Komentatorka Działa

Obrazek użytkownika insurekcjapl
Kultura

Pisarka Małgorzata Todd znana jest w sieci z tzw. mejlingu, czyli mówiąc zwyczajnie po polsku z rozsyłanych niestrudzenie od lat cotygodniowych felietonów do swych abonentowych czytelników via internet. Są to komentarze do bieżących wydarzeń przewrotne, dowcipne, zazwyczaj apelujące do zdrowego rozsądku w odnoszeniu się do "funkcjonariuszy" z dziedziny polityki. [patrz też: ]]>http://naszeblogi.pl/48144-zielone-soboty-z-todd]]> ]

Ciekawą osobowością, która pojawiła się pod tymi felietonami, okazała się pani Ewa Działa-Szczepańczyk, która z tygodniowym opóźnieniem (ale zrozumiale dla osoby postronnej – to duża umiejętność!) odnosi się do poruszonego i opublikowanego wcześniej przez Autorkę główną zagadnienia. Po pewnym czasie (gratulacje dla konsekwencji obu Dam!) stworzył się z tego interesujący dwugłos, nie tylko dający do myślenia, ale także satysfakcjonujący pod względem dobrej polszczyzny, gdy tyle bełkotu i wolapiku zalewa nas wokół...!

Duet Małgorzata Todd i Ewa Działa-Szczepańczyk – jak sądzę – zbudowały już długie intelektualne domino, które rokuje na wciąż poszerzanie się czytelnicze. W każdym razie polecam ich lekturę na przyszłość – na dowód tego, na zachętę, dwa komentarze pani Ewy Działy-Szczepańczyk poniżej:

 

Ad. Starsi, mądrzejsi, bogatsi [35/2018(376)]

Szanowna Pani Małgorzato!

Świetna konstatacja: Niemcy - „Czy są od nas bogatsi? Oczywiście! To jak porównywanie rabusia z obrabowanym”. I w zasadzie można tą opinię rozciągnąć na wszystkie państwa Zachodu o imperialnych ambicjach realizowanych w przeszłości i obecnie.  Niektórzy Polacy chłoszczą się z lubością naszym rzekomym narodowym niezgulstwem – że jesteśmy kłótliwi, że nie umiemy się organizować, że jesteśmy cywilizacyjnie zapóźnieni, ogólnie beznadziejni prawie we wszystkich poczynaniach i dlatego dotyka nas sprawiedliwość dziejowa w postaci cyklicznego obrywania w zadek (w tym przeświadczeniu utrzymują nas od lat polakopodobni, bo mają w tym swój interes, bynajmniej nie tożsamy z polskim interesem). A rzeczywistość jest zgoła odmienna. Jeżeli się przestudiuje historię Wielkiej Brytanii, Niemiec, Hiszpanii, Portugalii i innych mniejszych krajów tworzących swoje imperia kolonialne, to włos się jeży na głowie. Te państwa budowały swój dobrobyt kosztem podbitych narodów. Od tamtego dobrego dla nich czasu odcinają kupony do dzisiaj. A my w swoich kompleksach przypisujemy im jakieś nadzwyczajne cechy narodowe, które umożliwiły im odniesienie tego „gospodarczego” sukcesu. A tak naprawdę ten sukces to efekt prymitywnego łupiestwa i bezwzględnego pasożytnictwa – które niektóre z tych państw uprawiają do dzisiaj w postaci neokolonializmu i niecnej działalności korporacji dzielnie przez kraje-matki wspieranych. Aż dziw bierze, że przeciętna płaca w krajach tzw. Zachodu w porównaniu z Polską jest jedynie 2-4-krotniością naszej, zważywszy, że nasza historyczna spuścizna dała nam mocno w kość (w postaci traumatycznych wydarzeń typu potop szwedzki, kolejne rozbiory, powstania, kolejne wojny światowe, PRL powodujących nie tylko wyniszczenie biologiczne i duchowe narodu, ale często totalne wyniszczenie gospodarcze). A my ciągle tu w tym miejscu Europy tkwimy, podnosząc się za każdym razem niczym Feniks z popiołu. Jeżeli porównamy wzrokowo obraz Polski (np. miasta, wsie, drogi) z krajami tzw. Zachodu czy doznajemy szoku ? NIE. Przyznam się, że zastanawia mnie co te bogate pasożytnicze państwa Zachodu robią z tym zagrabionym i grabionym w dalszym ciągu cudzym dobrem. A może występuje tu zjawisko zwane w biologii - nadpasożytnictwem – na pasożycie żeruje kolejny pasożyt. Ale to zagadka dla dociekliwych. Jest zasadą generalną - natura nie lubi próżni i czas życia na cudzy koszt, skutkujący względnym dobrobytem, rozleniwia umysł. To z kolei powoduje intelektualną dystrofię społeczeństw Zachodu, wchłaniających bezkrytycznie ideologiczny bełkot z neomarksistowskim na czele, a to prosta droga do autodestrukcji. I kto jest na wygranej?! Nie cofajmy się ani na krok – to przetrwamy. Oni - niekoniecznie.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

[vide: ]]>http://mtodd.pl/2018/09/starsi-madrzejsi-bogatsi-352018-376/]]> – przyp. insurekcjaPL]

 

Ad. ACTA 2  [36/2018(377)]

Szanowna Pani Małgorzato!

Cóż, wprowadzenie uregulowań tzw. ACTA 2, jak Pani słusznie zauważa, to siłowe okiełznanie wolności wypowiedzi w internecie. Ta rzekoma troska o ochronę praw autorskich jest oczywiście pretekstem, by tę operację przeprowadzić. W zasadzie takie działanie samozwańczych Sterowników Ludzkości było do przewidzenia. Od jakiegoś czasu (w Polsce od jakiś dziesięciu lat) można było zauważyć wyraźną erozję jakości przekazu serwowanego nam przez radio i telewizję. Programy informacyjne stały się prymitywnym miksem relacji o wydarzeniach drugorzędnych lub o marginalnym znaczeniu – redagowanych na zasadzie „zajmijmy ciemny lud głupotami”. Komentarze polityczne – to mieszanka plotkarstwa, nachalnej łopatologii i propagandy. Emitowane filmy fabularne wybierane są wg klucza - im bardziej infantylne tym „lepsze”, bo podobno takich telewidze oczekują i najchętniej oglądają pochłaniając przy okazji „przyklejone” doń reklamy. Mało tego, nawet kanały telewizyjne, mające w swym założeniu i nazwie edukację zaczęły produkować jakąś wizualną papkę złożoną z programów i filmów typu: „Cygańskie wesela, „Budowa akwariów”, „Złapać złodzieja”, „Uliczne wyścigi” itp. To wszystko spowodowało, że wielu ludzi, by dowiedzieć się coś rzetelnego o otaczającym ich świecie odwróciło się od telewizyjnego i radiowego przekazu i „uciekło” po prostu do internetu. Ale WIELKI BRAT czuwa i nie pozwoli na samowolę poznawczą ludu, czemu dał ostatnio wyraz tworząc regulacje ACTA 2. W dawnych „dobrych” sowieckich czasach w centrum każdej wsi w Związku Radzieckim był umieszczany megafon. Nadawał on non stop jedyną słuszną prawdę, co w konsekwencji prowadziło do tego, że mieszkańcy owych wsi nie wiedzieli nawet, że tuż obok nich rozgrywa się dramat - w sąsiadującym niedaleko łagrze ludzie umierają z wygłodzenia i katorżniczej pracy. Mało tego, „wolni” mieszkańcy Związku Radzieckiego byli przekonani, że owi łagiernicy słusznie odpracowują swoje grzechy względem „krainy wiecznej szczęśliwości”. Szczytem tego, co można z człowiekiem zrobić na drodze dezinformacji, są udokumentowane liczne przypadki zachowań niektórych łagierników na wieść o śmierci Stalina. Będąc w stanie skrajnego wycieńczenia opłakiwali oni szczerze śmierć swojego wodza. Widać, Wielcy Sterownicy Ludzkości o zapędach marksistowskich od zawsze zdawali sobie sprawę, że dezinformacja jest filarem procesu, prowadzącego do przekształcenia ludzi w bezwładną, a następnie całkowicie sterowalną masę.

Dlatego obserwując to co się dzieje dzisiaj w zakresie przepływu informacji powinniśmy być mocno zaniepokojeni i szczególnie czujni, bo najwyraźniej jesteśmy świadkami procesu bardzo groźnego. ONI ponownie próbują tymi samymi metodami, jedynie bardziej wyrafinowanymi, osiągać swój cel. Jednak dzisiaj jesteśmy o tyle w lepszej sytuacji, niż poprzednie pokolenia, że znamy ten cel i nie zmarnujmy tej wiedzy.

Serdecznie Panią pozdrawiam – Ewa Działa-Szczepańczyk

[vide: ]]>http://mtodd.pl/2018/09/acta-2-362018-377/]]> – przyp. insurekcjaPL]

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)

Komentarze

Strzał "w dziesiątkę"!

Nie spotkałam dotychczas, ale od dziś - będę fanką (po polsku - wielbicielką, jednak - to jakby zbyt mocne)!

Pozdrawiam serdecznie,

Vote up!
0
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1572726