Właśnie wyszedłem z więzienia. Kilka uwag

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski
Kraj


Pikieta solidarnościowa Niezłomnych przed sądem w Tarnowskich Górach w obronie red. M. Cysewskiego 12 września 2015 r. Fot. Wolny Czyn

1. Opuściłem wczoraj (niedziela 13-go) więzienie w Tarnowskich Górach.
 
2. Dziękuję wszystkim protestującym w związku z moim aresztowaniem w czwartek 10-go, w tym uczestnikom pikiety pod więzieniem w Tarnowskich Górach. To bardzo wzruszające słuchać Roty zza krat ;-) Z relacji wynika, że milicja Rzeszy próbowała przegonić pikietę spod więzienia, ale bez skutku – koledzy się nie dali. Relacja z pikiety i film publikowane będą w najbliższych dniach. Łyso mi stać się obiektem tak sporego zainteresowania; jednak z drugiej strony, pewnie to lepiej, że to mnie zamykają.  
 
3. Za co mnie zamknęli? Szczegóły zawierają krótkie relacje z dwu krótkich rozpraw sądowych pod artykułem. 7 marca 2014 r. w Bytomiu odbywała się rozprawa w sprawie przestępstw przeciw niepełnosprawnym dzieciom; ich rodzice skarżyli postanowienie prokuratury. W natłoku wydarzeń często umyka nam to, że koniec końców - miesiąc czy dwa później - rodzice poszkodowanych dzieci przegrali również tę sprawę... Poprosiłem „sąd” o zgodę na nagrywanie kamerą rozprawy; rozprawy są jawne, z pewnymi wyjątkami. „Sąd” odmówił. Kazał mi wyłączyć kamerę i wyjść. Odmówiłem. „Sąd” ukarał mnie grzywną, a potem kazał milicji wywlec mnie siłą. Milicjanci wywlekli i połamali mi statyw kamery. Zażalenia nic nie dały, oczywiście. Odmówiłem zapłaty grzywny, bo nie płaci się haraczu przestępcom. „Sąd” mógł od grzywny odstąpić – mam na to obszerne dowody – ale wolał tę możliwość przemilczeć i zamienił grzywnę na więzienie.
 
Dlaczego? Jeden z komentatorów zadał sobie niedawno trud przepisania z filmu fragmentów ustnego uzasadnienia. „Skazany nie tylko nie zapłacił na wezwanie kwoty orzeczonej kary, ale również nie wnosi o jej rozłożenie na raty, konsekwentnie podnosząc, że z przyczyn natury ideologicznej, kary nie uiści. Jednocześnie sąd zważył, że zachowanie obwinionego na sali rozpraw, naruszające spokój i porządek posiedzenia sądu, uniemożliwiające przy tym przeprowadzenie czynności procesowych, świadczy o braku szacunku (karnego - niezrozumiałe) do wymiaru sprawiedliwości".
 
Za brak szacunku.
 
I kto powie, że „sędzia” Rzeszy zawsze kłamie? :-)
 
4. Naturalnie, w Polsce to nie „sędzia” ustala treść wyroków; zwykle robi to przewodniczący wydziału, ale i on słucha decydentów powiedzmy nieznanych. I „sędzia”, i przewodniczący wydziału najprawdopodobniej sami nie znają przyczyn wyroków; mają tylko dorobić jakieś uzasadnienie do bezprawia, opowiedzieć je własnymi słowami. Ich uzasadnień - a właściwie, sofizmatów; "zawiłych klątw wschodnich alfabetów" - nie warto więc właściwie słuchać. Dla nas istotniejsze są tych orzeczeń skutki. Opisywałem niedawno, że polityka karna Trzeciej Rzeszy Pospolitej odbywa się wedle wzorca katyńskiego: założyciele obecnego państwa zgładzili w Katyniu oficerów Wojska Polskiego, w tym oficerów rezerwy. Wśród ofiar byli nie tylko zawodowi wojskowi, ale policjanci, prawnicy, nauczyciele, urzędnicy i każdy, kto mógłby w przyszłości choćby pomyśleć o odtworzeniu Polski albo choćby być kimś w rodzaju punktu odniesienia dla choćby niewielkiej grupy Polaków. Zadanie Rzeszy Pospolitej Katyńskiej to wgnieść w ziemię nie tylko każdy opór, ale każdą niezależność, każdą myśl. Każdą autentyczność. Naturalnie, w państwie takim prawdziwy dziennikarz z kamerą to coś nie do pomyślenia. Jeszcze taki jeden z drugim wykaże brak szacunku dla łajdactwa, głupoty, bezprawia i kłamstwa, którymi Rzesza stoi. W terminologii Trybunału w Strasburgu stosowanej w sprawach dziennikarskich mówi się o „freezing effect”, efekcie mrożenia; ja nazywam to efektem terroru. „Sądy” chcą terrorem wymusić nie tyle szacunek (co za pomysł), co wypchnąć z sal sądowych dziennikarzy jak i wszystkich, którzy mogliby choć pomyśleć o nagrywaniu i nagłaśnianiu tych rozpraw bezprawia. Zastraszyć.
 
W Polsce wszystko ma swoje drugie, trzecie i dziesiąte dno. Warto ten zamierzony przez nazistów skutek opisać dokładnie, by móc skutecznie mu przeciwdziałać.

Powinniśmy przede wszystkim nasilić podobne akcje - i systematycznie odmawiać szacunku polskojęzycznym "sędziom"-nazistom.
 
5. Zamknęła mnie lokalna milicja w czwartek koło południa. Ich najście na mój dom sfilmowałem. Na proste pytanie, dlaczego „sąd” w Bytomiu nie przysłał po prostu wezwania do stawienia się w więzieniu w konkretnym dniu i godzinie – co przecież jest chyba praktyką bardziej normalną? Cywilizowaną? Co pozwoliłoby się normalnie spakować? I czego nie omieszkałbym wykonać, bo Nazi wizerunkowo na tym tracą[1]; zob. relacje filmowe pod artykułem – milicjanci odparli, że owszem sąd wezwanie przysłał, „dawno temu” (w sierpniu), ale rzekomo nie odebrałem… Nawiasem mówiąc, to możliwe: InPost w moim wypadku mieści się w sklepie monopolowym i choć pocztę odbieram regularnie, ekspedientkom nie chce się sprawdzać – i w efekcie część urzędowych pism wraca do nadawców. Nie ma na to sposobu. Możliwe że wymówka milicjantów była wyssana z palca - nie wyglądali na pełnosprytnych. Nie wręczyli mi zresztą żadnego wezwania. Mieli tylko nakaz doprowadzenia, wystawiony w Bytomiu 3 września – tj. następnego dnia po rozprawie. Kopii nakazu nie wręczyli. Nie zgodzili się nawet na jego sfotografowanie :-) W związku z powyższym rysują mi się dwa scenariusze:
 
(a) albo pani Kuzara-Mach („sędzia” z 2 września) w rzeczy samej wystawiła nakaz 3 września i przekazała go do Gestapo celem realizacji; nie zawracając sobie głowy, by wysłać cokolwiek pocztą (bo wtedy bym odebrał); albo, co jeszcze ciekawsze:
 
(b) w rzeczy samej „sąd” w Bytomiu wysłał mi jakieś wezwanie do aresztu w sierpniu, nieodebrane „dzięki” InPost, oraz przed formalną decyzją o uwięzieniu mnie, którą pani Kuzara-Mach podjęła dopiero na rozprawie 2 września. Sądzę, że to bardzo ciekawa wersja. W jednym z wcześniejszych artykułów śmiałem się z nazistów w Bytomiu, którzy mogli nie wiedzieć, że zamiana kary grzywny na karę więzienia nawet wedle obecnych przepisów wymaga formalnego posiedzenia sądu i powiadomienia o nim ofiary. Być może któryś z nazistów czytał mój artykuł z 12 lipca na Naszych Blogach[2], zorientował się, że jego własne przepisy nie pozwalają na zarządzoną już wtedy akcję nieformalnego uwięzienia mnie, czasowo zawiesił decyzję o uwięzieniu i kazał pani Kuzara-Mach dla picu zorganizować wymagane posiedzenie – i dla picu odbyło się ono 2 września.
 
Muszę jeszcze się nad tym zastanowić; wygląda jednak na to, że w drugim scenariuszu „sąd” wprawdzie się ośmieszył, ale bodaj nie naruszył Europejskiej Konwencji – wręcz przeciwnie, skorygowanie przez władze własnego postępowania po zwróceniu im uwagi (przeze mnie 12 lipca) na treść przepisów a przed narobieniem szkód Trybunał o ile wiem ocenia pozytywnie. Z kolei scenariusz pierwszy jest oczywiście naruszeniem grubym, jak to często bywa gdy Nazi idą na skróty i „odpuszczają” sobie drogę formalną, w zamian za to doraźnie dyrygując policją.
 
Naruszeniem grubym jest też niedoręczenie mi do dziś wyroku („postanowienia”) i wezwania do odbycia kary na piśmie ani przez „sąd”, ani aresztujące mnie Gestapo. Poza wszystkimi innymi względami, papier taki w więzieniu bywa konieczny[3]
 
6. Czytelnikom śledzącym tę sprawę przypomnę, że postanowienie „sądu” w Bytomiu o uwięzieniu mnie na 3 dni stało się „wykonalne” wraz z ogłoszeniem 2 września, ale przysługuje na nie zażalenie – i zażalenie takie złożyłem w terminie 9 września, czyli po tygodniu. Naziści uwięzili mnie 10 września, a zażalenie jak nie było rozpatrzone wtedy, tak rozpatrzone nie jest do dziś. Dla nas praktyków niby nic to nowego; te zażalenia to pic na wodę, a ich wynik przewidzieć łatwo – i znamy przecież wiele przykładów takiego postępowania w procesach politycznych. Przywykliśmy. Za to ponoć nie przywykł Trybunał w Strasburgu :-) – tak wynika z telefonu jednego z czytelników a dotyczącego losów jego własnej skargi w Strasburgu, skargi dotyczącej sprawy proceduralnie identycznej. Trybunał mianowicie w tej, jednej z najnowszych spraw zapytał już rząd kondominium, czy – ach, ach - może to być prawda, że kondominium wykonuje wyroki pozbawienia wolności, które nie są prawomocne?  :-)  Przed ich uprawomocnieniem? :-) Jaki więc sens ma rozpatrywanie zażaleń „po fakcie”? (Trybunał widać nie wie, że te apelacje też są tu tylko dla picu). Czy nie ośmiesza to sądu odwoławczego? :-) Czy uwięzienie kogoś na podstawie nieprawomocnego orzeczenia sądu jest w ogóle legalne? :-) (jak tego wymaga Art. 5 Konwencji…) – wiemy że w Polsce nikomu nie drgnie powieka i nie takie rzeczy są tu legalne. Jednak kryteria „legalności” w Europie są inne. Nie sądzę by nawet stado lewników PIS z konferencji w Wannsee zdołało kogoś w Europie przekonać do kryteriów legalności narodzonych wśród ludów stepowych. 
 

7. Warunki w więzieniu w Tarnowskich Górach oceniam jako dobre. Trzymano mnie w tzw. celi przejściowej nr 15 w pawilonie głównym, trzyosobowej, o kubaturze „na oko” co najmniej 16 m.kw. czyli ponad 5 m.kw. na więźnia. Możliwe, że pod paroma względami była to cela pokazowa, a na administracji pewne wrażenie zrobiła legitymacja dziennikarska jaką zawsze mam z sobą i jaką zdałem do depozytu. Nie bardzo więc miałem okazję sprawdzić, jak jest w innych celach, ale według zapewnień areszt przestrzega przepisu, że na więźnia nie może przypadać mniej niż 3 m.kw. – oprócz „sytuacji wyjątkowych”. Trudno powiedzieć, jak wyjątkowe są te sytuacje wyjątkowe; przepis o 3 metrach ponoć obowiązywał też w roku 2006 – czy nie za rządów PIS? – gdy rzekoma sytuacja wyjątkowa typu 1,8 metra na głowę była powszechna, była „normalką”. Przetrzymywanie istot ludzkich na przestrzeni poniżej 3 metrów przez „czas dłuższy” (jak w 2006 r.) Trybunał uważa niemal z automatu za pogwałcenie Art. 3 Konwencji o zakazie „tortur i nieludzkiego i poniżającego traktowania”.
 
Pracownicy aresztu uprzedzająco grzeczni i zresztą pełni dobrej woli i zdrowego rozsądku.
 
Jedzenie dobre, sądząc z widoku – o czym dalej.
 
W areszcie więźniowie (ci bardziej zadomowieni) posiadają swoje telewizory. Gdy nie posiadają, areszt montuje własne. Trudno się dziwić. W więzieniu dobrze widać to, co na wolności umyka wszystkim: telewizor włączony nonstop literalnie zabija czas i rozładowuje agresję - i tak też warto patrzeć na rzeczywiste funkcje tzw. „mediów” na wolności. W domu nie używam telewizora i sądzę, że lepiej mi z tym. Z moim współwięźniem (jemu było obojętne) szybko postanowiliśmy telewizor wyłączyć. Nim to jednak nastąpiło, ujrzałem w sobotę w TVP-1 program publicystyczny, w którym wystąpiła Monika Jaruzelska. Monice Jaruzelskiej chyba ani w głowie było, by przepraszać za to, że mówi, a tym bardziej za to, że w ogóle jest. Wypowiadała się autorytatywnie na jakiś temat. Osłupiałem :-) Naprawdę tak macie, telewidzowie? :-) W takim razie nie dziwi, że w Polsce jest tak nienormalnie. Namawiam by pójść za moim przykładem i telewizor wyrzucić.
 
8. Nie udało się ustalić, ile kosztuje dzienny pobyt więźnia. Tak czy owak, trzy dni więzienia mnie trochę kosztowało Trzecią Rzeszę Pospolitą, z czego jestem niezmiernie dumny.
 
9. Na progu więzienia ogłosiłem głodówkę i poprosiłem ustnie, a potem zażądałem na piśmie statusu więźnia politycznego, przewidzianego w art. 107 kkw. Ustną prośbę odrzucono, a na odpowiedź na pisemny wniosek przyjdzie pewnie trochę zaczekać. Administracja część wymogów statusu więźnia politycznego honorowała, bodaj przez prostą grzeczność, a część nie. Powodem odrzucenia prośby ustnej był brak stosownej kwalifikacji czynu ze strony „sądu”. W rzeczy samej, choć art. 107 kkw obowiązuje, trudno rzec, kto miałby decydować o jego zastosowaniu – ale najbardziej logicznie, musiałby to robić „sąd”. 2 września 2015 r. pani Kuzara-Mach podała wprawdzie, że – o ile dobrze pamiętam, bez oglądania filmu – podłożem czynu Cysewskiego były „względy ideologiczne”, pani tej nie obchodzące; jednak nie było żadnej decyzji w sprawie art. 107 kkw (a jej brak jest równoznaczny z decyzją negatywną). O ile wiem, Trzecia Rzesza Pospolita nigdy w swej historii, ani razu nie orzekła o zastosowaniu art. 107 kkw i będzie to kolejnym punktem skargi do Trybunału w Strasburgu.
 
Artykuł 107 kkw stanowi:
 
Art. 107. § 1. Skazani za przestępstwo popełnione z motywacji politycznej, religijnej lub przekonań ideowych odbywają karę w oddzieleniu od skazanych za inne przestępstwa; mają prawo do korzystania z własnej odzieży, bielizny i obuwia oraz nie podlegają obowiązkowi pracy.
 
10. Gdy idzie o głodówkę, trwała 3 dni, i nie dotyczyła płynów (bez cukru). Warto pić dużo płynów; o czym zapomniałem, bo miałem tylko ohydną herbatę. Zresztą zaprzątała mnie lektura książki prof. Górskiego o polityce Becka, a potem Mochnacki - polecam początek tomu 2;-) Straciłem 3,5 kg. Trzykrotna odmowa przyjęcia posiłku pociąga za sobą karę (nie wiem jaką); ja przez 3 dni odmówiłem 9 razy – ale karceru niestety nie udało mi się zwiedzić ;) To nie pierwsza moja  głodówka w więzieniu i wymyśliłem na ten temat własną teorię. Myślę, że mało kto – poza więźniami – zdaje sobie sprawę z instynktownego, prawie biologicznego wymiaru potrzeby wolności, której ważnym aspektem jest kontrola nad własnym losem. Więzień swój los kontroluje w stopniu jeszcze mniejszym niż ktokolwiek inny, a wobec tego głodówka pomaga mu zachować spory zakres kontroli nad własnym losem. Innymi słowy, jest to sposób by w dużej mierze być wolnym nawet w więzieniu. Są i inne aspekty; na przykład, samodyscypliny, godności i tak dalej. Trzeba przyznać, że jako środek kontroli głodówki to pomysł nie najlepszy, zwłaszcza te długotrwałe, i muszą odbić się na zdrowiu; ale i tak są przecież konieczne. Pamiętając o proporcjach, myślę że wielu piszących o powstaniach, albo Zychowicz piszący o Powstaniu Warszawskim nie rozumie zupełnie tego instynktownego/biologicznego wymiaru potrzeby wolności. Powstanie Warszawskie miało wszelkie racjonalne przesłanki polityczne i wojskowe, ale w dodatku jego potrzeba była przecież oczywista. Naturalna u ludzi.
 
11. Przyjaciele i znajomi mianowali mnie na kogoś w rodzaju herolda sprawy jawności rozpraw. Dlatego muszę tu podkreślić i rozwinąć myśl, że w istocie jawność jest wtórna wobec wprowadzenia ław przysięgłych. Sprawiedliwe wyroki wydawać może tylko sąd niezależny, czyli w naszych warunkach – ławy przysięgłych złożone z 12 losowanych obywateli. Jeżeli zaś wyroki mają być niesprawiedliwe, to niewielkie znaczenie ma, czy niesprawiedliwość jest jawna, czy niejawna.
 
Proces przed ławą przysięgłych jest jawny z samej swej natury. Na sali sądowej tak czy owak znajduje się 12 osób, w odróżnieniu od nazistowskich „sądów” - nieuwikłanych w podległość anonimowym decydentom. 12 osób to prawie zawsze więcej od publiczności, która czasami przychodzi jeszcze na rozprawy.
 
W procesie przed ławą przysięgłych strony przypuszczalnie prześcigać się będą w poparciu dla dziennikarzy wnioskujących o nagrywanie; z powodu prostego – wniosek odwrotny, tj. o utajnienie rozprawy, mógłby być źle widziany przez ławę przysięgłych; wywarcie wrażenia w prawdziwym sądzie nie jest bez znaczenia. Chyba że, z tego samego powodu, wnioskujący o utajnienie przekonująco uzasadni swój wniosek.
 
Ławy przysięgłych są więc najważniejsze.
 
12. Wolność i niepodległość – te są dwie zasady, dwa cele nadrzędne formacji niepodległościowej. Są też nierozerwalnie związane; niepodległość to rękojmia swobód. Niepodległość nie może być czymś odwrotnym, czyli rękojmią niewoli. Nie może być, jak Trzecia Rzesza Pospolita, źródłem zła, przemocy, terroru. Dyktatu. Nie może też być źródłem niesprawiedliwości.
 
Polskość nie bierze się, jak chcą narodowcy, z ziemi, krwi, języka, czy też klasy rasy czy kasy. To przede wszystkim kod kulturowy wolnościowy, republikański; wykluczający przemoc, terror i dyktat. I panowanie rasy panów. Wgniatanie w ziemię każdego punktu odniesienia.
 
Ławy przysięgłych są najważniejsze.
 
Walkę o ławy przysięgłych trzeba będzie radykalizować.
 
Ktoś kto popiera obecny system sądowego bezprawia i terroru, jest dla mnie wrogiem Polski. Nawet jeśli polskojęzycznym.
 
 
Mariusz Cysewski
 
 
O aferze w Bytomiu czytaj też:
]]>http://wpolityce.pl/polityka/265272-dziennikarze-do-wiezien]]>
]]>http://naszeblogi.pl/57075-cykl-sprawny-sad-blizej-obywatela-ide-siedziec-czesc-3]]>
]]>http://naszeblogi.pl/57001-cykl-sprawny-sad-blizej-obywatela-ide-siedziec-czesc-2]]>
]]>http://naszeblogi.pl/55988-cykl-sprawny-sad-blizej-obywatela-ide-siedziec]]>
 
Kontakt: tel. 511 060 559
ppraworzadnosc@gmail.com
]]>https://www.facebook.com/groups/517163485099279]]>
]]>https://twitter.com/MariuszCysewsk]]>
]]>https://sites.google.com/site/wolnyczyn]]>
]]>http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn]]>  
]]>http://mariuszcysewski.blogspot.com]]>
]]>http://www.facebook.com/cysewski1]]>


Na widok pikiety, funkcjonariusze aresztu w Tarnowskich Górach wezwali policję i wyłączyli domofon udając, że nikogo nie ma :-)  Na zdjęciu: Krzysztof Bzdyl (Związek Konfederatów Polski Niepodległej Kraków) próbuje złożyć pisemną petycję. Fot. Wolny Czyn

[1] Zob. np. relacje z pożegnania i powitania Zygmunta Miernika pod aresztem w Wojkowicach: ]]>https://www.youtube.com/watch?v=ISVv087FUew]]> i ]]>https://www.youtube.com/watch?v=ISVFJs2Ywu8]]>
[3] Więzień który go nie ma naraża się choćby na represje ze strony współwięźniów przeświadczonych, że więzień bez „papieru” jest winien czegoś, co chce skryć (molestowania dzieci, znęcania się nad rodziną itp.)

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (12 głosów)

Komentarze

szokujace, blisko 30 lat "wolnosci" i co ???

Vote up!
6
Vote down!
-1
#1493469

-

i domagam się by zaistniała możliwość legalnego zbierania dotacji  dla działań  p. Mariusza Cysewskiego, Zygmunta Miernika.

Sprawa jest b.b. pilna.

 

 

Vote up!
0
Vote down!
-1


,,żeby głosić kłamstwo, trzeba całego systemu, żeby głosić prawdę, wystarczy jeden człowiek”.

#1497805