Nie taki diabeł straszny, jak go malują
Czyli rozważania o podręczniku do nauczania historii i teraźniejszości (przedmiot ten zastąpi wiedzę o społeczeństwie) pióra prof. Wojciecha Roszkowskiego, cenionego historyka i publicysty.
Zacznę, że wokół tego opracowania działo się bardzo dużo złego, wiele osób wytaczających najcięższe działa, książki w ogóle nie przeczytało. Wbrew obiegowym opiniom, podręcznik nie jest narzucony odgórnie, a zatem to w gestii nauczyciela leży czy z decyduje się pracować z tym właśnie dziełem.
Środowiska lewicowe przystąpiły do wściekłego ataku, deprecjonując i unieważniając dotychczasowy dorobek naukowca, skrzętnie go pomijając. Zagorzali przeciwnicy profesora nie przebierają w środkach. Okazało się, iż mamy zacne grono ''ekspertów" od historii, codziennie zaczytujących się namiętnie w podręcznikach dla szkół średnich. Celebrytki bez cienia zażenowania przyznają, że nie zapoznały się z treścią opracowania, natomiast ''wiedzą lepiej", co się w nim znajduje. Pewna osobistość, znana z obrażania funkcjonariuszy Straży Granicznej, nawoływała:
Nie przeczytałam tego, ale ważne jest, abyśmy my, rodzice edukowali swoje dzieci. Mam nadzieję, że zostanie wycofany ten podręcznik. Prawda mam nadzieję, że wygra.
Wartość poznawcza tej wypowiedzi jest warta funta kłaków, podobnie jak inne, wygłaszane ''mądrości".
Kilka lat temu po produkcji kuriozalnego filmu Wałęsa. Człowiek z nadziei, MEN wprowadził wytyczne dla nauczania historii po tej produkcji (!), wydanej w formie broszur. O sprawie tej przypomniał prof. Sławomir Cenckiewicz w najnowszej publikacji Agentura.
Czyżby nadciągał nowy kulturkampf, jak słusznie zauważył Grzegorz Kucharczyk na łamach tygodnika ,,Do Rzeczy"?
Przeczytałam gdzieś, że wydawnictwo Biały Kruk w porozumieniu z autorem zdecydowało się wycofać sporny fragment o in vitro. Choć profesor utrzymywał, że nie chodziło mu o obrażanie dzieci poczętych tą metodą. Nigdzie też nie zestawiono feminizmu z nazizmem.
Chciałabym jednak zwrócić uwagę na kilka innych kwestii. Otóż sposób prowadzenia narracji jest trudny, jak dla ucznia liceum czy technikum. Treść przeznaczona raczej dla studentów historii czy politologii jako szybka powtórka przed egzaminem.
Słabo scharakteryzowano kryzys kubański, Wojciech Roszkowski podaje, że: Waszyngton zrezygnował z planów obalenia Castro. Nie, wciąż kontynuowano operację ,,Mangusta", wymierzoną w kubańskiego dyktatora. Luka wywiadowcza Amerykanów trwała aż szesnaście dni. Długo? Długo. O spotkaniach Kennedy'ego z Chruszczowem w Wiedniu ledwo wzmiankowano, i to w innej części podręcznika. Inicjatorem podjęcia dialogu, był 35. prezydent USA, przywódca sowiecki domagał się wycofania amerykańskich rakiet z Turcji, tzw. ,,Jupiterów".
Kolejną rzeczą wymagającą komentarza, jest rozdział poświęcony problemom rasowym w USA. Historyk pisze: Od początku lat sześćdziesiątych XX w. w stanach południowych nasilały się akcje protestu przeciw dyskryminacji czarnoskórych obywateli, zapoczątkowane jeszcze pod koniec lat pięćdziesiątych. Zgadza się, w tym miejscu warto było przypomnieć, postać Rosy Parks, nazywaną często ,,matką ruchu praw obywatelskich''. Kobieta znana była z tego, że odmówiła ustąpienia miejsca w autobusie białemu pasażerowi.
Prof. Wojciech Roszkowski wspomniał oczywiście o ideach pastora Kinga wyrażonych w słowach I have a dream. Natomiast aż się prosiło o krótką wzmiankę na temat młodego człowieka, któremu odmówiono podjęcia studiów na uniwersytecie w Ole Miss. Po interwencji prezydenta James Meredith, bo to o nim mowa, mógł podjąć naukę. To, co się z nim stało później, i jakiej dokonał wolty stanowi już odrębną opowieść.
Podręcznik zawiera mnóstwo prywatnych ocen autora, niektóre fotografie są zbyt drastyczne. Ponadto po każdym z rozdziałów zamieszczono kody QR, które uczeń może pobrać oraz wysłuchać tego, o czym mówi historyk.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 435 odsłon
Komentarze
HiT
25 Września, 2022 - 16:15
Wrzawa wokół podręcznika prof. Roszkowskiego jest nakręcana przez środowiska lewackie i intencją jej jest zakrzyczenie p r a w d y. Żadnych inkryminowanych rewelacji tam nie ma, choć rację ma autorka artykułu, że podręcznik zawiera zbyt wiele ocen, jak się wyraziła, prywatnych, choć trudno, żeby taki podręcznik nie był nachylony w stronę oceny zjawisk negatywnych w życiu politycznym i historii XX wieku. Po to został stworzony ten przedmiot, żeby sobie uczniowie uświadomili skalę manipulacji politycznej sączonej im przez lewackie (lewackie, a nie: lewicowe) publikatory. Z mojej strony uwaga odnosi się do pojęcia "ziemie uzyskane" użytego przez profesora Roszkowskiego zamiast "ziemie odzyskane" (uważam ten termin za zasadny mimo jego peerelowskiej proweniencji) albo "ziemie zachodnie".