Na kolana!
Nadmiernie rozbudowane poczucie własnej wartości jest równie, a wielu przypadkach o wiele bardziej groźne niż kompleks niższości. Do prawdziwej tragedii dochodzi wtedy, kiedy to poczucie własnej wartości nie opiera się na żadnych merytorycznych przesłankach i obiektywnych faktach. Sytuacja, w jakiej po wyborczej przegranej znaleźli się przedstawiciele tak zwanego salonu III RP jest z psychologicznego punktu widzenia bardzo ciekawym zjawiskiem. Oto na margines odchodzi cała generalicja i adiutantura „autorytetów moralnych i medialnych”, której poczucie wyższości wynikało nie tyle z intelektualnej przewagi nad innymi, ile z trwającego całe ćwierćwiecze wzajemnego pompowania własnych ego. Środowisko skupione wokół „Gazety Wyborczej” posługując się dość prostym patentem i przewagą na konkurencją, jaką otrzymali w czasie uzgodnień zawartych przy okrągłym stole - działało według zasady: My ogłosimy, że jesteś wyjątkowo mądry, a ty w drodze rewanżu powiesz, że my jesteśmy jeszcze mądrzejsi. My okrzykniemy cię posiadaczem najpiękniejszego życiorysu, a ty skromnie odpowiesz, że nasze życiorysy nie są wcale gorsze.
Przez całe lata uprawiania tego procederu doszło do czegoś, do czego w końcu dojść musiało. Całe to stado głupich beczących baranów rzeczywiście uwierzyło w swoją intelektualną wyższość i moc nie zdając sobie nawet sprawy, że rozmnażanie się w obrębie jednego bardzo ograniczonego genetycznie stada musi zakończyć się tym, że na świat zaczną przychodzić mutanty i odrażające potworki, w których mądrość i wielkość już nikt nie uwierzy.
Dużo dzisiaj dyskutuje się na temat głównych czynników, które doprowadziły do wyborczej klęski salonu. Jedni mówią, że Polacy mieli już dość wszechobecnego kłamstwa i korupcji. Inni twierdzą, że to pracowitość sztabu PiS i wyjście do ludzi zaowocowało majowym i październikowym sukcesem. Ja tego nie neguję, ale chcę przypomnieć, że w 2010 roku wybory prezydenckie i w 2011 roku parlamentarne odbywały się w posmoleńskiej atmosferze niespotykanego kłamstwa i zdrady, a sztab Prawa i Sprawiedliwości wcale nie był wówczas mniej pracowity i również bratał się z ludem. Ja myślę, że w kończącym się 2015 roku niebagatelny wpływ na wyborcze rezultaty miało zupełnie coś innego.
W końcu po pięciu latach odpaliła bomba z opóźnionym zapłonem, czyli zadziałał wreszcie efekt wyboru Bronka na prezydenta. Ludzie z czasem zaczęli dostrzegać i rozumieć, że tym razem „kuźnia autorytetów” mieszcząca się przy ulicy Czerskiej - przymuszona pośpiechem - jako kolejnego „mędrca” i „męża stanu” nastręczyła im tuż po zbrodni smoleńskiej wyjątkowo prymitywnego typka o mentalności i manierach wsiowego głupka.
Tego „prezentu” nie dało się już salonowcom elegancko zapakować i mimo czynionych w tym celu rozpaczliwych zabiegów ludzie z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc odkrywali, że spod ozdobnej taśmy i kokardy coraz wyraźniej wystaje zwykły wiecheć słomy. W głowach coraz liczniejszej rzeszy Polaków zaczęło rodzić się podejrzenie, że i pozostałe autorytety oraz wspierana, przez michnikowszczyznę władza to żaden salon mędrców i mężów stanu, ale trzymana przez nadzorców w garści banda zwykłych kołków.
Teraz przejdźmy do rozpaczliwej i nerwowej powyborczej reakcji Michnika i spółki. Ona jest nie tylko śmieszna i żałosna, ale dla mnie jak najbardziej zrozumiała. Mamy oto kliniczny przypadek syndromu odrzucenia określany przez fachowców, jako RS ( rejection sansitiviti). Oni czują się dzisiaj jak dziecko, którego z powodu gorszej sprawności fizycznej nikt z podwórka czy podczas lekcji w-f nie chce już wybrać do drużyny. Oni wyglądają jak podpierający ścianę na wiejskiej zabawie kawalerowie z dużymi kolorowymi grzebieniami w tylnych kieszeniach oraz pryszczate pokraczne panny, z którymi nikt już nie chce zatańczyć. Przyjrzyjcie się Drodzy Czytelnicy oraz posłuchajcie dzisiaj Michnika, Smolara, Jastruna, Hartmana, Stuhra, Żakowskiego, Lisa, Kraśki, Kuźniara, Miecugowa, Olejnikowej, Lewickiej, Kublikowej, Środy czy Wielowieyskiej. To jest usilne i rozpaczliwe zabieganie o akceptację w czasach, kiedy nikt nie chce już ich oglądać i słuchać. Spróbujmy wczuć się dzisiaj w Michnika i zrozumieć jego cierpienie. On przez dwie prezydenckie kadencje Kwaśniewskiego i jedną Komorowskiego, – czyli całe 15 lat - wchodził do Pałacu Prezydenckiego, kiedy chciał i jak chciał. Do tego stopnia czuł się tam jak u siebie, że czasami nawet zapominał zmienić butów i biegał po komnatach w plastikowych sandałach, albo wprowadzał tam cały pluton swoich pisarczyków do odznaczenia. Kto teraz będzie pamiętał o jego imieninach i urodzinach? Kto do niego zadzwoni lub napisze? Kto uzupełni orderami klapy jego wyciągniętej psu z gardła marynarki, aby w końcu wyglądał jak prawdziwy sowiecki generał?
Nad tymi wszystkimi odrzuconymi ktoś powinien się w końcu pochylić i ufundować im jakąś zbiorową terapię. Zaapelujmy o to do nowego ministra zdrowia zanim dopadnie ich choroba sieroca i zaczną na klęczkach kiwać się rytmicznie wbijając w ścianę płaczu swój nieobecny tępy wzrok.
Tekst opublikowany w Warszawskiej Gazecie
Nowy numer już w kioskach
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4419 odsłon
Komentarze
odrzuceni
13 Listopada, 2015 - 14:01
Odrzucona "elyta" a właściwie łże- elyta powinna na trwałe trafic na smietnik...Polacy są w stanie dośc szybko odbudowac prawdziwa elite państwa, która bez wstydu może być wzorem dla zwykłych ludzi...A Michnik i michnikoidy? No cóż - jest sporo pracy np. na terytorium kontrolowanym przez ISIS...tam moga błyszczeć ze swą "nowoczesnością, postepem i kulturą"...
Yagon 12
...wszystko to jest sensowne, tylko - nie leczy...
13 Listopada, 2015 - 14:23
Witam Pana: zgadzam się całkowicie co do diagnozy, natomiast sposób terapii (mówię o adresatach tekstu) nie jest lekarstwem. Posłużył się Pan właśnie ich językiem, ich narracją, którą uznają i rozumieją jedynie wówczas, kiedy sami się taką posługują (wypowiadając i wypisując niesamowite bzdury, będące w rzeczywistości najczęściej są odbiciem ich własnych poglądów, zachowań, wszelakich fobii). Jeżeli użyliby takiej narracji w stosunku do Pana - z ich punktu widzenia wszystko byłoby o.k., jednak - kiedy dotyczy to ich samych - jest to atak "karła reakcji (zaplutego - tak to brzmiało?)"
Jakże wiele kosztować musiało wczoraj E. Kopacz wczorajsze wystąpienie w Semie: uznaję to za szczytowe osiągnięcie kogoś, kto pokazałby klasę - nic nie komentując... A tak - wszystko się wydało co myślą i CZYNIĄ - scharakteryzowani przez Pana...
Pozwolę przy okazji odnieść się do wystąpienia Prezydenta Andrzeja Dudy: wspaniały diagnosta i człowiek - swoim wystąpieniem póki co - ustrzegł Polskę przed kolejnym stanem wojennym (bo i taki zapewne rozpatrywali ci równiejsi, a celem takiegoż byłoby uchronienie obecnej Polski przed ogłupiałym w większości społeczeństwem (suwerenem) w imię celów wyższych, pojmowanych jedynie przez niuznane (oraz te pociągające za sznurki, nieprzerwanie od 1944 roku) elyty...
Posumowując: diagnoza dobra, terapia - nietrafiona... Chyba że - wprowadzić prohibicję (?), na początek... Nie jestem specjalistą: poczekam na prawdziwych w tej materii oraz efekty terapi...
Życząc Panu i wszystkim Polakom nadal trwania w prawdzie, jaką rzeczywiście jest
pozdrawiam serdecznie
Krzysztof Kaznowski
Krzysztof Kaznowski
NIEPOPRAWNI nie przychodnia
13 Listopada, 2015 - 18:57
Szanowny Panie Kszysztofie Kaznowski.
Moim skromnym zdaniem Pan Kokos postawił, jak Pan też słusznie zauważył, diagnozę bardzo trafną tego POstkomuszego, POtuskiego, komoruskiego i WSIowego badziewia, no ale terapeutą Pan Kokos nie jest a Wspaniali Niepoprawni.pl, to żadna przychodnia terapeutyczna, żeby leczyć schorzenia umysłowe. Kogokolwiek.
badziewie......Przyjrzyjcie się Drodzy Czytelnicy oraz posłuchajcie dzisiaj Michnika, Smolara, Jastruna, Hartmana, Stuhra, Żakowskiego, Lisa, Kraśki, Kuźniara, Miecugowa, Olejnikowej, Lewickiej, Kublikowej, Środy czy Wielowieyskiej.....
Źródło: http://niepoprawni.pl/blog/kokos26/na-kolana
wymienione wyżej, badziewiem zostanie i niech ich szlag trafi jak najprędzej, jak będą się kiwać przy tym murze rozpamiętując swoją świetlaną, utraconą bezpowrotne przeszłość i te wszelakie konfitury, które piętnem nieusuwalnym odbiły się na ich intelekcie. Nie zaposiadanym.
A z tą terapią, o której Pan wspomina, nie jest wcale tak źle, czego efektem oczywistym Nasz Prezydent Pan Andrzej Duda, oraz rezultat ostatnich Wyborów z 25 Października.
Nie wszystko na raz.
Pozdrawiam z daleka
Jeśli się nic nie wydarzy
13 Listopada, 2015 - 23:38
To przed nami cztery lata. Dziś "to nie meta, to start" (cyt. z kokosa) , będą przeszkadzać , intrygować, kłamać, szydzić. Są jeszcze bardzo silni. Maja wpływy i kontakty nabyte nie tylko w ostatnim ćwierćwieczu ale i otrzymane w spadku. Zbyt wcześnie na triumf. To tylko wygrana pierwsza runda i to nieznacznie, na punkty. Ciosy nasadą, łokciem, " z byka" to u nich normalka. Spuszczone nosy to tylko maska a sędziowie (społeczeństwo) bardzo wyrozumiali, oglupieni i leniwi. 38% dziś i daj Boże bez wypadków i "katastrof" cztery lata. "Da się"?
"elyta"
13 Listopada, 2015 - 14:58
Było to tuż po tym jak Trybunał (anty)Konstytucyjny unieszkodliwił ustawę lustracyjną i połowa kadry akademickiej przestała konspiracyjnie szeptać po kątach, dostałem na biurko prorektora zaproszenie na wykład Sędziego TK na temat Preambuły do konstytucji. Był to jak się okazało popis marksistowskiej dialektyki. Fragment tekstu posłużył politrukowi z TK za udowadnianie jak to ustawa lustracyjna naruszała godność tych, którzy jej podlegali. Wywody debila nie zrobiły na mnie wrażenia, ale atmosfera na sali. Atmosfera wzajemnej adoracji, porozumiewawczych spojrzeń aprobujących pochrząkiwań emanowała obrazem dobrze dogadanej sitwy. Na widowni był m.in. Michnik i Mazowiecki. Miałem wrażenie, że trafiłem na sabat lub coś w tym rodzaju. Po powrocie do domu musiałem się wykąpać, bo czułem się fizycznie unurzany w błocie. Siła "Onych" nigdy nie była siłą intelektu, to zawsze była siła układu, haków i monopolu na głoszenie "prawd objawionych". Dziś wędrują na śmietnik i nie zasługują nawet na współczucie, ale miło poczytać o tym w jakiej są traumie:) Dziękuję za artykuł i pozdrawiam.
A co to za ludziki?
13 Listopada, 2015 - 16:51
Po co o tych, porządnemu człekowi nieznanych ujadaczach pisac, klawiature męczyć? A pies z nimi...
md
Pomimo wszystko czuję efekt
13 Listopada, 2015 - 16:54
Pomimo wszystko czuję efekt przestawionej wajhy. Wielu tzw. zwykłych wyborców broniło Komorowskiego do ostatniej kropli krwi. Podziwiali monstrum wykreowane przez media.
Kto stał za tasmami prawdy kelnerów? Dlaczego one zostały ujawnione właśnie teraz? Stonoga to nie ten format, zwłaszcza gdy zobaczyłam wyzwiska jakimi obdarzył Dudę i PiS.
Michnika może pocieszać Urban i Monika Olejnik, zawsze byli sobie bliscy.
A z innej beczki, tak sie cieszę, że w odróżnieniu od poprzedniej kadencji PiS gra twardo, pozbywa sie narzuconych w ostatniej chwili sędziów TK.
W opisanym przeze mnie
13 Listopada, 2015 - 18:14
W opisanym przeze mnie "sojuszu filistra z buractwem" wspierającym Platformę nastąpiło parę lat temu tąpnięcie związane m.in. z rolą Bronka oraz z pojawieniem się nowych generacji korzystających z internetu.
Kokos26
13 Listopada, 2015 - 21:00
Na swój chłopski rozum widzę to podobnie.
Istnieje typ człowieka niedowartościowanego, czującego się gorszym od innych. Ten typ ciągle musi podawać się światu nie takim, jakim jest, a takim, jakim chciałby być. Czyli wielkim. I groźnym. Przy tym nie jest on zazwyczaj do końca tego świadomy, że dopuszcza się manipulanctwa.
Istnieje też typ człowieka, który z premedytacją wprowadza w błąd, by osiągnąć przez to zamierzone korzyści. Takiego typa zwie się oszustem.
Człowieka niedowartościowanego od typowego oszusta odróżnia świadomość w podejmowaniu decyzji.
Choć przyznam się, że nie znam oszusta w swoim sercu prawdziwie dowartościowanego.
Przeszłej władzy problem polegał na tym, że niezdolna była odróżnić pojęcie "służba" od pojęcia "władza". Skądinąd nie jest to dla mnie zaskoczeniem, bo służbę od władzy potrafi odróżnić tylko człowiek w pełni dowartościowany. Czyli ten, który nie musi ciągle komunikować światu o swojej wielkości, a do którego to udowadniania niezbędne są pieniądze i władza.
Pozdrawiam.
dratwa3
Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.
Kara boska, jedyną racją... żywnościową.
14 Listopada, 2015 - 08:14
Świetny tekst, zgodny z moim pokręconym rozumowaniem, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, mimo codziennej wrażliwości wobec germańskich medialnych przekazów i polskich. Listy Twojej barwnych pryszczatych asów, nie muszę wydłużać. Sama się ogłosi. Kara boska to odebranie rozumu i tak to trzeba im zaserwować, przedmiotowo. Niech się bujają w obłokach swoich labilnych wizjach świata. Pod fachową kontrolą, w ośrodkach wypoczynkowych inaczej. Kaftany ich, będą bardzo modne w całej UE. Herr Tusk o to zadba i zarobi... Giga-guza.
Serdecznie pozdrawiam
Nasza Szkapa