NIE JESTEŚMY PRZECIEŻ KLUBEM SAMOBÓJCÓW
I
A świat już płonąć niczym stos Kaina
I dym kłamstwa się snuje nisko ponad nami
Wiemy Panie!! że patrzysz na nas pełen bólu
Lecz twarzy nie odwracaj… nie pogardzaj łzami
Bo ci których poranił ogień i żelazo
Już wiedzą jak wygląda królestwo szatana
Oni już doświadczyli przez ból i cierpienie
Jak bolesna jest wojny i nieszczęścia rana
Na taką gorzką wolność dziś zasłużyliśmy
Więc nam ją zgotowali wybrańcy Narodu
Kto przez szklany ekran chce pilnować prawdy
Ten ją odnajdzie później przez argument głodu
Przez argument niewoli wojny i nieszczęścia
Przez surowe prawo nagrody i kary
I przez boży zamysł nieba oraz piekła
Przez porządek spisany dekalogiem wiary
Prosimy zatem Panie ! aby ten czas próby
Był czasem miłosierdzia oraz Twojej łaski
Abyśmy mieli szansę by wrócić do Ciebie
Niech ciemność rozpraszają Twej miłości blaski
I one niech rozświetlą wrogi czas niewiary
Niech wstanie znowu słońce ponad kłamstwem mroku
Przecież Panie! bez światła Twego miłosierdzia
Nie potrafimy sami zrobić ani kroku…
II
Więc daliśmy sobie głupcy odebrać Ojczyznę
Sprzedaliśmy własną Matkę za czapkę pozorów
Ona już tu nie wróci… Ona już odeszła…
Nie widzieliśmy Jej schyleni ponad kością sporów
A Ona upokorzona stała pełna bólu
I czekała na nas z płaczem wyciągając dłonie
Lecz sobaczej zajadłości było w nas zbyt wiele
Byśmy mogli stanąć razem wszyscy w jej obronie
I Ona już tu nie wróci…Ona tam została
Gdzie się znicze ciągle palą i bieleją kości
Tam gdzie prochy naszych ojców wyrastają lasem
I gdzie brzozy rozmawiają szeptem o wolności
Sprzedaliśmy własną Matkę wybacz Panie Boże !
Bo nie mamy dzisiaj prawa zasłaniać się wiarą
Gdy szarpiemy się o krzyże z podszeptu szatana
Gdy mamona jest jedyną naszych czynów miarą
Gdy tchórzliwe się kulimy pod batem tyrana
Bez odwagi i bez męstwa gniewu i godności
Podnieś głowę to jest wojna to śmiertelna gra
Tych zapytaj pod krzyżami o cenę wolności !
Więc tak umiera Naród…w ponurym milczeniu
Grzęznąc w bagnie kłamstwa i smoleńskiej mgle
Bo Polska już tu nie wróci i będzie jak upiór
Który wraca w marzeniach w gorączkowym śnie…
III
Gdy gniew nasz Panie ! rośnie w wielką barykadę
I gdy się zdrajcy łączą dzisiaj w wilcze stada
To niechaj Duch Twój Panie świeci w mroku kłamstwa
Byśmy umieli Prawdę w polski trud poskładać
Niech płoną jasno znicze dziś pod każdym krzyżem
A Znicz Wołyński głośno nieustannie płacze
I niech nas ostrzega wylana każda kropla krwi
Gdy nam gotują zdrajcy znów jutro sobacze !
Przyjmij więc Panie Boże ! jeśli będzie trzeba
Śmiertelny dar za Boga Ojczyznę i Wiarę
Cieszę się zatem życiem póki Twoja wola
Chociaż mordercy życia bawią się zegarem
Tylu nas już odeszło z Bożej Barykady
Prosimy Panie przyjmij te ofiary krwawe
Niechaj z niej już wyrośnie wreszcie wolna Polska !
A wolność nasza będzie zgodna z bożym prawem
Niech ten Testament będzie moją wolą życia
Który przed Tobą składam Wszechmogący Boże !
Ty! jesteś moją tarczą…Tobie tylko ufam…
Tobie pełen pokory moją głowę złożę…
My nie jesteśmy przecież Klubem Samobójców
Niech ten Testament Bracia ! każdy z was przeczyta
Gdy nas dziś mordują podstępnym sposobem
Gdy kula sznur czy bagnet to…rzecz pospolita !
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 55 odsłon