Kto dyryguje Angelą Merkel?

Obrazek użytkownika civilebellum
Świat

Przed dosłownie chwilą ukazał się niby nic nie znaczący wywiad z Polką, która wróciła do kraju „wypędzona” przez skutki proimigranckiej polityki naszego zachodniego sąsiada. Wywiad sam w sobie ciekawy, choć opisuje w zasadzie los jednostki; urywek, który przeczytacie jest jednak tak elektryzujący, że tytułowe pytanie uzasadnia:

W 2010 r. mówiła, że polityka multikulti się nie sprawdza, ludzie obcy kulturowo się nie asymilują z niemieckim społeczeństwem, a w 2011 r. rząd niemiecki zaczyna ganianie, a w zasadzie polowanie, na duże domy, w których mogliby zamieszkać imigranci, uchodźcy, choć jeszcze przecież wtedy nie było uchodźców. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Arabska wiosna się dopiero zaczynała. Nikt nie słyszał o uchodźcach. A napór na skupowanie domów był ogromny. Zastanawialiśmy się, skąd mają być ci uchodźcy, szał trwał. W listopadzie 2013 r. rozpoczął się w Kijowie Majdan, potem w 2014 r. Rosjanie anektowali Krym, więc myśleliśmy, że może Putin ruszy na Zachód i te domy dla uchodźców to są dla Ukraińców i Polaków. I nagle słyszymy w mediach, jak Angela Merkel zaprasza wszystkich z Syrii, że Niemcy wszystkich przyjmą. Wtedy jeszcze nie wiemy, że do Europy płyną setki tysięcy ludzi. Po chwili zaczynamy rozumieć, co się dzieje. Skąd jednak niemiecki rząd wiedział, że coś takiego nastąpi? Zaczęła się akcja propagandowa, wmawianie ludziom, że uchodźcy to nowa siła, która sprawi, że niemiecka gospodarka się dźwignie, ci ludzie pójdą do pracy, będą też rodzić dzieci, więc społeczeństwo się nie zestarzeje. (za: ]]>http://wiadomosci.dziennik.pl/opinie/artykuly/525835,azylanci-uchodzcy-w...]]> ).

Jest jasne, że Niemcy „są za krótkie”, by wywoływać światowe rewolucje („Arabska wiosna”, „Majdan”) – choć wystarczająco ważne, by ich o tych przygotowywanych rewolucjach zawczasu informować (i uzgadniać z nimi ew. skutki)… Jeśli ktokolwiek dotąd miał wątpliwości co do realności istnienia NWO i działań takiej np. Grupy Bilderberga – niech odpowie na tytułowe pytanie – bo przecież nie Niemcy!

Jedno jest też pewne: nie tylko Polska była igraszką globalistów, ale polskie narodowe przebudzenie (wcześniej węgierskie, obecnie – przed, ale zwłaszcza po brexicie, coraz szerzej widoczne w Europie) nastąpiło w odpowiedniej chwili.

Umacniać swą niezależność musimy nie – jak dotąd – w „oparciu” o struktury międzynarodowe (UE, NATO) tylko wewnętrznie: przez bezwzględne rugowanie wszelkiej maści lewactwa, klientelizmu i obcych wpływów; przez samorządność polityczną, ekonomiczną i wojskową – wówczas dopiero czynne uczestnictwo w tych międzynarodowych strukturach przyniesie nam (a nie tym strukturom) wymierne korzyści.

To nie „państwo narodowe” mamy budować, a państwo niezależne: wszyscy, także nasi zagraniczni partnerzy, na tym zyskają; wszyscy, prócz sprzedawczyków – tych musimy tępić ze zdwojoną mocą, odcinać od źródeł finansowania, wpływów i możliwości propagowania ich zgubnych „racji”.

Tak się właśnie dzieje - kto tego "nie widzi" niech choć nie przeszkadza*: na pohybel zdrajcom Ojczyzny!

 

*gdyby cała tę energię, jaką wielu piszących wkłada w "słuszną krytykę" władz - przerzucić na zwalczanie chwastów politycznych i ich zaplecza medialnego - bylibyśmy zdecydowanie dalej na drodze do niezależności państwowej...

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)