Donald bilokator, czyli kandydat do kanonizacji za życia?
Bilokacja - zjawisko paranormalne polegające na możliwości znajdowania się w dwóch miejscach jednocześnie. Osoby, które doświadczają bilokacji są w pełni świadome swojego przebywania w dwóch miejscach.(za Wikipedią)
Donald Tusk, jako premier rządu prowadzi obecnie konsultacje z ministrami swojego gabinetu na temat znalezienia oszczędności w wysokości 17 mld. złotych. Ministrowie z premierem Tuskiem na czele od wczoraj już szukają wyżej wymienionej kwoty. To trudna praca, bo wydatków wiele, a apel premiera o oszczędzanie miał w sobie dużo dramatyzmu. Dlatego też myślę, że Donald Tusk ma co robić, aby tak prowadzić prace rządu, by w końcu znaleźć brakujące 17 mld. złotych, bo jak nie to trudno i darmo - czekają nas podwyżki wszystkiego: benzyny, prądu, gazu, wody i wielu wielu innych rzeczy. Nie będzie można już zmieniać zwykłych telewizorów na LCD-ki, a LCD-ków na plazmy. Skończą się promocje wypasionych telefonów komórkowych, laptopów i samochodów. Nie chcę straszyć, ale może przyjdzie nam nawet dzielić zapałki na czworo, jak na Polesiu za cara.....
No, należy dodać, że te brakujące 17 mld. złotych to ponadplanowa dziura budżetowa, bo budżet i tak posiada dziurę w wysokości ok. 20 mld. złotych (ustawa budżetowa na 2009 rok: http://www.mf.gov.pl/dokument.php?const=5&dzial=32&id=122397)
Dlatego niemałe moje ździwienie wzbudziła propozycja premiera, aby wystąpić na kongresie Prawa i Sprawiedliwości, partii opozycyjnej i niezbyt przychylnej obecnemu szefowi rządu. Premier przecież ma co robić, szukając sposobów załatania ponadplanowej dziury w budżecie i naprawdę zdziwienie budzi jego chęć, mówiąc ordynarnie wpyrgnięcia się na kongres partii opozycyjnej. No chyba, że ma zdolności do bilokacji. Wtedy taka propozycja jest jak najbardziej wskazana. Wówczas jedna biosoba premiera szuka oszczędności wraz z całym rządem, a druga wygłasza mowy miłości na kongresie PiS.
Premier bilokator to w ogóle wspaniała sprawa. Może być jednocześnie w dwóch miejscach naraz, a więc to tak jakbyśmy mieli dwóch premierów w jednym. Jedna biosoba w Brukseli, druga biosoba w Moskwie. Jedna biosoba cięzko pracuje nad załataniem budżetu, a druga szusuje w Dolomitach.
Szkoda, że Donald Tusk ta późno ujawnił tę swoją właściwość. Wszak zdolności do bilokacji wykazywały tylko osby ponadprzeciętne, takie jak np. jogin buddyjski Śri Jukteśwar Giri, czy święci Kościła Katolickiego: Antoni Padewski, Jan Bosco i o. Pio.
Dlatego też umieszczenie Donalda Tuska w panteonie wyżej wymienionych może skutkować tylko kanonizacją za życia. Marszałek Borusewicz już się o to postara.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1687 odsłon
Komentarze
Donek
31 Stycznia, 2009 - 17:42
Nasz uśmiechnięty premier, stosuje metodę Palikota-NIesioła, czyli poprzez awanturę chce przykryć kongres PiS-u. PO raz kolejny Donek z pijarowcami bawią się w "politykę".
Pozdrawiam.
Pozdrawiam
**********
Niepoprawni: "pro publico bono".
wizyta Tuska
1 Lutego, 2009 - 00:38
Bilokacja pana Tuska miała jeszcze jedną formę. Otóż wpraszał się na kongres jako premier, a przecież jest jednocześnie szefem partii. Czyli - jako kto występowałby na kongresie konkurencyjnej partii?.
To już chyba nawet nie bilokacja - to chyba rozdwojenie jaźni.
Odpowiedź PiSu była bardzo grzeczna, ale nie mogę użyć sformułowania - "nic dodać, nic ująć". Otóż warto byłoby dodać, że jeżeli panu premierowi tak bardzo zależy na porozumieniu z PiSem, że chce przerwać liczenie oszczędności w ministerstwach i przyjechać do Krakowa, to to kurtuazja nie pozwala na poświęcenie mu mniej czasu niż zużył na podróż. Ta zaś - nawet gdyby leciał śmigłowcem musiałaby zająć w sumie około 5 godzin. Czyli na rozmowy wypadałoby poświęcić około 5 godzin. Sam zaś - jako szef partii doskonale wie, że wykrojenie z roboczej narady pięciu godzin całkowicie zawala wszelkie harmonogramy obrad. A przecież nie o to chodzi panu przewodniczącemu.
Ciekawsze było oglądanie twarzy pana Niesiołowskiego podczas wypowiedzi, których miał kilka. Pierwsze dziesięć słów wypowiadał w miarę spokojnie, a potem stawał się samowzbudny i szalał jak zwykle. Ciekawe, czy on nie ma piarowca, czy to właśnie ten go tak ustawia. To straszne!
AW
metoda
1 Lutego, 2009 - 09:09
na TU-PA-NIE ;)
"Premier przecież ma co robić," napisales
1 Lutego, 2009 - 13:17
i to jest glowny powod, dlaczego premier chcialby do Krakowa.
Premier juz pare dni nie byl na urlopie, a urlop mu sie nalezy, nie? Nawet co drugi dzien. Taka wycieczka do Krakowa to zawsze cos lepszego, niz szukanie pieniedzy, jeszcze do tego nie dla siebie. A ci wredni pisowcy udaja, ze nie wiedza o co chodzi i premiera nie chca zaprosic. Co za ludzie?
arka