Kaczyński chce przegrać wybory

Obrazek użytkownika rewident
Kraj

Do następnych wyborów parlamentarnych zostało jeszcze sporo czasu, jednak dość istotnym wskaźnikiem popularności partii politycznych mogą być czerwcowe wybory do europarlamentu. PO i PiS tworzą listy wyborcze i rozpoczynają kampanię na rzecz swoich kandydatów. Wydaje się jednak, że podobnie jak w październiku 2007 roku PO ma większe szanse na osiągnięcie sukcesu. Dzieje się tak głównie za sprawą działań, a konkretniej błędów Prawa i Sprawiedliwości w obszarze podstawowego przekazu medialnego. Co pewien czas opinia publiczna zaskakiwana jest sondażami poparcia dla partii politycznych, z których wynika, że elektorat PO to ponad 50% Polaków. Przypomnijmy, że ostatnie wybory zakończyły się zwycięstwem tej partii różnicą 9% (41% do 32%), a od tego czasu ekipa rządząca skompromitowała się praktycznie we wszystkich obszarach swojej działalności.

Co więcej, ostatnie wybory na prezydenta Olsztyna i wcześniejsze uzupełniające – na Podkarpaciu, pokazały, ze nagły 15% skok poparcia PO jest czystą fikcją, wymyśloną przez sprzyjające jej sondażownie. Możemy się domyślać, że wzrost bezrobocia i afery korupcyjne w łonie koalicji rządzącej zapewne też nie wpłyną na spadek „medialnego” poparcia dla Platformy. Doprawdy, dość żałośnie wyglądają politycy Prawa i Sprawiedliwości, którzy starają się wytłumaczyć przepytującym ich dziennikarzom, dlaczego ich partia nie zyskuje w sondażach. Sprawę utrudnia im rozpowszechnione w kręgu salonowych przekonanie, że Polacy „brzydzą” się PiSem i nigdy nie będą nie niego głosować. Ta quasi-socjologiczna bajeczka, wymyślona w celu usprawiedliwienia absurdalnych wyników sondaży, stanowi najwyraźniej dla działaczy PiS intelektualną barierę nie do przebycia.

Jeszcze przed wyborami 2007 roku istniał niezależny instytut badania opinii publicznej – Polska Grupa Badawcza. PGB jako jedyna trafnie przewidziała wynik wyborów prezydenckich i parlamentarnych 2005 roku. Niestety, dziś adres internetowy pgb.org.pl już nie istnieje. Jak widać PiS zamiast podtrzymać jedyne niezależne medium propagandowe, wolał wydawać pieniądze na infantylne spoty wyborcze ze złym wilkiem, względnie głupawe prezentacje o politycznym matrix. W tym samym czasie Platforma „zadbała” o korzystne sondaże, o czym świadczą nawet powiązania kapitałowe firmy sławnego już senatora Misiaka.

Ostatnio Jarosław Kaczyński wyznał publicznie, że jego partia nie jest w stanie przekroczyć progu 30% poparcia. Nasuwa się pytanie do Pana Prezesa w jaki sposób, półtora roku temu, po totalnie spartaczonej kampanii wyborczej, udało się PiSowi zgarnąć 32% głosów?! Czy teraz sytuacja jest gorsza? Jeśli ten wywiad nie był tylko wypadkiem przy pracy Kaczyńskiego, Polskę naprawdę czekają długie lata rządów koalicji PO, PSL i SLD.

Mamy zresztą już ciekawy precedens. W 1997 roku postkomunistyczna lewica, PSL i Unia Wolności przegłosowały projekt konstytucji w parlamencie. Do akceptacji potrzebne było jeszcze zatwierdzenie dokumentu w referendum. Sondaże wskazywały na miażdżące zwycięstwo zwolenników nowej konstytucji. Tygodnik Wprost twierdził, że referendum zakończy się wynikiem 75 do 25% „za”. Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy konstytucja „przeszła” stosunkiem głosów 53% do 46%. Do dziś pamiętam wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który twierdził – cytuję z pamięci – że „sprawę można było wygrać”. To samo zapewne będzie mówił już za 3 miesiące, kiedy okaże się, że PO wygrało z PiS różnicą 2% w wyborach do parlamentu europejskiego.

Kolejną kwestią zupełnie niewykorzystywaną przez prawicową opozycję jest stopień zależności obecnej elity władzy od sektora bankowego. Obecnie słowo „bankier” kojarzy się częściej z terminem „gangster” niż „urzędnik bankowy”. Obywatele po prostu boją się banków, które zresztą traktują swoich klientów jak tanie mięso armatnie. Poza tym większość ludzi – całkiem słusznie zresztą – obwinia światową finansjerę za obecny kryzys, bezrobocie i niepewność jutra. W tej sytuacji, każda, nawet najgłupsza opozycja starałaby się zrobić wszystko, aby w ludzkiej świadomości powiązać elitę władzy z elitą finansową kraju. Udowodnienie związków Platformy Obywatelskiej z bankierami krajowymi i – co najważniejsze – zagranicznymi jest banalnie proste. Jan Krzysztof Bielecki, prezes Pekao SA, spółki zależnej Unicredit jest byłym członkiem KLD, byłym premierem z nadania tej partii, bliskim kolegą Donalda Tuska, który polecił mu Jacka Rostowskiego na stanowisko ministra finansów. Kandydatką Platformy na prezydenta Poznania była Maria Pasło-Wiśniewska, była prezes banku BZWBK, spółki zależnej Allied Irish Bank. Prawo i Sprawiedliwość najwyraźniej jednak nie zauważa tych oczywistych zależności.

Poza tym, obecne kłopoty banków na Zachodzie Europy i w USA całkowicie przeczą lansowanej przez liberałów tezie o prywatyzacji, jako źródle stabilności polskiego sektora bankowego. Dziś nadarza się świetna okazja, aby mocno uderzyć w fałszywy paradygmat III RP, w ramach którego wszystko, co dobre miało przyjść do Polski z zagranicy. Platforma, jako następca KLD, UD i UW, partia odwołująca się do dogmatów Balcerowicza, jest dziś idealnym celem dla każdej świadomej i sprawnej intelektualnie opozycji. Niestety PiS pod przywództwem Jarosława Kaczyńskiego, zdaje się być przepełnionym inercją politycznym wehikułem, pozbawionym możliwości przeprowadzenia skutecznej kontry.

W obszarze doraźnej taktyki wyborczej można znaleźć wiele tematów, które mogą posłużyć jako skuteczna broń przeciwko Platformie. Jednym z nich jest nagłaśnianie wszelkich wpadek i błędów działaczy i urzędników PO, które wprost świadczą o ich głupocie i braku profesjonalizmu. Dobrym leitmotivem kampanii może być ciągłe informowanie społeczeństwa o bardzo kiepskim wykorzystaniu środków unijnych. Jest to z pewnością bardzo dotkliwy cios dla euro-entuzjastycznego elektoratu tej partii. Podobnie fiasko budowy autostrad i montowanie setek fotoradarów na wąskich polskich drogach, może być kojarzone z próbą ograniczenia obywatelskich wolności, co stoi w sprzeczności z przekonaniami wyborców PO.

Idźmy dalej. PiS zupełnie zapomniał o milionie Polaków ciężko pracujących na chleb na emigracji. Była to ta część elektoratu, która masowo poparła Donalda Tuska. Co więcej opinie tych ludzi miały fantastyczne przełożenie na głosy ich mieszkających w kraju rodziców. W poprzedniej kampanii wyborczej Prawo i Sprawiedliwość zupełnie zlekceważyło ten ważny psychologiczny mechanizm. Cóż, dzisiaj mamy do czynienia z podobną amatorszczyzną. Kiedy radio BBC nazywa Polaków „prostytutkami”, a angielskie tabloidy nawołują do usunięci imigrantów z UK, polski rząd milczy, a opozycja, zamiast uderzyć pięścią w stół i wyrazić swoją choćby symboliczną solidarność z ofiarami brytyjskiej ksenofobii, nabiera wody w usta. Można powiedzieć, że Platformie Obywatelskiej trafiła się wymarzona opozycja. Nie walczy, nie atakuje, może od czasu do czasu coś bąknie, ale tylko nieśmiało i bez przekonania.

Liczba zaniechań Prawa i Sprawiedliwości jest przeogromna. Jarosław Kaczyński ma jednak w tym całym bałaganie dość duże szczęście. Platforma jest tak nieudolna, że jej działania są formą swoistej samokompromitacji. Wiadomo, że radosna twórczość ministra Rostowskiego zakończy się nowelizacją budżetu i podwyżką podatków, wiadomo, że autostrady z Łodzi do Warszawy nie będzie przed 2012 rokiem, wiadomo, że 6-latki w niedoinwestowanych szkołach to koszmar tysięcy rodziców, wiadomo, że obiecane podwyżki płac dla budżetówki będą zatrzymane, wiadomo, że, w wyniku działań monopoli, koszty życia będą rosły, wiadomo, że biurokracja powstrzyma rozwój biznesu, wiadomo, że Policja nie będzie mieć pieniędzy na benzynę, a korupcja, kumoterstwo i pospolite złodziejstwo są już na krzywej wznoszącej. PiS, pomimo swojej bierności, może wygrać następne wybory. Problem w tym, że nie będzie to wygrana wystarczająca do objęcia samodzielnych rządów w Polsce.

Brak głosów

Komentarze

Zgadzam sie z toba. I obawiam sie, ze troche za pozno PiS sie po klesce przebudzil. Ciekaw jestem jak wypadnie wynik wyborow do pe w porownaniu do "cudownych" sondazy, moze one tez sa jednym z cudow?

Ale tylko na bledach sondazowych nie wolno sie opierac. I jak slusznie wykazales, sa pola do manewru.

Tylko czy "twardoglowi" w partii to wykorzystaja? Jednym z punktow krytyki jest np. sprawa mlodych dzialaczy i niewykorzystanie ich potencjalu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16275

Myślę ze jest to świadome działanie Kaczyńskiego. Rzad kompromituje sie sam, opozycja musi tylko w subtelny sposób podkreślać kluczowe tematy.
PIS chce wypracować w społeczeństwie obraz spokojnej, odpowiedzialnej partii, dlatego wszelkie emocjonalnie zaangażowane komentarze w zakresie tematów bieżących są tonowane. Celem tego działania jest wytworzenie emocjonalnej kamizelki kuloodpornej, dzięki której media nie będą mogły atakować PIS'u ulubionymi inwektywami typu "nieodpowiedzialne, krzykliwe oszołomy, czepiające się każdego potknięcia postępowej partii, która miała nieszczęście rządzić w okresie kryzysu". Poza tym, nie mniej istotny jest fakt, ze media musząc się czymś zajmować, i nie mając możliwości wyzywania się na "dyżurnym popychadle", muszą więcej czasu poświęcać wpadkom PO-PSL.
Ze jest to zaplanowana strategia możne świadczyć fakt wysunięcia na pierwszy plan spokojnych i sympatycznych kobiet, i przesuniecie nieco w tył popularnych "fighterów".
Myślę ze społeczeństwo lepiej przyjmie podsumowanie nieudolności PO w postaci przedwyborczych spotów i sloganów, niż eksploatowanie w nieskończoność każdej pojedynczej wpadki.
W starciu z nerwowym i chaotycznym przeciwnikiem posiadającym duza przewagę siłowa (media), lepiej jest zastosować strategie rodem z pasywnych sztuk walki typu "Aikido" niż frontalna, bokserska nawalankę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16292

Też mnie wkurza ta obecna polityka i bierność PiS.

Jak moze jakaś armia wygrać wojnę skoro sama w siebie nie wierzy.

Od tego ciągłego obracania się w świecie mediów politycy PiS sami uwierzyli w propagandę medialną że są obciachowi i muszą się siebie wstydzić.

To jak mogą w ogóle przy takim nastawieniu do samego siebie walczyć o cokolwiek.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16291

Zgoda. Ktoś, komu się zdaje, że przebije się przez mur Agory,
TVN,Polsatu,Springera i całej potężnej finansowo medialnej
machiny programowo wrogiej PIS - jest zwyczajnie naiwny.
Oni bronią swojego interesu, folwarku. Każdy na nich atak,
jest albo wyszydzony,albo wyśmiany, ostatecznie wyciszony.
Mediokracja rządzi wszędzie. W różnych wariantach, ale
to fakt bezsporny. Od USA do Rosji.
Jedyna szansa, to wywrotka rządzących o własną
gigantyczną nieudolność, którą prezentuje ekipa Donalda
Likwidatora. Czas działa na ich niekorzyść i Polski.
Niestety.
Zaniedbanie spraw "sondażowych" - błąd strategiczny PiS.
PO zadbało o wyniki sondaży? Nawet gdyby spali skacowani
- to w/w przekaziory przedstawią to jako wielki sukces Tuska
i jego ekipy. Takie same odnosiła PZPR...
Tylko "sztuka walki" dostępnymi środkami, a nie propagandowa
nawalanka w której jest się bez szans.

Vote up!
0
Vote down!
0

basket

#16313

Niech psy same się POzagryzają

Vote up!
0
Vote down!
0
#16345