O pluciu w twarz

Plucie w twarz to impreza na jaką każda kolejna władza (z nielicznymi sytuacjami wyjątkowymi i/lub krótkotrwałymi) w tym kraju pozwala sobie wobec Polaków od czasów które dobrze pamiętają już tylko najstarsi. W zasadzie powinniśmy być przyzwyczajeni. Oto kilka ważnych imprez jakie zafundowano nam ostatnio w ramach tej rozrywki. Niech wspomnę: Po trzydziestu latach od powstania "Solidarności", w czym moje skromne uczestnictwo na zawsze pozostanie dla mnie zaszczytem, dowiaduję się że jedynym niezmiennym bohaterem "Solidarności" jest Lech Wałęsa. W jego świcie zaś współzałożycieli kroczą takie postaci jak Borowczak czy Krzywonos. W tym czasie postaci historyczne "Solidarności" znane w latach 1980-1981 których się nie wspomina, żyją w zapomnieniu, czasem w nędzy, czasem umierają. To szczególny, straszny "fałsz przekraczający ludzką miarę" (cytat ze stron blogu Aleksandra Sciosa) kiedy zawłaszcza się i fałszuje informację o ruchu społecznym całego narodu. Wyjątkowym w skali świata. Tego nie wolno przebaczyć. Kto z dziennikarzy majnstrimu odważy się choćby wspomnieć Annę Walentynowicz, Państwa Gwiazdów, Seweryna Jaworskiego, Alinę Pieńkowską, niedawno zmarłego uczciwego człowieka, Zbigniewa Romaszewskiego o którym chyba tylko Kibole, poza zawdzięczającymi Mu pomoc, nie zapomnieli? Największym sukcesem "III RP" było niewątpliwie nie przeprowadzenie całości postępowania wobec wszystkich autorów stanu wojennego wraz z wyjaśnieniem wszelkich okoliczności uzasadnienia jego wprowadzenia (np. "wybór mniejszego zła"). I niech mi tu nikt nie zawraca dupy "chrześcijańską powściągliwością" ani tym że Jaruzel podobno się nawrócił nomen-omen 13 dni przed śmiercią. Być może nawrócili się także Adolf Hitler, doktor narodowosocjalistycznego pijaru Josef Goebbels i skazani w procesach norymberskich tuż przed egzekucjami, tylko źródła o tym milczą. Kto wie, może także Józef Stalin zmarł jako prawosławny chrześcijanin? Nie było popa pod ręką to nawrócił się sam? To może obchodzić Pana Boga. Nie mnie. Rodzina Jaruzelskiego miała szansę uczciwego i bezkonfliktowego rozwiązania sprawy. Mogli go pochować na cmentarzu w rodzinnej parafii skąd pochodził, bez pompy i salw. Wtedy załatwiono by to jak należy - z szacunkiem dla jego ofiar oraz jego rodziny, z oficjalnym milczeniem dla niego samego. Tę szansę stracili i teraz jeśli kiedykolwiek w przyszłości będzie dyskusja na temat usunięcia z Cmentarza Powązkowskiego grobów i mauzoleów zbrodniarzy, - przy wypowiadaniu mojej pozytywnej opinii nie drgnie mi nawet powieka. W przypadku Stalina trzeba było na to czekać tylko 8 lat. Pouczano mnie niedawno (a opornych skazano) że autorytetem moralnym nawet bez nawrócenia może być profesor major, zbrodniarz komunistyczny. Wynalazca postmodernizmu. Chyba tylko w Polsce go tak określają, bo za granicą okazuje się że autorami tej "filozofii" są inne osoby. Polakom nie powinno to przeszkadzać; postmodernizm jest piramidalną bzdurą i stanowi logiczną podstawę wszelkich ruchów lewackich. Uruchomiono też wynalazek pod roboczym tytułem "Człowiek Wolności 25-lecia". Czy trudno było przewidzieć że głównymi bohaterami imprezy nie mogą nie być Lech Wałęsa oraz Jerzy "gońcie ich" Owsiak, który - gdyby uwierzyć doniesieniom - dał innym przykład jak skutecznie stać się bogatym kupując mieszkanie od samego siebie? To nie wszystko, ale dziś tylko tyle. Chodziło mi raczej o przykłady. Wolna Polska i tak we mnie pozostanie. Poza zasięgiem wyżej wymienionych. Mogą zapewne napluć mi w twarz ile jeszcze razy zechcą. Niech tylko pamiętają że gdy nawrócą się trzynaście dnhi przed śmiercią, mało mnie to będzie obchodziło. I jeszcze jedno: chciałbym żeby symbolem czasów obecnych w Polsce, do czasu zmiany, pozostał Lech Wałęsa. Zanim ewentualnie ktoś zaprotestuje, niech się dobrze zastanowi dlaczego to postuluję...