Dlaczego 6 września nie idę na referendum.

W najbliższą niedzielę nie wybieram się na żadne referendum. W zasadzie już wcześniej wyjaśniałem, że pytania w nim zawarte zostały dobrane tak, że ich poparcie uderza w Polskę i Polaków. JOW-y nie dadzą pełnej reprezentacji całego społeczeństwa i zabetonują pozycję kilku największych partii (a sama forma pytania jest niekonstytucyjna), zasada (zresztą już przegłosowana) interpretacji niejasnych przepisów podatkowych może paradoksalnie pomóc aferzystom z PO, a zniesienie finansowania partii z budżetu może doprowadzić do potwornej korupcji politycznej i jest w sumie na rękę PO i związanym z nią szemranym biznesmenom.

Kiedyś uzasadniałem swoje racje i nie zamierzam tego na godzinę przed ciszą referendalną ponownie powtarzać. Ale obecnie moją decyzję o bojkocie tej farsy, jako najlepszej metody rozbrojenia zawartych w niej min, umocnił kolejny argument. Otóż zdominowany przez PO senat odrzucił złożony przez Prezydenta Andrzeja Dudę projekt kolejnego referendum, które miało odbyć się wraz z wyborami parlamentarnymi.

Gdzie PO ma nas wszystkich, to od dawna chyba wszyscy wiemy. Ale teraz dołożyli tam Prezydenta RP.

Komorowskiego całowali z lubością tam, gdzie sami mają Prezydenta Dudę. Bo jak inaczej wytłumaczyć sobie ekspresowe uchwalenie poprzedniemu prezydentowi niekonstytucyjnego w jednym pytaniu, a debilnego w pozostałych referendum, napisanego ponoć na kolanie w strachu przed widmem przegranych wyborów, gdy jednocześnie odrzuca się referendum obecnego Prezydenta poparte kilkoma milionami obywatelskich podpisów, notabene wcześniej przez to samo PO bezczelnie zmielonych. To referendum miało sens, o czym świadczy, iż zawarte w nim pytania budzą prawdziwe emocje i zainteresowanie społeczeństwa.

Jeśli tak postępuje PO, to ja do tego lizania odwrotnej strony medalu byłego prezydenta się nie dołączę.

A swoją drogą odrzucając to referendum przy takiej argumentacji, jaką zastosowali i dodatkowo wobec faktu uchwalenia na zamówienie referendum z 6 września, senatorowie PO okazali się godnymi otrzymania zbiorowo "Nagrody Darwina". Ich działania, mam nadzieję, skutecznie wyeliminują ich z dalszej działalności politycznej. A reformy, o które chciał zapytać Prezydent Duda, nawet bez referendum może wprowadzić PiS po wyborach.