Kto popychać będzie wóz Tuska w drodze do Berlina?

Obrazek użytkownika Zygmunt Zieliński
Kraj

Kiedyś śpiewano: jedzie wózek, jedzie, czerwone ma kółka, siedzi na nim Breżniew, a ciągnie Gomułka… A dziś … ? Na wózku Tusk, a popychadła: Kosiniak-Kamysz i Hołownia.

Wynik wyborów do PE zapewne zaprząta umysły wielu polityków, nie wyłączając pisowskich. Okazało się, – o czym nie skoro mówić zarówno Tuskowi, jak i Kaczyńskiemu – że liczą się dwa ugrupowania PO i PiS, ale oba do zwycięstwa potrzebują kogoś trzeciego. Lewica nowa, stara, czy jakakolwiek inna odpada, bo to jest już pień zmurszały, a wiadomo, że takowy nawet na opał się nie nadaje. Tusk zatem musiałby sięgać do Trzeciej Drogi, a PiS do Konfederacji. To mogłoby już być jakimś światełkiem w tunelu pod warunkiem, że nie interes partyjny ale Polska będzie jedyną wartością, o którą toczyć się będzie walka. PiS miałby tu większe szanse aniżeli PO, gdyż jak tego dowiodły ośmioletnie rządy PiSu, mimo sporej liczby błędów popełnionych, Polska zyskała. PO, a personalnie Tusk, nie mający w tej partii konkurenta godnego uwagi, ewidentnie nie kieruje się interesem Polski, a jest uwiązany do dyszla unijnego, wieloma postronkami, ale niemieckim w pierwszym rządzie. Pochodzimy niemal z tych samych stron. Tylko, że ja w 1939 roku i później słyszałem ludzi mówiących po polsku, ale pełnych nadziei, że „Miemiec” wprowadzi porządek, niech tylko zwycięży. To jest taka mentalność sprusaczona, postawa, jakiej żaden Polak nie może akceptować. Po prostu ludzie tamci i dzisiejsi, jak Tusk, myślą: co tam Polska, jeśli Niemiec da więcej, to niechże on będzie. Partia pod wodzą Tuska, dla której Polska jest działką wystawioną na sprzedaż, zdana jest na sprzymierzeńców o giętkich karkach i bardziej zorientowanych na własny partyjny interes niż na Polskę. PSL i Trzecia Droga dobrze wiedziały na co się zgadzają wchodząc w sojusz z Tuskiem. Podobne sojusze zawierał kiedyś Hitler z Tiso, Petainem, Qusilingiem, Horthym i kilkoma pomniejszymi. Wiadomo jak na tym wyszli. Właśnie takich posiada też Tusk a miejsce PSL i Trzeciej Drogi nie jest w wielkiej polityce. Są one tylko piątym kołem u tuskowego wozu.

Gdy chodzi o Polskę 2050, można to skwitować bez większych rozważań. Wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko, zapytany przez PAP, czy wynik Trzeciej Drogi przełoży się na politykę krajową oraz układ sił wewnątrz koalicji rządzącej, odrzekł: "Nie uważamy, by były potrzebne jakieś gwałtowne zmiany czy przetasowania w rządzie. Jasne, że nie, panie Kobosko, jedyny parlamentarzysto z TD w EP. Panu się udało, a partia kiepska, bo kiepska, ale dla pana była drabiną, która się pod panem nie załamała. Lider partii, pan Hołownia też ma się dobrze, wysiadując fotel sejmowy. Nie zdziwiłbym się gdyby Kobosko przesiadł się do PO. On jednak chyba nie nadaje się do żadnej partii, z pewnością jednak do nachapania się w Strasburgu. I to osiąknął.

W impasie jest jednak PSL. W rządzie Tuska ma wicepremiera i to pół biedy, ale jest on zarazem szefem MON, a to wymaga czegoś więcej niż strojenia srogich min. Liczący się politycy PSL, zresztą moim zdaniem, partii istniejącej tylko z nazwy, zresztą jakże mylącej, dostrzegają poniżenie ich formacji. Ale czy z tego coś dobrego wyniknie, to pytanie na razie bez odpowiedzi. Najbardziej dziwię się Markowi Sawickiemu, który w moich oczach zdawał się być politykiem poważnym. Pytany o przyszłość koalicji Trzeciej Drogi po słabym wyniku do PE odparł, że "zwyczajnie muszą liderzy obu ugrupowań usiąść i ze sobą porozmawiać". „Bo też nie może być sytuacji, w której mamy co chwilę zmienne przekazy. Musimy sobie powiedzieć jasno, że co do kwestii światopoglądowych idziemy różnymi drogami, ale przynajmniej w kwestiach gospodarczych musi być jedność". „Trzeba jasno koalicjantowi w postaci PO powiedzieć, że albo wy poprzecie nasze rozwiązania, albo inni je poprą. "My też mamy prawo do realizacji naszego programu wyborczego, bo go wyborcom ogłosiliśmy i dlatego mamy dwa kluby w Sejmie". .Sawicki nieśmiało dopomina się o coś, co winno być zwornikiem koalicji, o poważne traktowanie przez koalicjanta programu jego partii. Co prawda, z tym własnym światopoglądem, to wielkie przegięcie. W końcu PO faktycznie reprezentuje ateizm lub agnostycyzm. Z tym żadnemu chrześcijaninowi nie może być po drodze. Co do spraw gospodarczych, to Tusk wiernie przestrzega norm UE, a to oznacza obniżenie pozycji Polski. Jeśli PSL chce nadal stać na straży interesów Polski, to jak pogodzić jego sojusze?

Jarosław Rzepa z PSL pytany o sens dalszego funkcjonowania koalicji PSL z Polską 2050, czyli z Trzecią Drogą, odparł, że "odpowiedź na to pytanie przed nami". "Wydaje mi się, że jest wystarczająco dużo czasu, żeby pójść swoją drogą, jeżeli mielibyśmy podjąć decyzję i pójść z powrotem samodzielnie - jako PSL". I dodał - "takiej koalicji, jak to wyglądało do tej pory, uważam, że kontynuować nie ma co". Powiedział też coś o wiele ważniejszego, choć rzecz jest przecież oczywista nie do dziś: „jeżeli my mamy być tylko i wyłącznie przystawką do tego, co Tusk zdecyduje, i nie będziemy mogli realizować swoich tematów, na które się umówiliśmy ze swoimi wyborcami, to ja sensu takiej koalicji nie widzę”.

O wynikach wyborów wypowiedział się też. przewodniczący klubu Polski 2050, Mirosław Suchoń. Zapytany czy Trzecia Droga przetrwa po wyborach do PE, odparł: "decyzja w tej sprawie dopiero przed nami". Dalsza wypowiedź Suchonia jest enigmatyczna, ale wskazuje na negatywną ocenę współpracy rządu Tuska z jego partią. Jakże różni się jego stanowisko od nadętej tromdaradancji Kobosko!

Nie powinna dziwić klęska partii Hołowni, bo jaki pan taki kram,. Dziwi obecność tam kilku osób które stać na odróżnienie barana od barona. Natomiast obecność PSL w tym towarzystwie, to nieporozumienie wymagające rewizji kilku istotnych spraw. najpierw w ogóle istnienia tej partii, a jeśli tak, to powrót do jej korzenia. Wierzę, że jest on nadal na tyle zdrowy, by partia stanęła samodzielnie na nogi i jak dawniej służyła Polsce, a nie wysługiwała się obcym interesom.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

Sytuację mamy taką jaką mamy, a ta sytuacja ma swoją genezę. Od 1945 roku polskimi sprawami zarządzają elity, które nie zdradzają najmnieszego poczucia wartości interesów narodowych, ponieważ wpojone mają, że takie nie istnieją. Dla tych odpowiednio dobranych i przeszkolonych kadr, liczy się jedynie interes ponadnarodowy, który zapewnia im wygodne, prywatne życie na koszt innych. Za obce pieniądze tworzą oni rodzaj państwa w państwie, hermetyczne oazy dla samych swoich, a wszystko inne po tej drugiej stronie tego muru, uważają za zagrożenie dla swojego wygodnego życia. Ten egoizm maskowany jest zawsze jakąś szlachetną ideologią w imię której, każda zbrodnia pozostaje bezkarną. Za komuny zwalczano tzw. „wrogów władzy ludowej”, by utrzymać się u zagrabionej władzy. Teraz zwalcza się tzw. „Antyeuropejczyków,” też w tym samym celu. Zarówno w jednym jak i drugim przypadku, oficjalna propaganda zmusza ludzi do utożsamiania swoich prywatnych interesów z tymi dyktowanymi przez kastę aktualnie trzymającą władzę. Nawet przemysł rozrywkowy przestał już służyć rozrywce, a żyje z nierządu, narzucając ludziom chore poczucie tożsamości ponadnarodowej. Festiwal Piosenki Radzieckiej i Konkurs Piosenki Eurowizji są na to dowodem, a takich podobieństw można by mnożyć.

Dla rozwoju Polski konieczna jest kontynuacja programów i projektów rozwojowych,
i to ponad zmieniającymi się rządami i na przestrzeni kilku pokoleń. Warunkiem tego
jest patriotyzm obywateli w szerokim tego słowa pojęciu. Niestety, patriotyzm staje się zarówno w przestrzeni medialnej, tak jak i w powszechnej świadomości, synonimem
reliktu minionych, krwawych epok, źródłem wszelkich nieszczęść nawiedzających świat. To wynik działania metod inżynierii społecznej celem wyeliminowania konkurencji. „Twój patriotyzm jest brzyki i niebezpieczny, a mój służy rozwojowi całego świata.”

Niemcy z nacjonalistycznych pobudek ostrzegają całą ludzkość przed nacjonalizmem, bo tymczasowo źle na tym wyszli, ale i tak realizują po swojemu slogan Trumpa: America first. Wiele niemieckich firm znanych z czasów III Rzeszy działa do dzisiaj, często już pod innymi nazwami, ale ciągle jeszcze z tamtego rozpędu. Niemcy w PE zawsze głosują na Niemców i to ponad podziałami partyjnymi i państwowymi. Dla nich najważniejsze jest utrzymanie kontroli nad tym unijnym molochem, aż do całkowitej likwidacji państw narodowych. Tak wygląda ich sztafeta pokoleń, a nic lepiej nie ujawnia niemieckiego patriotyzmu
jak imprezy sportowe.

W najbliższym czasie czeka nas kilka dużych imprez sportowych, a to ulubiony czas dla Putina na otwarcie sezonu łowieckiego. Zamiast gapić się w telewizor i w pełnych emocjach wcinać popcorn, woli on wtedy raczej przesuwać granice swojego imperium. Tak było, gdy zaatakował Gruzję i tak było, gdy zaanektował Krym. Tradycja zobowiązuje. Można tylko spekulować, gdzie tym razem zacznie on wnosić swoje korektury granic. Niedawno testował cierpliwość Estończyków w tym względzie, czyli chodzi mu o Przesmyk Suwalski. W Rosji, podbnie jak i w Niemczech, dużo jest jeszcze kontynuacji interesów narodowych na przestrzeni wieków. Zmieniają hasła i slogany, ale wytrwale pozostają na obranym kursie.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1661135