Imperium - Polski (9) - projekt EDEN

Obrazek użytkownika Krzysztof J. Wojtas
Blog

 Wśród głosów, jakie do mnie dotarły, był i taki, który sugerował oparcie tworzonej organizacji na zasadach podobnych stosowanym przy powstawaniu Armii Krajowej.

Czy sytuacje można porównywać?
Nie chcę nadmiernie zagłębiać się w temat, ale różnice są zasadnicze.
Przede wszystkim okres dwudziestolecia międzywojennego to czas działania władz polskich w interesie Narodu Polskiego, przy uwzględnianiu możliwości rozwojowych mniejszości.

Tylko ktoś nacechowany antypolską fobią może przeczyć ogromowi pozytywnych przemian i wypracowanych perspektyw rozwojowych tamtego okresu. Dlatego zastanawiając się nad fenomenem największej organizacji zbrojnej wśród krajów okupowanych przez Niemcy i istnieniu Państwa Podziemnego, nie można pomijać kwestii zaufania dla władz Państwa Polskiego i ludzi to państwo reprezentujących.
Wszak siła Armii Krajowej nie polegała na posiadaniu oddziałów zbrojnych „w polu”, a na trwaniu, kontroli sytuacji w terenie i zdolności szybkiej mobilizacji, przy zaistnieniu potrzeby.
Te działania i struktury organizacyjne należało tworzyć w warunkach okupacji, i przy niezwykle skromnych możliwościach komunikacyjnych. Mało tego. W większości tworzywem organizacyjnym byli młodzi ludzie na wsiach, gdzie pełne wykształcenie podstawowe było już elementem nobilitującym.

(Warto pamiętać, że przy obowiązku szkolnym do lat 14 i prawie do dalszej nauki po ukończeniu 7 klas szkoły podstawowej, w wielu rejonach wiejskich szkoły miały 6 klas, a „nadwyżka” roku nauki była przeznaczona na powtarzanie klasy 6. Tą drogą była ograniczana możliwość kształcenia – trzeba było wysiłku, aby ukończyć szkołę podstawową na wsi – wysłać dziecko na stancję do większej miejscowości).

I jeszcze jeden czynnik. Wtedy następowała częsta „utrata kadr”.

Czy tamte warunki można porównać z obecnymi?
Brak jest podstawowego czynnika – zaufania i wiary, że podejmowane działania będą służyć pożytkowi wspólnoty narodowej.

Druga różnica, że struktura hierarchiczna, typowa dla organizacji tajnej, jest absolutnie nieprzydatna dla powstania ruchu odtwarzającego elity – tu musi być maksymalna jawność związana z koniecznością poddania społecznemu osądowi postaw ludzi pretendujących do roli elit społeczeństwa. Bo zaufanie „umarło” wraz z przejęciem władzy przez komunizm – teraz trzeba je na nowo budować. I, jak poprzednio już wskazywałem, nie ma żadnej grupy, czy warstwy społecznej, która mogłaby stanowić bazę dla tworzenia elity narodowej, gdzie podstawową wartością jest zaufanie. Także KRK roli tej podołać obecnie nie jest w stanie.

Dlatego osnową rozważań jest budowa ELIT DUCHA NARODU.

Ponieważ zaś idea imperialna musi zakładać współtworzenie systemu przez narody sąsiadujące, a znajdujące swe korzyści rozwojowe w budowaniu wspólnoty opartej na wypracowanych (na bazie polskości) zasadach, konieczne jest szersze potraktowanie tej idei.
Stąd też i nazwa projektu:

EDEN - Elity Ducha Europejskich Narodów.

Dopiero takie ujęcie daje szansę realizacji idei imperialnej; konieczne jest powstanie przekonanych zwolenników takiej koncepcji rozwojowej państw Europy Środkowo-Wschodniej, ale z opcją otwarcia na dalsze kraje chcące uczestniczyć w projekcie.

Chyba daje się zauważyć, że koncepcja nawiązuje do idei jagiellońskiej, a także założeń UE (te przecież bazowały właśnie na tej idei). W czym różnica?
W tym, że UE nie wytworzyła elit, które kontrolowałyby wdrażanie projektów.
I chyba nie trudno jest zauważyć, że dzięki temu – mamy, co mamy, i to z perspektywą dalszych zmian w najgorszym kierunku.

Nawiązując do poprzedniej notki, gdzie pytałem o zakres gotowości do poświęceń dla Polski, pojawia się równie ważne pytanie:

CZY JESTEŚMY GOTOWI BYĆ ELITĄ?

Bo elitarność to przede wszystkim branie odpowiedzialności za swoje otoczenie.
To ojciec, biorący odpowiedzialność za rodzinę,
To szef i właściciel firmy, który walcząc o jej utrzymanie na rynku, walczy o warunki życia swych ludzi – którzy mogą znaleźć się bez środków do życia,
To w warunkach wojennych (nawiązanie do AK), młody chłopak biorący odpowiedzialność za życie swoich kolegów w warunkach konspiracji,
To wreszcie poseł biorący odpowiedzialność za kształt stanowionego prawa,
To także ksiądz pouczający o konieczności przebaczania – tym, którzy tego przebaczenia oczekują.
Wyliczenia można mnożyć...

Czy zatem elitą może być przedstawiciel „singli” dbających li tylko o własne doznania? A może szef goniący za zyskiem? Czy też poseł odpowiadający nie przed Narodem, a przed prezesem partii?
Zwracam uwagę na powiązania, gdyż znaczna część instytucji społecznych została zdegenerowana; nie tylko elit nam brak, ale także możliwości wskazywania potrzebnych dostosowań. 

Tak więc, jednym z najważniejszych zadań przy kreacji elit jest przywrócenie znaczenia temu słowu; elita, to ci, którzy są odpowiedzialni za losy swych współmieszkańców.
Nie upoważnia do odgrywania tej roli ani pochodzenie, ani stan posiadania, czy też walory intelektualne i wiedza; podstawową cechą jest odpowiedzialność i gotowość brania na swe barki skutków podejmowanych decyzji.

Dopiero po tych wstępnych, i z natury rzeczy li tylko szkicowych, wyjaśnieniach, można wskazywać proces (możliwy) odtwarzania – budowy ELIT.

Od czego zacząć? Od deklaracji woli uczestniczenia w tym procesie. Czyli podaniu imienia, nazwiska (innych danych personalnych) i adresu zamieszkania. Ewentualnie danych uzupełniających – mogących wyróżnić daną osobę z otoczenia; także zainteresowania i dokonania. Krótko.

Zgłoszenie jest jednocześnie akceptacją apelu i treści deklaracji jaka zostanie przedstawiona, a tycząca podstawowych wartości na jakich projekt ma być oparty.

Na tej podstawie tworzone będą listy osób akceptujących deklarację w podziale terytorialnym. 
I to jest pierwszy i najważniejszy etap organizacyjny. Żadnych dodatkowych wymagań.

Chętnych do natychmiastowego działania może dziwić propozycja. Warto wyjaśnić wątpliwości.
Sam fakt publicznej deklaracji akceptującej przywiązanie do podstawowych wartości jest już aktem cywilnej odwagi w obecnych warunkach. To pierwszy krok w budowaniu poczucia odpowiedzialności. Bo czy może należeć do Elity Narodu ktoś anonimowy, kto chce manipulacjami uzyskać jakieś cele (w domniemaniu – korzyści)? 
Osoba deklarująca wykazuje się też zdolnością do podejmowania decyzji. To równie ważny czynnik.
Dalej. Staje się osobą publiczną, a zatem podlegającą społecznemu osądowi. To zaś, wobec terytorialnej struktury organizacyjnej stanowi ważki czynnik – będzie oceniana przez najbliższe otoczenie. Wszelkie fałszywe określenia staną się widoczne.

Bo jaką wartość w promowaniu wartości rodzinnych mogą mieć wskazania osoby często zmieniającej partnerów(ki)? Takie sprawy można ukryć „w tłumie”, ale nie przed sąsiadami.
Wobec naszych „sfer rządzących” jest czynnikiem nacisku; jest możliwością szybkiego utworzenia struktury mogącej przeciwstawić się negatywnym poczynaniom władz – na bazie ruchu społecznego, a nie jakiejś organizacji, którą można spacyfikować.

Pierwszy okres organizacyjny jest więc okresem przygotowawczym, pozwalającym promować ideę i skłonić do uczestnictwa jak największą grupę ludzi akceptujących te zasady.

Czy ogranicza to inne działania?
W żadnym razie. Uczestnictwo jest otwarte dla wszystkich akceptujących podstawową wspólnotę etyczną, a przestrzeganie zasad jest (winno być) li tylko wynikiem własnej decyzji danej osoby.
Jednak decyzja winna być podjęta rozważnie. Nie ma i nie będzie żadnych sankcji z tytułu złamania zasad dobrowolnie przyjętych. Poza jedną: podaniem tego faktu do wiadomości publicznej. To zaś może mieć znaczenie dla najbliższego otoczenia. Skutki mogą być bardzo dotkliwe, acz nie natychmiastowe.

Długo zastanawiałem się nad formami jakie mogą być stosowane w celu marginalizacji ruchu. Infiltracja, przekierowania celów, podważanie zasad, a przede wszystkim ośmieszanie ludzi, którzy będą realizować ideę; jedyną drogą jest wskazywanie, że tego typu ataki musiałyby podważać wartości leżące u podstaw, a nie realizatorów.

Dlatego, tak jak łatwo i bez żadnych warunków należy dokonywać werbunku chętnych, tak też zamieszczenie uwagi dotyczącej członka ruchu musi być czynione na podstawie publicznego wskazania i to przez innego członka ruchu sygnującego swą opinię.
To jedyny drażliwy element projektu; wymaga szczególnej staranności i rozwagi. Stąd, o ile listy osób akceptujących zasady winny być powszechnie dostępne, to wpis na listę , a także zamieszczanie tam uwag podlegać musi restrykcjom. Sądzę, że winna te uprawnienia mieć społeczność lokalna akceptantów. 

W miarę przystępowania do ruchu większej ilości osób mogą pojawiać się różne, bardziej rozwinięte formy aktywności. O jednej („oko” EDEN-u) pisałem w notce 4. Po prostu, na bazie takich list łatwo można zorganizować akcje o różnym charakterze. Jednak nie powinny to być akcje ruchu, a jedynie grup i osób akceptujących zasady, jako leżące u podstaw, ale np. chcące działać w różnych kierunkach politycznych.
Jest jeden bardzo cenny element takiego modelu. Otóż może się zdarzyć, że akcja w którą zaangażowały się osoby z ruchu – poniosła klęskę. Zwykle powoduje to wycofanie osób zaangażowanych i wyłączenie z aktywności. Tu to wycofanie jest tylko do poziomu ruchu; po „wyleczeniu ran” można powrócić do dalszej pracy – byle te podstawowe zasady nie były złamane.

Ostatnia kwestia.
Koszt organizacyjny. Wszyscy zdają sobie sprawę z konieczności dysponowania znacznymi środkami przy próbie tworzenia nowej organizacji, czy partii.
W tym wypadku koszty są minimalne. Do rozpoczęcia procesu wymagane jest założenie witryny internetowej z listą akceptantów. To, na początku, może prowadzić kilkuosobowa grupa inicjatywna. I to zostało już przygotowane.
Dopiero w miarę rozrostu i wzbogacania form – mogą być potrzebne środki, ale zawsze będą to jedynie drobne „kropelki” wobec tego, czym dysponują partie polityczne. Ruch nie jest nastawiony na działanie, a na trwanie.

Notka przedłużyła się nieco, ale chyba koniecznym było ujęcie tych kwestii w „jednym kawałku”. A i tak ewentualne rozszerzenia – mam nadzieję wyjaśniać w dyskusji. Bo mogły mi umknąć jakieś kwestie, a to z uwagi na zmagania z chorobą z efektem temperaturowym.

Kolejna notka, to już apel z deklaracją; ciągle oczekuję uwag wskazujących na jakich podstawowych wartościach deklaracja winna się opierać.

 

Brak głosów

Komentarze

http://spiritolibero.blog.interia.pl

W obiegowej opinii "elitą" nazywa się ze względu na zajmowane stanowisko czy zasób portfela. Dlatego dobrze zrobiłeś doprecyzowując ten termin. Okaże się wnet, że te elity mogą być całkiem liczne. Wartości i jeszcze raz wartości.

Vote up!
2
Vote down!
-1

SpiritoLibero

#101037

Krzysztof J. Wojtas
Nie zaznaczylem jednego: mogą być obawy o upublicznianie swoich danych.
Tyle, że trzeba zdawać sobie sprawę, że i tak dla służb, czy też "stosownych" grup, jesteśmy przezroczyści jak szklanaka wody; da się przefiltrować i przecedzić z oznaczeniem każdego żyjątka.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#101048

"Od czego zacząć?"

Spisu powszechnego ludzi akceptujących:

"Zgłoszenie jest jednocześnie akceptacją apelu i treści deklaracji jaka zostanie przedstawiona, a tycząca podstawowych wartości na jakich projekt ma być oparty."

Legitymacja -Prawy Polak

Ogólnie rozpoznawalna i rozpowszechniona - na zasadzie Odznaczenia .

Vote up!
0
Vote down!
-1
#101042

Krzysztof J. Wojtas
""Od czego zacząć?"

Spisu powszechnego ludzi akceptujących:"

Oczywiście. Ale na własne życzenie danej osoby; nikt nie musi chcieć należeć do elity.
Bydlęta lubią poryczeć w chlewie.

Vote up!
0
Vote down!
0

Krzysztof J. Wojtas

#101049

 Wspaniała replika

 Pozdrawiam  henryk

Vote up!
0
Vote down!
0
#101080