Pasierbiewicz – żarty żartami
Krzysztof Pasierbiewicz zbiera w internecie tu i ówdzie cięgi za swoje teksty, w których krytykuje partię rządzącą. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby nie fakt, że ongiś mianował się autorem prawicowym, ale przyjął i zadeklarował zasadę dziennikarską (także obowiązującą blogerów), żeby władzy patrzeć na ręce. Dlatego, gdy tylko PiS przejął rządy, ostrze swej prześmiewczej krytyki z PO przerzucił na nowych sterowników.
Problem w tym, że pan Pasierbiewicz za dużo publikuje i przy tym plecie, co mu ślina na język przyniesie. Czyli pomija drugą zasadę dziennikarstwa, także społecznościowego – że nie wolno mijać się z prawdą. Nawet jak pisze się bardzo subiektywnie, niby tylko wygłasza opinie. Jeśli są głupie, to czytelnicy nie popuszczą...!
Ta sytuacja bierze się stąd, że autorowi z Krakowa brak zaufanego podręcznego adiustatora, co by jego teksty przed umieszczaniem na forach najzwyczajniej pod względem merytorycznym poprawiał, redagował, doprowadzał do jakiegoś intelektualnego porządku i formatu.
Bez tego starszy pan, były nauczyciel akademicki, stawia się nieustannie z jakąś masochistyczną determinacją w centrum koła, które nazywa się "zabawą w tykankę" (fizyczną i w sensie chamskiej formy "na Ty"). To takie popychanie od tyłu przez wirujący krąg osób na korytarzu szkolnym, w wojsku lub u islamistów, tam macanką zwane.
Krzysztof Pasierbiewicz uprawia też beletrystykę, co z jego tekstów przebija, zatem z tych właśnie względów pozwalam sobie zaprezentować na tym forum zrąb jego prześmiewczego wpisu o ceremoniałach prokurowanych przez bogoojczyźnianych kuratorów.
"Symptomem intelektualnego zwiotczenia salonowych elit prawicowych okazała się także innowacyjna formuła telewizji publicznej pod batutą Jacka Kurskiego i jego pierwszego skrzypka, niejakiego Rachonia Michała, u których arcymistrz gierkowskiej propagandy sukcesu, Kozera, mógłby ewentualnie terminować. Charakterystyczne było również, przywodzące na pamięć „zieloną wyspę” autorstwa niesławnego górala z Góry Synaj, siedmio-paszportowego ministra Rostowskiego, – trajlowanie Premiera Morawieckiego, że jest cudnie i państwowa kasa to prawdziwy róg obfitości, z którego szmal miliardami się przelewa, a także bezustanne zapewnianie doktrynerów partii Pana Jarosława, że ze wszystkim poradzimy sobie sami, zaś inni mogą nam skoczyć na pedał. Przysłowiową „kropkę nad i” postawiła ślepa wiara w dobrą wolę sojuszniczych Stanów Zjednoczonych, które za nas bez wahania krew przeleją, gdyby nas Putin chciał zaanektować, z czego, jak na razie, mamy tylko tyle, że za Patrioty musimy parę miliardów zielonych dutków w ciemno wybecalować, a na domiar złego Don Trump właśnie podpisał z Żydami umowę, która wydoi do zera nasze rezerwy państwowe, – zaś prezydent Duda nic tylko chanukowe świeczki pali.
Salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej żywi się głębokim przeświadczeniem o własnej nieomylności, bezgraniczną wiarą w moc sprawczą Ducha Świętego czuwającego nad Polską w cyklu całodobowym, a od jakiegoś czasu kręci go niepomiernie superprodukcja Marcina Wolskiego „W tyle wizji”, gdzie małpując na żywca „Szkło Kontaktowe”, można do woli napluć na każdego i przez telefon dać upust patogennej nienawiści do wszystkiego, co nie prawicowe, a także do zdrajców, którzy się Prawo i Sprawiedliwość skrytykować odważyli. A wszystko to ku nieskrywanej satysfakcji gwiazdorów tego programu: nawróconej na kodeks Terlikowskiego lady Magdy Ogórek oraz prawicowego Jamesa Bonda, niejakiego Ziemkiewicza Rafała, który w gębie na odwagę z Gadowskim się mierzy, lecz jak życie właśnie pokazuje, za stosowną gażę powie wszystko, co mu każą.
I tak owe miło rozgadane towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą egzystuje w bezroszczeniowym cyklu: poranna Msza Święta – wyjazd w teren na spotkanie z wyborcami i kolejne przecięcie wstęgi – Msza Święta południowa – a po Mszy Świętej wieczornej papu przed telewizorem zakodowanym domyślnie na konkurencyjny dla wyklętego kanału TVN24 bogoojczyźniany kanał TVP Info, gdzie prawicowy salonowiec ma do dyspozycji przebogatą gamę zestawów gładko mówiących, zwalniających go w zupełności z potrzeby myślenia.
Modelowy salonowiec prawicy nowej generacji ubiera się wyłącznie w rodzimą konfekcję, co zwykle skutkuje wrażeniem jakby nie miał lustra w domu, czego wiekopomnym exemplum są niezapomniane stroje, w jakich wystąpiły na audiencji u papieża Franciszka nasze błogosławione Beaty: Kępa i Szydło. Od czasu do czasu nowogrodzki salon zbiera się na tarle w miejscach „elitarnych”, poczynając od dołu: na wiejskich plebaniach, małomiasteczkowych kółkach różańcowych, aż po wielkomiejskie Republiki, Frondy i Kluby Wtorkowe, gdzie zażarcie perorują roczniki pamiętające jeszcze wczesne zaranie jurajskiej epoki dinozaurów i wszyscy ze wszystkimi się zgadzają w myśl ułańskiego zawołania: „Szable w dłoń! Bolszewika goń, goń, goń!” Ostatnio jednak, celem przechytrzenia Brukseli, na salonach prawicowych weszły także w modę zmałpowane od Platformy różnej maści bale, gale i festiwale, których nazwy zmieniły się tylko o tyle, że obecnie poprzedza je odmieniany przez wszystkie przypadki przymiotnik „narodowy”.
Od jakiegoś czasu na prawicy ogromnym powodzeniem cieszą się, odbywane w coraz to innych krakowskich bazylikach i kościołach, comiesięczne Msze Święte za zdrowie – dalibóg zdrowego, jak, przepraszam za wyrażenie, świeżo odrosły prawdziwek – prezydenta Dudy, gdzie gromadzą się aspiranci do orderów rozdawanych przez głowę państwa na prawo i lewo w geście szczodrego siewcy nowego porządku dobrej zmiany. Zaś po wywalczeniu miejsca przed ołtarzem, nierzadko łokciami, aspiranci do kariery mogą się podlizać rodzicom pana Prezydenta, a jedynym, na czym rzeczywiście się skupiają w trakcie podniesienia, to łypanie kątem oka, czy kamery Telewizji TRWAM ich złapały. Ewangelię zaś czytają starannie wyselekcjonowane przez nieznane siły grube ryby krakowskiego Akademickiego Klubu Obywatelskiego (AKO), który niby jest, acz po prawdzie jakoby go wcale nie było. Ażeby było śmieszniej w tajemnicy Państwu zdradzę, że na tych liturgicznych misteriach psalmy śpiewa, konkurujący z Pietrzakiem do miana kantora Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej, Leszek Długosz… i tu kończę relację, bo mi jeszcze notkę zwiną, a zausznicy marszałka Terleckiego w jakiejś bramie łeb na łyso ogolą.
Przynajmniej raz w roku nowogrodzki salon bywa na szumnych imprezach charytatywnych „Balami Niepokornych” nazywanych, gdzie po podaniu przy wejściu odpowiednio zaszyfrowanego konspiracyjnego hasła, wystrojeni na modłę ułańską balownicy miast się bawić, z rozdziawionymi ustami, by wszyscy widzieli, wsłuchują się w patriotyczne tyrady krasomówców "Gazety Polskiej", jakich Piotr Skarga by się nie powstydził. Zaś przy wyjściu modelowy salonowiec prawicowy, z bombastycznym rozmachem, rzuca do skarbonki papierową dychę z przeświadczeniem, że się na cały rok wyzbył wyrzutów sumienia. Nowogrodzki salon jest także obowiązkowo obecny na niepoliczonych apelach, wartach honorowych, odsłonięciach pomników i okolicznościowych mszach polowych, gdzie zależnie o pory roku, stojąc godzinami na baczność z gołą głową na mrozie bądź skwarze, dziękuje Bogu za łaskę, że udało mu się znaleźć w zaklętym kręgu aspirantów do kariery o promieniu nie większym niż dziesięć metrów od prezesa Kaczyńskiego.
Żarty żartami, ale czas kończyć te śmichy chichy, bo już widać jak na dłoni, iż salon Rzeczpospolitej Nowogrodzkiej rzeczywiście uwierzył, że jest nie mającą z kim przegrać niezastąpioną „siłą przewodnią narodu”."
Krzysztof Pasierbiewicz
Źródło: http://naszeblogi.pl/50580-salon-rzeczpospolitej-nowogrodzkiej
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2887 odsłon
Komentarze
Bloger Krzysztof Pasierbiewicz (Echo24)
30 Maja, 2018 - 13:54
@Autor
Szanowny Panie, ten Pański "donos" to najlepsze świadectwo, że moim tekstem trafiłem w dziesiątkę.
Pozdrawiam Pana serdecznie i słonecznego weekendu życzę,
Krzysztof Pasierbiewicz
Do nos towarzyszu Echo24, chodźcie do nos
30 Maja, 2018 - 14:22
Niepotrzebnie uprawia Pan ten swoisty ekshibicjonizm emocjonalny.
W ten sposób informuje pan otoczenie, że syndrom sztokholmski, który Panem miota, w Pańskiej psychice narasta.
Zwrot do gloryfikowania niedawnych prześladowców i łajania ich weryfikatorów nie najlepiej świadczą o Pana stanie.
Może trzeba dać sobie spokój z grafomanią chyba, że drzemią w Panu skłonności masochistyczne i czerpie Pan radość z krytycznych komentarzy i reakcji na Pański bełkot blogerski.
Odpowiedź dla Jacka Justyna
30 Maja, 2018 - 19:55
Tylko na tyle Pana stać? Cieniutko.
Tak skomentowałem ostatni
30 Maja, 2018 - 16:53
Tak skomentowałem ostatni tekst pana Pasierbiewicza:
Jeżeli chce się komentować politykę, to nie ulega się emocjonalnym nutkom i nie komentuje się w oparciu o elementy wyjęte z tej polityki, lecz w oparciu o kryteria głębsze spoza polityki,raczej o charakterze metapolitycznym. Pan wpadł w emocje bieżączki poliytycznej i teraz się dziwi, że taka reakcja jaka akcja. Dowodnie się Pan przekonał na własnej skórze, o własnej błędnej metodzie, co parokrotnie wcześniej sygnalizowałem.
Odpowiedź dla pana @zetjot
30 Maja, 2018 - 20:05
Na szczęście są także takie komentarze do tego samego tekstu mojego autorstwa, cytuję:
"30-05-2018 [03:10] - Piotr Lemieszek | Link: Panie Krzysztofie
Panie Krzysztofie
Swietnie to Pan ujal, nawet jesli mam wrazenie ze moglibysmy przedyskutowac te sprawy widzac je pod troszke innymi katami.
Pana blog i komentarze stanowia dla mnie przez 2 ostatnie "kadencje" niewyczerpane zrodlo wiedzy, inspiracji i przemyslen i nie pozwalaja mi takze do konca "skangurzec" na "Terra incognita Australis " gdzie moje zycie toczy sie obecnie.Te aborygenskie happeningi wygladaja z lekka inaczej niz PiS-owskie spedy.......
Wybieram sie do Polski i na przelomie drugiej i trzeciej dekady Czerwca bede w Krakowie.;Jesli ma Pan czas i chec chetnie bym sie spotkal i pogawedzil przy kawce w sloneczny dzien "Po rynku,po wielkiemu rynku" czy gdzies indziej "na polu".
Poprosze o odpowiedz na plemiesz@hotmail.com
Pozdrawiam uprzejmie
Piotr Lemieszek
Pod-Sydnejski Dottore...", koniec cytatu.
PS. Każdy może napisać e-mail do pana Piotra Lemieszka i sprawdzić autentyczność jego komentarza.