Co słyszy „ucho prezesa”…..

Obrazek użytkownika Obserwujący Malkontent
Blog

„Przegląd resortów” z „centralnymi obchodami” święta „Człowieka Wolności” stwarza nieodparte wrażenie, że także w „wydziale propagandy” zagnieździł się PRL-owski kret.

Najpoważniejszą jest bez wątpienia sprawa BOR-u, a więc nieoczekiwanie pękających opon w limuzynie prezydenta, czy karambolu z całkowicie tym razem rozbitą limuzyną „ministra wojny”. To jedyny przypadek, gdzie zostały wyciągnięte (na szczęście !) konsekwencje(następne być może uda się wyciągnąć wobec upodobań wspomnianego ministra do „wiejskich głupków”). I to tyle. Za to dziadostwo służby zdrowia z „pudrowaniem trupa” trwa, bez jakiejkolwiek nadziei, nadal.

Działalność natomiast MSZ woła już o prawdziwą pomstę do nieba – i wkrótce tak może się też ta „zabawa w dyplomację” skończyć. Symptomatycznie brzmi ujawniona notatka z założeń dyplomatycznych poczynionych przez PO. Skala ”miłości do Rosji” nie odbiega w swej irracjonalności od skali „miłości do Ukrainy” opcji obecnej. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że samej diagnozie pana Sikorskiego co do rzeczywistej kondycji Ukrainy (i tej gospodarczej i tej politycznej) oraz europejskiego znaczenia Rosji niewiele można zarzucić. Tak jak okazały się prorocze ostrzeżenia dla Lecha Kaczyńskiego odradzające wyprawę na „siłę” do Katynia 10.4.2010. Złożenie odpowiedzialności za losy Europy w ręce Niemców w kontekście wpuszczenia fali islamistów i brytyjskiego Brexitu też daje do myślenia. Mimo tego najbardziej gorliwym posłem utrwalającym stan umysłowego zaczadzenia Ukrainą jest pan Święcicki z PO. W sukurs przychodzą mu wytrwale Wóycicki, Tyma, Żurawski vel Grajewski, Piekło, Guzy, red. Mucha, red.Sakiewicz, red.Jurasz i inni o zupełnie alogicznej i ahistorycznej argumentacji – być może charakterystycznej dla kretów właśnie.

W międzynarodowym klimacie (i przy konsensusie USA-Niemcy) próby ułożenia stosunków z Rosją, my brniemy dalej na oślep w wersję Ukrainy od Sanu do Donbasu, stając się państwem frontowym w stawianiu tego rodzaju warunków, politycznie dla Rosji nie do przyjęcia. Wszyscy są nieoczekiwanie (bo od niedawna) zgodni, że to rosyjska agentura celowo buduje w dawnej Galicji „Banderland” (już od pomarańczowej rewolucji przecież przy pomocy Juszczenki i Tymoszenko), jednak „naszym” zupełnie nie przeszkadza nadal pełne i oficjalne wsparcie tegoż przez ukraiński parlament i prezydenta Poroszenkę. Wychodzi więc na to, że sami ochoczo to finansujemy i jeszcze „kadzimy” „ruskim agentom”, a oni biorąc tę kasę traktują nas z nieskrywanym obrzydzeniem wewnętrznie i co gorsza za granicą (Wiatrowycz, Deszczyca i niemało innych).

Od paru dni świat nabrał niezwykłego przyspieszenia za sprawą nieprzewidywalnego prezydenta USA, który chyba wypowiedział „wojnę” międzynarodowemu lewactwu. „Jaki jest koń każdy widzi”, ale być może uda się bez dosłownej wojny wstrzymać bolszewicki „Drang nach Westen”. Ten „Meganoworysz” wydaje się rozumować do bólu pragmatycznie i dla niego jakieś sztuczne 25-letnie państwo z przypadku jest idealnym towarem na ważny polityczny deal. Czy dzisiejsi „jajogłowi” w Polsce będą „połykać” własny język stając w obliczu ukraińskiego bufora wielkości 20 milionowego państwa „Petlury” wokół Kijowa ? Czy jednak „wspaniałomyślnie” podarują umiłowanym „ukraińskim braciom” 700 lat polskiej kultury z Lwowem na czele, aby „pokrzywdzeni dostali więcej” ? To pytania zasadnicze, bo dotyczące polskiej racji stanu, ale i możliwej zdrady narodowej. Aktualna „zajawka” historycznej audycji Polskiego Radia o Orlętach Lwowskich przywołuje je w kontekście….”wojny bolszewickiej 1920” (sic !), nie wspominając słowem o wojnie ukraińsko-polskiej wywołanej przez 20% ukraińską ludność Lwowa 1.1.1918 ze wsparciem Ukraińskiej Armii Halickiej (Strzelcy Siczowi) z podjudzenia rozpadającej się monarchii austriackiej. Do czasu przybycia odsieczy Wojska Polskiego w połowie 1919 roku, 13-letni Antoś Petrykiewicz zasłużył na Order Virtuti Militari tak jak i całe miasto Lwów.

Co więc rzeczywiście słyszy „ucho prezesa” ? Odcinek Górskiego o „zarządzaniu kryzysem” to bowiem czysty populizm, od zarania tak właśnie wygląda sprawowanie władzy „od kuchni” we wszystkich systemach państwowych. Tym może się co najwyżej emocjonować red. Kulczycki „wywiadujący” Górskiego (też nie miał gdzie pójść ?!).

Najważniejszym są bezsprzecznie nadzieje nowego metropolity Krakowa na spełnienie przez Polskę swoistej  historycznej misji ratowania europejskiego  dziedzictwa. Wielkie europejskie kraje, o znacznie dłuższej państwowości ugruntowanej na rzymskim jeszcze fundamencie, zdają się być coraz mniej zdolne do tej roli wobec bezkrytycznego dopuszczenia inwazji islamu i lewackiej dekadencji. Ameryka Północna z kolei ma szansę utrzymać status światowego mocarstwa jednak cofając się kulturowo do siermiężnego stylu pierwszych pionierów.

Na co zatem stać Polskę i w jakimże stylu ? To w decydującej mierze będzie zależne od tego od kogo i co usłyszy „ucho prezesa”.

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (4 głosy)