Jazgdyni ma rację, tamte czasy były piękne...

Obrazek użytkownika amero
Kraj

ZDETONOWAĆ  BOMBĘ
Druga połowa lat 50- tych ubiegłego wieku, w pobliskim lesie wojskowi urządzali tzw potancówki na dechach, gdzie okoliczni mieszkańcy bawili się przy muzyce często do póżnej nocy. Pamiętam tą muzykę jakby to było dzisiaj, "kaczuszki mają krótkie nóżki" itp.                                                                                                                         

Podczas budowy nowej szkoły w Żółwiniu znależliśmy w nieczynnej studni karabin ze skrzywioną lufą. Wspólnie z starszym o 2 lata kolegom wyprostowaliśmy tą lufę kładąc strzelbę na pieńku i traktując ją obuchem od siekiery, aż jej wygląd według nas pozwalał na użycie jej do strzelania. Teraz tylko brakowało nam odpowiednich naboi. Do czasu aż znajdziemy jakieś "kulki", Jurek załatwił pasek od spodni- po jego dziadku- i z przewieszonym przez ramię karabinem chodziliśmy po okolicznych łąkach należących do pobliskiego PGR-u, gdzie pan Mijas pasał PGR-owskie krowy. Było tych krów może z 500 sztuk więc obejść takie stado z prawdziwym karabinem na plecach to dopiero była przyjemność.

Wreszcie wybraliśmy się do pobliskiego Karolina, siedziby zespołu pieśni i tańca Mazowsze, gdzie w otaczających tą miejscowość lasach Niemcy podczas wojny mieli magazyny broni i amunicj. Kulek do naszego karabinu nie znależliśmy, ale za to naszym oczom ukazała się prawdziwa bomba, prawdopodobnie niewypał zrzucona z samolotu w czasie wojny. Przywiązaliśmy ją paskami od spodni do leżącego obok okazałego drąga i na ramionach idąc jeden za drugim przydzwigaliśmy ją w pobliże Jurka domu.

Koło jego domu rósł potężny rozłożysty krzak i tam ją położyliśmy na ziemi. Jurek miał pomysł, aby odkręcić czubek bomby i wtedy miały się wysypać laski trotylu, które by nam się napewno przydały w czasie wielkanocnego strzelania. Już sobie wyobrażaliśmy, jaki huk będzie się roznosił po okolicy, pewnie nawet pod samym Pałacem Kultury ( widać go było z naszej wioski w czasie ładnej pogody)  będzie słychać to nasze strzelanie z lasek dynamitu.

No więc przy pomocy klucza tzw. Francuza Jurek chwycił za czubek a ja ściskałem z całej siły bombę kolanami. Po chwili, kiedy czubek nie chciał ustąpić ja zaproponowałem, że lepszy użytek można zrobić z tej bomby, podkładając ją pod mostek na drodze w pobliżu PGR-ru i po prostu wysadzić go w powietrze, ponieważ w mostku było sporo dziur i jak pan Mijas pędził te swoje krowy na łąki to prędzej czy póżniej któraś musi złamać nogę. W ten sposób zmusimy władze PGR-u do budowy nowego porządnego mostu.

Położyliśmy więc ją pod ten mostek, owinęliśmy w jakieś szmaty zamoczone w nafcie, którą używaliśmy do lamp, nie było jeszcze wtedy na naszej wsi elektryki i podpaliliśmy. Po kilku minutach wszystko zgasło i ostatecznie odstąpiliśmy rówież od tego pomysłu. Nastepnego dnia znowu na naszych ramionach zadzwigaliśmy to żelastwo na te PGR-owskie łąki i uzbieraliśmy porządną kupę suchych gałęzi i umieszczając bąbę w pobliskim rowie przykryliśmy ją tymi gałęziami i podpaliliśmy.

Był ciepły lipcowy wieczór, pamiętam że była godzina równo 21-sza. Schowaliśmy się w następnym rowie oddalonym o około 150 metrów i po około pół godzinie nastąpił wybuch. Radość nasza była ogromna, ale i strach i przezorność aby nie iść tam sprawdzać, bo być może jeszcze nie wszystko wybuchło. Tym bardziej, że odłamki bomby ścinały gałęzie krzaków, które rosły wokół naszej kryjówki.
Wróciliśmy więc do oddalonego może o jakieś pół kilometra mojego domu, gdzie na podwórzu spotkaliśmy moją Mamę wychodzącą właśnie z obory z wiaderkiem mleka i zwracając się do mnie, że "te wojskowe synu w tych Książenicach to muszą mieć jakieś ćwiczenia , bo robią takie strzelania, że krowa o mało co a przewróciła by wiaderko z mlekiem."
Na szczęście nie daliśmy nic poznać po sobie, chociaż trudno nam było się powstrzymać od  śmiechu.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Vote up!
4
Vote down!
0
#1608207

Mieszkałem na wsi, było nas 10- ro dzieci, Tata listonosz i czasem za kanapkę musiała wystarczyć kromka chleba posypana cukrem i trochę śmietany. Szczęśliwe czasy tuż po wojnie.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608224

Vote up!
3
Vote down!
0
#1608226

Tak pamiętam, nawet ogrzewanie w zimę nie było potrzebne spiąc pod taką pierzyną. Sam pomagałem Babci Zosi skubać gęsi, dlatego też taki jeden gąsior uwziął się na mnie i ganiał mnie po podwórzu aby uszczypnąć mnie w tyłek.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608227

Vote up!
3
Vote down!
0
#1608228

nie było mnie stać na takie cacko, rower Romet to było cuś.

Vote up!
5
Vote down!
0

Jerzy

#1608229

W latach 60- tych mój najlepszy przyjaciel miał Panonie, to była maszyna! Jeżdziliśmy razem na zabawy do Rozalina ( przy katowickiej w kierunku Mszczonowa), wracaliśmy zazwyczaj w trójkę z jakąś dziewczyną w środku.

Vote up!
5
Vote down!
0

Jerzy

#1608230

Vote up!
5
Vote down!
0
#1608234

był w pobliskim PGR-rze, właśnie w ten sposób siadaliśmy oglądać "Świętego" lub "Bonanze" Ogromna( jak na tamte czasy) sala świetlicy była pełna ludzi, czasem stało się w dzwiach.

Vote up!
6
Vote down!
0

Jerzy

#1608235

... widać odbiornik TV chyba z lat 80-tych. Nie pamiętam nazwy telewizora, na którym oglądaliśmy dobranockę "Przygody gąski Balbinki" i "Jacek i Agatka". Później następowała dobranocka dla dorosłych "Dziennik TV". Ramówka dzienna była tak nudna, że nie było co oglądać. Później pojawiły się seriale "Bonanza" , "Święty" z Rogerem Moor. Były jeszcze :"Telewizyjny Kurier Warszaaa..aawski" i nieśmiertelna "Polska Kronika Filmowa". Radio karmiło nas sensacjami rozgrywanymi "W Jezioranach"

Vote up!
5
Vote down!
0

...

#1608254

Vote up!
3
Vote down!
0
#1608258

Ociec mi godoli że to był W iejski S przęt K askaderski

 

A ekologie w PRL-u pamietasz?

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1608233

aby kupić sobie na odpuście w Podkowie Leśnej lub Brwinowie korkowce, którymi straszyło się zwierzęta domowe, albo służyły też do strzelania wielkanocnego. Póżniej był już karbid albo i kalafiorek na Wielkanoc.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608237

To ekologiczne zdjęcie przepiękne.

Dzięki

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608238

W moich dziecięcych czasach skupem zajmował się obwoźny handlarz. Jeździł wozem zaprzęgniętym w wybiedzoną szkapę i przyjmował makulaturę, szmaty i złom. Dobra te ważył na topornej wadze sprężynowej, a gdy pokazywał wskazania wagi, podpierał paluchem wskaźnik, zmniejszając wagę co najmniej o kilogram. W zamian oferował kubki emaliowane, sztućce czy garnki, najczęściej aluminiowe.

Vote up!
4
Vote down!
0

...

#1608256

Coś takiego jak w serialu "Daleko od szosy"

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608259

... to była "Ukraina". Konstrukcja, która przetrzymywała wszystkie inne wówczas dostępne. Ojciec mój posiadał Iż-a, którego dziadek złożył do stanu używalności z zezłomowanego grata.

Vote up!
4
Vote down!
0

...

#1608252

Vote up!
4
Vote down!
0
#1608246

to tylko ćwiartka czystej z czerwoną kartką. Sąsiadka miała tzw. melinę, Tata czasem mnie wysyłał do niej po "ćwiarteczkę"

 

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608247

Vote up!
4
Vote down!
0
#1608253

...dostępne były również w opakowaniach po 10 szt. O ile pamiętam, kosztowały 1,75 zł.

Vote up!
4
Vote down!
0

...

#1608257

Była stosowana?

Vote up!
4
Vote down!
0
#1608260

U nas na wsi nie było importu, za to doskonały lek na skaleczenia, nasz polski listek bobkowy, chyba tak to się nazywało?

Vote up!
5
Vote down!
0

Jerzy

#1608263

W 10-tkach były też Mazury, ale jak się szło na randkę to koniecznie Rarytasy. Ładne czerwone opakowanie.

Vote up!
5
Vote down!
0

Jerzy

#1608262

Vote up!
4
Vote down!
-2
#1608264

Ja też nie przypominam sobie abym posiadał taki słowniczek,

ale czy Ty musisz szukać ciągle zaczepki?.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608266

sorry

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1608267

OK. No problem.

Vote up!
2
Vote down!
0

Jerzy

#1608273

Vote up!
3
Vote down!
0
#1608265

Miałem SKO i nawet uzbierałem pokażną sumkę jak na tamte czasy. Nasz pan nauczyciel od Polskiego zrobił z nas aktorów, daliśmy kilka przedstawień Zemsty na szkolnym korytarzu, jako aktorzy otrzymaliśmy gażę w wysokości 15 złoty każdy. Ja byłem murarzem ale też scenarzystą więc dostałem specjalny dodatek 20zł. Bilety były po 5 zł. Póżniej talent mój się zmarnował i robiłem traktory "Ursus" w Ursusie pod Warszawą.

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608269

U Wrzodaka?

8-))))))

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1608271

Miało nie być polityki, ale niech Ci będzie, - Wrzodak jeszcze bawił się w kałuży wtedy.

Vote up!
6
Vote down!
0

Jerzy

#1608274

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1608268

Husky skąd Ty masz tyle tych skarbów? Ta latareczka nam towarzyszyła przez cały okres młodości. No i te płaskie bateryjki! Dzięki.

Vote up!
2
Vote down!
0

Jerzy

#1608272

Przesłony - niebieska i czerwona. Oczywiście stan baterii sprawdzało się organoleptycznie - językiem.

Vote up!
4
Vote down!
0

...

#1608278

Masz rację, był model dla kolejarzy, stawiało się takiego kolejarza z boku przy torach i robił jako semafor!

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608283

Pierwszego odbiornika TV w naszym domu z nazwy nie pamiętam, chyba Wisła, ale drugi to koral, a radio to belweder, gdzie tata słuchał radia wolna Europa i głosu ameryki, a ja radia Luxemburg 

Jacek i Agatka pacynki, ptyś kurczak  i gąska balbinka i miś z okienka, gdzie aktor Bronisław Pawlik myśląc że nie jest już na wizji, powiedział: "a teraz drogie dzieci pocałujcie misia w dupę"

Albo prezenter pogody "Wicherek" wyleciał z TV tylko dla tego że się pomylił, zamiast powiedzieć że idą burze ze wschodu, to powiedział, że ze wschodu nadciąga co najgorsze, a towarzysze w tamtych czasach, uznali to za sabotaż.

Nosiłem długie włosy aż za ramiona bo tata mi pozwalał i co jakiś czas przez to tata był wzywany do szkoły i go zmuszali bym obciął te długie włosy, ale z moim tatą nic nie mogli ci czerwoni belfrowie ugrać, ale za to obniżali mi stopnie i sprawowanie.

Potem przyszły czasy, gdzie hormony buzowały i dziesiątki prywatek i pierwsze uniesienia i pierwsze porażki, aż do tej jedynej z którą jestem do dziś.

O to muza której słuchałem.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1608270

Tak to były piękne czasy, pierwsze randki, pierwsze prywatki i niezapomniane melodie Piotra Szczepanika, Jacka Lecha, albo to, pamiętasz?: Julio Iglesias " Mammy Blue

 

https://www.youtube.com/watch?v=oK9JT_cj96s

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608277

Vote up!
4
Vote down!
0
#1608275

Widać, że już od małego z uśmiechem na buzi kroczysz przez życie.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608281

...był krem "Nivea" i perfumy "Być może"

Vote up!
4
Vote down!
0

...

#1608279

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1608282

Nie nie czytało się tylko okładkę się przyklejało na wewnętrznej stronie drzwi w szatni w fabryce.

Vote up!
4
Vote down!
0

Jerzy

#1608284

Vote up!
3
Vote down!
-1
#1608289

Słuchajcie Dziewczyny i Chłopaki !!!

 

Gawrion nie da rady zrobić dla nas wspomnieniowej zakładki. Nie ma na to środków. Choć może jakby pokombinował, to kto wie.

A sytuację daje się prosto rozwiązać, jeżeli chcemy wspominać, przypominać sobie, wymieniać się doświadczeniami.

Jak wiecie (bo nieraz się chwaliłem ;-) ) miałem fajną swoją zakładkę na starym Nowym Ekranie pod nazwą Klub Dyletantów.

Pewnego razu rozpętała się tam analogiczna dyskusja podobnie na wspomnieniowe tematy. Satyryczna, radosna i twórcza.

Tytuł wpisu pozostał ten sam od drugiego odcinka - Jaja bzdyklaczy. Jak to opisała Iza Falzmannowa u Mirka Dakowskiego: - To całkowity spontan, luz, odjazd, jaja jak berety, jaja bzdyklaczy, powieść interaktywna.

Automatycznie właścicielką tego rozkręconego na 20 sezonów dzieła została blogerka sigma, kiedyś również udzielająca się tutaj. Od tego czasu jest tam około 10 tysięcy komentarzy i chyba setka tysięcy polubień. Wielu naszych przyjaciół tam się udzielało i bawiło, jak nasza przemiła contessa. Trzeba było mieć tylko dobrą pamięć, wybitne poczucie humoru i nieograniczoną wyobraźnię.

Komentarze były takiego typu:

"Bzdyklacz" ?????
Ło matko ! Mam trochę podręczników z instrumentoznawstwa, muszę pokopać :D:D:D ale na mój gust to jakieś połączenie bzdeta z klaczą. Tylko jak na tem graaaacz, bzdet jak bzdet ale ta kobyłka ? Weźmie się ochwaci i co wtedy ?

Tu mi się prezypomniały dwa szmoncesy :

1. Co to jest - nakrycie głowy + zwierz domowy = instrument muzykowy*

2. Co to jest - zwierz domowy + przyrząd okrętowy = instrument muzykowy **

* welonciele
** mendolina

Hahahaha ! Pozdrawiam.
Idę poszukać tego bzdy-cośtam.

nadużycie link skomentuj

contessa 07.02.2012 14:58:10"

 

"

No jak to - nie wiesz!?

To był instrument, nieco podobny do gęśli i harkoła.
Instrument do bzdykania, czyli szarpania. A ponieważ najlepsze były z ogona klaczy to bzdyklacz.
Nie powiem, dźwięk nieco przejmujący.

nadużycie link skomentuj

jazgdyni 07.02.2012 17:29:25

"Jak samokrytyka to samokrytyka. Jako pożeracz druku ( w desperacji byle jakiego) wynosiłam w schronisku ( W Moku) z kibelka pociętą w specjalnym celu Trybunę Ludu i czytałam przed zaśnięciem. Nikt młodszy tego nie zrozumie.

nadużycie link skomentuj

Iza 06.02.2012 19:22:03

Och, och! Czujęsię niezwykliście zabzdyklaczony temujszą ujmą! Jakże mnię to pojąćże samujże? Niesposób wprostak! Poukłoniłsię zatemaście wdzięcznoklaśnie na wykrot nigzadościuczynnie upadłwszy w beztworza wspaniałości Ty, wej!, Łopanima, a barwą w poprzek!

Porozdowojenia przepaściaste

Twój Kubełek Najprzódniejłwszy

nadużycie link skomentuj

DelfInn 07.02.2012 18:55:09

 

Na mnie wtedy wołano OZu (Ojciec Założyciel, ha, ha - zero szacunku). 

 

No więc tak Niepoprawni - będziemy tutaj kontynuować? Pójdziemy tą drogą by sobie gadać o naszych fajnych sprawach?

Jeśli są chęci, to jest to pewne rozwiązanie.

 

Niech żyje oranżada w proszku !!! (Spożywana na 5 sposobów)

 

.

 

 

 

 

 

 

Vote up!
3
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1608325

Witaj;

Masz rację, nie samą polityką człowiek żyje, szczególnie człowiek Niepoprawny. No ale żeby wprowadzic tutaj taką "fajną"atmosferę to zależy już od chęci, dobrej woli tych, którzy chcą się trochę pobawić. Także od sposobów i umiejętności blokowania śmiechem i żartem wszelkiej maści troli i ludzi złej woli, których tu nie brakuje.

Potrzeba do tego jednak trochę kultury, żartu i chęci do zabawy w dobrym towarzystwie. Musi być też ktoś, kto potrafi zainspirować, poddać myśl, zacząć zabawę. Ja się nie nadaję, mam wiele spraw do uporządkowania w związku z planowanym powrotem wiosną przyszłego roku na stałe do Polski. Czasem napiszę komentarz, rzadko popełnię jakiś wpis, może teraz będę to robił częściej, po tym jak moja Konfederacja weszła do Sejmu!!!

Jestem jak niektórzy tutaj już zdążyli zauważyć zwolennikiem odsunięcia PIS-u od władzy, ale narazie dam im spokój, dopóki Konfederacja urośnie w siłę. Jak więc widzisz już mamy wspólny temat aby pożartować i pośmiać się. Śmiech to zdrowie, partie przychodzą i odchodzą, politycy kradli, kradną i będą kraść, kłamali, kłamią i będą kłamać bo taka już ich natura. Jeśli nic na to nie możemy poradzić to chociaż pośmiejmy się z nich, dopóki jeszcze nam nie zabraniają.

Pozdrawiam.

P.S. A swoją drogą Ty też jesteś chyba za Konfederacją, prawda? Jakże mogło by być inaczej.

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608343

//No ale żeby wprowadzic tutaj taką "fajną"atmosferę to zależy już od chęci, dobrej woli tych, //

 

a jo to co ?

8-)))))

pzdr.

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1608344

Będziesz pierwszy jeśli zadeklarujesz przyjażń do Konfederacji!!!

P.S. Dziękuję Ci za dodanie żartu i kolorytu do tego wpisu. To Twoja zasługa, że wpis podobał się nawet Januszowi!

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608347

Nie potwierdzam

Nie zaprzeczam.......

czas !!!!

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1608348

Na tym blogu nie ma plusów dodatnich i plusów ujemnych. Polska jest jedna!

P.S. Oczywiście tymczasowo możesz mieć takie nijakie poglądy. -:))

Vote up!
3
Vote down!
0

Jerzy

#1608353