Miseczka z okruchami wiary
Miseczka z okruchami wiary
Tamtego wieczora przed czterema laty poszedłem do kościoła. Apel Jasnogórski się skończył. Był półmrok, w ławkach kilkadziesiąt osób. Modliłem się o cud. Zbyt często, w moim długim życiu widziałem śmierć, żeby nie wiedzieć, że Jego już może uratować tylko cud.
– A gdyby tak – marzyłem – nagle otwarło się okno watykańskie i w tym oknie ukazał się, odmłodzony, zdrowy, radosny, a świat runąłby na kolana.
I nagle przypomniały mi się słowa wypowiedziane dwa tysiące lat temu:
„Jeśli jesteś Bogiem to wstań z krzyża”
Wtedy przy ołtarzu ukazał się ksiądz i wyprosił nas z kościoła. Odruchowo spojrzałem na zegarek Była godzina 21.38.
Wlokłem się do domu jak zbity pies.
Podobno w dziesięć minut później znowu otwarły się drzwi świątyni i zaczęli napływać wierni. O śmierci Ojca Świętego dowiedziałem się od żony, która tkwiła przy telewizorze.
Przyszła mi do głowy myśl – bluźniłeś i On wyrzucił cię z kościoła… A Potem przyszła riposta. – A dlaczego innych? Pan Bóg nie stosuje odpowiedzialności zbiorowej.
A potem przyszły te lata, które przyszły. Złe lata. Śmierć najbliższej Osoby, wzloty i upadki, a ostatnio trwoga o losy Ojczyzny.
Zrobiłem się chyba zbyt pompatyczny. Wrócę więc do swojej profesji – inżyniera od przemian energetycznych.
Pomoc przyszła z ekranu telewizora. Na kanale Discovery jest program o tym, co można zobaczyć dzięki superszybkim zdjęciom. (filmy – nie wiem czy dobrze zapamiętałem – ok. 1000 klatek na sekundę) Zdarzeń w których zmiany odbywają się z taką prędkością ludzkie oko nie rejestruje.
Pierwsza sprawa, która wywarła na mnie ogromne wrażenie to był film o człowieku, który uderzając kantem dłoni łamie stos deszczułek o sumarycznej grubości kilkudziesięciu centymetrów.
Wiedziałem dużo o takich sztukmistrzach, ale nie mogłem tego faktu przyjąć do mojej inżynierskiej świadomości. To było niezgodne z Zasadą Newtona – że każdej akcji odpowiada równa i wprost przeciwnie skierowana reakcja.
Otóż kość przedramienia uderzającego nie miała prawa wytrzymać tego ciosu. Skumulowana energia wydawała się być zbyt duża. Dopiero na filmie zobaczyłem na własne oczy falę rozchodzącej się energii. Cykl zgrubień mięśni pracującej ręki – poczynając od nadgarstka, a na plecach kończąc. Uspokoiłem się.
W tym wszystkim najważniejszy jest jednak Izaak Newton. On swoje prawo sformułował w przypływie wręcz nieludzkiej intuicji naukowej. Przecież to łamanie deszczułek, do którego ja się odnosiłem z nieufnością od dawna, to nie było jedyne zastrzeżenie, które można było mieć do jego prawa zwłaszcza w czasach znamiennych tym, że zadawanie ciosów było podstawą walki. On po prostu musiał WIERZYĆ, że ma rację, a inni uwierzyli jemu. A ja wyszedłem na niewiernego Tomasza.
Drugi film, który mnie zafascynował to był balet kropli spadającej na spokojną taflę wody. Otóż taka kropla najpierw wybija w wodzie lej i niknie pod powierzchnią, następnie wokół niej wyrasta niemal całkowicie symetryczna korona królewska z bogatą ornamentacją, która następnie się zapada, a w miejscu gdzie znikła kropla zaczyna wyrastać wysmukły i znacznie wyższy od wcześniejszej korony stożek wodny, od którego końca oddziela się kropla wody mniej więcej wielkości tej pierwotniej i dąży ku górze. I w tę kroplę bezbłędnie trafi następna kropla z kapiącego kranu.
Tu moje odczucia były zupełnie innego rodzaju.
Jak to jest? Pan Bóg zaprojektował tak wspaniałe widowisko, które tu na ziemi ocenić może z punktu widzenia estetycznego chyba tylko człowiek i tego jedynego odbiorcy nie wyposażył w narzędzie pozwalające naśledzenie tego happeningu. Dopiero więcej niż po milionie lat istnienia stworzony przez Pana człowiek wymyślił sposób, żeby to zobaczyć. To znaczy Bóg dał nam możliwość oceny piękna „czegoś” znacznie wcześniej niż pozwolił nam „to coś” obejrzeć.
A bo to tylko to jedno?
Pan Bóg dba o nasze potrzeby estetyczne. To, że całą budowę wszechświata oparł o drgania wcale nie oznacza, że miał nam udzielić łaski radości ze słuchania ułożonych jeden po drugim dźwięków będących niczym innym jak drganiami o różnej częstotliwości. Drganiami różnych form zainteresował człowieka, który zaczął budować skomplikowane urządzenia tylko po to żeby wydawały dźwięki. Naszemu gatunkowi nadał jednocześnie własności ocenne i bardzo niewielki zakres drgań odbieranych przez jego zmysł słuchu. Co ciągnęło tysiące ludzi do tego, żeby odkryć istniejący odwieczny porządek w tych dźwiękach, czy stworzyć jakiś swój klucz do tego porządku? Co spowodowało, że zaczęli tworzyć całe sekwencje kolejnych następujących po sobie dźwięków?
Potem kolejne pokolenia zaczęły budować coraz doskonalsze instrumenty aby ok. 300 lat temu mógł powstać fortepian. I na szczęście dopiero około dwustu lat temu urodził się Chopin.
Groza ogarnia, co by było gdyby Chopin urodził się wcześniej niż powstał fortepian, a Paganini urodził się przed stworzeniem skrzypiec.
Tylko taka sekwencja zdarzeń pozwala dziś: jednym – zagłębić się w fotelach i słuchać z zapartym tchem koncertu e-mol, innym napawać się dźwiękami hevy metalu tarzając się w błocie.
Gatunek „homo”, który powstał powyżej miliona lat temu, dopiero od około 5000 lat zaczął pozostawiać jakieś wyraźne ślady swojego istnienia, a od około stu lat zaczął budować coraz skuteczniejsze narzędzia poznania świata.
Kiedy przed około 10 laty zasiadłem po raz pierwszy przed ekranem mikroskopu skaningowego przede wszystkim zachwyciłem się obrazem znanego mi dotychczas jedynie z oglądania pod lupą przełomu zmęczeniowego. To było naprawdę piękne. Zaraz potem wpadłem we wściekłość. Ja z tego nic nie rozumiałem. Dopiero bardzo powoli zacząłem się uczyć interpretacji tego obrazu. Mózg ludzki to nie google , które w ułamku sekundy przywołują nam tysiące informacji na interesujący nas temat a Internet to nie mózg. Nic sam nam nie zinterpretuje.
Około dwóch tysięcy lat temu pojawił się w uliczkach Jerozolimy Człowiek, który wiedział wszystko – bo był Bogiem. Płakał nad losem świątyni – bo znał jej przyszłość, nieśpiesznie podążył do Łazarza, bo wiedział, że go wyciągnie z grobu. Zdawał sobie sprawę z ludzkich słabości i z ludzkich potrzeb. Ale nie odpowiadał na ludzkie potrzeby. Nie uczył ludzi skomplikowanych praw fizyki, nie udzielał konsultacji w sprawach agrotechniki, ani nie doradzał jak skonstruować instrument muzyczny. On prosił, błagał, krzyczał i imał się rękoczynów tylko w jednej sprawie – żebyśmy się wzajemnie miłowali. Nie na wiele się to zdało – jak wskazują dzieje tych dwóch tysięcy lat.
Niedawno przysłał nam swojego najwspanialszego Namiestnika, który był w stanie rozdmuchać w nas – zresztą częściowo dzięki nowoczesnej technice – trochę boskiego żaru. Ale on odszedł cztery lata temu.
Dziś wszystko wygląda źle. Ale cztery lata po odejściu Mistrza z Nazaretu to chyba wyglądało jeszcze gorzej.
Miejmy jednak nadzieję, że boska energia, która musi się przenosić z serca do serca, albo z łba do łba przemieszcza się znacznie wolniej niż ta, którą przekazuje atom atomowi.
Módlmy się o miłość, bo z poznaniem wszechświata jakoś sobie poradzimy – jeśli ON na to pozwoli.
PS. Na razie pokazał nam, że może się na coś nie zgodzić. Wielki akcelerator, który nam coś miał wyjaśnić – nic nie wyjaśnił – bo się po prostu zepsuł. Podobnie było z wieżą Babel i z Titanikiem. Wygląda na to – że ON nie lubi ludzkiej pychy. Postawił ją zresztą na czele grzechów głównych.
Andrzej Wilczkowski
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3676 odsłon
Komentarze
AW, tamtego wieczoru byłem obok doków Titanica, w Belfaście
2 Kwietnia, 2009 - 21:09
Byłem poza Polską. Oczywiście wiedziałem, że Jan Paweł II ostro zaniemógł. BBC co rusz podawała komunikaty z Watykanu.
W kościołach katolickich Belfastu modlono się o powrót do zdrowia!
A w dzielnicach protestanckich/ mieszkałem w takim sektorze Donegall Str./...wielka radość z choroby Ojca Świętego; na murach mnóstwo paskudnych napisów! I nieukrywana radość!
Nad miastem krążące helikoptery RAF, wyposażone w system wielu kamer przekazujących do sztabu zdjęcia z miejsc krytycznych. W trakcie spotkania towarzyskiego/ moja znajoma Conie, Chinka z Hongkongu żegnała się z nami przed wyjazdem do swych rodziców do Azji/ dostałem sms,a, że Nasz Ojciec Święty nie żyje. Przeprosiłem i wyszedłem! Idąc ulicami w centrum Belfastu nie widziałem żadnych oznak w zachowaniu ludzi, że coś się stało! Dopiero w sektorze protestanckim ujrzałem coś co mnie dobiło mimo iż nie jestem naiwnym; setki uradowanych. roześmianych rozkrzyczanych, podpitych ludzi. Petardy, race i wystrzały z broni.
Tak przyjęto wiadomość o śmierci Karola Wojtyły!!
I na niebie kilka zawieszonych nad dzielnicami protestanckimi helikopterów, na ulicach pojawiły się specjalne mocno opancerzone małe fortece, land rovery z uzbrojonymi po zęby Crime Stoppers,ami!
Euforia, zabawa do rana. Tak nasi bracia, chrześcijanie, protestanci z Belfastu zareagowali na wiadomość o śmierci Jana Pawła II!
W innych dzielnicach ptotestanckich Belfastu było podobnie!
Dlaczego to przytaczam?
Aby pokazać do czego może doprowadzić wielowiekowa nienawiść protestanckich zdobywców wyspy Irlandii/ od czasów bitwy pod Boyne 1690/ do tubylców, do katolików!
Do czego może posunąć się niby chrześcijanin!
Opinia publiczna oburzona jest tym co się dzieje w byłej Jugosławii/ Bośnia/ z zupełnie wręcz jest nieświadoma sytuacji w Irlandii Płn!
pzdr
antysalon
ad PS:.. i nie tylko
3 Kwietnia, 2009 - 00:08
Wielki akcelerator nie był budowany po to by zadziałać a jedynie po to by pewna całkiem spora grupa cwaniaków w tym część nazywano "inżynierami" a część "naukowcami" mogła dostatnio żyć przez długie lata za łapówki otrzymane przy okazji realizacji tak wielkiego "projektu"
Co do głównego wątku to moje zdanie pewnie będzie trochę odmienne gdyż jestem ateistą i kwestie wiary nie wiele mnie interesują za to patrząc obiektywnie to 4 lata temu ta sytuacja i uniesienie chwili było może i urocze ale tak naprawdę nic nie zmieniło ludzie dalej patrzą jak innego naciąć równocześnie jak najwięcej zatrzymując sobie, wielka miłość z wybaczeniem na stadionach roku później znikła bez śladu.
Można by dojść do wniosku że w Polsce katolików jest 10-15% a nie jak deklarują 80-90% co pewnie jakby uczciwie policzyć okazało by się zgodne z prawdą.
Kim dla mnie był Karol Wojtyła to trochę skomplikowane ale to zależy od okresu o którym mówimy bo zupełnie inaczej traktuję czasy Wadowickie i wczesne Krakowskie, trochę inaczej czasy biskupie a jeszcze inaczej czasy papieskie.
To samo zachowanie za wczesnych czasów krakowskich mogę traktować jako przyjazne a bardzo podobne lub takie samo za czasów watykańskich dla mnie przyjazne już nie było gdyż zmieniła się sytuacja i stanowisko zajmowane a mianowicie w czasach watykańskich Karol Wojtyła był dla mnie przede wszystkim głową obcego państwa którego cele często były sprzeczne z celami Polski.
Żeby pisać szczegółowiej to powstała by książka albo seria artykułów więc nie ma ta to ani miejsca ani czasu.
---------------------------------------
-Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista-
=____W wszystkich trzech radykał____=
==============================
--------------------------------------- -Wolnościowiec / Prawicowiec / Ateista- =____We wszystkich trzech radykał___= ==============================