Łopatologia smoleńska (2) – trasa lotu tupolewa

Obrazek użytkownika civilebellum
Historia

Jak wspomnieliśmy w odc. pierwszym*, czas lotu tupolewa z delegacją Tuska obliczono od momentu ruszenia samolotu sprzed Terminala Wojskowego na Okęciu. Wynosił on 70’, po trasie: EPWA-RUDKA-ASKIL- XUBS. Plan zrealizowano, choć rzeczywisty (co do minuty) czas i trasa tego lotu między punktami ASKIL-XUBS nie są publicznie znane – z pewnością dlatego, żeby nie wzbudzać „niezdrowych sensacji” porównując oba loty.

Taką samą trasę miał pokonać trzy dni później ten sam samolot, mimo, że w pierwotnych planach (z 30 marca 2010) dowódca eskadry tupolewów, płk Bartosz Stroiński, zakładał dlań odmienny kierunek lądowania – od zachodu - jako czasowo krótszy (patrz: „plan Stroińskiego”).

Nie została do tej pory wyjaśniona przyczyna, dla której dowódca eskadry planował (zaledwie kilka dni wcześniej) dla lotu w dniu 10 kwietnia lądowanie od zachodu – po czym sam poleciał (jako Kapitan tupolewa) 7 kwietnia lądować od wschodu…

Przyczynę tę można było by łatwo wyjaśnić, ale ponoć to nikogo nie interesuje – bądź też nie jest to możliwe ze względu na obowiązującą płk. Stroińskiego „tajemnicę śledztwa”.

Stąd niniejsza analiza problemu.

 

Plany lotu

Pokazano publicznie dwa plany lotu tupolewa na dzień 10.04.2010.

1. Wspomniany „plan Stroińskiego” zakładał czas lotu 65’ (podejście od zachodu) i, co więcej, zakładał pokonanie trasy ASKIL-XUBS w … 7 minut!

2. „Plan Szpinety” - z 9 kwietnia (plan pochodzi z prezentacji tv dokonanej przez Dariusza Szpinetę: ]]>https://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/kolejny-dowod-ze-lot-do-smolenska-byl-wojskowy,147387.html]]>) – zakładał czas lotu 75’ i podejście wschodnie; zakładał przy tym sposobie podejścia przejście samolotu lecącego od ASKIL przez punkt RALOT**, leżący na południowy wschód od lotniska (w rzeczywistości 10 kwietnia tupolew nadlatywał od południowego zachodu). Z różnicy czasowej obu planów wynika, że lądowanie „z trasy” (a nie „po kręgu”) było możliwe tak od wschodu, jak i od zachodu, ale płk. Stroiński najwyraźniej nie był powiadomiony na tydzień przed pierwszym kwietniowym lotem do Smoleńska (z Tuskiem) o zamknięciu przez Rosjan podejścia zachodniego! „Zamknięto” by ten kierunek specjalnie w ostatniej chwili, bez wiedzy Kancelarii Prezydenta? - bo przecież kilka godzin po „katastrofie” kierunek odblokowano…

 

Trasa lotu

Wg MAK (wersja polska, s. 119) plan zmieniono w trakcie lotu od ASKIL na:

-ASKIL

-DRL1 (punkt na zachodnim przedłużeniu pasa lotniska, w odległości 3,6 km od XUBS)

-10XUB (punkt czwartego zakrętu)

-DRL (to samo, co DRL1, tylko od strony wschodniej, odl. od XUBS: 6,3 km)

-XUBS (środek pasa lotniska).

 

Do tej pory (przez siedem lat!) nikt jakoś nie zwrócił uwagi na fakt, że wykonując ten rosyjski plan podejścia, tupolew nie mógłby się pojawić - po minięciu punktu DRL1 (z punktu DRL1 nie można - zbyt blisko pasa - „zakręcić” do lądowania!) na drugim zakręcie kręgu lotniska Siewiernyj, by, lecąc "po kręgu", dokonać próby lądowania. By tam się znaleźć, musiałby ostro skręcić na zachód, a miał rzekomo podchodzić przecież od wschodu… Nie przeszkadzało to snuć fantastyczne wizje i pokazywać rosyjskie rysunki z planem drogi lotniczej „od drugiego zakrętu kręgu lotniska” – wg których, to na drugim zakręcie tupolew „wszedł w strefę”…

 

Przelot nad punktem DRL1 wskazany został przez Rosjan nie bez istotnego powodu*** – ale miał też duże znaczenie dla załogi tupolewa: mogła ona przekonać się, z wysokości 500 m, jak wygląda tam sytuacja pogodowa (nic nie widać – wszędzie mgła).

Przelot ten potwierdzają następujące fakty:

- wypowiedzi Bahra i Pyzy: „myśmy jeszcze ten samolot słyszeli, jak przelatywał nad lotniskiem nisko”

- zeznanie (dla prokuratury rosyjskiej) milicjanta: „słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem.”

- wypowiedź kpt. Protasiuka (do dyr. Kazany): „możemy raz spróbować, ale prawdopodobnie nic z tego nie będzie” (załoga tupolewa już wtedy wiedziała, jakie są warunki pogodowe na Siewiernym)

- informację min. Szojgu dla premiera Putina: „z oglądu czarnych skrzynek samolotu wynika, że były dwa podejścia do lądowania” (omawiane było właśnie tym pierwszym, jedynym realnym).

 

Istotne, że pokonawszy o godz. 8.13* punkt ASKIL na granicy Białorusi i Rosji ( oddalony o 80 km od lotniska), tupolew znalazł się w punkcie DRL1 po siedmiu minutach (jak w „planie Stroińskiego” – gdyż pokonał podobną odległość: komenda z „wieży” o skierowaniu się na DRL1 zastała go w trakcie wykonywania, zgodnie z wpisanym na Okęciu - po doświadczeniach z 7-go kwietnia - w komputer pokładowy, kursem na RALOT. Komenda ta została usunięta ze stenogramów i nikogo to nie zadziwiło!). Przelot nad DRL1 (przypomnę: 3,6 km od środka pasa) dokonał się zatem ok. godz. 8.20’.

 

Dalsza możliwa droga na drugie podejście do lądowania (o ile realnie nastąpiło) nie jest, i nie będzie przedmiotem niniejszego cyklu artykułów: nie wydaje się bowiem prawdopodobne, by po obejrzeniu sytuacji nad lotniskiem, piloci nie odeszli na zapasowe****, gdyż jak wskazywał swego czasu ekspert lotniczy:

Jasne jest, że warunków do lądowania nie było – przy podstawie chmur 50 m, zejście do wysokości decyzji 100 m nie ma sensu. [w: Krzysztof Zalewski, „Lotnictwo” nr specjalny (14), kwiecień 2011].

 

 

 

Post scriptum do tych ustaleń napisało życie – a raczej śmierć: obaj wymienieni w tekście eksperci lotniczy nie żyją; pierwszy pojechał z biurem turystycznym do Indii i tam powiesił się w hotelowej łazience; drugi został śmiertelnie ugodzony nożem we własnym warszawskim biurze przez wspólnika w interesach (historia zna takie przypadki: Jack Ruby); za dużo wiedzieli? Ówczesna prokuratura stanowczo zaprzeczała takim przypuszczeniom…

 

 

*http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/lopatologia-smolenska-klamstwo-o-czasie-katastrofy

**wydaje się, że był to ustalony (po perturbacjach z kursem podejścia samolotów delegacji Tuska) w 36.specpułku kurs podejścia wszystkich samolotów w dn. 10 kwietnia; potwierdza to dialog z wieży kontrolnej przy podejściu jak-a „dziennikarskiego”:

08:59:13 [czas moskiewski – 6.59’ czasu polskiego] Dysp./KO – O której Polak na schemat (podejdzie), dowódca pyta? [dowódca Ił-a76, Frołow]

08:59:21 KL –jaki dowódca, nasz? 08:59:23 Dysp./KO – Tak, tak.

08:59:26 KL – W ciągu jakichś 20 minut.

08:59:28 Dysp./KO – Ten w ciągu 20 i tamten [Frołow***] w ciągu 20? 08:59:29 KL – Tak.

- otóż w podanym czasie (20 minut) nie byłoby możliwe pokonanie przez samolot Wosztyla - po przejściu (o 6.55’ wg tych stenogramów) punktu ASKIL- drogi lotniczej: drugi zakręt, trzeci, 10XUB! Możliwy byłby natomiast lot po trasie: ASKIL-RALOT-10XUB („wejście na schemat” – punkt oddalony od środka pasa o 10 mil morskich, tj. 18,5 km), by po kolejnych 4-5 minutach dokonać lądowania drogą 10XUB-DRL-XUBS.

Musi zastanawiać, że przez siedem lat nikt nie zapytał por. Wosztyla o kurs podejścia…

Uwaga: przytoczony dialog z wieży ostatecznie wyjaśnia czas lądowania jak-a! 7.25’ – co wielokrotnie podkreślaliśmy w swoim dochodzeniu (tak też zeznał przed prokuratorem, 10.04.2010, kapitan tego statku powietrznego - zanim mu nie wytłumaczono, że nie wiedział co widział)

***wyjaśnienie tego powodu w kolejnym odcinku „Łopatologii”

****Prezydencki samolot TU-154 miał na lotnisku zapasowym tylko przeczekać mgłę i wrócić do Smoleńska - wynika z ustaleń w kręgach dyplomatycznych. - Jeszcze kilkanaście minut przed katastrofą było ustalone, że z powodu złej pogody prezydencki samolot leci do Moskwy. ]]>http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114873,9009742,Tu_154_mial_przeczekac_mgle__I_wrocic_na_lotnisko.html]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Piszę ten komentarz już trzeci raz - za każdym razem mi go "czyści". Więc krótko:

Gratuluję, że jako pierwszy zwróciłeś uwagę na niemożliwy czas kołowania na Okęciu (7:17-7:27).

Przypomniałeś czas lotu Stroinskiego - 65, z 07.04 - 70 i Szpinety -75. Przez to wykazałeś że samolot powinien lądować pomiędzy 7:30 a 7:35, natomiast od ASKIL powinien lecieć 17 minut.

Nie masz racji że nikt nie zadał Woszytylowi pytania o kurs Jaka-40 ze stenogramów z wieży. Ja zadałem mu je mailowo z październiku 2014. Odpowiedział, że nie ma czegoś takiego jak "dziwny kurs" (moje określenie) i że samolot leci tak, jak prowadzą go kontrolerzy.

Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam (może tym razem pójdzie)

Vote up!
5
Vote down!
0
#1549501

a zatem - nie odpowiedział? To by wskazywało, że jeszcze jedna tajemnica doszła do tych innych ukrytych...

Prokuratura "nowa" jeszcze bardziej wszystko trzyma w garści - to cud, że mamy jeszcze o czym pisać, ale pytanie "dlaczego"? (te tajemnice) jest niezasadne, bo chyba już wiadomo: "Smoleńsk" ma być ukryty!

Wiesz? Jesteśmy małym krajem, choć obecnie na niezłym dorobku -a Rosja to potęga (jak się wyraził jeden prokurator przy eksmisji śp.Ani Walentynowicz) - tym bardziej USA, nasz nowy (po tej czarnej małpie) sojusznik...

Trudno: zrobią, co chcą - ale to nie znaczy, że nam zamkną gębę: róbmy dalej swoje!

 

Pozdrawiam Cię serdecznie

Vote up!
4
Vote down!
0
#1549504

Jakież siedem lat temu wyraziłem opinię, że gdybym chciał mataczyć w śledztwie smoleńskim, to testował bym w Internecie różne wersje, mieszał i sprawdzał co ludzie łykną. No, i tak właśnie robili ! Możemy wszyscy wymienić kilka/kilkanaście nicków ludzi, którzy udawali "naszych" a teraz z braku rewelacji nad którymi mogliby się pastwić, zrezygnowali z nimbu naukowców, nawet "nudnych" czy laleczkopodobnych lub dedaktyków - i już jawnie trollują i jątrzą.

Vote up!
2
Vote down!
0

#1549506

bo miałem Cię zapytać o taki szczegół techniczny w związku z moją notką o urwaniu drutu magnetofonu jak-40, ale mi z głowy wyleciało; napisałeś mi: Przypominam : 10 cm drutu to ułamek sekundy w nagraniu ! Supełek może utrudnić/utracić głoskę kawałek słowa - no więc przypomniało mi się, że ten magnetofon nagrywa (pomieszczą) 6 godzin dźwięku. To ile to będzie metrów drutu, przyjąwszy Twoje info,  że 10 cm to mniej niż sekunda - jakbyś był uprzejmy mi podać?

Bo trudno się z Tobą nie zgodzić: trolowanie to paskudne zajęcie i pożałowania godne! Jątrzenie też.

P.S.

"by" z czasownikami w formie osobowej piszemy łącznie

Vote up!
2
Vote down!
0
#1549521

Nie znam specyfikacji tego konkretnego magnetofonu. Miałem do czynienia z Magnetofonem Webera, takim jaki używali UBecy  w latach pięćdziesiątych. Zasada zapisu na drucie wymaga by drut poruszał się szybciej niż taśma, na której zapis dokonuje się na pewnej szerokości (ścieżce) zapewniając dynamikę. Kilka kilometrów drutu jest normą.

 

 

Vote up!
1
Vote down!
0

#1549531

bo wszystko zaczęło się od tego, że "dziennikarka śledcza" Anita Gargas mówiła dwa lata temu w Telewizji Republika, że magnetofon drutowy zapisuje dźwięki na cieniutkim, 3-mm druciku. To info (że 3 mm) obiegło portale i wszyscy to łyknęli (a ja nie sprawdzałem, bo mi nie było do niczego potrzebne). Aż do teraz: nie wiem, co ta kobieta ma w głowie, ale z pewnością nie chodzi o 3 mm – zapewne o 0,3 mmm…

Poszperałem teraz trochę i sprawa się wyjaśniła, cytuję:

Magnetofon drutowy typu MN-61 używany był m.in. w wojskach lotniczych jako wyposażenie dodatkowe radiostacji (np. R-845). Urządzenie służyło do zapisu korespondencji pomiędzy ziemią a samolotami, zapis odbywa się na bardzo cienkim, wysokiej jakości stalowym drucie. Magnetofon umożliwiał zapis monofoniczny do 5 godzin z prędkością zapisu ok. 20cm/s. Waży około 13 kg.

https://www.facebook.com/media/set/?set=a.893956454030928.1073741968.372985579461354&type=3  (tam też zdjęcia tego cudu techniki radzieckiej)

Najważniejsza informacja brzmi: prędkość zapisu ok. 20 cm/sek. – a więc wszystko się zgadza! (a babsko narobiło szumu na całą "macierowiczowską" Polskę, ile to strat ponieśliśmy...). Dla lepszego zobrazowania znalazłem takie ogłoszenie:

Symbol: DRUT-0,3-500

Kod kreskowy: 22940

Dostępność: Chwilowy brak towaru

Krótki opis produktu

Drut nawojowy 0,3mm szpulka 500g ( długość ok. 800m)  - więc cały drut z tego  jak-a ważył ok. 2 kg...

Jeszcze raz dzięki, Cyborg!

Vote up!
1
Vote down!
0
#1549547