Haga i Sztokholm w Warszawie
Średnio co kilka miesięcy przychodzi do Polski wieść, że gdzieś w jakimś rozlewaczonym kraju zachodu odebrano jakiejś rodzinie dziecko, bo płakało, czy o inne tympodobne drobnostki.
Pamiętają państwo ustawę Kamilka - tą od "standardów ochrony małoletnich"?
W skrócie polega to na tym, że jak pracownik jakiejkolwiek instytucji mającej kontakt z dziećmi zauważy coś choćby odrobinę niepokojącego (wg niego oczywiście), to może to zgłosić, i po przemieleniu przez machinę biurokratyczną może to się skończyć naprawdę źle dla dziecka (które przecież nic złego nie zrobiło), i dla jego rodziny.
Biurokracja (nie)działa i zwycięża!
Powiedzą państwo, że takie nadużywanie "złego samopoczucia" dziecka w złej wierze jest rzadkością. No cóż, obecnie niestety ogromna większość ludzi jest interesowna, złośliwa (itd), i naprawdę źle to widzę.
Plus, w szkołach (nie wiem, czy wszystkich - nie jestem ministrem edukacji) każą dzieciom rysować plakaty chwalące tą ustawę.
Tak, to prawda. Chore, nie?
Pewnie coś w stylu "lud pracujący z partią z radością budują demokrację ludową walczącą" połączone z "ratujmy klimat" z dodatkiem "troszczmy się o dzieci".
Na szczęście zaczęto wreszcie o tym pisać (np tutaj: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/710447-nauczyciele-na-cenzurowanym-re... ), szkoda jednak, że mało ludzi naprawdę sobie z tego zdaje sprawę.
Mam takie przeczucie, że gdyby ministrem jakimś cudem został Stalin, i wprowadziłby NKWD i donosy na siebie, to spora grupa ludności by to popierała.
Po prostu, gdy patrzę na stan społeczeństwa, to aż nie mogę uwierzyć, jak ludzie dali sobą tak kierować? Jak mogło wrócić barbarzyństwo, które tysiąc lat temu zostało wytępione przez pierwszych Piastów?
Nie mam głowy do tego.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 94 odsłony