
w szkole nie bardzo uczy się umiejętnościj manualnych
4 Marca, 2025 - 18:42
Towarzyszu, kolego, czy jakkolwiek mam się do ciebie zwracać,
(przepraszam, że odpowiadam tak późno, ale miałem co nieco na głowie)
Zgadzam się, że W PODSTAWÓWCE musi być wszystko, by uczeń dowiedział się, w czym jest dobry, co go interesuje. Jednak nie ma sensu na wyższych etapach edukacji wpychać mu w głowę rzeczy, które są mu niepotrzebne.
Oczywiście, przedmioty takie jak matematyka, historia, czy polski muszą być na każdym etapie edukacyjnym, bo to są przedmioty priorytetowe,
ale jaki jest sens zmuszania przyszłych mechaników samochodowych do wkuwania rozszerzonej chemii (w której i tak brak praktyki)?
Jak ucznia coś nie interesuje, to po sprawdzianie zapomni. Już miesiąc po sprawdzianie nie będzie pamiętać, że było w ogóle coś takiego jak brzusiec.
Uważam, że nie ma sensu wpychać dzieciom do głowy czegoś, czego i tak zapomną, a gadka "ale dzieci muszą być mądre" jest po prostu durna.
Dziękuję za uwagę.
Евросоюз, идите вы в жопу!
Właściwy system edukacji
2 Marca, 2025 - 23:26
Właściwy system edukacji skończył się po ustawach tzw. rządu przejściowego w 1992 roku. Wówczas miał nastąpić przełom. Ale niestety wszystko padło. Kolejne ekipy hołdowały zasadzie: "Naród głupi będzie łatwiejszy do zarządzania". Obecnie standardowy misio, kończący liceum/technikum potrafi się podpisać i ewentualnie rozwiązać test kompetencyjny. To wszystko. W szkołach nie uczą już logiki, analitycznego myślenia, historii czy wiedzy o świecie. To młodzież czerpie co najwyżej z TikToka albo innego dziadostwa internetowego. Taka prawda.
Za moich czasów nie było dysleksji, dysgrafii czy innych zboczeń. Jak ktoś sadził błędy - dostawał pałę i tyle. Teraz, tak jak w armii, humanizacja i zrozumienie problemów ucznia. Noż się w kieszeni otwiera nóż! Państwo potrzebuje debili, którzy podpiszą się trzema krzyżykami (albo mniej). Każdy myślący to wróg.
Pozdrawiam
Pozdrawiam.
Z poważaniem
Kaszeba
"Morbus maximus recentiorum temporum stultitia est. Spero solutionem tandem inveniendam"