a jednak se skomentuje, bo widze, że po bractwie to spływa, chuje od lewa do prawa, a w zasdzie żadnego prawa i lewa nie ma, po prostu chuje, po co pis to robi - tego ja naprawdę nie wiem, ale jakoś tak wszyscy zgodni jak nigdy, a zatem drodzy niepoprawni jeszcze raz rzeknę o tych co glosowali - chuje
Swobodna ekspresja w internecie zagrożona! Rząd ekspresowo przepchnął przez Sejm ustawę, która na dziesiątki tysięcy serwisów internetowych nakłada dodatkowe wymogi, niektóre są nierealne do spełnienia. Serwisy te będą się musiały rejestrować w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. A ta będzie je kontrolowała i będzie mogła nakładać na nie wysokie kary. Dodatkowo, ustawa preferuje zagraniczne podmioty kosztem polskich firm.
Precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, które serwisy obejmie ustawa (a ściślej nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, zw. ustawą medialną) właściwie nie ma. Mowa jest w niej bowiem o "dostawcach audiowizualnych usług medialnych na żądanie" (czyli o serwisach internetowych, które oferują treści wideo) o ile prowadzą na terytorium Polski działalność gospodarczą.
- Nadal nie wiadomo dokładnie kogo ta ustawa ma dotyczyć i jakie będą jej skutki. Ogromne zagrożenie, to oddanie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji możliwości interpretowania niejasnych przepisów ustawowych. To ona ustali kryteria i będzie w praktyce wyznaczać reguły gry. Powie jednym, że mogą publikować, a innym, że nie mogą. Tylko, że konstytucja zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. - ostrzega prawnik i znawca internetu Piotr Waglowski, właściciel i autor serwisu Vagla.pl .
- 6,5 mln polskich internautów ogląda co miesiąc przekazy wideo. Z 800 tys. serwisów istniejących w polskim internecie, większość prezentuje materiały audiowizualne. Trudno sobie wyobrazić, jaką korzyść z działania w reżimie tej ustawy będą mieli polscy internauci - oburza się Jarosław Sobolewski z IAB, zrzeszającego pracodawców branży internetowej. - Ta ustawa otwiera drogę globalnym graczom do polskiego rynku, a polskich przedsiębiorców dyskryminuje.
- To bubel ustawodawczy - Nie wyobrażam sobie jak ustawodawca planuje wdrożyć to w życie i skutecznie egzekwować. To kolejne martwe przepisy, które w zależności od sytuacji będą wykorzystywane do selektywnej nagonki na wybrane podmioty. - ocenia nowelizację ustawy Grzegorz Tomasiak, prezes zarządu Wirtualnej Polski. Ustawa będzie dotyczyła zarówno dużych portali (jak WP.pl, Gazeta.pl, czy Onet) jak i mniejszych, a czasem wręcz niszowych serwisów internetowych.
Co czeka polski internet? Koncesje, cenzura i kary finansowe
Co czeka polskie serwisy internetowe serwujące treści wideo, jeśli Senat - jeszcze w tym tygodniu - przegłosuje ustawę?
Dodatkowe bariery wejścia na rynek. Właściciele takich serwisów będą mieli obowiązek wpisać się do wykazu prowadzonego przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, co oznacza, że Rada będzie miało prawo takiego wpisu odmówić, czyli decydować, kto może nadawać w internecie, a kto nie.
Przewodniczący KRRiT będzie miał prawo dotkliwie ukarać "dostawcę audiowizualnej treści", który nie wypełni obowiązku rejestracji - może mu wlepić karę finansową w wysokości do 10 proc. przychodu (nie dochodu!) osiągniętego w poprzednim roku.
Zastanawiające, że rząd argumentuje konieczność wprowadzenia tej ustawy, regulacjami wymaganymi przez Unię Europejską, a chce wprowadzić przepisy dokładnie sprzeczne z unijnymi dyrektywami. Przestrzegają one przed mnożeniem barier biurokratycznych czy zapędami do koncesjonowania. Mówią zaś o ograniczeniu do minimum przeszkód administracyjnych oraz ingerencji państwa w sferę usług audiowizualnych.
- Jeżeli ktoś podejmuje się takiej działalności gospodarczej, to wchodzi na rynek i konkuruje z nadawcami tradycyjnymi. Boisko powinno być równe dla wszystkich. Jeżeli jedni są koncesjonowani i w jakiś sposób regulowani, to niestety inni też - bronił rządowej ustawy w TOK FM mec. Igor Ostrowski, z zespołu doradców strategicznych premiera. Dociskany jednak przez Piotra Waglowskiego wyznał: - Przyznaję szczerze, nic lepszego nie wymyśliliśmy.
A Waglowski podsumował: - Dzisiaj moje działania w zakresie rozpowszechniania informacji mieszczą się w konstytucyjnych prawach i wolnościach. Skoro nie naruszam dziś żadnych zasad i nie muszę się zgłaszać do żadnego wykazu, a po wejściu tej ustawy będę musiał, to jest to ingerowanie w sferę chronioną konstytucyjnymi prawami i wolnościami.
- Skończył się czas bałaganu i bezhołowia - tak Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zaanonsowała posłom ustawę 2 marca, podczas sejmowej debaty.
- Przygotowaliśmy tę ustawę w sposób niezwykle profesjonalny. Mamy ten projekt ustawy i możemy powiedzieć, że być może nie jest on do końca doskonały, ale na pewno jest bardzo dobry. - zapewniał z kolei minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Całkiem innego zdania są ci, których ustawa dotyczy: - My sobie poradzimy, stać nas na prawników. Zrozumiemy, czego nam ustawa zakazuje, dostosujemy się, zabezpieczymy albo wyprowadzimy za granicę - mówi o dużych graczach internetowych Marcin Pery, prezes związanej z Polsatem firmy Redefine (należy do niej serwis Ipla z VOD). - Ale małe serwisy? Te startup-y, które dopiero powstają i decydują o konkurencyjności internetu? One nigdy nie zaczną od analizy prawnej ustawy audiowizualnej. Przyjdzie do nich urzędnik Krajowej Rady, bo czegoś nie zrobiły. I zostaną stłamszone już na początku. Dostaną karę. I nawet, jeśli ich przychód wynosi zero, już nigdy nie zaufają państwu. Powiedzą: tu się nie da robić interesów.
- Ta ustawa robi ogromną szkodę polskiemu rynkowi internetowemu - podsumowuje Pery. - W takich warunkach Facebook nigdy by nie powstał.
Obowiązkowe audycje europejskie i blokady dla dzieci?
Na przykład wszystkie serwisy objęte ustawą będą miały obowiązek promowania "audycji europejskich" - będą musiały mieć w ofercie audiowizualnej co najmniej 15 proc. produkcji europejskich. To znaczy, że serwis pokazujący dotąd filmy amerykańskie, czy np. bollywood.pl będzie musiał wydać dodatkowe pieniądze na europejskie produkcje, by sprostać ustawie i nie dostać kary.
Inny punkt ustawy - w intencjach całkowicie zrozumiały - jest niewykonalny. "Dostawca" musi - za pomocą zabezpieczeń technicznych zablokować (nie ostrzec, zablokować!) małoletnim dostęp do treści, które "zagrażają ich fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi"
- Abstrahując od tego, że nie jestem psychologiem i nie wiem, jak sprawdzić, czy jakiś "przekaz" może wpłynąć na małoletniego, nigdy nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie komputera. - pisze Waglowski na blogu Vagla.pl i pokazuje absurd takiego wymogu: - Bez powszechnego i trwałego znaczenia ludzi przy narodzinach (może jakiś chip, może jakiś implant w czaszce zintegrowany z rdzeniem kręgowym) oraz udostępnienia wszystkim bazy danych z (prawdziwymi) tożsamościami, nie jestem wstanie stwierdzić, czy tam jest małoletni, czy nie.
Jeżeli dostawcy treści nie spełnią powyższych wymogów - często mało precyzyjnych bądź niemożliwych do spełnienia - przewodniczący KRRiT będzie mógł nałożyć na nich kary finansowe/
Polski internet nie umrze - wyprowadzi się za granicę. A skarb państwa straci
- Najgorsze w tej ustawie jest wprowadzenie zasad nieuczciwej konkurencji serwisów spoza UE albo spoza Polski wobec serwisów istniejących w Polsce - dowodzi Marcin Pery, związany z Polsatem. - Przykładowo YouTube zarejestrowany w Ameryce nie będzie miał żadnych ograniczeń. Natomiast wszystkie serwisy polskie będą je miały. Nie ukrywajmy, wszyscy zabiegamy o pieniądze reklamowe, bo z tego wszyscy żyjemy. Oferta YouTube, któremu nie są stawiane żadne wymogi i ograniczenia, przygotowana dla reklamodawców będzie lepsza. Bo nie obowiązuje go katalog rzeczy, których my nie możemy reklamować w serwisach audiowizualnych. I nie będzie musiał wydawać pieniędzy, by sprostać innym zapisom ustawy - mówi Pery i ostrzega:
- Jeśli analizy pokażą, że ten biznes staje się nieopłacalny, że jesteśmy mało konkurencyjni, to polski internet nie umrze, tylko wyprowadzi się za granicę.
Podobnego zdania jest prezes Wirtualnej Polski: - Kolejna bariera biurokratyczna, która nie wiadomo czemu służy, a zabija przedsiębiorczość. Jeśli ta ustawa wejdzie w takim kształcie, to zaobserwujemy po jakimś czasie ograniczenie inicjatywy i działalności w polskim internecie - mówi Grzegorz Tomasiak. - Pieniądze z podatków nie będą wpływały do skarbu państwa.
- Największy błąd, to niezrozumienie internetu - mówi Pery o autorach ustawy. - Chce się go zrównać z telewizją - licencjonowaną, ograniczoną. W przypadku internetu mamy do czynienia z 50 tysiącami rozmaitych serwisów i każdy z nich miałby spełnić te wszystkie wymagania?!
Skąd taki pośpiech z tak ważną ustawą
Rząd powinien już dwa lata temu dostosować polskie prawo do unijnych regulacji dotyczących rynku audiowizualnego (tzw. dyrektywy unijnej), ale dotąd tego nie zrobił. I nagle gwałtownie przyspieszył argumentując to dyrektywą unijną. Rządowy projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji trafił do sejmowej komisji kultury i środków przekazu 2 lutego. Przedsiębiorcy dostali zaledwie 10 dni na uwagi i opinie. Głos branży internetowej w ogóle nie został uwzględniony.
2 marca projekt ustawy trafił pod obrady Sejmu. Posłowie opozycji mieli różne wątpliwości.
Wojciech Kossakowski, PiS - Od którego momentu transmisja treści traci charakter prywatny, a zaczyna być usługą audiowizualną? Kto ma to oceniać? Regulacja ta doprowadzi do filtracji materiału dostępnego w sieci. Rodzi to pytanie: Jak nie doprowadzić do sformalizowania amatorskiej, niekomercyjnej i społecznej twórczości audiowizualnej?
Tomasz Kamiński, SLD: - Liberalizacyjny rys dyrektywy wynika z przekonania, że procesu rozwoju mediów elektronicznych nie da się szczegółowo wpisać w ramy prawa, tak jak je dzisiaj pojmujemy. Jak opisać językiem prawa audycje, programy, filmy, w których współtworzącym jest sam odbiorca? Jak rozróżnić internetowy serwis telewizyjny od serwisu portalu, gazety czy radia? Czym są filmy, które łączą się gatunkowo z grami, w których przyjmuje się określone role? Polski ustawodawca chce starym językiem opisywać nowe zjawiska, które takiemu opisowi się wymykają. To wyzwanie, z którym rząd sobie nie poradził.
Antoni Błądek PiS: - Czy poddanie kontroli KRRiT nielinearnych usług audiowizualnych świadczonych przez Internet jest wykonalne ze względu na liczbę takich podmiotów i filmów w sieci? Czy zakres kontroli nie będzie zbytnio ingerował w produkcję amatorską umieszczoną na komercyjnym portalu internetowym? Czy objęcie obowiązkowym rejestrem tylko i wyłącznie serwisów polskich serwisów wideo, z pominięciem zagranicznych, nie stanowi nierównego traktowania podmiotów krajowych?
Elżbiecie Kruk z PiS, byłej przewodniczącej KRRiT, obowiązek rejestrowania się w wykazie Rady, wydał się groźny w konsekwencjach i niezgodny z intencją regulacji unijnych: - Kompetencja przewodniczącego Krajowej Rady do odmowy wpisu do wspomnianego rejestru, może prowadzić z jednej strony do ograniczenia swobody działalności gospodarczej poprzez postawienie bariery wejścia na rynek, z drugiej - do cenzury prewencyjnej ograniczającej wolność słowa w internecie - mówiła.
4 marca, 2 dni po debacie, Sejm jednogłośnie ("za" było 419 posłów; wstrzymał się tylko jeden - Kazimierz Michał Ujazdowski) przyjął ustawę wnosząc do niej tylko dwie drobne poprawki. Ustawa trafiła do Senatu, który ma ją głosować jeszcze w tym tygodniu.
Dla koneserów: pełna treść nowelizacji ustawy medialnej [DOKUMENT] >> http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/3812_u/$file/3812_u.pdf
Kossakowski, Błądek, Kruk - kto z tej trójki głosował przeciw? Widzę, że mają jakieś uwagi do tego gniota. To po jaką zarazę głosowali za przyjęciem tego syfu? Czy może nie przyszli na głosowanie? Pozostaje tylko powtórzyć za klasykiem: "A je...ł ich pies".
że pisujący tu niejaki Jurek Marek,obiema nabożnymi rąsiami za . W uzasadnieniu zapobieżenie rozpowszechnianiu treści pedofilskich.
Czyżbyśmy mieli po sąsiedzku blog z szukającym ch.j wie czego ch...m?
Tak oto pod płaszczykiem walki z patologią , przywracają zamordyzm stalinowski, włażą buciorami w prywatność które z powodu rozwoju technologicznego na chwilę wymknęły im się z pazurów.
Jakoś tu nie podnosi tej drażliwej kwestii.
Kneblowanie wolności tak ,głosy wyborcze tak -
nie da się - tak.
Ps. To właśnie dla takich przypadków nie optowałem za zakazem używania niecenzuralnych słów.
Przypominam , że pierwsze anteny satelitarne były rejestrowane bodajże na MO.
Stare wraca i to k... w pięknym stylu.
Była taka kapela "Perfumowane Chuje" -nazwa dla nich jak znalazł.
Marek Jurek ma tu blog???
Oh jak mi miło....
Chyba skorzystam z prywatnej poczty... .
Ja tam mam dzieci a treści pedofilskie nie docierają do naszego domu.
Ja obronię lepiej mój dom niż Marek Jurek bo to chucherko jakieś takie bojaźliwe.
I dwulicusek jak widać też zamordysta malutki.
Chyba czas z nim porozmawiać jak zamordysta z zamordystą.
Vote up!
0
Vote down!
0
Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.
oznacza, że MyPiS (czy jak to się zwie) samo się kastruje i samocenzuruje? Jeśli tak, to tylko spuścić na PiS zasłonę milczenia. To się nazywa narobić we własne gniazdo.
Mama odprowadzała Marka Jurka ze wsi Wołowa do wojska. Gdy synek wsiadł już w pociąg , mama machając ręką na pożegnanie zawołała:
Synku,synku PIS do Wołowa.
Komentarze
chuje
14 Marca, 2011 - 14:28
a jednak se skomentuje, bo widze, że po bractwie to spływa, chuje od lewa do prawa, a w zasdzie żadnego prawa i lewa nie ma, po prostu chuje, po co pis to robi - tego ja naprawdę nie wiem, ale jakoś tak wszyscy zgodni jak nigdy, a zatem drodzy niepoprawni jeszcze raz rzeknę o tych co glosowali - chuje
@ nieliniowy
14 Marca, 2011 - 15:36
Nie bardzo jestem zorientowany w tej kwestii . Czyżby chodziło o coś , po czym jeśli klamka zapadnie nie będzie można już tego odkręcić ..?
Pewnie to ani nie pierwsza tym bardziej nie ostatnia z tego typu batalii..
Widać wygląda to na "kuchenny" majstersztyk..
Zapodaj jakieś linki do źródeł ..
A to że do niech trzeba po "imieniu" to inna inszość .
pozdrawiam
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
" idź wyprostowany wśród tych co na kolanach.."/Z.Herbert/
/Klub Gazety Polskiej w Opolu/
http://andruch.blogspot.com
http://ngo.opole.pl/
-----------------------------------------
Andruch z Opola
]]>http://andruch.blogspot.com]]>
tu
14 Marca, 2011 - 15:39
Swobodna ekspresja w internecie zagrożona! Rząd ekspresowo przepchnął przez Sejm ustawę, która na dziesiątki tysięcy serwisów internetowych nakłada dodatkowe wymogi, niektóre są nierealne do spełnienia. Serwisy te będą się musiały rejestrować w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. A ta będzie je kontrolowała i będzie mogła nakładać na nie wysokie kary. Dodatkowo, ustawa preferuje zagraniczne podmioty kosztem polskich firm.
Precyzyjnej odpowiedzi na pytanie, które serwisy obejmie ustawa (a ściślej nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji, zw. ustawą medialną) właściwie nie ma. Mowa jest w niej bowiem o "dostawcach audiowizualnych usług medialnych na żądanie" (czyli o serwisach internetowych, które oferują treści wideo) o ile prowadzą na terytorium Polski działalność gospodarczą.
- Nadal nie wiadomo dokładnie kogo ta ustawa ma dotyczyć i jakie będą jej skutki. Ogromne zagrożenie, to oddanie Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji możliwości interpretowania niejasnych przepisów ustawowych. To ona ustali kryteria i będzie w praktyce wyznaczać reguły gry. Powie jednym, że mogą publikować, a innym, że nie mogą. Tylko, że konstytucja zapewnia każdemu wolność wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. - ostrzega prawnik i znawca internetu Piotr Waglowski, właściciel i autor serwisu Vagla.pl .
- 6,5 mln polskich internautów ogląda co miesiąc przekazy wideo. Z 800 tys. serwisów istniejących w polskim internecie, większość prezentuje materiały audiowizualne. Trudno sobie wyobrazić, jaką korzyść z działania w reżimie tej ustawy będą mieli polscy internauci - oburza się Jarosław Sobolewski z IAB, zrzeszającego pracodawców branży internetowej. - Ta ustawa otwiera drogę globalnym graczom do polskiego rynku, a polskich przedsiębiorców dyskryminuje.
- To bubel ustawodawczy - Nie wyobrażam sobie jak ustawodawca planuje wdrożyć to w życie i skutecznie egzekwować. To kolejne martwe przepisy, które w zależności od sytuacji będą wykorzystywane do selektywnej nagonki na wybrane podmioty. - ocenia nowelizację ustawy Grzegorz Tomasiak, prezes zarządu Wirtualnej Polski. Ustawa będzie dotyczyła zarówno dużych portali (jak WP.pl, Gazeta.pl, czy Onet) jak i mniejszych, a czasem wręcz niszowych serwisów internetowych.
Co czeka polski internet? Koncesje, cenzura i kary finansowe
Co czeka polskie serwisy internetowe serwujące treści wideo, jeśli Senat - jeszcze w tym tygodniu - przegłosuje ustawę?
Dodatkowe bariery wejścia na rynek. Właściciele takich serwisów będą mieli obowiązek wpisać się do wykazu prowadzonego przez przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, co oznacza, że Rada będzie miało prawo takiego wpisu odmówić, czyli decydować, kto może nadawać w internecie, a kto nie.
Przewodniczący KRRiT będzie miał prawo dotkliwie ukarać "dostawcę audiowizualnej treści", który nie wypełni obowiązku rejestracji - może mu wlepić karę finansową w wysokości do 10 proc. przychodu (nie dochodu!) osiągniętego w poprzednim roku.
Zastanawiające, że rząd argumentuje konieczność wprowadzenia tej ustawy, regulacjami wymaganymi przez Unię Europejską, a chce wprowadzić przepisy dokładnie sprzeczne z unijnymi dyrektywami. Przestrzegają one przed mnożeniem barier biurokratycznych czy zapędami do koncesjonowania. Mówią zaś o ograniczeniu do minimum przeszkód administracyjnych oraz ingerencji państwa w sferę usług audiowizualnych.
- Jeżeli ktoś podejmuje się takiej działalności gospodarczej, to wchodzi na rynek i konkuruje z nadawcami tradycyjnymi. Boisko powinno być równe dla wszystkich. Jeżeli jedni są koncesjonowani i w jakiś sposób regulowani, to niestety inni też - bronił rządowej ustawy w TOK FM mec. Igor Ostrowski, z zespołu doradców strategicznych premiera. Dociskany jednak przez Piotra Waglowskiego wyznał: - Przyznaję szczerze, nic lepszego nie wymyśliliśmy.
A Waglowski podsumował: - Dzisiaj moje działania w zakresie rozpowszechniania informacji mieszczą się w konstytucyjnych prawach i wolnościach. Skoro nie naruszam dziś żadnych zasad i nie muszę się zgłaszać do żadnego wykazu, a po wejściu tej ustawy będę musiał, to jest to ingerowanie w sferę chronioną konstytucyjnymi prawami i wolnościami.
- Skończył się czas bałaganu i bezhołowia - tak Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) zaanonsowała posłom ustawę 2 marca, podczas sejmowej debaty.
- Przygotowaliśmy tę ustawę w sposób niezwykle profesjonalny. Mamy ten projekt ustawy i możemy powiedzieć, że być może nie jest on do końca doskonały, ale na pewno jest bardzo dobry. - zapewniał z kolei minister kultury Bogdan Zdrojewski.
Całkiem innego zdania są ci, których ustawa dotyczy: - My sobie poradzimy, stać nas na prawników. Zrozumiemy, czego nam ustawa zakazuje, dostosujemy się, zabezpieczymy albo wyprowadzimy za granicę - mówi o dużych graczach internetowych Marcin Pery, prezes związanej z Polsatem firmy Redefine (należy do niej serwis Ipla z VOD). - Ale małe serwisy? Te startup-y, które dopiero powstają i decydują o konkurencyjności internetu? One nigdy nie zaczną od analizy prawnej ustawy audiowizualnej. Przyjdzie do nich urzędnik Krajowej Rady, bo czegoś nie zrobiły. I zostaną stłamszone już na początku. Dostaną karę. I nawet, jeśli ich przychód wynosi zero, już nigdy nie zaufają państwu. Powiedzą: tu się nie da robić interesów.
- Ta ustawa robi ogromną szkodę polskiemu rynkowi internetowemu - podsumowuje Pery. - W takich warunkach Facebook nigdy by nie powstał.
Obowiązkowe audycje europejskie i blokady dla dzieci?
Na przykład wszystkie serwisy objęte ustawą będą miały obowiązek promowania "audycji europejskich" - będą musiały mieć w ofercie audiowizualnej co najmniej 15 proc. produkcji europejskich. To znaczy, że serwis pokazujący dotąd filmy amerykańskie, czy np. bollywood.pl będzie musiał wydać dodatkowe pieniądze na europejskie produkcje, by sprostać ustawie i nie dostać kary.
Inny punkt ustawy - w intencjach całkowicie zrozumiały - jest niewykonalny. "Dostawca" musi - za pomocą zabezpieczeń technicznych zablokować (nie ostrzec, zablokować!) małoletnim dostęp do treści, które "zagrażają ich fizycznemu, psychicznemu lub moralnemu rozwojowi"
- Abstrahując od tego, że nie jestem psychologiem i nie wiem, jak sprawdzić, czy jakiś "przekaz" może wpłynąć na małoletniego, nigdy nie wiadomo, kto siedzi po drugiej stronie komputera. - pisze Waglowski na blogu Vagla.pl i pokazuje absurd takiego wymogu: - Bez powszechnego i trwałego znaczenia ludzi przy narodzinach (może jakiś chip, może jakiś implant w czaszce zintegrowany z rdzeniem kręgowym) oraz udostępnienia wszystkim bazy danych z (prawdziwymi) tożsamościami, nie jestem wstanie stwierdzić, czy tam jest małoletni, czy nie.
Jeżeli dostawcy treści nie spełnią powyższych wymogów - często mało precyzyjnych bądź niemożliwych do spełnienia - przewodniczący KRRiT będzie mógł nałożyć na nich kary finansowe/
Polski internet nie umrze - wyprowadzi się za granicę. A skarb państwa straci
- Najgorsze w tej ustawie jest wprowadzenie zasad nieuczciwej konkurencji serwisów spoza UE albo spoza Polski wobec serwisów istniejących w Polsce - dowodzi Marcin Pery, związany z Polsatem. - Przykładowo YouTube zarejestrowany w Ameryce nie będzie miał żadnych ograniczeń. Natomiast wszystkie serwisy polskie będą je miały. Nie ukrywajmy, wszyscy zabiegamy o pieniądze reklamowe, bo z tego wszyscy żyjemy. Oferta YouTube, któremu nie są stawiane żadne wymogi i ograniczenia, przygotowana dla reklamodawców będzie lepsza. Bo nie obowiązuje go katalog rzeczy, których my nie możemy reklamować w serwisach audiowizualnych. I nie będzie musiał wydawać pieniędzy, by sprostać innym zapisom ustawy - mówi Pery i ostrzega:
- Jeśli analizy pokażą, że ten biznes staje się nieopłacalny, że jesteśmy mało konkurencyjni, to polski internet nie umrze, tylko wyprowadzi się za granicę.
Podobnego zdania jest prezes Wirtualnej Polski: - Kolejna bariera biurokratyczna, która nie wiadomo czemu służy, a zabija przedsiębiorczość. Jeśli ta ustawa wejdzie w takim kształcie, to zaobserwujemy po jakimś czasie ograniczenie inicjatywy i działalności w polskim internecie - mówi Grzegorz Tomasiak. - Pieniądze z podatków nie będą wpływały do skarbu państwa.
- Największy błąd, to niezrozumienie internetu - mówi Pery o autorach ustawy. - Chce się go zrównać z telewizją - licencjonowaną, ograniczoną. W przypadku internetu mamy do czynienia z 50 tysiącami rozmaitych serwisów i każdy z nich miałby spełnić te wszystkie wymagania?!
Skąd taki pośpiech z tak ważną ustawą
Rząd powinien już dwa lata temu dostosować polskie prawo do unijnych regulacji dotyczących rynku audiowizualnego (tzw. dyrektywy unijnej), ale dotąd tego nie zrobił. I nagle gwałtownie przyspieszył argumentując to dyrektywą unijną. Rządowy projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji trafił do sejmowej komisji kultury i środków przekazu 2 lutego. Przedsiębiorcy dostali zaledwie 10 dni na uwagi i opinie. Głos branży internetowej w ogóle nie został uwzględniony.
2 marca projekt ustawy trafił pod obrady Sejmu. Posłowie opozycji mieli różne wątpliwości.
Wojciech Kossakowski, PiS - Od którego momentu transmisja treści traci charakter prywatny, a zaczyna być usługą audiowizualną? Kto ma to oceniać? Regulacja ta doprowadzi do filtracji materiału dostępnego w sieci. Rodzi to pytanie: Jak nie doprowadzić do sformalizowania amatorskiej, niekomercyjnej i społecznej twórczości audiowizualnej?
Tomasz Kamiński, SLD: - Liberalizacyjny rys dyrektywy wynika z przekonania, że procesu rozwoju mediów elektronicznych nie da się szczegółowo wpisać w ramy prawa, tak jak je dzisiaj pojmujemy. Jak opisać językiem prawa audycje, programy, filmy, w których współtworzącym jest sam odbiorca? Jak rozróżnić internetowy serwis telewizyjny od serwisu portalu, gazety czy radia? Czym są filmy, które łączą się gatunkowo z grami, w których przyjmuje się określone role? Polski ustawodawca chce starym językiem opisywać nowe zjawiska, które takiemu opisowi się wymykają. To wyzwanie, z którym rząd sobie nie poradził.
Antoni Błądek PiS: - Czy poddanie kontroli KRRiT nielinearnych usług audiowizualnych świadczonych przez Internet jest wykonalne ze względu na liczbę takich podmiotów i filmów w sieci? Czy zakres kontroli nie będzie zbytnio ingerował w produkcję amatorską umieszczoną na komercyjnym portalu internetowym? Czy objęcie obowiązkowym rejestrem tylko i wyłącznie serwisów polskich serwisów wideo, z pominięciem zagranicznych, nie stanowi nierównego traktowania podmiotów krajowych?
Elżbiecie Kruk z PiS, byłej przewodniczącej KRRiT, obowiązek rejestrowania się w wykazie Rady, wydał się groźny w konsekwencjach i niezgodny z intencją regulacji unijnych: - Kompetencja przewodniczącego Krajowej Rady do odmowy wpisu do wspomnianego rejestru, może prowadzić z jednej strony do ograniczenia swobody działalności gospodarczej poprzez postawienie bariery wejścia na rynek, z drugiej - do cenzury prewencyjnej ograniczającej wolność słowa w internecie - mówiła.
4 marca, 2 dni po debacie, Sejm jednogłośnie ("za" było 419 posłów; wstrzymał się tylko jeden - Kazimierz Michał Ujazdowski) przyjął ustawę wnosząc do niej tylko dwie drobne poprawki. Ustawa trafiła do Senatu, który ma ją głosować jeszcze w tym tygodniu.
Dla koneserów: pełna treść nowelizacji ustawy medialnej [DOKUMENT] >> http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/3812_u/$file/3812_u.pdf
NIELINIOWY- wspaniały koment.
14 Marca, 2011 - 16:32
THX za streszczenie tematu i wyjaśnienie zagadnienia. Wielkie dzięki.
************************** BETTER DEAD THAN RED!
**************************
BETTER DEAD THAN RED!
Może do mnie trzeba mówić dużymi literami
14 Marca, 2011 - 19:18
Kossakowski, Błądek, Kruk - kto z tej trójki głosował przeciw? Widzę, że mają jakieś uwagi do tego gniota. To po jaką zarazę głosowali za przyjęciem tego syfu? Czy może nie przyszli na głosowanie? Pozostaje tylko powtórzyć za klasykiem: "A je...ł ich pies".
Zdaje się
14 Marca, 2011 - 22:04
że pisujący tu niejaki Jurek Marek,obiema nabożnymi rąsiami za . W uzasadnieniu zapobieżenie rozpowszechnianiu treści pedofilskich.
Czyżbyśmy mieli po sąsiedzku blog z szukającym ch.j wie czego ch...m?
Tak oto pod płaszczykiem walki z patologią , przywracają zamordyzm stalinowski, włażą buciorami w prywatność które z powodu rozwoju technologicznego na chwilę wymknęły im się z pazurów.
Jakoś tu nie podnosi tej drażliwej kwestii.
Kneblowanie wolności tak ,głosy wyborcze tak -
nie da się - tak.
Ps. To właśnie dla takich przypadków nie optowałem za zakazem używania niecenzuralnych słów.
"Perfumowane Chuje"
14 Marca, 2011 - 23:49
Przypominam , że pierwsze anteny satelitarne były rejestrowane bodajże na MO.
Stare wraca i to k... w pięknym stylu.
Była taka kapela "Perfumowane Chuje" -nazwa dla nich jak znalazł.
Marek Jurek ma tu blog???
Oh jak mi miło....
Chyba skorzystam z prywatnej poczty... .
Ja tam mam dzieci a treści pedofilskie nie docierają do naszego domu.
Ja obronię lepiej mój dom niż Marek Jurek bo to chucherko jakieś takie bojaźliwe.
I dwulicusek jak widać też zamordysta malutki.
Chyba czas z nim porozmawiać jak zamordysta z zamordystą.
Nie jestem pewien czy podążam we właściwym kierunku , więc na wszelki wypadek nie zbaczam z kursu.
Nie krępuj się ; )
15 Marca, 2011 - 12:06
http://niepoprawni.pl/users/marek-jurek
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart
Przepraszam, ale czy to
14 Marca, 2011 - 23:56
oznacza, że MyPiS (czy jak to się zwie) samo się kastruje i samocenzuruje? Jeśli tak, to tylko spuścić na PiS zasłonę milczenia. To się nazywa narobić we własne gniazdo.
Pożegnanie
15 Marca, 2011 - 05:37
Mama odprowadzała Marka Jurka ze wsi Wołowa do wojska. Gdy synek wsiadł już w pociąg , mama machając ręką na pożegnanie zawołała:
Synku,synku PIS do Wołowa.