MATKO TO JA! NIEPOKORNY POLSKI POETA...

Obrazek użytkownika Lwow47
Kultura

MATKO ! TO JA…NIEPOKORNY

POLSKI POETA…

 

 

Matko to ja ....niepokorny  polski poeta...

Przychodzę do Ciebie na kolanach pacierza

Pod Jasną Górę nadziei z garścią polskich słów

By potwierdzić śluby świętego przymierza

 

Zadeptywany niecierpliwością  pielgrzymów

Którzy jak morze otaczają szumem twe mury

Znów szczuty krzykliwie przez służby porządkowe

Z ciasnym kneblem niesprawiedliwej cenzury

 

To ja Matko ! polski poeta z kamieniem milczenia

Z chorągwią wiary na opuchniętych kolanach

Żebrzę o Polskę która zaczadzona i poszarpana

Wykrwawia się śmiertelnie w nie zgojonych ranach

 

Przychodzę by ocalić naszą zranioną dumę

Honor i Godność… prawo do wolnej Ojczyzny

Prawdę rozwłóczoną przez psy publikatorów

Między grobami zadeptywanej ojcowizny

 

Ja Matko ! z krzyżami Sybiru i Wołynia

Wpatrzony w zamgloną historyczną dal

Dzisiaj z krzyżami  Katynia Wilna i Smoleńska

Czuwam…przynosząc do Ciebie gorzki polski żal

 

Tylko biało-czerwona na wieży jasnej Góry

Z dumą opowiada o polskiej wolności

Zapisanej w rzeźbionych kamieniach historii

I w okruchach Nadziei Wiary i Miłości

 

Nie obroniliśmy domu przed złodziejami

Przed czerwoną zarazą i brzękiem mamony

W karczemnym gwarze Matko u Twoich świętych stóp

Znów coraz groźniejsze gromadzą się demony

 

Ten co zdradził Polskę w bluźnierczym zapale

Znów mocuje się z Krzyżem raniąc bok Kościoła

Pasterze w dziurawej łodzi co zwie się Polska

Obejmują bezradnie pochylone czoła

 

Nie odpuszczone winy nasze jak choroba

Jak nowotwór co zżera w nas resztki nadziei

Przebrana w darowane szmaty demokracji

Cuchnie rzecz pospolita kłamców i złodziei

 

A ja polski poeta z różańcem tajemnic

Z nie zgojonymi wciąż polskimi ranami

Wołam w codziennym Apelu…Królowo Polski!

Matko Polskiego Losu ! Zlituj się nad nami !

 

 

 

U TWEGO OŁTARZA

 

Znowu żebrałem u Twego ołtarza

O polską mądrość i o kromkę chleba

Zadeptywany pielgrzymkowym gwarem

Szukałem drogi… do Ciebie…do nieba

 

Sierpień się szorstko na  ścierniskach stroszy

I wiatr już chłodem o jesieni wróży

A ja do Ciebie Matko ! znów z nadzieją

Dźwigając w sercu czuły sens podróży

 

Polska zmęczona  szara i strapiona

Szuka nadziei w modlitwie i śpiewie

Nad Jasną Górą niebem szare chmury

Wiatr rozczesuje na wysokim drzewie

 

Ja z garścią wierszy u Twego ołtarza

Plączę „Zdrowaśki” prośby i wyznania

Znów jakaś służba straże oraz prawo

I ludzka zawiść groźbą mnie przegania

 

Ojczyznę wolną chciałbym pod stopami

Tylu o Niej marzyło…tylu Ją wołało

Szukamy znaków oraz drogowskazów

By to marzenie więcej nie bolało…

 

Znowu żebrałem u Twego ołtarza

O polską mądrość i o kromkę chleba

Zadeptywany pielgrzymkowym gwarem

Szukałem drogi do Ciebie…do nieba…

 

 

 

 

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (7 głosów)