Samoregulacja środowiska akademickiego ?
Trwają prace nad nową ustawą o szkolnictwie wyższym, aby ta przeniosła polskie uczelnie z równi pochyłej po której się staczają, na drabinę prowadzącą na akademickie szczyty.
Niestety do tej pracy zostały wytypowane jedynie zespoły krajowych,[ https://nkn.gov.pl/] etatowych pracowników nauki – beneficjentów, rzecz jasna, tego patologicznego, staczającego się coraz bardziej w dół systemu akademickiego.
Czy dojdzie do jakiejś metamorfozy tych pracowników, aby opracowali ustawę, która dla nich nie mogłaby być przyjazna ?
Ja w to wątpię i od lat postulowałem i w życie wprowadzałem[ np. https://nfawww.wordpress.com/category/akcje-nfa/] zaangażowanie do takich działań polskiej diaspory akademickiej rozsianej po całym świecie, także na samym olimpie akademickim.
Niestety woli decydentów, aby taka filozofię wcielić w życie nie było i nie ma.
Spośród trzech zespołów pracujących nad założeniami nowej ustawy jedynie zespół Instytutu Allerhanda ( http://ustawa20.allerhand.pl/wp-content/uploads/2017/02/Reforma_nauki_i_akademii_w_Ustawie20_Instytut_Allerhanda.pdf) przedstawia propozycje radykalne, zmieniające zasadniczo obecny system.
Dość łatwo w ich założeniach można zauważyć też postulaty Niezależnego Forum Akademickiego sprzed lat kilkunastu [http://www.nfa.pl/articles.php?topic=48] jak. np. zniesienie habilitacji i profesory prezydenckiej, wieloetatowości, chowu wsobnego czy wymuszenia mobilności.
Udokumentowane przez NFA bariery dyskryminacyjne dla Polonii akademickiej są zresztą w tym projekcie cytowane, a walka z nimi w ustawie postulowana.
Przed kilkunastu laty, za moje działania na rzecz rzeczywistej naprawy systemu w tym kierunku, byłem atakowany przez wysoko postawionych decydentów nauki – dziś niektórzy zamierzają iść podobną drogą. Szkoda, że kilkanaście (co najmniej) lat zmarnowano.
Nie znaczy to jednak, że projekt Allerhanda jest znakomity i nie ma wad. Ma wady i to istotne i nad istotą jednej z nich nieco się pochyle. http://ustawa20.allerhand.pl/wp-content/uploads/2017/02/Reforma_nauki_i_akademii_w_Ustawie20_Instytut_Allerhanda.pdf
Rzecz dotyczy m. in. tzw. samoregulacji środowiskowej, sytuowanej w projekcie poza ustawą, ale obrazującej zdumiewającą filozofie autorów projektu.
Autorzy piszą s.20 –„[Samoregulacja] Szereg kwestii dodatkowych powinno znaleźć się poza ustawą jako materia samoregulacji środowiskowej. Narzędziem takiej samoregulacji może być Kodeks Dobrych Praktyk Akademickich, stanowiący zbiór dobrych praktyk i standardów etycznych, którego treść byłaby ustalana (i periodycznie aktualizowana) przez przedstawicieli środowiska akademickiego oraz otoczenia społecznogospodarczego”.
No cóż, wielokrotnie pisałem o tym jaki mamy urodzaj na kodeksy i komisje etyczne [ np. https://wobjw.wordpress.com/2010/01/01/urodzaj-na-akademickie-kodeksy-etyczne/] i jak nisko spada poziom etyczny środowiska akademickiego, podobnie jak i autorów tych kodeksów, czy członków tych komisji. [https://blogjw.files.wordpress.com/2012/01/etyka-i-patologie-polskiego-c59brodowiska-akademickiego.pdf].
Przez jakiś czas w MNiSW szefem komisji Dobrych Praktyk Akademickich był prof. Jan Hartman, zarazem profesor od etyki na UJ. Poziom etyczny i złe praktyki przez tego profesora stosowane są dość powszechnie znane, ale to on stał na straży tych „dobrych praktyk” i musiałem stracić sporo czasu, aby zasiać przynajmniej wątpliwości u decydentów, czy te dobre praktyki nie są czasem złe.[https://blogjw.wordpress.com/2013/06/03/impresje-na-temat-niedobrych-praktyk-akademickich/]
W końcu chyba się udało i prof. Hartman przestał stać na straży tak rozumianych dobrych praktyk, a i zespół wkrótce też rozwiązano, ale i tak dobrych praktyk nie poprawiono, bo te, które ja proponowałem nikt nie chciał wprowadzić w życie.
Zresztą wcale się temu nie dziwię, bo beneficjenci tego patologicznego systemu musieliby być skierowani na zieloną trawkę, a oni wolą etaty i poznawanie na koszt podatnika egzotycznych krajów, gdzie czasem zielonej trawy nie ma, ale można się zrelaksować na drodze do rzekomego poznawania dobrych praktyk akademickich ( i nie tylko).
Zespół Allerhanda nie podał w swych założeniach czy/jak zamierza dokonać transformacji wstecznej – tzn. przekształcenia korporacji oszukujących i oszukiwanych, która się ukształtowała przez lata w systemie akademickim [https://blogjw.wordpress.com/2016/10/22/nie-nadaje-sie-do-korporacji-oszukujacych-i-oszukiwanych/], zastępując niezbyt już pożądaną przez postępowców korporację nauczanych i nauczających poszukujących razem prawdy.
Bez takiej transformacji, moim zdaniem, pozytywna reforma nie ma żadnych szans na realizację.
Czy obecna korporacja sama ma dokonać takiej samoregulacji ? Jest rzeczą jednak znaną, że postępowcy nie chcą wracać do przeszłości, a prawdy się boją bardziej, niż diabeł święconej wody – więc trudno takiej zmiany oczekiwać.
Trzeba mieć przy tym na uwadze, że sam Instytut Allerhanda też czasem nie nadąża za dobrymi praktykami [ https://blogjw.wordpress.com/2016/06/12/usmiercanie-dziennikarstwa-internetowego-w-interesie-publicznym/], więc nie zawsze może świecić dobrym przykładem.
Zatem można rzec, że samoregulacja środowiska akademickiego to nie jest dobry pomysł i nie da się go zrealizować pozytywnie. Potrzebne są siły zewnętrzne, aby opaczne środowisko akademickie skierować na właściwe tory, ustawić do pionu.
I to by było na tyle, dokonując samoregulacji indywidualnej, bo temat to tak obszerny, że na jego pełne omówienie miejsca na dysku by nie starczyło, ani czasu na antenie.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1139 odsłon