Kośba

Obrazek użytkownika Leszek Smyrski
Idee

Marek wszedł do celi, strażnik zamknął za nim drzwi. Pięść wielkoluda zatrzymała się przed nosem złapana w mocny chwyt. Szybkie uderzenie w szyję sprawiło, że kolos przewrócił się na podłogę, padając na koce, które zaatakowany upuścił by się obronić. Czterech kolejnych atletów zaczęło go okrążać, dwaj najbliżsi mieli zaostrzone rączki łyżek. widział że chcą zabić i umieją to robić.

Podniósł dłoń do góry, namacał rękojeść i pociągnął. Ręka wykonała płynny ruch i obie naostrzone kawałki łyżek spadły na podłogę. Bandyci stanęli zdumieni i przerażeni. Znali wartość bojową japońskiej katany, instynkt samozachowawczy pokonał chciwość. Mieli dostać po dziesięć tysięcy euro, ale ten zarobek okazał się poza zasięgiem. 

Stali nieruchomo, zaszokowani całą sytuacją. Marek uznał że zrozumieli, odłożył miecz na miejsce. Dla obserwujących broń rozpłynęła się w powietrzu. Podniósł koce i ręcznik, na które upadł napastnik, przesuwając go delikatnie. Przeszedł pomiędzy pozostałymi i podszedł do wolnego łóżka, położył na nim swój dobytek.

Nie wchodzimy sobie w drogę, nie można tu palić, ćpać i przejawiać agresywnych zachowań. Jeśli wam się to nie podoba, poproście o przeniesienie do innej celi. Macie albo straszliwego pecha, albo największe szczęście w życiu, kiedyś zdecydujecie jak to ocenić.

Umilkł a oni wpatrywali się w niego bez ruchu

 

Czas zamarł, Chen podbiegł do Mariki, złapał na ręce oszołomioną dziewczynkę i zaczął biec w stronę, z której przybył. Przestrzeń zapełniła się postaciami, które rozstępowały się przed nim. Nikt mu nie przeszkadzał. Kiedy dotarł do ochroniarzy, którzy przed momentem usiłowali go zatrzymać, Zobaczył że tkwią przerażeni i starają się wrosnąć w ściany. Biegł dalej, aż wypadł przez otwarte drzwi na ulicę. Zobaczył samochód z otwartymi drzwiami. dwaj mężczyźni pomogli mu usadzić z tyłu Marikę, jej suknia była olśniewająco piękna, ale trudna do ułożenia. Chen wsiadł z przodu, za kierownicą siedział Anton, przywitał go skinieniem głowy i natychmiast ruszyli. Kiedy spojrzał po raz ostatni na drzwi, które opuścił, zobaczył że ciągle wchodzą tam zorganizowane grupy silnych i wysportowanych mężczyzn i kobiet.

Bianka poczuła się dziwnie, kiedy Chen nagle się oddalił, próbowała ćwiczyć, ale jakiś niepokój rozpraszał jej myśli. Pomyślała o mężu i w tym samym momencie Andrei wyszedł z domu, szukając jej wzrokiem. Pobiegła do niego i przytuliła się mocno. Jej niepokój wzmagał się, ale objęcia kochanego człowieka łagodziły go i napełniały nadzieją. Siedzieli wtuleni gdy nadjechał samochód. Chen wyskoczył i otworzył tylne drzwiczki, Marika we wspaniałej sukni gramoliła się ostrożnie, ale Bianka nie przejęła się szykiem. Chwyciła córkę w objęcia, Andrei również przypadł do nich. Wszyscy płakali, śmiali się, całowali i obejmowali. Tak właśnie przejawia się radość i szczęście.

 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.1 (7 głosów)