Exit? Prosto i pierwsze drzwi po prawej. (1)

Obrazek użytkownika jasieńko
KawiarNIA

W oczekiwaniu na zapowiedziany cykl dotyczący Polexitu spróbuję wykrzesać trochę iskier dyskusji opierając się na niedawnym zdarzeniu.

Katal-Unia czyli Fałszunia

Właśnie nadejszła wiekopomna chwila (to Pawlak w Sami swoi), by zacząć punktować krwiożerczą Unię. Nie sposób uciec od tego określenia, gdyż coraz częściej na ulicach UE leje się krew. I nie jest to krew przypadkowa, powiedziałbym, że jest to element rzeczywistości unijnej – stanu hipokryzji i dwulicowości potwora zwanego Unią Europejską, poza tym – co chyba najważniejsze – rzeczywistości mającej swe umocowanie w sztandarowych hasłach tego Związku Socjalistycznych Republik nowoRadzieckich. Niestety trudno o argumenty wyciągnięte z rękawa, ot tak natychmiast – trzeba głęboko szukać. Jednak znalazłem.

Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) NR 235/2014 z dnia 11 marca 2014 r. ustanawiające instrument finansowy na rzecz wspierania demokracji i praw człowieka na świecie ogłoszone w Dzienniku Urzędowym UE nr 2014/L/77 z dnia 15.3.2014 r.

I natychmiast nasuwa się myśl niepoprawna: jeśli tak ma wyglądać wspieranie demokracji na świecie jak w Katalonii, to ja dziękuję. O jakiej demokracji jest mowa? Czy o tej, o której każdy obywatel został już przyuczony przez media, czy o tej, o której jest mowa w tym rozporządzeniu, cytuję:

     Niniejsze rozporządzenie stanowi jeden z instrumentów bezpośrednio wspierających polityki zewnętrzne Unii oraz zastępuje  rozporządzenie (WE) nr 1889/2006 Parlamentu Europejskiego i Rady (4). Ustanawia ono instrument finansowy na rzecz propagowania i wspierania demokracji i praw człowieka na świecie, umożliwiający udzielanie pomocy niezależnie od zgody rządów i organów publicznych odnośnych państw trzecich.

Czyż chęć bycia, życia i samostanowienia o sobie (pomijam teraz inne aspekty sytuacji Katalonii, Hiszpanii i Unii), a poparta wyartykułowanym głosem większości nie jest wyrazem tej demokracji i praw człowieka w Katalonii?

Jak można propagować taką ideę, a jednocześnie pokazywać światu, że tak naprawdę to Unia jest też reżimem – tyle, że demokratycznym? Oczywiście, że można, bowiem wszyscy już ślepo wierzą w to, co im się wmawia.

Czy z kolejnego cytatu tego rozporządzenia:

     Art. 2 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) stanowi, że Unia opiera się na wartościach poszanowania godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, praworządności, jak również poszanowania praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości. Wartości te są wspólne państwom członkowskim w społeczeństwie opartym na pluralizmie, niedyskryminacji, tolerancji, sprawiedliwości, solidarności oraz na równości kobiet i mężczyzn.

nie wynika, że można równo pałować: mężczyzn i kobiety, młodych jak i starych? I to w imię poszanowania godności osoby ludzkiej?

Rozjeżdżają się głoszone hasła z tym co uwielbiana Unia robi swoim obywatelom. A obywatelom innych państw świata, a patrząc na bliski horyzont – Afryce, chcą zafundować to samo, gdyż zapisano to tak:

     Zgodnie z art. 21 TUE działania zewnętrzne Unii mają być oparte na tych samych zasadach, które leżą u podstaw jej utworzenia, a  mianowicie (…)

Oczywiście, że te hasła służą teraz do tłumaczenia owego najazdu nachodźców (teraz z Afryki) w rzeczywistości sponsorowanego przedsięwzięcia – i świetnie nadają się do ogłupiania publiczności krajów UE.

A z czym się zderzamy? Zderzamy się z wielką tajemnicą (znowu cytat tego rozporządzenia), która wychodzi przy takich okazjach jak w Katalonii:

     We wspólnym komunikacie Wysokiego Przedstawiciela Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa oraz Komisji Europejskiej z dnia 12 grudnia 2011 r., zatytułowanym „Prawa człowieka i demokracja w centrum działań zewnętrznych UE — Dążenie do bardziej skutecznego podejścia”, zaproponowane zostały szczególne środki w celu zwiększenia skuteczności i spójności unijnego podejścia do praw człowieka i demokracji.

Czy to co się wydarzyło w związku z katalońskim referendum jest tym: bardziej skutecznym podejściem?

Bo Unia, jakby kto nie wiedział, ma swoje dalekosiężne plany i chce zbawić cały świat i wzorem USA wprowadzać wszędzie Democracy. W związku z tym UE ma własną politykę rozwojową Unii Europejskiej zwaną Konsensusem Europejskim oraz Program działań na rzecz zmian.

I z tego jak zapisano dalej:

     Zgodnie z ramami strategicznymi i planem działania UE dotyczącymi praw człowieka i demokracji, w celu włączenia zasad dotyczących praw człowieka w proces wykonywania niniejszego rozporządzenia Unia powinna stosować podejście oparte na poszanowaniu praw obejmujących wszystkie prawa człowieka, zarówno obywatelskie, jak i polityczne, gospodarcze, społeczne lub kulturalne.

wynika jasno i niezbicie, że Unia powinna – ale nie musi. Prawda, że ładnie napisane? Nie musi i tyle – bo co jej zrobimy jak nie zrobi, tego co – powinna. Ilustrację konfliktu znaczeniowego powinna – musi obrazują ostatnie przykłady z Węgier, Polski, Katalonii.

A najświeższy przykład mamy znowu z Węgier i sprawę finansowania NGO przez tzw. nieokreśloną zagranicę (przypomnę powyższe: niezależnie od zgody rządów i organów publicznych odnośnych państw trzecich) – podniósł się krzyk, że to zamach na wolność (i tu posłużę się propagandą [2]) – gdyż wystarczy to sobie skonfrontować np. z obowiązkiem polskich partii politycznych działających w Polsce do składania corocznych oświadczeń, które są sprawdzane i zatwierdzane przez organy państwowe, a dotyczą finansowania ich działalności. [3]

     Podkreśliłem polskich działających w Polsce, bo szykuje się niezły bal… o czym dowiadujemy się z Opinii Komitetu Regionów „Statut i finansowanie europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych” opublikowanej w Dz.U. UE 2013 C/62 z dnia 02.03.2013 r. Tam właśnie przedstawiono takie oto Zalecenia polityczne, o których nie poinformowali nas nasi słynni europosłowie:

     Pkt 1. Przyjmuje [Komitet Regionów] z zadowoleniem wniosek dotyczący rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie statutu i finansowania europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych, (…)

     Pkt 11. Podkreśla, że utworzenie autentycznego europejskiego statusu prawnego ma podstawowe znaczenie dla europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych z nimi powiązanych: pozwala im na zarejestrowanie się w dowolnym państwie członkowskim na takich samych warunkach, z uwagi na właściwe im cechy i tożsamość polityczną, którą się charakteryzują.

     Pkt 16. Popiera możliwość corocznego przeprowadzania przez Parlament Europejski kontroli poszanowania przez europejskie partie polityczne i europejskie fundacje polityczne warunków i wymogów zdefiniowanych w rozporządzeniu oraz, na wniosek, kontrolowania przez PE, czy dana partia lub fundacja nadal przestrzega wartości, na których opiera się Unia Europejska.

     Pkt 21. Zgadza się na dalsze finansowanie europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych przez UE w ramach budżetu Parlamentu Europejskiego.

     Pkt 27. Rozumie cel wniosku odnośnie do zakazu wykorzystywania finansowania europejskiego do krajowych, regionalnych lub lokalnych kampanii referendalnych (np. w celu zmiany traktatu), ale zaleca dopuszczenie wykorzystywania europejskich środków finansowych w kampaniach referendalnych lub w przypadku publicznych inicjatyw obywatelskich na szczeblu europejskim.

     Pkt 30. Uznaje, że istnienie prawdziwie transnarodowych europejskich partii politycznych może doprowadzić w przyszłości do sytuacji, w których kandydaci będą startować w wyborach lokalnych lub regionalnych w imieniu europejskiej partii politycznej, a nie swojej partii krajowej bądź regionalnej. W ten sposób bezpośredni związek między polityką europejska a polityką lokalną, czy regionalną będzie wyraźniejszy.

     Kolejny zamiar uniokratów wyziera z propozycji poprawki przedstawionej do tekstu statutu przez Komitet Regionów, co rzuca nowe światło na Brexit. Propozycja Komisji Europejskiej Art. 2 ustęp 5 (dotyczący definicji) brzmiała:

     „parlament regionalny” lub „zgromadzenie regionalne” oznacza organ, którego członkowie posiadają regionalny mandat wyborczy albo odpowiadają politycznie przed wybranym zgromadzeniem,

natomiast poprawka proponowana przez Komitet Regionów:

     „parlament regionalny” lub „zgromadzenie regionalne” oznacza organ szczebla pośredniego między gminą a państwem, którego członkowie posiadają regionalny mandat wyborczy albo odpowiadają politycznie przed wybranym zgromadzeniem szczebla niższego niż krajowy. [wytłuszczenie różnicy moje – J.]

Czyż zamierzeniem KE nie jest stopniowa likwidacja państw narodowych?

Przywoływanie argumentu, że te exity (teraz Katalonia) osłabiają państwa przez podział na mniejsze kawałki, bo przez to są słabsze gospodarczo, politycznie i militarnie jest tanim chwytem – skoro za chwilę mamy być jednym państwem unijnym – to o jakich państwach mowa? Trzeba raczej o regionach…

     Myślę, że to nie koniec i ta konfrontacja objawi się w innych krajach, a w kolejce czekają już następni: Korsyka, Sardynia, Walończycy i Flamandowie, Lombardia, okręg Wenecji, Szkoci a nawet Baleary. To jest próba ratowania własnej odrębności, by nie zostać wchłoniętym przez autorytarną maszynę unijną.

O tym wiedzą nasze euroosły już od 2013 r. tylko żaden nie pisnął słówka, a ślad tego mamy w Opinii Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego w sprawie wniosku dotyczącego rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie statutu i finansowania europejskich partii politycznych i europejskich fundacji politycznych (Dz.U. UE 2013 C/133 z dnia 09.05.2013 r.), w której w pkcie 5.2 mamy zapis:

     Uwzględniając pogłębiający się wraz z kryzysem rozdźwięk między obywatelami a przedstawicielami władz i europejskimi decydentami politycznymi, EKES ostrzega Komisję przed niekorzystnymi i hamującymi konsekwencjami niedostosowanego podejścia. Stanie się tak w przypadku (…)

Kiedy władzom UE ze strachu przed coraz większą ilością referendów w UE brakuje przeciwko nim rozsądnej argumentacji, potrafią to w swej arogancji tłumaczyć to tak: sytuacja w Katalonii i Kosowie nie ma ze sobą nic wspólnego; a dlatego, że lokalne władze Katalonii powołały się właśnie na precedens… Kosowa.

     Społeczeństwo zakochało się w pannie Unii i nie widzi, że panna bez makijażu jest ślepa, garbata, bez serca i tylko sypie groszem. Matula panny Unii tylko czeka, by lekką ręką sięgnąć po swoje w Polsce. Tu nie trzeba referendum na Śląsku, tu są do użycia inne metody. Mamy swoje regiony nadgraniczne, inwazję kapitału; funkcjonujemy na unijnym poziomie statystycznym i regionalnym – wystarczy parę odpowiednich rozporządzeń unijnych, by w nich coś przez narzucenie – wymusić. A może to zrobić wielce szanowna KE i kto jej wtedy podskoczy – jeden Orban? Odbiorą Węgrom prawo głosu i po zawodach.

A gdy już doczekamy, że i po stronie wschodniej zostaniemy wmanewrowani w euroregiony z Ukrainą, wówczas to co powyżej nabierze innego koloru…

     Waszczykowski – zwalniam Pana.

 

Nie było moim zamiarem negować pozytywy Unii – bo są takie, natomiast chcę wskazać palcem na jej negatywy, na rozjeżdżanie się haseł z rzeczywistością i praktyką oraz na wynikający z tego czarny scenariusz – niektórzy okrzykną to pewnie teorią spiskową. Jednak warto dokonać bilansu i podjąć decyzję o ewentualnym wyjściu z tego ciągle mutowanego tworu, lub anulować Ustawę 1066 i twardo robić swoje. Negatywów zaczyna być coraz więcej, a do podstawowych, które się już dokonały należy likwidacja naszego potencjału gospodarczego i kolosalne zadłużenie – na pokolenia, bo co będzie gdy Unia sama się podzieli na dwie prędkości? To prawie jak wyjście…

I z czym zostaniemy? Na dobrą sprawę jesteśmy już tylko bezzębnym psem szczekającym na Rosję i słuchającym komend wszystkich wokół tylko nie swojego właściciela. Taki pies już nie gryzie.

Może trzeba przypomnieć małą Islandię, której gospodarka oparta głównie na rybołówstwie miała być przyjęta do UE, ale pod warunkiem, że zgodzi się na limit połowów ustalony przez Unię. Powiedziała Unii nie i jakoś nie przypominają Białorusi, którą straszono Polaków. Nie muszą też boksować się z limitami afroazjatów, jednopłciowymi, emisją dwutlenków i afrykańskim pomorem świń.

Poza Unią jest też życie.

 

Zdjęcie - internet

[1] 2014_l_077_l_07720140315pl00850094

[2] Orban: wniosek KE w sprawie ustawy o NGO "śmiechu warty"

[3] ]]>http://sld.org.pl/aktualnosci/7539-jak_wyglada_finansowanie_partii_politycznych_w_praktyce.html]]>

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

Pozostanie w kołchozie unijnym, albo wyjście z niego jest w tej chwili typowym wyborem między dżumą a cholerą.

Gdyby to zależało ode mnie wybrałbym te "pierwsze drzwi na prawo".

       Wicepremier Morawiecki potwierdza: Polska jest kolonią...

       http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=21299&Itemid=100

To mówi wicepremier.

 

Vote up!
2
Vote down!
0

wyrzuć telewizor

#1551112

... Eurokołchoz podzieli się na tzw. 2-ie prędkości, czyli na Niemcy, Francję kraje Beneluxu i (być może) Italię lub Hiszpanię - oraz resztę. Powstanie państwo: USE i wówczas te cytowane przez Ciebie zapisy pasują jak ulał.

Dlatego jestem przeciwnikiem występowania z eurokołchozu teraz (bo nas nie jest stać i finansowo i politycznie), niech USE wystąpi z eurokołchozu. A wystąpi.

Vote up!
2
Vote down!
0

Apoloniusz

#1551141