Okularnicy
Motto muzyczne: https://www.youtube.com/watch?v=WOXRCnxMsc8
Byłem dziś na Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie.
W nowym Centrum Targowo – Kongresowym między wydawniczymi stoiskami przewalał się tłum ludzi kochających książki. Przyszli całymi rodzinami z dziećmi, w przyjacielskich grupkach uczniowsko studenckich, bądź samotnie.
Cały czas męczyło mnie, co tych wszystkich ludzi odróżnia od ulicznego tłumu.
Aż sobie uświadomiłem przyczynę:
Wszyscy mieli inteligentne, kulturalne twarze, byli uprzejmie uśmiechnięci i nikt nie przeklinał.
I wtedy zadałem sobie pytanie, czy chociaż moja dwudziestodwuletnia córka doczeka, że taka będzie kiedyś cała Polska?
A jak wracałem do domu uczepiły mi się gorzkie słowa wciąż aktualnej zwrotki starej piosenki Sławy Przybylskiej do słów Agnieszki Osieckiej:
Wymęczeni, wychudzeni,
z dyplomami już w kieszeni,
odpływają pociągami,
potem żenią się z żonami.
Potem wiążą koniec z końcem
za te polskie dwa tysiące.
Itp., itd.,
itd.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1825 odsłon
Komentarze
Okularnicy
26 Października, 2014 - 21:01
http://www.youtube.com/watch?v=WOXRCnxMsc8&feature=player_detailpage
Czy na targach były wartościowe książki?
26 Października, 2014 - 22:14
Byłam w ubiegłym roku na takich targach we Frankfurcie/M.Na polskim stoisku było samo barachło w rodzaju książek kucharskich, i seriali tv. Ani jednej wartościowej pozycji.Przykro mi było bo nic nie kupiłam.Inteligentnych twarzy nie zauważyłam, ale może były:-).Pozdrawiam
Verita
Panie Krzysztofie, - a co Pan powie na taką historię?
27 Października, 2014 - 07:32
Był rok 1978. W dość ciasnej księgarni EMPiK-u stałem w kolejce. Chciałem kupić 12-tomową encyklopedię PWN-u, na zakup której oszczędzałem prawie 3 lata. A był to w owych czasach towar deficytowy. Kiedy już ją miałem na ladzie, podszedł do mnie człowiek w wieku około 55-60 lat, który dopiero wszedł do księgarni. Wziął do ręki jeden z moich już zapłaconych tomów.
– Ależ szanowny panie!... to jest moja encyklopedia – rzekłem dość stanowczym tonem.
– I czego się tak towarzysz żołądkuje? – fuknął, po czym wyjął z kieszeni żółtą rozkładaną miarę i zmierzył wysokość tomu. Trochę poirytowany odparłem:
– ze mnie taki towarzysz, ja z pana ksiądz.
Ludzie parsknęli śmiechem. Któryś ze stojących za mną ludzi ironicznie zapytał:
– hej… towarzyszu! – dlaczego towarzysz ją zmierzył?
– Nie pana interes! – odrzekł ze złością, po czym zwrócił się do pani za ladą:
– towarzyszka mi poda tyż takie książki.
W księgarni podniósł się krzyk:
– co? Bez kolejki? Pan tu nie stał!!!
Pani grzecznie i spokojnym tonem wyjaśniła, że obsługuje ludzi tylko z kolejki.
– Co sobie towarzyszka wyobraża! – ryknął, po czym dodał:
– A wi towarzyszka, kto ja jezdem?
– Nie wiem kim pan jest i nie chcę wiedzieć – zripostowała spokojnie.
Ale najlepsze miało się dopiero wydarzyć, kiedy pani poinformowała towarzysza, że nie ma po co stać w kolejce, bo encyklopedii już zabrakło. Na to towarzysz powiedział:
– to proszę mi podać inne, ale żeby były grube, mioły taku samu wysokość jak te i żeby mioły sztywne okładki.
– A po co panu te książki? – Chyba nie do czytania.
– Niech towarzyszka się nie mundrzy. Towarzysz sekretorz każeli kupić 10 książek grubych, w sztywnych okładkach i podobnych wyglądem, to kupuję. A ich wysokość jezd wicie ważna, bo inaczy te cholery nie zmieszczu się na regale w gabinecie towarzysza sekretorza.
Salwom śmiechu nie było końca, a towarzysz szmaciak ewakuował się z księgarni.
Pozdrawiam,
___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz".
© Satyr