Pies naukowca i trybunał dla Zbigniewa Ziobro

Obrazek użytkownika Krzysztof Pasierbiewicz
Blog

 

Dziś Platforma Obywatelska chciała się odegrać na Prawie i Sprawiedliwości za Zbigniewa Ziobro, który za rządów Kaczyńskiego próbował stawić czoła korupcji gangsterów wyrosłych z pnia KLD przepoczwarzonego później kolejno w UD, UW i PO.

Z zawstydzeniem patrzyłem jak w polskim Sejmie banda rzezimieszków politycznych z naszej „partii miłości” lżyła posłów opozycji prawicowej, ba, wszystkich przyzwoitych Polaków, którzy tej opozycji sprzyjają.

A jak wyszło na jaw, że oskarżyciele zrezygnowali z wysłuchania świadków obrony, przypomniał mi się sędzia Tuleya, a także pewne symptomatyczne i pouczające zdarzenie z czasów, jak się okazuje nie do końca minionych.

Otóż, jak nam bezpieka wykończyła Ojca, mama musiała zamienić mieszkanie na mniejsze. Na nowym mieszkaniu okazało się, że za ścianą mieszka ubek, a na domiar złego, ten ponury typ ma na parterze kolesia, a jakże by inaczej również pracownika bezpieki, a ów ubecki duet postanowił mnie wykończyć, bo im naukowiec w bloku nie pasował.
 
Chcąc mnie wykończyć owi ubecy zawarli przymierze z panią Genowefą, mieszkającą pode mną niezrównoważoną sąsiadką. Wybrali znaną ubecką metodę robienia z ludzi nauki chuliganów. A jak? Przy pomocy organu pozasądowego o nazwie „Kolegium ds. Wykroczeń”. Ich plan był prosty jak budowa cepa. Zawsze, gdy miałem gości, po dwudziestej drugiej ubek zza ściany dzwonił po milicję. Przybyły patrol legitymował nas, a nie stwierdziwszy niczego zdrożnego jechał dalej. Jednak po dwóch tygodniach dostawałem wezwanie na rozprawę w Kolegium, w oparciu o treść łgarskiej notatki służbowej tychże milicjantów, którzy u mnie byli dwa tygodnie wcześniej.
  
Kolegium składało się zwykle z trojga aktywistów, najczęściej ormowców, jako żywo przypominających skład sędziowski Państwowej Komisji Wyborczej, której się całkiem niedawno przy liczeniu głosów zablokował serwer. Świadków obrony w ogóle nie przesłuchiwano i po krótkiej naradzie składu orzekającego dostawałem czapę, czyli karę zasadniczą w najwyższym wymiarze. Była to grzywna pieniężna trzech tysięcy złotych, co przy mojej pensji asystenta Akademii Górniczo – Hutniczej sięgającej w porywach do dziewięciu stówek, stanowiło sumę nie do przeskoczenia.
 
Zasądzanych mi grzywien, zatem nie płaciłem próbując się odwołać do wyższej instancji. I choć Wam pewnie będzie trudno w to uwierzyć, po kilku latach nalotów na moje mieszkanie wydano takich wyroków siedemdziesiąt sześć, co jak niektórzy twierdzą daje wynik lepszy od tego, jakim się w tamtych czasach szczycił Jacek Kuroń.

Przebieg rozprawy był zawsze mniej więcej podobny. Najpierw zeznawali ubecy, potem milicjanci, którzy łgali w żywe oczy, jak to w dniu zajścia stwierdzili na miejscu libację obywateli w większości niepracujących, co było nawet w pewnym sensie prawdą, albowiem część moich przyjaciół jeszcze studiowała nie mając w dowodach stosownej pieczątki. Następnie, wkraczała do akcji wspomniana pani Genowefa, która w trakcie zeznań, co chwilę mdlała i zanosząc się szlochem łgała jak najęta - wypisz wymaluj jak posłanka Sawicka (PO), którą przyłapano na wręczaniu pokaźnej łapówy.

Pewnego dnia zadzwonił do mnie znany redaktor „Szpilek” imieniem Teodor. Na umówionym spotkaniu poprosił, żebym mu szczerze wyznał, czy to wszystko prawda, gdyż chciałby o tym napisać artykuł do swojej gazety, ale mu trudno uwierzyć, iż w okresie odwilży schyłkowego Gierka, tak bezprzykładne bezprawie jest jeszcze możliwe – przypis autora: a jak życie pokazuje dzisiejsza próba linczu na Zbigniewie Ziobro zdaje się zaświadczać, że to bezprzykładne bezprawie ma się całkiem dobrze, o ile nie lepiej pod rządami pani premier Kopacz i jej „obywatelskiej” Platformy.

Wspomniany dziennikarz dotarł między innymi na moją uczelnię, gdzie w mojej teczce osobowej z klauzulą „Poufne” odnalazł autentyczny dziennikarski diament. Był to donos, który do dziś pewnie jeszcze leży w rektoracie, w którym ubecy opisali mnie, jako niebezpiecznego dla władzy ludowej chuligana. Najcenniejsze jednak było ostatnie zdanie tego dokumentu, gdzie stało napisane, cytuję:

obwiniony Pasierbiewicz jest w posiadaniu psa rasy spaniol, który systematycznie leje po schodach, co nie przystoi psowi naukowca” – przypis autora: każdy kumaty przyzna, że z punktu widzenia prawnego, zarzuty stawiane dziś w Sejmie Zbigniewowi Ziobro miały identyczny kaliber.

Jednakże, gdy ilość orzeczeń kolegium zaczęła mi zagrażać wyrzuceniem z pracy stawiając mnie w jednym rzędzie z recydywistami postanowili mi pomóc krakowscy prawnicy. Sprawę wziął w swoje ręce prawdziwy tuz tamtych czasów Stanisław Warcholik, ówczesny dziekan Izby Adwokackiej. Po serii narad strategicznych postanowiono wykonać w Kolegium coś w rodzaju wejścia smoka, w oparciu, o jak się zdawało, niepodważalne zeznania świadków obrony wyselekcjonowanych starannie z grona najbardziej szanowanych lokalnych prawników. Na kolejnej rozprawie miałem, więc mieć za świadków, oprócz dziekana krakowskiej Izby Adwokackiej, takich oligarchów ówczesnej palestry jak nad-mecenas od spraw karno kryminalnych, śp. profesor Karol Buczyński, znany cywilista, śp. profesor Franciszek Studnicki i jeszcze na dobitkę wzięto ówczesnego szefa Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych prof. Marka Waldenberga. Wszyscy, a jakże by inaczej, z Jagiellońskiej Wszechnicy.

Zgodnie z naszym scenariuszem, mój adwokat śp. mecenas Parzyński poprosił wysokie Kolegium, żeby przesłuchało zgłoszonych świadków obrony. Na to przewodniczący składu orzekającego, łudząco podobny do jeszcze do niedawna pełniącego rolę przewodniczącego Krajowego Biura Wyborczego niejakiego Czaplickiego Kazimierza, obrzucił moich świadków wzgardliwym spojrzeniem i odpowiedział, że, cytuję: „nie obchodzą go zeznania przygodnych obywateli zebranych z ulicy”. Tego mecenas Buczyński nie był w stanie zdzierżyć i zgłosił formalny protest, na co przewodniczący kolegium nakazał moim świadkom opuszczenie sali. A gdy się zaczęli sprzeciwiać poprawił się w siodle i władczym tonem zagroził, że jeśli natychmiast nie wyjdą zawezwie milicję.

I wtenczas nastąpiła rzecz niewiarygodna. Otóż moi świadkowie, profesorowie prawa i mężowie stanu, przywykli do brylowania w najznamienitszych świątyniach Palestry, podwinęli pod siebie ogony, zbili się w stadko przestraszonych ludzi i bez szemrania opuścili salę, jak grupa niesfornych uczniów wyrzuconych z lekcji, - a mnie wymierzono karę w najwyższym wymiarze…, koniec opowieści.

Mówicie, że coś takiego w dzisiejszych czasach jest już niemożliwe? No to przypomnijcie sobie Państwo odbywane za rządów Platformy obrady zdominowanych przez PO i PSL komisji sejmowych. To samo, tylko wtedy był rygor komuny, który dziś zastąpiono terrorem poprawności politycznej i subkulturą multi-kulti.

Wybory za pasem, więc tym, którzy zamierzają po tych wszystkich draństwach, jakich się dopuszczała Platforma zagłosować na tę, co tu dużo gadać przestępczą sitwę, proponuję by sobie moją opowieść z czasów, jak się niektórym naiwnie zdaje minionych na spokojnie przemyśleli.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. Nauczyciel akademicki)  
 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (21 głosów)

Komentarze

pies

 

a cóż do tego

ma niewinny pies

że każdy ubek

to parszywy bies?

Vote up!
4
Vote down!
0

jan patmo

#1494421

Dla esbeków nie był to pies niewinny. To był pies naukowca który zachowywał sie niezgodnie ze swoim statusem i lał po schodach.

Vote up!
5
Vote down!
0

Erdol

#1494427

- nie sposób doszukać się budującego morału. Syn fornala popędził czterech kauzyperdów, i to gdzie ? W Krakowie !

Vote up!
4
Vote down!
-1

Racjonał

#1494425

Roznica jest taka ze za komuny przekrety ktore robila wladza i znecanie sie nad obywatelami bylo w pewien sposob kamuflowane przed opinia publiczna. Gdy sie cos niechcacy upublicznilo, mimo ich wysilkow, starali sie stwarzac pozory sprawiedliwosci i "winny rzekomo ponosil kare" dla przykladu. Obecnie wladza jest tak arogancka i cyniczna ze przychwycona na przekretach mowi: "I co z tego? I co mi zrobicie?" Oczywiscie nie mowi tego wporost, ale taki przekaz idzie do Narodu.

Vote up!
7
Vote down!
0

Medardo

Crux Sacra Sit Mihi Lux, Non Draco Sit Mihi Dux Vade Retro Satana, Numquam Suade Mihi Vana Sunt Mala Quae Libas, Ipse Venena Bibas.

#1494431

  Jak  przystało  na  obszczymurki   od  lat  podgryzają  nogawki  prawicy,  ale  jak  prawica  tupnie  nogą  ,  obszczymurki  kryją  się  pod  stół  i  obmyślają , jak  tu  jeszcze  i  z  której  strony  poszarpać  nogawki.Nie  udało  sie  tym  ubeckim  nieudacznikom   zniszczyć  pana  Macierewicza ,  pana  Kaczynskiego.  Teraz  przyszła  kolej  na  pana  Ziobro. Zaprzańcy  POwscy   sami  siebie  obsikają,  bo  tylko  ich  na  to  stać.  Pogonimy  tak,  jak  pogoniliśmy     żydowską  Unię  Wolności  -  dzisiejsze  PO   ,  które  załozyły  służby  komunistyczne  i  ubecja  ukrywa  się  pod  tym  szyldem.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1494470