Zebry
Piszę poniższe jako pieszy poruszający się na piechotę:
Nie mam problemu z wpuszczaniem na pasy. Najmniejszych Jak stanę przy krawędzi i stoję oczekując to się kierowcy zatrzymują. Wchodzę zaś na pasy dopiero w momencie, jak zaczynają zwalniać. Powiedzmy sobie szczerze: jak jedzie jedno auto to nie ma sensu, żeby stawało, niech se pojedzie a ja se przejdę. A tacy się zatrzymują kompletnie bez sensu. Z drugiej strony ja w Krakowie mieszkam.
Piszę o tym, bo Janusz Wojciechowski zasłynął kiedyś pomysłem kary bezwzględnego roku więzienia za 0.2 promila a teraz domaga się bezwzględnego pierwszeństwa dla pieszego w pobliżu pasów. Zaniedbuje przy tym jakoś uzasadnienia swojego pomysłu. Niech samochód jedzie 50 km/h a pieszy 5 km/h. Wytyczenie strefy kolizyjnej i namalowanie obrazka nie powinno być trudne.
Popatrzmy jednak na pomysł z perspektywy funkcjonariuszy nabijających sobie statystykę. O ile pomysł wpuszczania pieszych oczekujących na wejście na pasy jakoś da się obronić o tyle obowiązek zatrzymywania się przed pieszymi pozostającymi gdzieś w pobliżu przejścia prowadzić musi do paraliżu komunikacyjnego. Bo kierowca zatrzyma się gdyż ktoś jest w pobliżu po prawej, ale nie ruszy bo w międzyczasie ktoś przechodzi po lewej, a potem znowu po prawej itp. Dla policji będzie to duża wygoda bo jest to łatwe źródło mandatów.
Niepokoi zaś uzasadnienie, które jest reżimowo-opresyjne: ponieważ nie jesteśmy w stanie stwierdzić winy to arbitralnie uznajemy kto jest winny z definicji. Przy czym definicja prawna jest rażąco odmienna od faktycznej.
Pomijamy tu praktykę sądową, sądy bowiem po części tuszują wpadki kierowców, jeśli ci są z układu. Przykład z głębokim PRL, kiedy samochodami jeździły głownie partyjnioki jest adekwatny. Ale remedium jest tu uzdrowienie sądownictwa a nie wprowadzenie słabych przepisów.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2129 odsłon
Komentarze
@ Smok Eustachy
24 Sierpnia, 2016 - 18:10
Masz plusa Smoku, za podjęcie tematu.
Merytorycznie:
Jest takie jedno przejście w Szczecinie, zrobione przez ludzi wierzących, że można coś zrobić dobrze. Chodnik przechodzi gładko w jezdnię, iiiiiiii.......PIERWSZY, BIAŁY PAS, W POŁOWIE NAMALOWANY JEST NA CHODNIKU !
W ten, oto sposób, pieszy którego pięty są jeszcze na chodniku, a czubki butów na jezdni JEST JUŻ NA PASACH !
Obecne malowanie sugeruje, że pasy zaczynają się pół metra od chodnika (pierwszy biały pas odbierany jest psychologicznie jako "początek").
Nic nie trzeba zmieniać w przepisach.
Gdy problemu nie ma...
27 Sierpnia, 2016 - 07:55
Gdy problemu nie ma, to kreatywny urzędnik go stworzy. W Wielkiej Brytanii uznano, że w zasadzie wszędzie ( nie licząc autostrad) piesi i rowerzyści mają pierszeństwo. Efekt jest taki, że ludziska chodzą jak krowy po pastwisku lub kicają w najmniej spodziewanych momentach niczym zające. Podobnie jest z rowerzystami, którzy suną jezdnią, mając tuż obok jezdni ścieżkę dla rowerów. To wszystko dzieje się w kraju, gdzie kierowca może "wydmuchać" 0.8! No i na światłach mijania jeździ się od zmierzchu do świtu. Niezależnie od pory roku! Dziki zachód! Jak żyć Panie Wojciechowski? Jak żyć?
ja to widzę proste rozwiązanie
27 Sierpnia, 2016 - 15:22
Kierowcę wjeżdżającego na pieszych na pasach zastrzelić na miejscu jako terrorystę ( przecież zachowuje się jak ten w Nicei). Przynajmniej tych z lewego pasa i na czerwonym bo to nadal plaga.