Czy zmiana jest możliwa?

Obrazek użytkownika Jarosław Gryń
Kraj

Polska to dziwny kraj. Nasza bogata kultura i tradycja oraz tysiącletnia historia zbroczona krwią bohaterów, stoją w odwiecznej sprzeczności z typowym dla nas warcholstwem i pieniactwem. Od początku państwowości daliśmy się poznać światu, jako naród twórczy i waleczny. Od zarania dziejów stawiamy opór naszym sąsiadom szukającym sposobu by nas zniszczyć i upodlić. Zjednoczeni w obliczu klęski, podzieleni w triumfie, brniemy przez wieki znacząc swój szlak szeregiem spektakularnych porażek. Rozbudowana martyrologia naszej nacji nie ma sobie równych, zaś nasze osiągnięcia i chwile triumfu są niezmiennie deprecjonowane.

Nasz los kształtowany jest przez narodowy charakter w stopniu nie mniejszym niż przez zewnętrzne okoliczności. Najdzielniejsi z dzielnych, rządzeni przez najpodlejszych z podłych – cytując za Churchillem, to streszczenie naszej niedoli. Jak to się dzieje, że naród tak wielki w swej istocie, pada zawsze ofiarą swoich własnych przedstawicieli? Czy naszego odwiecznego braku pokory, będącego zarówno źródłem naszej mocy, jak i przyczyną słabości, nie da się jakoś opanować?

Październikowe wybory parlamentarne były spektakularnym pokazaniem przez naród sitwie rządzącej dotychczas Polską czerwonej kartki. Nowe twarze w Sejmie oraz zwycięstwo starych, co prawda, jednak dobrze rokujących na przyszłość dało promyk nadziei. Prezydent z „obozu patriotycznego”, w miejsce skompromitowanego Bronisława Komorowskiego, był pierwszą jaskółką zwiastującą zmiany. Wyciągnięty z tylnego rzędu działaczy przez sztabowców PiS-u i wykreowany na zbawcę Polski dokonał rzeczy zdałoby się niemożliwej, bowiem przełamał społeczny strach przed partią Kaczyńskiego. To jego zwycięstwo otworzyło im drogę do władzy, którą teraz się cieszą.

 

Po ośmiu latach rządów jawnie antypolskiej koalicji PO-PSL nowa władza dała nam nadzieję na zmiany. Wedle zasady zawartej w znanym powiedzeniu „na bezrybiu i rak ryba” nowa władza jest tym właśnie rakiem. Wśród ideowej pustki oraz zaniku wartości patriotycznych PiS jawi się jako ostoja polskości. Niestety, jak to zwykle bywa wszystko zależy od kontekstu. Masy, wyczekujące praktycznego stosowania zasad patriotyzmu i uczciwości w polityce, wybrały po raz kolejny mniejsze zło, które w porównaniu z dotychczasową władzą błyszczy niczym drogocenny klejnot pośród zalewu szamba.

 

W pierwszym miesiącu rządów gabinet Beaty Szydło starł się z nawałem oszczerstw i kalumnii ze strony opozycji. W jej szeregach środek ciężkości przesuwa się w stronę Ryszarda Petru, będącego niczym więcej niż kolejną odsłoną w 25-letnim spektaklu oszukiwania Polaków. Doszczętnie skompromitowana Platforma znalazła się w defensywie, a jej miejsce na scenie zajmuje powoli Nowoczesna. I jak to zwykle u nas bywa, przyjemna powierzchowność, pewność siebie i sztubackie zacięcie jej szefa znajdują poklask wśród sporej rzeszy rodaków. Wykreowana sztucznie „nowa jakość” uosabiana przez Petru jest jednak niczym więcej niż głosem bankierów i korporacji, pragnących dalszego drenażu polskiej gospodarki. Partia menedżerów, sytych i zadowolonych z dotychczasowego stanu rzeczy, na skrzydłach mainstreamowych mediów powiększa sondażowe słupki poparcia. Nasza typowa krótkowzroczność nie pozwala ujrzeć sytuacji kraju w szerszym kontekście, a 30 dni nowego rządu, to dla niektórych już zbyt wiele.

 

PiS odkręca krecią robotę Platformy, narażając się przy tym na oskarżenia o niszczenie demokracji i zapędy totalitarne. Lokalnym krzykaczom wtórują unijne jadaczki, dla których silna i niezależna Polska nie jest wizją atrakcyjną. Żadna zmiana na lepsze z punktu widzenia Narodu Polskiego, nie jest pożądaną zmianą z perspektywy brukselskich biurokratów, którzy wzorem komunistycznych kacyków narzucają podległym sobie narodom bzdurne dyrektywy. Centralne planowanie rodem z UE, tylko pozornie różni się od tego PRL-owskiego, a wymuszane na nas kwoty na wszystko, począwszy od mleka i cukru, a na muzułmańskich imigrantach skończywszy są tego dobitnym przykładem.

 

Cały ten zamęt i kwik nad korytem, które przeszło w inne ręce, nie świadczy najlepiej o stanie naszej demokracji. Władzę zdobyli ludzie wrodzy dotychczasowemu establishmentowi oraz powiązanym z nim mediom i agenturze, która w kraju nad Wisłą rozgościła się w najlepsze i nie chce odejść. Na szczęście Polacy, pomimo wszystkich swoich wad, nie są głupi i zbyt długo oszukiwać się nie dadzą. Przynajmniej nie tym samym osobom, ponieważ często zaspokaja ich kosmetyczna zmiana i zastąpienie dawnych oszustów nowymi. Nie mam tu na myśli PiS-u, któremu należy dać szansę, a miesiąc rządów, to zdecydowanie za mało, aby na dobre w tego typu kwestiach rozstrzygać. Niepokojące sygnały z Pałacu Prezydenckiego, głoszące potrzebę roztoczenia nad krajem blasku chanukowych świec, dają do myślenia, jednak niczego nie przesądzają. Polityka to bagno i czasem trzeba robić w niej rzeczy niezbyt fajne z konieczności. Mam tylko nadzieję, że błogosławieństwo Prezydenta Dudy dla narodu wybranego nie przełoży się na wymierne dla niego korzyści, ponieważ roszczenia środowisk żydowskich wobec naszej Ojczyzny są powszechnie znane i bardzo wygórowane.

 

Włodarze Polski, niezależnie od proweniencji, jak jeden mąż upatrują ratunku dla kraju w obcych ośrodkach decyzyjnych. Czy będzie to Bruksela i Berlin w przypadku PO, Waszyngton w przypadku PiS, czy też Moskwa z postkomunistycznych wspomnień, nikt nie dostrzega naszej własnej siły. Protektorat mocarstw ma niewiele zalet, ale za to kilka poważnych wad. Najważniejszą jest utrata suwerenności na rzecz silniejszego, domagającego się partykularnych korzyści partnera. O ile oczywiście można nazwać partnerem wyzyskiwacza, któremu zaprzedaje się honor i wolność w zamian za niezbyt jasne obietnice i złudne poczucie bezpieczeństwa. Jedyna nadzieja dla kraju znajduje się tu nad Wisłą, w sercach i umysłach Polaków, będących olbrzymim i niedocenionym kapitałem. Wystarczy tylko wziąć ich w karby dyscypliny i wskazać kierunek, świecić przykładem, a nie wprowadzać zamęt i konsternację. Tylko silna, narodowa władza będzie w stanie zapewnić nam świetlaną przyszłość. Nie krętacze i aferzyści, tym bardziej nie postkomuchy przefarbowane na prawicowców, grzmiące z sejmowej mównicy na system, który sami współtworzyli.

 

Manipulacja społeczeństwami za pomocą mediów nigdzie chyba nie przynosi tak obfitych plonów jak u nas. Zdecydowana większość Polaków za nic ma sobie samodzielne myślenie. Przeciętny przedstawiciel naszej nacji śledzi świat za pomocą ekranu telewizora, czekając co wieczór z rozdziawioną gębą na kolejną dawkę manipulacji i zakłamania, jakie zostaną mu zaserwowane. Przyjmując to wszystko za prawdę, burzy się i stęka nad losem kraju, powielając jedynie schematy zaszczepiane mu przez innych, nie podejmując trudu samodzielnego myślenia. To smutna konstatacja, lecz nie miejmy złudzeń, tak długo jak będą nami rządzić dranie i prostacy niczego nie osiągniemy. W obecnych warunkach możemy być tylko wasalem silniejszego lub roztopić się w wielokulturowym europejskim tyglu, zatracając tożsamość i odcinając się od korzeni. Wytrzymałość narodu w końcu jednak osiągnie punkt krytyczny i przełamana zostanie bariera lęku niedopuszczająca do głosu prawdziwych elit naszego kraju. Na razie pozostaje nam stawianie oporu postępującej destrukcji i szykowanie się do ostatecznych rozstrzygnięć.

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.7 (11 głosów)

Komentarze

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Katgal nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Sprawa wydaje się być złożona, a przyczyny tej patologii na przełomie wieków wydają się mieć źródło z zewnątrz- zarównie zewnątrz kraju jak i z zewnątrz idei. Ale wcale taka złożona nie jest. Po prostu Polacy są w własnym kraju w mniejszości.
Nacja zmniejszona biologicznie poprzez mordy i czystki i próby ludobójstwa. 
Reszta polskojęzycznych obywateli poprzez psychologie wstydu i codzienną dawke propagandy jest zupełnie zobojętniała na losy ich państwa i narodu. Co ciekawe- inne narodowości krajów europy również są w mniejszości (rozwodnieni, wyjałowieni tożsamościowo), jednak Polska ze względu na swe położenie jest ciągłym obiektem walki kilku sił, które to siły wciąż nie mogą sobie poradzić właśnie z Wami, z tymi niedobitkami. Świadczy to bardzo ładnie o Was, bardzo wybitnego chowacie w sobie ducha jako ci dzisiejsi Spartanie. 
Norwid mówił, że jest naród (ogół) ale nie ma społeczeństwa (większości ludu zaprzęgniętych do wspólnoty duchem).
I tak jest do dziś. I tak będzie dalej. Jesteście jako Polacy zbyt zahartowani a dziś jeszcze bardziej liczebni i świadomi niż kiedykolwiek, więc tak to będzie się toczyć. Choć działa na Was szykują potężne. Ale nie ma się co martwić. Ducha nie zabiją. Katgal

Vote up!
2
Vote down!
-5

ah posłuchajmy:
https://www.youtube.com/watch?v=hG7gVNYAwJA

#1502725

Zgadzam się z Twoim komentarzem i tym razem plusy. Wrogowie Polski wytaczali często ciężkie działa przeciwko nam, w dosłownym tych słów znaczeniu, jak i w przenośni. Poprzez wojny, mordy, zsyłki i emigracje, wytoczono z Polski bardzo dużo szlachetnej krwi, przez co proporcje patriotycznej części Polaków w stosunku do tych, którym losy Polski są obojętne także się zmieniły. Na terenach Polski osiedlali się też cudzoziemcy, których pewna część współpracowała z naszymi wrogami i których łatwo było przekupić i użyć jako "dział" przeciwko Polakom. Oczywiście nie tylko obcych przekupywano "świecidełkami", wśród Polaków też znajdują zdrajców i pożytecznych idiotów, ale tacy są w każdym narodzie. Gdy lata temu, rozmawiałem na ten temat z moim śp. stryjkiem mieszkającym wtedy pod Londynem, powiedział mi on, że gdyby ruscy weszli do Anglii, to wśród nich nie mieliby trudności ze znalezieniem kolaborantów.

Vote up!
4
Vote down!
0

Bądź zawsze lojalny wobec Ojczyzny , wobec rządu tylko wtedy , gdy na to zasługuje . Mark Twain

#1502827