WYZNANIA MOLA KSIĄŻKOWEGO
Należę do rodziny moli książkowych.
Od dzieciństwa księgarnie stanowiły moje ulubione miejsce do zachodzenia przy okazji jakichś zakupów, albo i bez okazji.
Bez kilku przynajmniej książek do czytania tracę smak i sens życia.
Tymczasem od dobrych kilkunastu lat zdobycie strawy duchowej metodą dotychczas praktykowaną – czyli wypatrzenie jej w księgarni – skończyło się.
Bynajmniej nie dlatego, że braknie księgarni – powiedziałabym, że namnożyło ich się ponad wszelką miarę. Prawdopodobnie zgodnie z leninowską teorią zakładają, że ilość im przejdzie w jakość.
Tylko że nic w nich nie ma, co by się dało przeczytać.
Ubocznie dodam, że w dodatku wyginęli ilustratorzy, którymi kiedyś Polska słynęła.
Sterty książek w kolorowych okładkach w obecnych księgarniach przypominają mi stragany owoców w Delikatesach – pełne przecudnych, acz niejadalnych czerwoniutkich truskawek, zachwycających rumianych gigantycznych jabłek o smaku chrupiącej tektury i wielkich, fioletowych śliwek o bliżej nieokreślonym, ale zdecydowanie niejadalnym smaku.
Niestety, w obu przypadkach wolałam tamte zgrzebnie oprawione, ale nadające się do czytania książki, podobnie jak wolę na rynku kupić malutkie, szare i niepozorne koksy niż te cuda delikatesowe.
Ponieważ jednak natura nie zna próżni, a mól ksiązkowy, aby przetrwać, musi coś czytać - więc na pożytek innych moli ksiązkowych zdradzę moje metody przetrwania.
Otóż odkryłam kilka miejsc, gdzie intensywne polowanie pozwala w pełni zaspokoić potrzeby duchowe moje, a nawet rodziny i przyjaciół.
Pierwsze, najprostsze miejsce do polowania z zasadzki, to allegro. Doświadczony myśliwy codziennie, jak gdyby nigdy nic, wrzuca do wyszukiwarki tych kilka nazwisk, czy tytułów, na które poluje i cierpliwie czeka. I któregoś dnia – jest! Jeszcze licytacja i już mamy wymarzone dzieło. Oczywiście, musimy brać pod uwagę, że przesyłka pocztowa w naszym kraju może się z lekka o jakiś tydzień, dwa, opóźnić, ale jeszcze się nie zdarzyło, żeby wreszcie nie dotarła. Cierpliwość podobno jest cnotą.
Druga metoda polowania polega na wypatrzeniu, które z okolicznych bibliotek mają regał pt. „Ksiązki do oddania”. Sama odstawiam tam wszelkie pozycje ksiązkowe, do których nie wracam, bo i tak na półkach w domu wszystko stoi w dwóch rzędach. Ale dzięki temu, że ludzie mają odmienne gusta, zdarza mi się zdobyć takie perełki, że dłuższy czas trwam w osłupieniu, kto przy zdrowych zmysłach pozbył się takiego skarbu. W ten sposób – nie chwalący się – dorwałam ostatnio Jana Sokołowskiego „O ptaszkach, gniazdach i pisklętach” z 1949 roku i tegoż samego „W gniazdku jaskółki” z 1951. Nie muszę chyba opisywać uczucia, jakie mną owładnęło, kiedy te białe kruki wypatrzyłam – poszukiwacz złota, który wypłukał pierwszy samorodek może zna to uczucie. Bo jest nie do opisania.
No i trzecie miejsce, gdzie regularnie poluję – to zwykłe ciucholandki. Zawsze gdzieś tam w kącie jest regalik z ksiązkami, które zostały zakupione w hurcie ze wszystkim innym w ramach zapewne jakichś garage sales. Nikt tam nie zagląda i też czasami zdarzają się zachwycające odkrycia.
I w ten to opisany wyżej sposób, nie dość, że dalej całorodzinnie toniemy w ksiązkach, ale owo polowanie dodaje im smaku niespodziewanej a wspaniałej zdobyczy.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 4477 odsłon
Komentarze
Szczęściara
16 Marca, 2011 - 17:58
Sigmo, coraz mniej ludzi jest w stanie Cię zrozumieć, niestety.
tadman
16 Marca, 2011 - 19:02
W soboty i niedziele jest Kącik Dziecięco - Młodzieżowy na stronie Musierowicz - zajrzyj tam ,a zobaczysz, ilu młodych ludzi od mniej więcej 12 lat wzwyż tam siedzi, zgaduje i zadaje zagadki ksiązkowe. I jaki mają poziom! Aż serce rośnie
Myślę, że nigdy mole ksiązkowe nie stanowiły niczego poza mniejszością
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Oh sigmo, przywołujesz wspomnienia
16 Marca, 2011 - 21:49
Pamiętam, że z braćmi, jako gówniarze, braliśmy udział w misterium wieczornego czytania książek przez mamę. Oj co to były za wieczory, które kończyło klapnięcie zamykanej książki, prośby o jeszce jedną stronę lub do końca rozdziału, kąpiel, paciorek i spanie. W czytaniu były śląskie baśnie Morcinka, W pustyni i w puszczy, Andersen, Szelburg-Zarembina, Konopnicka, Amicis, Rodari, Porazińska.
Sam nie czytałem swoim dzieciom książek, bo mam jakąś genetyczną wadę i przy głośnym czytaniu zaczynam po pewnym czasie ziewać, a w końcu przysypiać. Mogę natomiast opowiadać. Oczywiście były bajki dzieciństwa opowiadane do znudzenia, tak że w końcu wprowadzałem zmiany, ale szybko ukonstytuowała się dwuosobowa KCB (Komisja Czystości Bajek), która bardzo pilnowała poprawności sprzedawanej 'narracji'. Dlatego potrzebą chwili było wymyślanie bajek, których KCB nie mogła znać, bo nawet ja zaczynając opowiadać nie wiedziałem gdzie zawędrujemy w opowiadaniu. Bohaterami wymyślanych bajek były mówiące i odczuwające jak ludzie zwierzęta, przedmioty, a największe wrażenie robiło zdezelowane Cinquecento stojące w kącie podwórza, które czekało na przyjaźń (czy wiesz sigmo z kogo zrzynałem?). Przebojem była bajka o opuszczonej babci mieszkającej na uboczu, która w opinii dorosłych, a zatem i dzieci była baba-jagą. Po bliższym poznaniu okazało się, że jest samotną istotą i za sprawą podszeptu chochlika wzięła pożyczkę, nie, nie unijną, i założyła kawiarenkę internetową...
Potem dzieciaki podrosły i zaczęły same czytać i wtedy natrafiłem na absolutny hit, który został zaczytany tak, że z książki pozostał stosik mocno wyjedzonych z brzegu a luźnych kartek, a w nasze domowe porozumiewanie weszły całe frazy wymyślone przez autorkę.
A hitem tym była książka Beaty Krupskiej "Sceny z życia smoków".
tadman
17 Marca, 2011 - 16:28
Przepraszam, ale nie pojmuję dlaczego wczoraj nie wyłapałam Twojego komentarza. Pewnie odpowiedziałam na któryś z końca, a wtedy ginie informacja "nowy" i już nie wiadomo, co jest nowe, a co nie bez przeczytania całości. Jeszcze raz przepraszam ;).Szczególnie, że sama bym była najbardziej stratna, gdybym go nie przeczytała ;)
Piekny dajesz opis misterium wieczornego czytania - łącznie z tymi wymyślankami z lekka i nieobowiązująco bazującymi na rzeczywistości. To jest to.
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Mam to samo
16 Marca, 2011 - 18:10
Mam to samo i trochę dużo lat na karku.A czytanie jest moim stałym zauroczeniem.Moim wnukom czytałem bajki,które drukowane na szarym gazetowym papierze,kupowała mi dawno temu Mamusia.I te ówczesne ilustracje - jakżesz rozwijały zmysł estetyczny.Książek mam mnóstwo i wyłapuję je ze strony"Frondy","Gazety Polskiej" i tego typu zaufanych źródeł.Po kilku latach cierpliwości i polowania na allegro upolowałem książke z lat 50-tych,najcudniejsze bajki mego dzieciństwa pióra Janiny Porazińskiej.Pośród bajecznie opakowanego chłamu mozna upolować cuda,ale jaka wtedy jest satysfakcja!!!
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
skowronek
16 Marca, 2011 - 19:07
Ilustracje Szancera, Grabiańskiego, Butenki, Uniechowskiego, Orłowskiej-Gabryś - jakich myśmy mieli wspaniałych ilustratorów!
ale tu też nie jest tak źle. Właśnie ilustrowane przez samą autorkę ksiązki Musierowicz stanowią w prostej linii kontynuację najzacniejszych tradycji w tej branży
Pozdrawiam
Sigma
Sigma-serce mi rośnie
16 Marca, 2011 - 19:31
Jak mówiła w chwilach radości moja Mamusia- serce mi rośnie - gdy to czytam.Jak to dobrze,że nie ma "środka" przeciw molom książkowym.Serdecznie pozdrawiam.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
skowronek
16 Marca, 2011 - 19:36
Cieszę się ogromnie ;)
i pozdrawiam z całego serca
Sigma
~sigma
16 Marca, 2011 - 22:18
Pan Butenko jest niezwyklym czlowiekiem, nie tylko ilustratorem, ale rowniez scenarzysta, projektantem lalek i wystrojow w teatrach lalkowych.
Kto jeszcze pamieta, ze kiedys w Polsce byly przecudowne teatry lalkowe?
Z nastalgia pozdrawiam.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
wolny.strzelec
17 Marca, 2011 - 09:47
Ilustracje Butenki istnieją dla mnie same w sobie. Trzymam niektóre książki tylko dla jego ilustracji. Niewiarygodny talent i indywidualność!
Ano ,były teatry lalkowe ;(
Równie nostalgicznie
Pozdrawiam
Sigma
Re: skowronek
16 Marca, 2011 - 22:18
Ilustratorzy, nie zgodzę się, jest całkiem nieźle!
http://www.polskailustracjadladzieci.pl/2010/11/marianna-oklejak-czerwony-konik.html
Proszę poklikać, tak z czystej ciekawości w listę poniżej. Życzę miłego relaksu.
http://www.polskailustracjadladzieci.pl/p/ilustratorzy.html
Re: ma
17 Marca, 2011 - 22:06
Ilustratorzy a polityka wydawnicza to niestety dwie różne sprawy.
Detox
16 Marca, 2011 - 19:13
Dobra książka to odtrutka na otaczającą rzeczywistość. Zachęty na obwolutach,czy stronach internetowych chyba czynią więcej złego,niż dobrego.Dołująca na długie miesiące jest świetna zajawka opisująca totalny chłam. Po takim obuchu w łeb ,nacięciu się na nierzetelną reklamę-opis, chodzę błędny wiele tygodni. Znów kupiłem ładnie opakowane i zareklamowane gówno. Jak to było w pewnej preinstalacji :moje gówno w 4 słoikach i 4 kolorach. Łazi mi po pustym łbie drobna zakładka bibliofili pt: polecanki. Tam poza rynkiem reklamowym możnaby rozdawać perły darmo ,być równym władcom mocarstw. Niestety jako robol ,zbyt mało czasu i kaski by podjąć ten genialny projekt.
Ps . Projekt zbyt idealistyczny i doskonały,wnet przejmą łachudry a la mordo-zbuk.
oyster11
16 Marca, 2011 - 19:15
Ciężko polecać cokolwiek, skoro w księgarniach nic nie ma. Na allegro poluje się na jednostkowe egzemplarze.
Z drugiej strony myśl nie jest zła i spróbuję polecać, jeśli coś zdybię wartego polecenia
Pozdrawiam
Sigma
A to nie jest nasza sprawa?
16 Marca, 2011 - 19:42
Przecztałem set książek,wartościowo cenię je za coś co mi jest bliskie. Nie wielbię daty, ni osoby,liczy się podobieństwo do mojego toku rozumowania. 20 lat temu poleciłbym Jesień w Pekinie, dziś z pewną nieśmiałością, poddałbym Pana Tadeusza z dopiskiem powyżej lat 40.Jeden wielbi historię ,drugi geografię, trzeci los ludzkiego kurestwa.
Stąd powtórzę za autorem:ciężko coś polecać.
oyster11
16 Marca, 2011 - 19:51
Zajrzę do księgarni i może coś tam będzie ;) A jak będzie, z przyjemnością zapodam z informacją, dla kogo to, czyli - jak to mówią obecnie - jaki jest target ksiązki. Ach, ta nowomowa
Pozdrawiam
Sigma
Fakt, że ciężko
17 Marca, 2011 - 22:45
ale czasami coś spasuje.
Czekałem na dworcu i w kiosku kupiłem 'Koniec drogi' Johna Bartha. Trafił do mnie, więc potem był 'Bakunowy faktor' przepyszna książka w stylu 'Pamiętnika znalezionego w Saragossie' Potockiego, a niedawno 'Ostatnia podróż Sindbada Żeglarza' i z niej cytat.
Natomiast spore wrażenie zrobiły na mnie książki Roberta McLiama Wilsona "Zaułek łgarza" i "Ulica marzycieli".
Książki dające się dobrze czytać i pomimo innego anturażu (Irlandia wraz z jej problemami katolicko-protestanckimi) bohaterowie reagują w znajomy nam sposób.
Zaskakujące jest podobieństwo losów Irlandii i Irlandczyków, żyjących w cieniu wielkiego sąsiada o innym języku i religii. Bogatym i jędrnym językiem autor opisuje losy bohaterów na tle skomplikowanej sytuacji wyznaniowo-politycznej, dając nam kawałek krwistej powieści, jakże innej od popularnych powieścideł amerykańskich, gdzie bohaterowie nie mają zahamowań... ba! nawet nie myślą i nie czują tylko działają.
tadman
17 Marca, 2011 - 23:20
No popatrz, to jednak coś w tym da się znaleźć! Zaciekawiłeś mnie - przy najbliższej okazji zajrzę do tych książek.
Amerykańska literatura w większości przypomina miałkością ichnie plakaty filmowe.
Jak pomyślę, że mieliśmy najlepszych na świecie grafików plakatowych, a teraz w kinach dają ten amerykański szajs!
Zdołowałam się i wrzuciłam nowy post o apokalipsie. Jak tak, to tak.
Pozdrawiam
Sigma
To zbyt duża odpowiedzialność
17 Marca, 2011 - 23:55
Nie wiedziałem, że tak poważnie zareagujesz i mam teraz obiekcje. Sądzę po Twoim pisaniu, że Irlandczyk chyba będzie Ci odpowiadał. Natomiast Barth być może Ci nie spasować, bo trochę zalatuje postmoderną i bawi się literaturą oraz konwencjami, co przy Twoich priorytetach może razić miałkością. Pamiętaj, że ostrzegałem.
tadman
18 Marca, 2011 - 14:31
Dziękuję, czuję się ostrzeżona ;)
Pozdrawiam
Sigma
Polowanie na książki
16 Marca, 2011 - 19:44
Masz rację...ilustratorzy ksiażek wyginęli....szkoda.Poziom ilustraci był wysoki.Niektóre pamiętam do dziś....Co do polowania na ksiazki to jeszcze polecam tzw pchli targ.W łodzi na Bałutach jest jeszcze taki targ.Miał być zlikwidowany,ale narazie udało się ocalić resztki tego bałuckiego klimatu.Ciekawe jak jest w innych miastach? Pozdrawiam.
<p>strychninka</p>
strychninka
16 Marca, 2011 - 20:32
Trójmiasto ma pchli targ na Przymorzu, ale nigdy tam nic ciekawego nie widziałam (w dziedzinie książek).
Pozdrawiam
Sigma
~sigma
16 Marca, 2011 - 22:12
Ach, jakze pieknie Pani pisze. Pani Sigmo tak pieknie, ze chce sie czytac ksiazki i podjesc kawalek chlebka smarowanego domowo-robionym dzemem.
Uklony i podziekowania.
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
"Kto nie był buntownikiem za młodu, ten będzie świnią na starość" Józef Piłsudski
wolny.strzelec
17 Marca, 2011 - 09:49
Dziękuję bardzo za przemiły komentarz ;)
Serdecznie pozdrawiam
Sigma
Narkobible, czyli mole w c-dur:-)
16 Marca, 2011 - 22:44
Jak kształtował się mól, czyli o wpływie książki na umysł.
- Spółdzielnia Przemysłu Ludowego i Artystycznego "Starodruk" z Krakowa, w 1956 r wydała: "WAWEL. Zamek Królewski. 20 plansz".
W ramach krakowskich pielgrzymek rodzinnych dziełko trafiło na półkę.
Po paru latach się urodziłem, a po kolejnych paru - dowiedziałem się z ilustracji, jak wygląda Kraków.
Wreszcie, nabywszy ciała, mocy i rozsądku wyruszyłem z opiekunami zwiedzać Gród Królewski. Rozczarowanie, że miasto nie wygląda dokładnie tak, jak na ilustracji było naprawdę wielkie. Tak wielkie, że chciałem natychmiast wracać.
Do dzisiaj uważam, iż Kraków jest piękniejszy na obrazkach. Goszczę tam dość często, zamęczam towarzyszy podróży tym właśnie opowiadaniem, którym zamęczyłem czytelników bloga Sigmy.
A poza tym... tak musi wyglądać ulica Kanonicza:
http://img98.imageshack.us/i/image001jpgor.jpg/
Pozdrawiam pięknie Gospodynię, Wszystkie Mole Duże i Małe :-))
drago
ćzytałem bajki swoim córkom
17 Marca, 2011 - 01:01
zanim czytanie dzieciom stało się modne, ale jak powtarzały mi, że tą bajkę już znają, to czytałem artykuły z Gazety Polskiej.
Poważnie.
Reakcja była taka sobie.
Czytałem z jednakową intonacją (specjalnie, żeby usnęły), ale teraz moje dziewczyny same sięgają po GP i czytają, i czytają...
Przepraszam za osobiste wycieczki, ale temat przywołał wspomnienia.
germario
"Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie..."
CKNorwid
germario
POLSKOŚĆ to NORMALNOŚĆ !!!
Co zostało wdrukowane...
17 Marca, 2011 - 11:40
Dzieciństwo.Stare dzieje.Nieprawomyślne pochodzenie,nijak nie pasujące do nowego,wspniałego ustroju.Naturalne,bo wrodzone stosowanie reguł,które tak pięknie w ówczesnym "Przekroju" upowszechniał Profesor Kamyczek.I ta pasja czytania- bo w wybranych przez Rodziców książkach nie prześliznęła się żadna,która nie dawałaby wglądu tylko w ten cudowny,dobry świat.I czytanie pod kołdrą,po kryjomu,żeby tylko więcej.To się wdrukowało. Dlatego tak trudno teraz żyć i patrzeć i słuchać bez zdziwienia,bez poczucia wyalienowania.Dlatego,jak w dzieciństwie-gdy jeszcze nie było telewizji- usiąść z książką w ręku i znaleźć się tam, gdzie ja chcę,gdzie nikt nikogo nie obraża,nie kłamie,nie rani mego serca.Komu tego nie wdrukowano -jakże ubogi jest.
"Nie lękajcie się!" J.P.II
"Nie lękajcie się!" J.P.II
skowronek
17 Marca, 2011 - 12:00
Skowronku kochany, jakżeż świetnie ująłeś w słowa to, co czuję - przecież własnie tymi tekstami o rzeczach i sprawach dobrych i zwykłych - uciekam od tej potwornej rzeczywistości. Tak jak ujął to dragomir - to jest moje refugium, ostatni zakątek świata, gdzie jest bezpiecznie
Pozdrawiam
Sigma
dragomir
17 Marca, 2011 - 09:58
Wielkie dzięki za hejnal mariacki - skąd wiesz, że kocham Kraków? Nie dziwi mnie, ze po wchłonięciu tych plansz uznałeś, że Kraków Cię rozczarował. Przepiękna grafika. Czyjego autorstwa? Muszę dorzucić do zbioru książek do upolowania ;)
Dosmuciłeś mnie tym biednym aniołem Tadeusza Nowaka
Nb. Ty masz świetne pióro. Nie chciałbyś też poautorzyć? Mogę Ci podrzucić kody rejestracyjne do Nowego Ekranu (bo tam też wrzucam moje teksty)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Ja tam wygarnę Wam z grubej rury,
17 Marca, 2011 - 13:06
Wy miłośnicy książek. Wasze pisanie czyta się z wyraźną przyjemnością i to chyba z powodu długotrwałego zatapiania nosa w to, co tytułowe mole lubią najbardziej ;)
tadman
17 Marca, 2011 - 15:15
Przyganial kocioł garnkowi ;) A niby kto tu jest molem ksiązkowym? Kto jako jedyny docenił moją wspaniałą zdobycz ksiązkową? I właściwie dlaczego Ty nie piszesz (a przynajmniej ja nigdy tego nie wyłapałam)?
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Kot pod włos głaskany nie zamruczałby tak głośno,
17 Marca, 2011 - 17:11
jak ja, kiedy zauważyłaś mój wczorajszy post.
Raczej nie piszę, a bardziej polemizuję lub opowiadam się, bo trzeba mieć coś sensownego do napisania i trzeba to umieć.
A z pisaniem... bardzo dumny z siebie zamieściłem w blogu 'Obłość', a tu pudło. Więc liżę rany i zajmuję się bieżączką, to bardziej pokupne i głaszczące ego. ;)
tadman
17 Marca, 2011 - 18:05
Oj, dałbyś linka na ową "Obłość",bo ja w te klocki z szukaniem niekumata ;(
Pozdrawiam
Sigma
Obłość
17 Marca, 2011 - 21:50
Było to w listopadzie i wracając do tego momentu z miłym zaskoczeniem konstatuję, że właśnie to Ty byłaś tą jedyną chwalącą czytelniczką. Nawet wdzięczność bywa kulawa.
Przepraszam, że okazałem się taką larwą i szczeżują.
http://niepoprawni.pl/blog/2210/oblosc
Pozdrawiam i dziękuję za podciąganie poziomu.
P.S. A ten Twój dzisiejszy rozmówca, to też niewąski podciągacz. Ma plusa za Casha; bardzo lubię starego Casha, a 'Hurt' w jego wykonaniu poparte obrazem wywołuje za każdym razem dreszcze.
tadman
17 Marca, 2011 - 22:09
Listopad wydaje się wieki temu i też dopiero czytając na świezo przypomniałam sobie tekst. Naprawdę dobry i w dodatku z ciekawego punktu widzenia. Nie rezygnuj z pisania ;)
Pozdrawiam
Sigma
tadman
18 Marca, 2011 - 09:09
Nie czytam wszystkich tekstów na niepoprawnych, nie da się, ale kliknąłem w linka i powiem krótko - podobało mi się.
Pisz i nie oczekuj od razu, ze będziesz noszony na rękach, pisz tak po prostu, a wierzę, że Twoje pisanie przyniesie owoce.
germario
"Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia,
Do tych, co mają tak za tak - nie za nie,
Bez światło-cienia...
Tęskno mi, Panie..."
CKNorwid
germario
POLSKOŚĆ to NORMALNOŚĆ !!!
Ja piórkuję
18 Marca, 2011 - 09:53
Dałem się sigmie podpuścić, a germanio zrobił ze mnie mimozę.
Dziękuję Wam obojgu.
tadman
18 Marca, 2011 - 14:29
A nie ma za co ;)
Pozdrawiam
Sigma
Polskie anioły
17 Marca, 2011 - 13:26
Są mosty na wzgórzu spalone w południe
i tarcza blaszana nad drzwiami fryzjera
i brzytwa po której nie krzepnąc krew spływa
w miasteczku anioły więdnące na drzewach
od czterech miesięcy nie golą już bród
Jeszcze smutniejsze anioły - Mikulskiego (ten Kraków...) A może nam się wydaje? Może to cloudy day, jak szara gąbka?
A może anielski smutek - to destylat pokoleń? Różnych rzeczy nie wiem, tego też nie. Słucham @skowronka:-)
*
Dziękuję Sigmo za komplement. Niezasłużony, ale bardzo miły.
Kraków kocham miłością pierwszą (własnym słowom wbrew). Ktoś reżyseruje "Anioła w Krakowie" a my, kiedyś jak Pan Bóg da, wyreżyserujemy sobie "Emeryturkę w Krakowie". Pragmatycznie, po krakowsku:-)
Tutaj zbiorek naprędkich fotek, z logo Niepopków:
http://img26.imageshack.us/slideshow/webplayer.php?id=dsc02503b.jpg (można z poziomu pokazu przechodzić do powiększeń)
*
Blogiem i czytelnikami trzeba się opiekować, wykroić z dnia tę odrobinę czasu dla innych. Wpadam do domku jedynie na swój "Malhzeit" (tutaj wyjaśnienie, koniecznie z komentarzem: http://ticotico.blox.pl/2007/01/Mahlzeit.html) i tyle mnie widziano.
Muszę powiedzieć pass, chociaż może należałoby przedsiębrać taką rzecz. Horyzont ściemnia się Sigmo, wiara wypełnia nas, czas wyciągnąć sztandary, niech już łopocą na wzbierającym wietrze. Może opamięta się jeszcze kto?
Tylko starzy kowboje wiedzą: to co było, to jest i to nastąpi. If.
Yipppie yi yaaay Oh Yippie yi Ohhh!
Serdeczności
drago
dragomir
17 Marca, 2011 - 15:30
Horyzont się ściemnia, czas przyśpiesza i wydaje się, że idą czasy ostateczne. Bo zobacz, jak wokól wszyscy ustawiają się po właściwej dla siebie stronie doliny Jozafata. To nawet nie miecz Archanioła ich rozdziela - sami stają w prawdzie wobec swojego życia. Jeszcze rok temu nie było się pewnym, kto jest kim. A dziś? Najchętniej bym się schowała do mysiej dziury i przeczekała, ale tego nie da się zrobić, jak zagrzmią trąby. Trzeba dać świadectwo prawdzie.
Pozdrawiam
Sigma
Sigmo
17 Marca, 2011 - 20:53
Myślę też o innej dolinie z Psalmu 23:4... I tak jak Ty, myślę o ludziach chodzących po moście lekkim jak mgła... Nie powiem, że sam jakoś szczególnie wypatruję liter na ścianie pałacu Balthazara; nie wiem, przy jakich naczyniach oni dziś ucztują. Wiedzieć nie chcę.
Tak, jak napisałaś : "sami stają w prawdzie wobec swojego życia". Dziękuję.
Nie powiem nic nowego: tu gdzie jestem, polaryzacja dużo bardziej dotyka intelektu niż emocji. Marginalizuje się duchowość.
Jednak przynajmniej kilkoro ludzi w ten czy w inny sposób potwierdza nasze przeczucia, kilkoro innych nie, a pozostali się nie interesują lub nieładnie się zachowują.
Na pewno nastąpił koniec świata - lokalnie, u nas w Kraju. W "słuchawce z Wrocka" usłyszałem przedwczoraj, że manifestacja 10.04 może zgromadzić w Warszawie pół miliona luda.
Nawet, jeśli to twz. "wieść gminnna" - dusza się porusza.
_____________________________________________________________
JR Cash przygrywa Wam do tańca? Moja Żona, kiedy zobaczyła okładkę płyty - powiedziała krótko: lodołamacz. Kobiety takie rzeczy wiedzą.
Przez niego, jak byłem dużo, dużo mł...lżejszy ubierałem do kościółka czarne kowbojki. Z biegiem czasu człowiek przechodzi z obcasów na palce, zamiast gadać głośno - więcej słucha.
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
dragomir
dragomir
17 Marca, 2011 - 21:27
Nie wiem, czy znasz wykład Leszka Dokowicza nt.satanizmu
http://www.youtube.com/watch?v=4ju2KgXmJHs
Niemcy są ostoją tego pieroństwa. Najbardziej mnie ruszyło, kiedy opowiadał, jak opadło z niego uczucie zagrożenia, kiedy minął granicę z Polską (nie zdając sobie z tego sprawy). Bo polska ziemia jest obmodlona.
Łatwiej iść nawet ciemną doliną po obmodlonej ziemi.
P.S. Na bazie komentarza wrzuciłam kolejną notkę i ciekawam Twego odbioru, chociaż właściwie już mam do niej znakomity komentarz jw.;)
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Techno-cholerstwo
19 Marca, 2011 - 21:47
Sigmo, dzięki za linka. Jutro po Mszy Św. spotykamy się w małej grupce Polaków - zagaję, sam czegoś się dowiem, albowiem trudno wyobrazić sobie faceta dalszego od przekleństwa techno-cholerstwa niż ja. A wiedza się przyda.
Otóż świadectwo tego człowieka to opowieść z zaświatów, Złe Doły - krok w IX krąg. Nie da się wysłuchać samego opisu psychodelki; ohyda, nie wchodzi nawet na raty. Przeskoczyłem w pozytywną resztę.
Cud, że przeżył, nawrócił się i może opowiedzieć. Matczyne serce - Miłość Niezwyciężona...
Jak wiesz: dezawuuje się np."akustyczne narkotyki" i równocześnie czerpie się garściami z podobnych odkryć, budując współczesny medialny Babilon.
Techno w Niemczech to przede wszystkim narkobiznes, miliardy zysku, przestępstwa wiążące przyszłość młodych ludzi.
Na pewno owa "kultura", także zjawiska jej towarzyszące przyczyniają się do powstawania "generacji 1000€". (Górna granica i możliwości i... aspiracji części młodzieży.) Wiedzę mam gazetową, żadnych kontaktów, czy doświadczeń z poszkodowanymi. Nie "siedzę" w temacie - out of sight, out of mind. Nie znam skali zjawiska w Polsce.
Co do miejsca. Miasteczko będące pomyłką kartografa. Leży istotnie w rozległej dolinie:-) Otaczają nas góry porośnięte starodrzewiem. Mamy późne wschody, wczesne zmierzchy. Pogodę kiepską raczej. Ludzi zwyczajnych, zwyczajne życie.
Oczywiście różnice są. Wiesz Sigmo - że po przekroczeniu granicy, gdy przystanęliśmy na popas, wytarzałem się w trawie jak pies? - Nie dlatego, że przed chwilą było tak źle, lecz dlatego, że właśnie teraz jest tak dobrze. Tęsknię, oczywiście. Cóż powiedzieć więcej?
- Kocham tutaj, tu jestem i mieszkam...
(Tym razem nie prowokuję JR Cash'em [CASH or DIE!] na Twoim gościnnym blogu.)
- Nasze rodzime "śpiewające strzelby" - nie wiedzieć czemu tym razem rozrzewnione; trochę o wspólnym niebie trochę o drodze, dłuższej niż zwykle...
Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam
drago
drago
20 Marca, 2011 - 14:34
W tej relacji z IX kręgu piekieł - zaskoczył mnie obraz znajomego zgrzebnego dworca Gdynia Osobowa jako kwintesencji raju ziemskiego. Nie zdawałam sobie sprawy, że to też Gdynianin.
Niestety, jego najgorsze przypuszczenia sprawdzają się - Mayday 2011 w Katowicach. Diabelstwo się rozłazi.
Zresztą egzorcyści to potwierdzają.
Bez związku z powyższym - kocham muzykę gitarową. I latanie tez. Nic piękniejszego, niż kiedy samolot wyłazi nad chmury i ciemną ziemię.
I raz jeszcze bez związku z powyższym. Opis miasteczka w górskiej dolinie świetny - ale dlaczego pomyłka kartografa?
Pozdrawiam serdecznie
Sigma
Błąd kartografa
21 Marca, 2011 - 22:22
Przepraszam za późną odpowiedź - niedzielę spędziliśmy w większym gronie; dzisiaj, jak to często bywa: szewski poniedziałek - z tym że w dzisiejszych czasach nie trzeba w ogóle pić, żeby łeb... bardzo bolał.
"Błąd kartografa", został zapożyczony (i twórczo... spłaszczony) od Brodskiego.
Myślałem o anonimowości miejsca gdzie jestem. O "daleko od szosy". O Ultima Thule. - Ale teraz, gdy światło przetacza się któryś dzień przez dolinę, myślę, że bywają Małe Wielkie Miasteczka i Wielkie Małe Miasta. Cieszę się chwilą.
Chyba nawet nie próbowałem opisu - próbowałem... starałem się odnieść do różnicy osobistych doświadczeń. Świadectwa miejscami jak z "Misji"...
Mamy inaczej.
Np. dzisiaj Słońce włączyło GPS chmarze czyżyków towarzyszących nam od grudnia i gdzieś sobie wybyły. Zostały sierpówki i modraszki w pruskich mundurkach. (Są orzeszki jest fun - jak to mówią. Może dokupić im malutki telewizorek i kanapkę?)
Parka sierpówek to właściwie domownicy - stołują się u nas już od dwóch lat, czasu nie ma na gotowanie więc rozważam jakiś catering dla gołębi :-)
Opisuję głupstewka, Sigmo - dobre myśli, z którymi człowiek zasypia i budzi się, będące w mojej opinii swoistym kontrapunktem do traumy, przez którą przeszedł Dokowicz. Takich różnic przekraczając granicę nie czuję, po prostu.
A co do organizacji tego diabelstwa w Katowicach - przychodzą mi do głowy same truizmy. Nie ruszy się z posad bryły świata bez ruszenia czterech liter np. na wybory samorządowe, choćby. Okolice znam bardzo dobrze i wiem, w jaką dialektykę brną tam ludzie wierzący. Sporo o tym rozmawialiśmy w niedzielę.
Pozdrawiam Cię serdecznie
drago
drago
21 Marca, 2011 - 23:25
http://sigma.nowyekran.pl/post/7514,fukushima-brudna-eksplozja-nuklearna-jawa-czy-sen
http://www.globalnaswiadomosc.com/polskaskazenie.htm
Słuchaj, ja się na tym za Chiny nie znam, ale mam wrażenie, że to serio.
Jak umieszczałam ten wykład 2-AM na nE, miałam nadzieję, ze zaraz ktoś wrzuci coś uspokajającego. A tu zamiast tego dorzucili ten drugi link.
Jestem zdecydowanie przeciwna końcowi świata i nie będę tego ukrywać
Pozdrawiam Cię serdecznie
i jesli możesz wymyśleć coś pozytywnego, to to zrób, proszę
P.S.U nas szaleją czeczotki, sikory, dzwońce i zięby. I też wolałabym, żeby im się nic złego nie stało ;)
Sigma
nie wiem, dlaczego obgryzło coś linka
21 Marca, 2011 - 23:27
http://sigma.nowyekran.pl/post/7514,fukushima-brudna-eksplozja-nuklearna-jawa-czy-sen
Pozdrawiam
Sigma
Fallout?
22 Marca, 2011 - 00:55
Jeżeli katastrofa miałaby tak wyglądać - to mamy "pozamiatane". Nie da się w warunkach domowych zgromadzić zapasów na kilka lat.
No i nie mam zbyt dobrych wieści - martwię się o Swoich. Pisałem parę dni temu, by uważali na fallout.
Widzisz, jak to wygląda:
http://www.stormsurfing.com/cgi/display_alt.cgi?a=npac_250
U nas:
http://www.sat24.com/
Telewizji praktycznie nie oglądam - BBC World , ADR, parę niemieckich i TV Trwam.
Jak na razie headline stanowi Afryka Północna - nie alarmują, w tym znaczeniu o jakim czytam na tej "globalnejświadomości".
Nietrudno sobie wyobrazić masowe kłamstwo, skojarzyć skutki używania starej technologii ze skutkami trzęsienia ziemi.
Ale stronka "świadomościowa" wydaje mi się średnio wiarygodna - podobnych "profetyzujących", "straszących" stronek jest na pęczki w Necie, amerykańskich szczególnie.
Mnóstwo lewactwa się przy tym kręci. Wojtek Mann mi się obił o uszy, kolportował "materiały" o New World Order. Czekamy na dobre wiadomości.
Sigmo: siła spokoju.
Pozdrawiam Cię serdecznie!
drago
Monitoring gamma
22 Marca, 2011 - 10:50
http://www.gammavo.dotdenial.org/
http://odlinfo.bfs.de/
Dokladnie ta odmiana trzykrotki zmienia wybarwienia platkow kwiatu na czerwony w sytuacji wystepowania podwyzszonego poziomu promieniowania:
http://en.wikipedia.org/wiki/Tradescantia_ohiensis
http://www.journalarchive.jst.go.jp/english/jnlabstract_en.php?cdjournal=ggs1921&cdvol=47&noissue=6&startpage=411
Ale chyba jest rownie trudno dostepna jak licznik Geigera.
Serdecznosci
drago
dragomir
22 Marca, 2011 - 18:59
Do nas ta chmura ma dojśc dopiero jutro - jak to dobrze wiedziec, gdzie sprawdzać, cóż tam, Panie, w polityce.Dzięki za linki! I za wsparcie na duchu!
Trzykrotki też nie mam - człowiek nigdy nie wie, co powinien mieć pod ręką. Licznika Geigera też nie. Syn własnie skypował z Miami, ze podobno w Polsce wykupiono całą jodynę! Tak twierdzi Reuters. Musze jutro sprawdzić, bo to mi nie wpadło do głowy. W razie czego poza trzykrotką, licznikiem, nie będziemy mieli również jodyny. Omne trinum perfectum
Ale jeszcze nigdy nie było, zeby jakoś nie było - jak powiadają mój mąż i Szwejk
Pokopałam po gazetach i wcale mi się nie podobają porządki w japońskich elektrowniach atomowych. Myslałam, że są porządniejsi.
Pozdrawiam serdecznie w przedzień sądu ;)
Sigma