EUROPA POD LATARNIĄ W RYNSZTOKU SIĘ TARZA

Już nas wytresowali… już nas podzielili

Kaganiec mamy w głowie…knebel w świadomości

Sami wznieśliśmy mury światowego łagru

I już nie walczymy o prawo do wolności

Liżemy rękę pana pogodzeni z losem

Pilnujemy smyczy niech ona nas prowadzi

Tęczowa rzeczywistość po kolejnej burzy

Obozowe przedstawienie nikomu nie wadzi

Czekamy na zbawienie w chipie i szczepionce

By nas już nie trwożyła wirusa korona

Bo ten który ją stworzył może nas ocalić

Bóg nam już nie potrzebny bo Bogiem mamona

Oddaliśmy nasze losy globalnej chorobie

Tej czerwono – tęczowej zarazie przemiany

Rzuconej nam jak ochłap do więziennej celi

Gdzie śmiertelne zadajemy sobie nowe rany

Ślepi i ogłuchli na głos rzeczywistości

Nie odróżniamy kłamstwa od prawdy i złudy

Sumienie niewydolne i bezsilne w śpiączce

Niezdolne by się podnieść i pokonać trudy

Dawny świat więc umiera pozbawiony ducha

Europa pod latarnią w rynsztoku się tarza

Płoną ostanie świece opuszczonych katedr

Szatan składa ofiarę na stosie ołtarza…