Jeszcze o kacie Bolesławie Bierucie
Ludzie!
Dla mnie również napis "kat" przy nazwisku Bolesława Bieruta jest prostym stwierdzeniem faktu. Ale "na litość"! Jesli podejmujecie się takiego działania, czy to będzie takie lub podobne stwierdzenie faktu, podpalenie pedalskiej tęczy, zrobienie przykrego a śmiesznego zarazem dowcipu jakiejś gnidzie która w pełni na to zasłużyła, czy cokolwiek innego - przynajmniej nie dajcie się złapać! :-)
Trzeba mieć wyobraźnię i cierpliwość, trzeba myśleć i mądrze planować, trzeba uważać też na wszelkich kapusiów i donosicieli. I - niestety - czasem trzeba pozostać anonimowym. Co wam da narobienie sobie kłopotów? Społeczeństwo Warszawy w czasie niemieckiej okupacji wykazywało w swych akcjach wiele pomysłowości walcząc, niekoniecznie z bronią w ręku, w sposób często dowcipny, zawsze skuteczny, z tym co było nam obce i wrogie, o czym wiele napisano w książkach, wspomnieniach i albumach. Lektury polecam. Nie musiało to być zastrzelenie w majestacie Państwa Podziemnego zdrajcy, prowokatora, zbrodniarza czy szmalcownika, czy ogolenie głowy puszczającej się z Niemcami prostytutki. Są metody bardziej subtelne, pasujące do naszych, choć również niełatwych czasów, gdy czasem "nóż w kieszeni się otwiera" ale to nie czas na to aby go użyć. W walce z komuną, postkomuną i innym obcym i wrogim nam, wolnym Polakom, badziewiem. Co, obecnie, jako cywil i chrześcijanin, czuję się w obowiązku stanowczo podkreślić. Ale wymyśleć można wiele dowcipnych i skutecznych sposobów, adekwatnych do przewinień, czasu i sytuacji. Próbowałem tak działać w stanie wojennym; zdarzało się że z sukcesem. Nigdy mnie nie złapali. Pozostawiam Wam inicjatywę.
Niech żyje Polska
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1205 odsłon