Gdzie jest kot z Usnarza?

Obrazek użytkownika Leopold
Blog

Czy kot, który przebył tysiące kilometrów, przeszedł jeszcze trochę dalej i jest teraz tam, gdzie słynne "dzieci z Michałowa", czyli w Niemczech? Wiadomo, że kot, ani jego właścicielka nie złożyli podania o ochronę międzynarodową, ani nie zamierzali starać się o azyl w Polsce, gdyż kotom znacznie lepiej żyje się w Niemczech (choć mogą wysterylizować!). Trzeba przyznać, że wprowadzając wątek kota rosyjscy specjaliści od zarządzania emocjami wykazali znakomitą znajomość mentalności ludzi "kolektywnego zachodu" i ich dziwaczne słabości.
Prawdopodobnie większość migrantów szturmujących nasze granice nie wyrusza w "ciemno", lecz ma krewnych w krajach zachodnich, a świadczą o tym choćby ich rozmowy telefoniczne.
Można powiedzieć, że władze polskie utrudniając, czy wręcz uniemożliwiając akcję łączenia rodzin zachowują się niehumanitarnie. Aż dziw, że wrażliwi posłowie lewicy, z których niejeden mógł mieć mało humanitarnego dziadka bez oporów strzelającego w tył głowy "wrogów ludu", jeszcze nie podnieśli tego aspektu skupiając się na "wyrzucaniu dzieci nocą do lasu" (w którym mogą być wilki!).

Obecna fala migrantów to echo poprzedniej, z 2015 roku, gdy Europa pozyskała 2 miliony nowych muzułmańskich mieszkańców przybyłych na zaproszenie Angeli Merkel.
Zamiast taniej siły roboczej, czy mitycznych "inżynierów, programistów i lekarzy", uzyskano kosztowne kłopoty (wzrost przestępczości, strefy "no go"), którymi Niemcy chcieli się "solidarnie" podzielić ze wszystkimi państwami Unii Europejskiej.
Nowi mieszkańcy Europy, z których kilkanaście procent rzeczywiście było uchodźcami, nawet na zasiłku zdążyło się już na tyle urządzić, że mogli się pochwalić w mediach społecznościowych swoim statusem (z pewnością znacznie przesadzając), co zachęcało licznych krewnych i znajomych do ryzykownej podróży.
Migracja jest w pewnym sensie podobna do epidemii – jeden migrant przyciąga kilku, czy kilkunastu następnych. Dlatego prezydent Sarkozy nakazał sprawdzanie DNA rzekomych krewnych, co wywołało oburzenie opinii publicznej, ale skutecznie ograniczało oszukańcze "łączenie rodzin".
Poprzednie "tsunami" migracyjne było organizowane w dużym stopniu przez "organizacje pożytku społecznego" i było skutkiem realizacji wizji George Sorosa pragnącego uszczęśliwić ludzkość przez wymieszanie ras i narodów. "Filantrop" zadziałał z rozmachem – utworzono sieć biur pomocy "uchodźcom" (mamy takie w Warszawie), wydano przewodniki – instrukcje migrantom i płacono zapomogi w transzach po osiągnięciu pewnych miast. Aby cwaniacy nie wracali do domu po skasowaniu "grantu", pierwszą ratę płacono np. w Belgradzie, następną po osiągnięciu Zagrzebia itp. Była to jawna działalność przestępcza, choć ponoć ze szlachetnych pobudek, bo według słów Sorosa "plan Orbana zakłada ochronę granic i traktowania uchodźców jako problemu. Mój plan zakłada ochronę uchodźców i traktowanie granic jako problemu".

Migracja może dać wiele korzyści zarówno krajowi "importującemu", jak i "eksportującemu" siłę roboczą, jednak w dłuższej perspektywie stwarza problemy wszystkim. Przekonali się o tym Niemcy mając 20 % ludności obcego pochodzenia, z których duża, muzułmańska część nie wykazuje chęci do integracji. Sprowadzeni w latach 60-tych ub. wieku przez kanclerza Ludwiga Erharda tureccy "gastarbeiterzy" przyczynili się znacznie do niemieckiego "cudu gospodarczego", ale gdy Niemcy chcieli im już podziękować i się ich pozbyć, okazało się to niemożliwe. Każdemu Turkowi, który skłonny był opuścić Niemcy, ofiarowywano 3 tys. DM i magnetofon kasetowy, lecz z oferty skorzystali bardzo nieliczni.
Kraje "eksportujące" siłę roboczą początkowo korzystają z pieniędzy przysyłanych przez krewnych z zagranicy, lecz później straty z drenażu mózgów i utraty najprężniejszej części populacji zaczynają przeważać. Wciąż odczuwamy skutki wyjazdu kilkumilionowej rzeszy naszych obywateli, którzy opuścili kraj w ostatnim ćwierćwieczu. Polacy od zawsze wyjeżdżali "za chlebem", lecz teraz sytuacja się zmieniła – mało kto odnotował znaczący fakt, że po raz pierwszy od 150 lat - dopiero za obecnych rządów więcej ludzi do Polski wróciło, niż z niej wyjechało...
"Wpuście ich, kim są ustali się później"
Niebezpieczeństwa dla państw europejskich związane ze starzeniem się społeczeństw i migracją dostrzegano już bardzo dawno. Takie prognozy dla Francji roztaczał w roku 1929 dr Zbigniew Łubieński (z UJ) pisząc w liście z Boulogne-sur-Seine do prof. Kazimierza Twardowskiego (z lwowskiego UJK): „Za sto lat Francja zamrze, jak Hiszpania, o ile jej całkowicie nie zaleją cudzoziemcy. Robotnikami będą Polacy i Włosi, banki i prasę wezmą Żydzi, inne fachy w większych miastach zajmie mieszanina międzynarodowych przybyszów; Francuzom zostaną miasteczka prowincjonalne i – hotele, w których gościć będą Amerykanie i Anglicy.”
Erozja, czy wręcz zamieranie chrześcijaństwa w Europie stwarza warunki do ekspansji młodszej, przebojowej i agresywnej cywilizacji islamu. Najpobożniejszy ze współczesnych przywódców Recep Erdogan specjalnie nie kryje się z zamiarem uczynienia z Niemiec tureckiego „terytorium zamorskiego” i dlatego Turcy tak zaangażowali się w „eksport” na Białoruś kłopotliwych dla siebie Kurdów. Broniąc granicy i uniemożliwiając przedostanie się muzułmańskich migrantów do Niemiec być może pozyskaliśmy kolejnego wroga – tym razem w postaci „kolektywnego islamu”, któremu utrudniamy poszerzanie przyczółków w Europie.
Wprawdzie obecny napływ ludności muzułmańskiej nie wytworzy w naszym kraju skupisk obcych kulturowo, bo ich celem są „Germany”, ale nie możemy wykluczyć zmiany tej sytuacji w przyszłości. Każdy, kto mieszkał w kraju arabskim (jak ja) wie, że w Polsce żyje się znacznie przyjemniej. Nie możemy sobie pozwolić na powstanie w Polsce dużych skupisk ludności muzułmańskiej (wśród których zawsze pojawiają się fundamentaliści) choćby z powodu troski o naszych żydowskich współobywateli, a także delikatnych osób LGBT. Pisząc łzawe teksty („Miriam nie pójdzie do szkoły – utknęła na granicy”) wrogie wobec obecnych rządów, środowiska Gazety Wyborczej, TVN, czy Krytyki Politycznej nie zdają sobie chyba sprawy, że to oni będą najbardziej narażeni, gdyby rząd „z pobudek humanitarnych” ugiął się przed naporem kłopotliwych przybyszy.
Obecny atak muzułmańskich migrantów na Europę różni się zasadniczo od poprzednich, bo jest organizowany przez wrogie państwo, a ci "biedni ludzie szukający swego miejsca na ziemi" (mówiąc Tuskiem) są użyci nowatorsko - jako broń migracyjna. Broń bardzo groźna, która się nie zużyje, bo tego „surowca” nigdy nie zabraknie. Czy rosyjscy projektanci historii mogliby nie zauważyć potencjału destrukcji, którą niesie masowa migracja?
Ponieważ nie ma wątpliwości, kto zorganizował atak na naszą granicę, można przypuszczać, że wielkie pochody latynoskich migrantów z Gwatemali i Hondurasu przemieszczające się przez Meksyk w kolumnach 200 tysięcznych w kierunku USA także nie powstały spontanicznie.

Konsekwencja destruktorów

W walce ze światem zachodu Rosjanie wykazują nieprawdopodobną pomysłowość, a sposobów na szkodzenie demokracjom mają mnóstwo - od banalnych, aż po wyrafinowane.
Do najbardziej dziwacznych, ale na serio rozpatrywanych pomysłów na szkodzenie Ameryce należało wykorzystanie "broni tektonicznej". Rozważano wywołanie trzęsienia ziemi i tsunami w Kalifornii detonując podmorski ładunek jądrowy w pobliżu uskoku tektonicznego Św. Andrzeja, który biegnie wzdłuż całego stanu.
Znacznie realniejszym i skutecznie użytym sposobem było uderzenie w system wartości będący podstawą zachodniej cywilizacji. Działania mające na celu rozkład moralności chrześcijańskiej przez promocję rozpasania obyczajowego, których efektem była tzw. „rewolucja seksualna” przyczyniły się znacznie do amerykańskiej klęski w Wietnamie. Dziś wiemy, że rozmaite „ruchy pokojowe”  pod hasłem „make love, not war” w Europie i Ameryce były w całości organizowane przez sowieckie służby. „Rewolucja obyczajowa” 1968 roku we Francji doprowadziła do trwałej marginalizacji Kościoła katolickiego w tym kraju. Promocją „wolnej miłości” we Włoszech zajmowała się Ciociolina - aktorka filmów porno, skandalistka, która np. przejechała nago na koniu przez Rzym. Zdobyła ona wielką popularność i została wybrana posłem do parlamentu. Dopiero po latach okazało się, że była agentką KGB.
Natomiast uroki „poliamorii” i swobody seksualnej w Waszyngtonie lansowali agenci sowieccy Karl i Hana Koecherowie, zalegendowani jako antykomuniści – uciekinierzy z Czechosłowacji. Karl Koecher był pierwszym sowieckim „nielegałem”, który dostał pracę w CIA. Na organizowanych przez Koecherów „sex parties”, podczas których uprawiano seks grupowy, bywali pracownicy wywiadu, Pentagonu oraz ludzie z urzędów federalnych. Mityczne orgazmy Hany znane były wśród elit towarzyskich miasta, a Waszyngton miał opinię „seksualnej stolicy świata”.

Potencjał tkwiący w ludzkiej seksualności jest wykorzystywany do celów destrukcji także dziś, a świadczą o tym ciągle powtarzane postulaty „edukacji seksualnej”. Nie chodzi tutaj bynajmniej o dobrostan dzieci i młodzieży, a raczej o odciągnięcie ich od religii.

Od walki z cywilizacją łacińską i zachodnimi demokracjami nigdy w Rosji nie odstąpiono. Nawet w okresie jelcynowskiej „smuty” ani na dziesięć minut nie zaniechano walki z Zachodem. Skutecznie obrzydzono własnemu społeczeństwu demokrację, która odtąd będzie się kojarzyć ze strzelaninami na ulicy, bandytyzmem, bezrobociem i wielomiesięcznym niepłaceniu pensji i emerytur. Po przemianach w Rosji związanych z „upadkiem” komunizmu, amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice ogłosiła, że „Rosja jest naszym sojusznikiem. Gramy w jednej drużynie”. Rosjanie byli daleko bardziej wstrzemięźliwi w wyrazach sympatii i dość szybko otwartym tekstem oznajmili, że ich „głównym przeciwnikiem jest USA”. Rozwiały się nadzieje twórców „ładu pojałtańskiego” na „konwergencję” - przenikanie się systemów, ucywilizowanie Rosji i „koniec historii”. Czy Henry Kissinger i Zbigniew Brzeziński, którzy uchodzą za tych, co "wygrali zimną wojnę" mogli przypuszczać, że w Rosji ostatecznie władzę obejmie sprawna organizacja mafijna dysponująca armią, aparatem administracyjnym, agendami międzynarodowymi i ambasadorami we frakach?

System, który powstał w Rosji po „upadku komunizmu” nie ma nic wspólnego z zachodnim pojmowaniem demokracji i jest konsekwencją wewnętrznej ewolucji aparatu władzy. Po okresie, gdy pełnię władzy miała partia komunistyczna, a KGB była jej „mieczem i tarczą”, nastąpił czas pewnej dwuwładzy. Gdy sekretarzem generalnym KPZR „wybrano” szefa KGB - Andropowa, było już jasne gdzie będzie centrum decyzyjne. Tajna policja była w lepszym położeniu, bo miała dostęp do prawdziwych informacji, podczas gdy kierowany przez partię aparat administracyjny musiał polegać na zafałszowanej urzędniczej sprawozdawczości, wskutek czego często podejmował błędne decyzje. Dlatego przemiany w Rosji można też rozpatrywać jako „wyzwolenie się” tajnych służb od nadzoru partii.
Przez dziesiątki lat marksizm – leninizm służył jako efektywne narzędzie rosyjskiego imperializmu. Po wyczerpaniu się jego możliwości odrzucono ten gorset ideologiczny, zlikwidowano partię komunistyczną wraz z jej przybudówkami (przestały istnieć struktury liczące 65 mln członków!), zakomunikowano, że nie ma już komunizmu, a świat odetchnął z ulgą (Br. Geremek: „komunizm? partia komunistyczna? - te rzeczy już nie istnieją”).

Cywilna policja polityczna KGB w czasie swojego największego rozkwitu liczyła 1.600 tys. funkcjonariuszy. Świat podzielony był na sektory i w niemal każdym kraju świata utrzymywano siatki agentów. Ogromna i kosztowna struktura mogła istnieć tylko dzięki temu, że nie miała prawnego umocowania (!) i budżetu, ale historia nie zna przypadku, by minister finansów odmówił żądanych funduszy szefowi KGB. Zresztą tajna policja miała zdolność do samofinansowania się, bo częścią jej struktur była organizacja przestępcza znana jako „ruska mafia” kontrolująca np. znaczą część światowego handlu kokainą. Znane w Polsce afery „Żelazo”, czy FOZZ, to przykłady wysokodochodowej przestępczej działalności komunistycznych służb. Ale zdobywanie funduszy przez przestępcze operacje nie były głównym celem KGB – ważniejszy był „eksport” przestępczości zorganizowanej do krajów demokratycznych w celu ich dezorganizacji i siania chaosu.
Także dziś ogromna rzesza złych, błyskotliwych ludzi pracuje bezustannie nad zniszczeniem naszej cywilizacji. Niestety ich praca przynosi widoczne dewastujące rezultaty, a my nie jesteśmy w stanie się im przeciwstawić, co niepokojąco przypomina bezradność XVIII wiecznej Polski wobec hybrydowych działań carskich. Cóż z tego, że znany jest tajny podręcznik („tylko do użytku służbowego”) oficera GRU Popowa o dezinformacji, czy inny podręcznik na którym kształcą się przyszli oficerowie - „Problemy psychologii wojskowej” płk Lisiczkina (»Wojna historyczna« polega na nadszarpnięciu jedności narodu poprzez takie działania informacyjne, które mają na celu moralną likwidację wszystkich bohaterów, osobistości bądź wydarzeń, będących do tej pory źródłem dumy narodowej)
Z działaniami opisanymi w doktrynie Gierasimowa o wojnie „nowej generacji”, w której wspomniany jest „potencjał protestu” i wykorzystywanie „humanitaryzmu” mamy w Polsce do czynienia zwłaszcza ostatnio, ale działania hybrydowe o mniejszej skali były stosowane przeciw krajom demokratycznym od lat. Szczególnie atrakcyjnymi tematami są te, które wzbudzają silne emocje i mają wielki potencjał dzielenia społeczeństw jak aborcja, czy LGBT - znane są przypadki inicjowania manifestacji i kontrmanifestacji w tym samym czasie i miejscu w celu wywołania zamieszek.

Prawdopodobnie „od zawsze” ingerowano w proces wyborczy we „wrogich krajach”. Wprawdzie płk Anatolij Golicyn wspomina o interwencjach w wybory amerykańskie, ale z pewnością „korygowano” też wyniki w innych krajach – także u nas. Rosjanie mają technologie „demokratycznego” wprowadzania osób sobie miłych do ciał kolegialnych, instytucji międzynarodowych czy parlamentów. Stąd ogromny legion agentów wpływu, lobbystów, czy tylko „przyjaciół Rosji” wśród polityków europejskich i amerykańskich. Niektórzy z nich działają ostentacyjnie jak Le Pen, czy Salvini, ale znacznie groźniejsi są ci dyskretni – werbalnie antyrosyjscy, co od lat realizują wizję Dugina „wspólnego europejskiego domu od Władywostoku po Lizbonę” i już doprowadzili do faktycznego uzależnienia energetycznego Unii Europejskiej.
Dziś nie wiemy, czy aktywistka młodzieżówki komunistycznej Angela Kasner należała do siatki tworzonej w Dreźnie przez „majora Patonowa” (takiego nazwiska ponoć używał obecny prezydent Rosji). Wiemy, że miała talent do języka rosyjskiego i przebywała później w Związku Radzieckim, gdzie wyszła za mąż za podobnego do siebie kolegę o nazwisku Merkel, ale ta część jej biografii jest nadzwyczaj oględnie relacjonowana. Błyskawiczna kariera polityczna Angeli Merkel u boku kanclerza Kohla mogła być wspomagana. Gdy wyszły na jaw „nieprawidłowości” w gospodarowaniu funduszami wyborczymi CDU, legendarny kanclerz – twórca zjednoczenia Niemiec musiał się poddać dymisji otwierając ścieżkę awansu dla Angeli.

Być może tylko przez przypadek Frans Timmermans również miał zdolności do języka rosyjskiego i przebywał długo w Moskwie. Może przez przypadek magazyny gazu w Niemczech przekazane Gazpromowi okazały się puste u progu zimy, a ceny opłat za emisję CO2 są przedmiotem spekulacji i rosną niebotycznie. Komisarz Timmermans jest zwolennikiem wysokich cen tych emisji, bo jego zdaniem wymuszą one badania nad nowymi źródłami energii.

Choć Europa emituje tylko drobny procent światowej emisji CO2, jacyś ekolodzy zaczęli „dekarbonizować” planetę zaczynając właśnie od Europy, co musi odbić się na konkurencyjności europejskich towarów i będzie skutkować drastycznym spadkiem poziomu życia. Wiadomo, że drakońskie środki mające „chronić klimat” zahamują wzrost temperatury o setne części stopnia i będą praktycznie bez znaczenia. Natomiast skutki społeczne tych działań będą dewastujące – prawdopodobnie „gniew ludu” zmiecie wszelkie rządy demokratyczne i zostaną tylko dyktatury (wśród nich może pisowski "reżim Kaczafiego"?)
Czyżby Rosjanie chcieli „wyrzucić na śmietnik historii” zachodnie demokracje za pomocą broni „klimatycznej”?

Jednym z efektów wojny hybrydowej przeciw krajom zachodniej demokracji jest też upadek prestiżu Europejczyków.
Jeszcze niedawno „blada twarz” Europejczyka była przepustką otwierającą wszystkie drzwi np. w Meksyku czy Egipcie, a znajomość z „białym” nobilitowała towarzysko.

Obecnie ludzie innych kontynentów i ras obserwując jakąś infantylizację rdzennych mieszkańców naszego kontynentu zobaczyli, że ci, którzy zawsze im imponowali swoją kulturą i osiągnięciami naukowymi, stali się jakimiś dziwakami potrafiącymi rozpatrywać takie dylematy etyczne jak „gwałcenie” krów (i to nie przez byka, tylko przez inseminatora ze strzykawką). Czyżby szalone „europejskie” pomysły ideologiczne były suflowane przez ruskich „influencerów”?

Tak się dziwnie złożyło, że na "odcinku" polskim w "jednej drużynie" grają Berlin, Bruksela, Moskwa, Waszyngton, Tel Awiw i Mińsk – wszyscy są zainteresowani w przywróceniu w Polsce "praworządności i trójpodziału władzy". Dlatego opozycja w Polsce twierdzi, że nasz kraj "jest skłócony ze wszystkimi". To jest komplement dla naszych sterników i znaczy, że rządzący rozpychają się łokciami, starając się wyrwać nieco podmiotowości czyli nie są marionetkami sterowanymi z zewnątrz. Tym "wszystkim" opozycja jest gotowa pomagać, bo ma odpowiednich generałów, artystów, profesorów i Obywateli PR gotowych wybudować ukwiecone bramy dla wyzwolicieli z "reżimu PiS".
Jakiś czas temu artysta Michał Urbaniak zastanawiał się, „czy rozbiory nie byłyby lepszym wyjściem”. Ostatnio profesor UW (!) Magdalena Środa zamieściła w mediach społecznościowych wpis: "Jest ohydnie, brzydzę się tą władzą, brzydzę się jej wyborcami (a to ponad 30% obywateli i obywatelek), już nie wiem jak to wszystko komentować, zacytuję więc Bartka Sabelę, który napisał na fb: Polsko zniknij proszę, przestań istnieć, spierdalaj jak najdalej razem ze swoimi flagami, godłami, granicami i dumną historią. Kurwa mam cię dosyć".
Nie wiem kto zacz ten Sabela, ale to kolejny obok Kramka, Staszewskiego, Węglarczyka i Sienkiewicza "Bartosz Straszliwy" w polskiej przestrzeni publicznej. Zaś takie słowa to miód na duszę projektantów destrukcji w Polsce i planistów ew. agresji zbrojnej.
A na razie nie mamy Abramsów, tureckich dronów, ani samolotów F- 35....

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

bezbłędny.

Tak bardzo chciałabym, Leopoldzie, abyś się mylił.

A jeśli córka mojej przyjaciółki, od kilkunastu lat żyjąca w Australii, myśli i pisze podobnie - odnoszę wrażenie, że propaganda antypolska z GieWu zbiera swoje żniwo.

Co robić? Tępić propagandę, popularyzować prawdę.

Dziękuję Leopoldzie!

Bardzo serdecznie pozdrawiam,

Vote up!
8
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1638152

Stary PiS od swojego zarania brzydzi się propagandą, nie chce zajmować się żadnym marketingiem politycznym ani lobbingiem, ponieważ jest to podła robota rodem od Goebbelsa i Stalina. A przecież atak propagandowy jest atakiem, jest formą wojennego napadu, a teraz od wielu lat jest ofensywą, jest międzynarodowym polem walki.

A na ofensywę trzeba koniecznie odpowiedzieć odpowiednią kontrofensywą!. Odpowiednią!!!

Właściwą odpowiedzią na atak bolszewickiej propagandy nie jest żadna przeciwnie skierowana propaganda, ani "kontrpropaganda". Propaganda jest polem walki wybranym przez przeciwnika - na jego warunkach. Propaganda jest obrzydliwym szambem kłamstwa i zbójecką przestrzenią braku wszelkich wartości. Sam Stalin szczycił się tym, że jego najważniejszą bronią są dziennikarze.

Odpowiednią odpowiedzią na atak propagandy jest kontrofensywa informacyjna. Informacja przeciwko propagandzie bezprawia i nieprawdy.

Na współczesną propagandową agresji stalinowskiej bolszewii w XXI wieku wydawane są olbrzymie pieniądze, choć dziesięć razy mniejsze niż na wojnę militarną - jest to jednak nieomal globalna operacja wojenna, skierowana przeciwko łacińskiej cywilizacji Zachodu. Dlatego odpowiedź informacyjna powinna być proporcjonalna do siły ataku.

Na współczesną ofensywę informacyjną w Polsce muszą być wydane realne pieniądze, proporcjonalne do tych, które wydawane są na broń pancerną. Jeśli na 250 czołgów marki Abrams wydawane są jakieś tam pieniądze, to na broń informacyjną powinniśmy wydać tyle co na 25 takich czołgów.

Aktualna kampania dyplomatyczna premiera Mateusza Morawieckiego, to ułamek tej energii, która musi być włożona w walkę informacyjną. Długie lata rosyjskich i niemieckich inwestycji w antypolską propagandową agenturę wpływu i na zorganizowane służby antypolskich mediów to nieustanny atak destabilizujący wszystkie funkcje polskiej władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej.

Po polskiej linii frontu mamy kilka osób, może kilkanaście eksploatowanych przez kilka redakcji. Społeczne zaangażowanie takich osób jak Maciej Świrski (Reduta Dobrego Imienia), albo Michał Rachoń, bracia Karnowscy, albo Tomasz Sakiewicz to dopiero harcownicy, ale jeszcze nie armia.

A do obrony polskiej Niepodległości potrzebna jest armia. 

Vote up!
6
Vote down!
0

michael

#1638236

Jeżeli nie mamy jeszcze Abramsów, tureckich dronów i samolotów F-35, to powinniśmy uzbroić Polaków w to co mamy. Każdy "sprawdzony i przeszkolony Polak" powinien być uzbrojony w broń krótką i snajperską. Nie chcemy powtórki z historii ... Nikt nie zniewoli "uzbrojonego" Narodu...

 

Vote up!
13
Vote down!
0

RAK

#1638154

Jeżeli wewnętrzni wrogowie nie boją się sądów, to powinni się bać "samosądów".. Takie czasy, bo państwo w pewnych sprawach już sobie  nie radzi..

Vote up!
11
Vote down!
0

RAK

#1638156

   Witam! Panie Leopoldzie świetny artykuł. W samo sedno mojego postrzegania. Ba, nawet nie mam cienia wątpliwości Pańskich twierdzeń i postawionych założeń. Chyba tą szatańską rzeczywistość, trzeba coraz częściej medialnie obnażać. Teraz jednak jest potrzeba więcej męskiego radykalizmu społeczeństw, niż miękkiego podbrzusza, aby tą pacyfikację narodów zatrzymać. Pozdrawiam!

Vote up!
9
Vote down!
0

ronin

#1638180

Zacznijmy od tego, że na wrogość Mińska polskojęzyczne władze z Warszawy ciężko zapracowały współorganizując zamach stanu na Białorusi jako szabesgoje Waszyngtonu:

https://swiatowid.video.blog/2020/08/27/bialorus-na-krawedzi-z-komentarzem-tlumacza/

Druga sprawa - ani Moskwa ani Mińsk nie interesowały się szczególnie tworzeniem kryzysu imigracyjnego na polskiej granicy, mimo, że mogły. To Unia Europejska, szczuta przez Waszyngton wycięła białoruskie linie lotnicze, które dogadały się z Żydami i by nie zbankrutować zaczęły wozić "bliskowschodnich turystów". Znów - władze POLIN przyczyniły się do powstania tego problemu, żądając (na rozkaz Waszyngtonu) sankcji wobec Białorusi. Polskojęzyczne władze POLIN STRZELIŁY WIĘC SOBIE (ALBO RACZEJ - POLAKOM!) W STOPĘ:

https://swiatowid.video.blog/2021/11/21/inne-spojrzenie-na-kryzys-migracyjny-na-granicy-polsko-bialoruskiej/

Trzecia sprawa - ani Moskwa ani Mińsk nie mają interesu w multietnicyzowaniu Unii Europejskiej, to marzenie Żydów (omówienie problemu i sławetne filmy z Barbarą Spectre - na końcu tekstu (
https://swiatowid.video.blog/2021/11/21/inne-spojrzenie-na-kryzys-migracyjny-na-granicy-polsko-bialoruskiej/ )

Humorystycznie o tym, kto chce z POLIN (oficjalna nazwa III RP używana przez SZABESPREZYDENTA Andrzeja Dudę) zrobić drugi Bangladesz: https://swiatowid.video.blog/2021/09/28/kto-chce-z-polski-zrobic-bangladesz-radio-erywan-odpowiada/

Na marginesie: jak ZSRR rozwiązał problem "multietnicyzacji" (może kogoś tu to zainspiruje do MYŚLENIA): https://swiatowid.video.blog/2021/10/17/zsrr-wiezieniem-narodow-a-rosja-ich-grobowcem-co-lepsze/

Co do demoralizacji obyczajowej w USA i Europie Zachodniej - odpowiadają za nią przede wszystkim żydowscy właściciele mediów, a nie jakieś pionki z KGB, bo obyczaje i normy społeczeństw są kształtowane poprzez MEDIA i KINO. A to domena ŻYDÓW.

I na koniec - pod rozwagę polecam tekst https://swiatowid.video.blog/2019/06/22/elity-polityczne-iii-rp-miernoty-i-karierowicze-czy/ gdzie rzucam nieco światła, na to, jak to się dzieje, że władze PiS stale chcą dobrze i ZAWSZE im wychodzi TAK SAMO: https://swiatowid.video.blog/2019/07/23/lgbt-najwyzszym-dobrem-pis-i-krk/

Vote up!
2
Vote down!
-2
#1638198

jak żyć bez podniet?!

 

ciągną się pejsy

po łubiankowych parkietach

bez Żyda w lodówce

nie da się żyć w podnietach

 

PS Gdy tylko pojawił się znakomity tekst Leopolda, zaraz sobie pomyślałem, że za chwilę moment powinny się odezwać kremlowskie kuranty odgrywające żydowskie melodie. I się nie pomyliłem.   

 

 

Vote up!
4
Vote down!
-1

jan patmo

#1638205

    Wybielanie Rosji, to stała taktyka Putina i jego podmiotów usadowionych na lewej nodze.

Vote up!
6
Vote down!
0

ronin

#1638211

A bezrozumne szczucie Polaków na Moskwę to stała taktyka Żyda i jego udających polskich patriotów szabesgojów TRADYCYJNIE (acz po kryjomu) usadowionych na TRZECIEJ nodze ... Wasza tu nawalanka w Moskwę i Mińsk w niczym nie odbiega od tej, której sobie słucham dla rozrywki na żydowskim TokFM Michnika ... ani od tej, którą czytam w GWnie Michnika. Czym się od niego różnicie? Tym, że on jest jawnie prożydowski, proLGBTowski i antypolski.

Vote up!
1
Vote down!
-2
#1638222

bez pala

 

jego zmysły

Moskwa rozpala

nie może żyć

bez Putina pala

 

PS Baju baju, do kacapskiego spiep...  raju!

Vote up!
4
Vote down!
-1

jan patmo

#1638233

       Chyba na tej propagandzie promoskiewskiej tutaj nic nie ugrasz, bo nie rozmawiasz z dyletantami, tylko z ludżmi z polskich domów AK. Nawet wplatanie żydostwa, nie przykryje twojej proruskiej propagandy. Tu "spadochroniarzy" mieliśmy wielu, ale na dłużej się nie uchowali. Chyba jednak pomyliłeś nasz portal z onetem, lub wp.

Vote up!
3
Vote down!
-1

ronin

#1638244

"nie rozmawiasz z dyletantami, tylko z ludżmi z polskich domów AK"

Ja mam wrażenie, że tu same rodziny z polskich sztetli. I nie z żadnego AK, tylko prędzej z "tradycjami niepodległościowymi" Judenratów i Ordnungsdienst ...

Wyjaśnienie znaczenia "obcych słówek" tutaj:

→ https://ptto.wordpress.com/2013/06/21/jak-zydzi-zdradzili-zydow-niewiniatka-z-judenratow/

Vote up!
1
Vote down!
0
#1638308

wprost z Łubianki...

 

wprost z Łubianki

pejsy wyjmuje

antysemityzmem

Polaków szczuje

 

PS Podobnym sobie możesz opowiadać te stare kacapskie kawały - do łez będą się z nich śmiać i ci klaskać!

Vote up!
2
Vote down!
-1

jan patmo

#1638312

https://swiatowid.video.blog... jako jedyne źródło cytatów prawdy objawionej z własnej wyobraźni - czyli z nikąd.

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1638246

Kto broni Moskwy i KGB stawia się w jednym szeregu z Kurwinem.

Polska ma wielu wrogów, ale najgorszym wrogiem jest targowica - wróg wewnętrzny, który służy wszystkim wrogom zewnętrznym.

Poza tym we wpisie światowida same bzdury i kłamstwa.

Vote up!
2
Vote down!
-1

ppłk

#1638393