Szczeniak kontra Nerwus
Będzie sportowo. Więc krótko i zwięźle.
Szczeniak to poseł Dariusz Joński. Szczeniak, chociaż zbliża się już do 50-tki. Ale tak podobno zawsze jest z młodymi komunistami, bo starymi komunistami zostają dopiero po 70-tce. Szczytem kariery Jońskiego jest stanowisko kierownika basenu Fala w Łodzi.
Nerwusem i pyskaczem od urodzenia podobno jest Dominik Tarczyński, obecnie europoseł. Nie uwierzycie, ale ten sympatyczny pyskacz, sympatyczny, bo po naszej stronie, obdarzony donośnym głosem, jest o dwa miesiące młodszy od Szczeniaka. Zadaję sobie pytanie – jak to możliwe?
W jednym narożniku typowy niedorost z głosem lizusa z pierwszej ławki, a w drugim facet, który już na pierwszy rzut oka widać, potrafi przyp..ć.
Rozpoczyna się walka. Szczeniak atakuje: - A ty masz brudne uszy, masz brudne uszy, tratatatata! Nerwus z lekka czerwienieje i widać jak zaczynają pracować mięśnie zaciskających się szczęk. W końcu wrzasnął: - Jesteście tchórze i boicie się stanąć do walki. Ha, ha, ha! Widać wyraźnie jak Szczeniak ciężko pracuje, zgodnie z zaleceniem lekarza licząc sekundy na naręcznym stoperze, by nie stracić panowania i kontruje: - Uszy brudne i już wyje! Nerwus, nerwus, nerwus!
Należy tu wyraźnie podkreślić, że Szczeniaka od Nerwusa dzieli dobre 2000 kilometrów, a przekomarzają się z telewizyjnych ekranów, w programie, gdzie ich ogląda dobry milion dorosłych Polaków.
W tej chwili kibice Szczeniaka, młodzi i starzy komuniści, robią znak krzyża, patrzą do góry mrucząc: - Dzięki ci Panie, że nie są razem w studio, bo mogłoby być marnie.
A kibice Nerwusa, też nerwusy w sporej części, wprost odwrotnie się modlą: - Dlaczego nie są razem! Dominik by już z niego miazgę zrobił.
Przypomnę tylko o co jest to zwarcie, ta zakontraktowana walka zatwardziałego komunisty z ortodoksyjnym katolikiem.
To polityczne rozważania w temacie prawidłowej organizacji wyborów prezydenckich. Jak najbardziej poważna sprawa i chyba nikt nie ma wątpliwości, niezmiernie istotna dla całego kraju.
Czas minął. Lecz Szczeniak ostatnim ciosem zdążył jeszcze przywalić swym morderczym hakiem: - Co tu gadać z asystentem egzorcysty. Buhaha!
Tak oto toczą się w Polsce najważniejsze debaty polityczne.
Zdradzę tajemnicę – często, gęsto jest tak, że gdy wyłączą kamery i zgasną światła, to przeciwnicy nagle normalnieją, zaczynają mówić ludzkim głosem, jeden drugiego słucha, pojawiają się argumenty i ze zdziwieniem, gdybyśmy tylko to oglądali, zobaczylibyśmy, że to nie są idioci, czy jacyś furiaci.
Lecz jeśli chodzi o Szczeniaka i Nerwusa, to nie jestem taki pewien.
Państwowa TVP Info, już dawno zdecydowała, że jako iż jest stacją misyjną, będzie pokazywać dyskusje polityków z wszystkich formacji reprezentowanych w polskim parlamencie. Taki standard trwa już od dobrych pięciu lat. Anypisowskie stacje też prowadziły podobne dyskusje, tylko tam prowadzący brutalnie przerywał niedobremu, w sensie strony politycznej, po pierwszym słowie, a tamtego, którego stacja popierała, słuchano z nabożną czcią w trakcie długiej i nie wiadomo jak głupiej tyrady.
Do takich politycznych sporów w TVP wyznaczono świetnych redaktorów: Adriana Klarebacha i Michała Rachonia, którzy dosyć szybko pokazali widzom, z kim mamy do czynienia na scenie politycznej. Według mojego pobieżnego szacunku, dobre 70% uczestników sceny politycznej – posłów, senatorów i europosłów, definitywnie się skompromitowała. W głowie wyło pytanie – kto takich ludzi wybiera?
Rezultat – jak wiem, nie tylko ja, ale wielu widzów telewizji, zmienia kanał, albo wyłacza odbiornik, gdy na ekranie pojawiają się dyskutujący politycy.
TVP powinno zrezygnować z tych uciążliwych dyskusji, albo zmienić formułę. Tu nie BBC i opanowani, dojrzali politycy, którzy potrafią dyskutować. Polscy politycy, w szczególności i niestety, w większości kobiety, wygłaszają monologi, oracje, deklaracje, anegdoty i co najgorsze – technicznie nikt nie jest w stanie im przerwać. Prowadzący redaktor dwoi się i troi, by zapanować nad sytuacją i nie jest w stanie.
Dobrze ... już wiemy, że ten łysol nigdy nie odpowiada na proste pytania. A tą panią, jak dopuścić do głosu, to nie da się jej wyłączyć. Bo akurat ma w głowie wyuczoną 5 minutową przemowę i musi ją w całości wygłosić, bo inaczej odezwą się hemoroidy.
Droga telewizjo – pokazaliście już nam z kim mamy do czynienia, znamy jak zły szeląg każdą twarz, każdy głos i każdą pustkę w głowie. I mamy dość.
Robi się nam niedobrze, gdy ponownie pokazujecie nam te typy. Skończcie z tym brazylijskim serialem.
W internecie wcale nie jest lepiej. Na początku portale społecznościowe były autorskie; redaktor naczelny nakreślał linię programową, standardy, co wolno, a czego nie wolno. Wszystko było jasne i zrozumiałe. Byłeś kryptokomunistą dla niepoznaki w masce liberała, to czytałeś i produkowałeś się na takim, a takim portalu (zazwyczaj najbogatszym i najbardziej "wypasionym"). Katolicy – tutaj; narodowcy – tam. A trzeźwa konserwa (bo są jeszcze na przykład rojaliści) tu i tu. I jakoś wszyscy przestrzegali reguł i internauci nie wchodzili sobie w paradę. A administratorzy i moderatorzy czuwali by zachować fair play.
Jednakże zgodnie z ekonomiczną regułą Kopernika dość szybko wszystko zaczęło się psuć i parszywieć.
Właściciele portali społecznościowych i redaktorzy, zazwyczaj w celach komercyjnych, zaczęli brać przykład z dobrze zarabiających mediów i tytanów internetu i sami siebie zapytali – czemu nie?
A w międzyczasie, gdy w internecie zasmakowała amoralna, bez kultury i hamulców gawiedź i jak grzyby po deszczu wyrastał trolling, hejterstwo, stalking, dające upust wrednym cechom charakteru oraz jako miejsce odstresowania swoich frustracji złośliwościami, bluzgami, chamstwem, czepialstwem, małostkowością i co tam jeszcze w złych emocjach nieszczęśliwego człowieka siedzi, to akurat portale zdjęły swe ideowe bariery, zniosły etykiety, schowały sztandary myśli przewodniej i rozpuściły uczestników, jak dziadowski bicz.
No i niejeden z nas, szczególnie Nerwusów, co czasem nie potrafią zdzierżyć, ma swojego Szczeniaka, dokuczliwego chłystka, prowokatora, który schowany za płotem internetu, pseudonimu i awatara, będzie biegał za tobą wrzeszcząc – A ty masz brudne uszy, brudne uszy, tratatata!
Nigdy takie coś nie dorośnie. Nigdy nie dojrzeje. Do końca życia pozostanie w swoim świecie złośliwości, pozorów, udawania, a w rzeczywistości w świecie swoich kompleksów, frustracji i niskim poczuciu swojej wartości. Taki człowiek wydmuszka – w środku pusty. Skorupka bez jaja. Przez to najłatwiejszy łup zawodowych agentów i manipulatorów, więc często daje się wykorzystać do transmisji jedynie słusznych prawd.
Jak już wspomniałem przy zwarciu Jońskiego z Tarczyńskim i co zresztą ten drugi głośno wielokrotnie powtarzał, Szczeniak zawsze wrzeszczy, atakuje i obraża, jeżeli ma pewność, że jest absolutnie bezpieczny. Nigdy nie podejdzie do wrogiego tłumu i nie rozpocznie dyskusji. Nigdy ostro nie odpowie żonie, bo może go walnąć ścierką. Dlaczego? Nasz Nerwus to wykrzyczał wielokrotnie – tchórz, tchórz, tchórz!
Cała ta antyrządowa formacja, te puste głowy i skrzeczące gęby, to tchórze.
Choćby obecnie, będą kręcić, wymyślać, wołać w kółko – masz brudne uszy, bo są tchórzami, boją się poddać wyborowi społeczeństwa, gdy już uświadomili sobie, że opinia publiczna w większości ich skreśliła, więc pozostała im tylko ucieczka i przeczekanie z nadzieją, że może coś się dla nich poprawi.
A już się nie poprawi. Czapka błazna przyrosła na stałe do tych łysin, lub wyżelowanych pukli. Nie da się tego bez pomocy chirurga oderwać. Jeżeli oczywiście chirurg jest jednocześnie psychiatrą.
A Szczeniaki? No cóż... Nakręcono im sprężynkę w mózgu i będą się tak długo kręcić w kółko, aż się wyczerpią, do czasu, gdy znowu im ktoś sprężynkę nakręci.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 16 odsłon