O przyzwoitości inaczej - raz jeszcze
Co my tu mamy? (druga odsłona):
"Kampania prezydencka Bronisława K., którą z pewnością wygrał, była wyjątkowo ciężka. Na szczęście ma ją już za sobą. Jego przeciwnik po przegranej batalii dąsał się i był obrażony; zachowywał się brzydko. Był tak obolały po klęsce że nie podał panu prezydentowi ręki, Choć może to było obliczone na podwyższanie i podnoszenie w górę siebie kosztem Polski. Takie zachowania powodują zainteresowanie mediów. Jarosław Kaczyński przegrał i na własne życzenie nadal przegrywa.Może znajdzie się ktoś kto się zorientuje że PiS z Jarosławem Kaczyńskim nie ma przyszłości i podejmie jakąś rozsądną decyzję. Pan Bronisław K. jest oczywiście ponad to i poczeka aż sprawy rozwiążą się same."
Czy ktoś mi powie że w tych wypowiedziach brak jest żelaznej konsekwencji a Bronisław K. nie wykonuje swojej misji wzorowo?
Nie mówię o formalnych obowiązkach prezydenta.
Bezpardonowe ataki na Prawo i Sprawiedliwość i samego Jarosława Kaczyńskiego zarówno przez funkcjonariuszy innych partii, dyspozycyjne media jak i samego prezydenta wyglądają na skoordynowane. Chyba nie tak powinna wyglądać rola prezydenta w kraju nie będącym (jeszcze?) krajem ludożerców.
Rozwiązanie jest zapewne tu:
[http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Komorowski-dziwie-sie-wykluczeniu-poslanek-z-PiS,wid,12826885,wiadomosc.html?ticaid=1b369&_ticrsn=5]; cytuję: "Mogę tylko powiedzieć tyle, że ja swojego szefa sztabu z czasów kampanii wyborczej zaprosiłem do współpracy, a nie wyrzuciłem za drzwi i dziwię się tego rodzaju obyczajom, bo to nie jest kształtowanie dobrych obyczajów w polityce".
To tak jest z tą ciemną i jasną stroną mocy panie Sławomirze N.? Na pewno?
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1337 odsłon