Jarek Ruszkiewicz: Lustracja czyli opcja zerowa od 1944

Czy jeszcze taka prawdziwa lustracja jest możliwa? Teoretycznie tak, w praktyce jest to prawie niewykonalne.

Często narzekamy, że tzw. "gruba kreska" Mazowieckiego zaprzepaściła szansę na debolszewizację i dekomunizację Polski. Jest to jednak tylko część prawdy. Załóżmy bowiem, że rząd Mazowieckiego i cały magdalenkowy układ zgodziłby sie na rzekomą "lustrację". Nie dałoby to jednak żadnego efektu. Doszłoby do paradoksalnej sytuacji, że lustratorami byliby ci, którzy powinni być lustrowani. Czyli wszystkie Michniki, Geremki i inni potomkowie żydobolszewii, która przyjechała do Polski z nakazu Stalina na czołgach z czerwoną gwiazdą.
Ta "czerwona gwiazda" to w dużym stopniu metafora bo w rzeczywistości ogromna większość "wybrańców" namaszczonych na nowych władców naszego kraju przyjechała na czołgach z polskim orzełkiem.

Zanim to jednak nastapiło powstały odpowiednie struktury organizacyjne - Centralne Biuro Komunistów Polskich (pod ściśle mafijnym nadzorem trzech Żydów - Jakuba Bermana, Hilarego Minca i Stefana Wierbłowskiego) oraz Związek Patriotów Polskich z niejaką Wandą Wasilewską na czele, członkinią bolszewickiej partii i obywatelką CCCP, której los Polski a zwłaszcza jej suwerenność nie obchodził nic. Najwiekszą zasługą tej pani był przelotny romans z samym Stalinem a osiągnieciem to, że Stalin pozwolił jej żyć.
Samo CBKP zostało w odpowiednim momencie przemianowane na PKWN - mit założycielski PRL.

Żydowscy mafiozi z owej komisji dążyli przede wszystkim do opanowania struktur armii Berlinga. Poszło im to świetnie do tego stopnia, że opanowali aparat polityczny, służby specjalne i sądownictwo. Na 30 politruków II Dywizji 27 było Żydami.
Generał Berling w swoich Wspomnieniach napisał:
"Królowało sekciarstwo i zuchwałe forowanie Żydów i Żydówek bez względu na ich faktyczne kwalifikacje, pochodzenie społeczne, na wszystkie kierownicze i mające jakiekolwiek znaczenie stanowiska. Koła ZPP na prowincji zostały obsadzone całkowicie przez przewodniczących Żydów".

Żydzi bolszewicy wiedzieli bowiem doskonale, że to armia będzie najważniejszą siłą w nowej Polsce. Stalin mógł się z czasem pozbyć Berlinga, który jakby na to nie patrzeć był polskim patriotą, dla którego kompromis z Sowietami wydawał się jedynym realnym wariantem. Banda Bermana i Wasilewskiej to żydobolszewia, dla której sprawy polskie były zupełnie obojętne a jedyne co się liczyło to peryspektywa nieograniczonej władzy w oparciu o sowieckie czołgi i bagnety w zamian za ślepe posłuszeństwo Kremlowi.

Jak umyślili tak zrobili. Lata 44/56 to najczarniejsza karta w historii Polski, nie tylko powojennej ale pewnie w ogóle. Bo nawet lata zaborów nie charakteryzowały się takim terrorem, okrucieństwem i prześladowaniami Narodu Polskiego.
 

Śmierć Stalina i stopniowa destalinizacja Sowietów, wyrok wykonany na Berii, poznański Czerwiec i Powstanie w Budapeszcie doprowadziły do słynnego Października 56'.
Uwolniony z internowania Gomułka (uwięziony za, a jakże - "nacjonalistyczne odchylenia") na wiecu w Warszawie uzyskał entuzjastyczne poparcie praktycznie wszystkich Polaków. Był to chyba jedyny taki przypadek w powojennej Polsce, że cały naród, pełen nadziei i oczekiwań staje murem za swoim przywódcą. Co zrobił z tym poparciem sam Gomułka to już inna sprawa. Skończył swoją karierę w hańbie z rękami ubroczonymi polską krwią.

Październik 56' to był najlepszy i jedyny moment na debolszewizację Polski. Gdyby postawiono przed sądem i sprawiedliwie ukarano bandę Bermana i Minca to najprawdopodobniej inaczej potoczyłaby sie nasza historia. Nie byłoby marca 68' i Gdańska 70'.
Gomułka jednak nie skorzystał z tej niepowtarzalnej okazji. Na ile to było podyktowane strachem przed żydowską mafią, wspieraną wtedy przez sowietów a na ile własną głupotą polityczną to trudno jednoznacznie określić. Faktem bezspornym jest to, że brak lustracji i rozliczeń w tamtym czasie zaciążył fatalnie na wydarzeniach następnych dziesięcioleci. Oprawcy stalinowscy, głównie Żydzi, odetchnęli z ulgą. Nie stała im się żadna krzywda, co najwyżej zostali przesunięci na mniej eksponowane stanowiska. Co więcej - pozostając wciąż uprzywilejowaną kastą mogli dochować sie i wychować następców, tzw. komandosów z Michnikiem, Kuroniem, Szlajferem i Modzelewskim na czele. To oni byli potem głównymi reżyserami KORu a po opanowaniu Solidarności stali się głównymi partnerami komunistów od Jaruzelskiego w podziale łupu zwanego Polską a przez wielu z nich Polin.

Tak więc mówienie o jakiejś "lustracji" w 89' jest śmieszne i pozbawione sensu. Zło, które przyjechało ze wschodu i przemocą opanowało nasz kraj zasiedziało się okopało i doczekało godnych siebie potomków - kontynuatorów.

Czy jeszcze taka prawdziwa lustracja jest możliwa?
Teoretycznie tak, w praktyce jest to prawie niewykonalne.
Jednak to "prawie" powinno być światełkiem nadziei. Tylko 100% polski parlament i rząd byłby w stanie przeprowadzić taką ozdrowieńczą operację. Wielu obecnym notablom i "biznesmenom" z pewnością by się nie spodobała.

Taka prawdziwa lustracja powinna zacząć się od obozu w Sielcach nad Oką i systematycznie, drobiazgowo prowadzić do eliminacji z życia publicznego wszystkich tych, którzy wywodzą się od bandy Bermana i spółki. Że to już następne pokolenie? Że dzieci nie powinni odpowiadać za grzechy ojców? Nic bardziej złudnego!
Na tych rodziców i ich potomków cały czas są haki w Moskwie.
To co udało się zachachmęcić Michnikowi i kolesiom to tylko kopie tego co znajduje się w rosyjskich archiwach. Tacy ludzie na ważnych, państwowych stanowiskach to doskonały materiał na współpracowników obcych mocarstw, nie tylko Rosji.
Ich przodkowie juz udowodnili, że Polska to dla nich puste słowo a liczy sie tylko władza i przywileje.
 

Taka lustracja powinna iść dwutorowo - od dołu, czyli od desantu żydobolszewi w 44' i od góry, czyli prześwietlenie wszystkich zajmujących stanowiska w administracji, wojsku, policji, sądownictwie, szkolnictwie (w tym przede wszystkim wyższym) od średniego szczebla. Należałoby uważnie prześledzić kariery rzekomych AKowców, którym umożliwiono zaraz po wojnie studiowanie, dawano dobrą pracę i mieszkania.
W pewnym momencie okazałoby sie, że należy zwolnić z 60% tam zatrudnionych. Ale biedy by nie było, radosna działalność tych potomków żydobolszewii i opanowanej przez nich ubecji, reżimowej prasy i aparatu partyjnego doprowadziła do emigracji milionów Polaków. Mieliby gdzie i do czego wrócić.
Wielu z nich to ludzie świetnie wykształceni, znający języki i obyczaje na świecie. Co ze zwolnionymi? Mogliby np. zająć miejsce na zmywakach po powracających do Polski polskich dzieciach. Z głodu by nie pomarli.

Ostatnio tematem nr 1 jest huczne otwarcie Muzeum Żydów Polskich. Ciekaw jestem czy znajdzie się tam wystawa poświęcona powojennym władcom Polski przysłanym nam przez Stalina?

]]>http://spiritolibero.neon24.pl/post/114493,lustracja-czyli-opcja-zerowa-od-1944]]>