Co za historia!

Od lat zaglądam codziennie na różne blogowiska, żeby dowiedzieć się, o czym NIE piszą gazety internetowe (i to obojętnie czy „nasze” czy „polskojęzyczne”) – też tak macie?

I oto we wtorek, jakiś rozsierdzony ogólną niewiedzą analityk, dobrał się na „Naszych Blogach” do pewnej Danusi, która wg jego opisu zrobiła oszałamiająca karierę polityczną jak to się mówi „z niczego”, choć niestety ze szkodą dla Polski…

Chodzi o europosłankę z najmniejszego polskiego województwa, która nie tylko zagłosowała przeciw nam w ostatnią sobotę (gdzie jej nazwisko zniknęło „w tłumie” innych sprzedawczyków), ale w dodatku dołożyła się jeszcze w poniedziałek do rezolucji PE w sprawie obowiązkowego „goszczenia” tzw. uchodźców!

No więc bloger nie wytrzymał i we wtorek opisał szczegółowo kto ona zacz, ale jeszcze mu było mało i w środę pod wieczór dołożył kolejną cegiełkę – a raczej ciężką cegłę – bo się dokopał, że tatuś tej posłanki z Polski był regularnym ubekiem!

Ja to przeczytałem późnym wieczorem i potem zajrzałem tam jeszcze wczoraj rano, żeby przeczytać komentarze – wpisał się tamtejszy dyżurny troll i, jak myślałem, że na razie, nikt więcej, więc zajrzałem jeszcze raz: portal wyleciał w powietrze! Ta „awaria techniczna” trwała z osiem godzin… po czym blogowisko się „odnowiło”, ale już bez tego (i kilku innych artykułów – w tym stałych wpisów europosłów Kuźmiuka i Czarneckiego!) postu o tatusiu Danusi. I tak zostało: wszystkie wpisy z całej „feralnej” doby zniknęły (wraz z komentarzami), a co ciekawe – nikt tej „przerwy technicznej” także nie skomentował: po prostu „nie było sprawy”…

Oczywiście, że jak ktoś chciałby to jeszcze przeczytać, to w guglu, po wpisaniu: „Kariera Danusi J. nie była całkiem przypadkowa?” może sobie otworzyć kopię, ale zapewniam was, że nic tam oprócz wpisu z księgi cmentarnej (chodziło o datę urodzenia tatusia) i danych z zasobów IPN (o tym, stalinowskim jeszcze, ubeku) nie było: jedno oszczędne zdanie komentujące te dane osobowe – nie chodziło więc o żadne „oczernianie” czy o odpowiedzialność za tę publikację (zawierającą jedynie powszechnie dostępne dane) portalu. O co więc mogło chodzić?

Nasuwa się kilka możliwości: ubeckie pogróżki, prośba-groźba córuni, ale może i… polecenie służbowe? Wszystkie o tyle dziwne, że Nasze Blogi są linkowane na Niezależna.pl, którego to portalu wiceszefem jest Danuta Kania – a to przecież autorka „Resortowych dzieci”! Czyżby akurat w tym wypadku strach ją obleciał? A może obawa przed konkurencją?

Gdyby jednak chodziło o ubeckie pogróżki, to nie sposób nie powziąć uzasadnionego podejrzenia, że „zasoby danych osobowych” pozostających „w rękach” właścicieli PRL są o wiele bogatsze, niż zasoby IPN. I, że dostęp do tych ukrywanych przed państwem zasobów mają tylko zaufane organizacje polityczne typu KLD czy PO (jak się okazało na przykładzie Danusi J.)…

Taka to historia. Co o tym sądzicie?