Doctor Jazz.
Jak rzadko się zdarza, ostatni tag Musi być pierwszym zagadnieniem. Bowiem, czy o randze i wartości tytułu naukowego, powtarzam, naukowego decyduje to skąd pochodzi czy też jego niezbite cechy?
Jako że o cechach niezbędnych doktoratowi już napisałem w mym komencie do notki naszego nieocenionego @antysalona/ nu, pozostaje mi reszta.
Zapraszam więc.
W 1988 po ukończeniu Szacownego Kolegium Wychowania Muzycznego w Wieluniu zwanego pieszczotliwie Sorboną, ze względu na wielkie ambicje kadry i to jak nam dawano popalić, miałem napisać pracę licencjacką. By się stać takim Sikorskim. ( No, tamten tytuł miał być odpowiednikiem posiadanego przez Naszego Nieocenionego przez nas a Docenianego na Salonach. )
Temat- mniej więcej taki( Darujcie niedosłowność, parę latek minęło. )" Cechy charakterystyczne muzyki ludowej Regionu Sieradzkiego". ).
Czyli właściwie takie wypracowanie pod zadaną tezę. Miał napisać, odrobił pracę domową, oprawił, ma to paszczowo opisać, wykazać się jej znajomością. Odfajkowane. Tak to wygląda.
Lecz i ich i moim pechem było iż muz.ludowa sieradzkiego była moim konikiem a ja w dodatku Praktykiem. O Sancti Caeli! Od jakichś dziesięciu lat uczyłem się od odchodzących najlepszych muzyków ludowych technik gry na skrzypcach, charakterystycznych i b.trudnych dla"klasycznego" muzyka form.
Wymykających się wszelkiej systematyzacji oraz nawet próbom zapisu nutowego.
Dzięki ich talentom a swojemu słuchowi absolutnemu umiałem i odtworzyć i Tworzyć w takie sposoby. Tak, sposoby.
Razem z grupą pod patronatem Wieluńskiej Spółdzielni Mieszkaniowej jeździliśmy od konkursu do konkursu. I zgarnialiśmy główne nagrody na poziomie wojewódzkim- tym dzisiejszym bo Łódź była nasza. Nawet gdzieś poniewiera się u mnie jeden z artykułów prasowych o mnie.
Tak że"siedziałem w tym" a z czasem zaczynałem dostrzegać zasady a raczej to w jaki sposób owe formy muzyczne wymykały się im. Trzeba tylko było materiału porównawczego.
Zacząłem zbierać materiał do owej nieszczęsnej pracy. Objechałem kilkaset kilometrów z kojdziastym szpulowym magnetofonem"Kasprzak" innego nie miałem.
Nagrywałem odchodzących skrzypków- dziadziusiów, czasem z"bębenistami"- bo większa sekcja by miała ogromne problemy. Związane z przenoszeniem akcentu, zmianą metrum, tempa i uwaga... czasem i zmianą tonacji.
Sam wiedziałem że grali tak dzięki brakowi klasycznego wykształcenia muzycznego( Coś przypomina?) a wyłącznie słuchowi i towarzyszeniu starszym. Klasyczne wykształcenie tylko by przeszkadzało i wyuczyło właśnie klasycznych schematów.
Potem, Boże Wielki! Tego co było potem mało nie przypłaciłem udarem czy tam zawałem.
Bo siedziałem po nocach, kawa za kawą. Przepisywałem po parę taktów nagrania z zaznaczaniem zmian akcentów, metrum i.t.d. A potem po kolei tak jak występowały przegrałem na drugą taśmę- załącznik do pracy.
Nadeszła pora obrony. Naprzeciw komisja. Wielka Komisja. Wśród nich mój za przeproszeniem pro- motor( Niech mu ziemia... ).
I ja, wykazujący zamiast wydeklamowania wypracowania, coś obrazoburczego.
Straszliwego, godzącego, niszczącego oraz wogle wogle. Całkowity opad paszczowy Szacownej Komisji. O ile pamiętam, wyłącznie pytali jak udało mi się zebrać tyle materiału.
I wściekły na mnie pro( No, niech mu ta ziemia... )jakby to mu coś zepsuło. I ogólnie jak to możliwe.
Taki byle kto( Nawet nie prawdziwy, uniwersytecki student )Samodzielnie! opracował materiał Godzący w obowiązujące Prawdy. I śmiał to Niepodważalnie Udowodnić!!!! Jedyne co potrafił z siebie wydukać ten co mu ma ziemia.... to że ktoś mi to musiał napisać. Całkowicie ignorując moją dogłębną znajomość tematyki. Rzetelną wiedzę wynikającą z wieloletniej praktyki.
Efekt? Wszyscy moi Koledzy i Koleżanki za swe wypracowania otrzymali"bardzo dobre".
Natomiast ja dzięki temu że odważyłem się zrobić coś autentycznie oryginalnego"godzącego i burzącego" oraz włożyć w to ogrom pracy, tylko"dobry". Bo Kumisyja się pokłóciła...
A teraz, co takiego udowodniłem- że pewne formy muz.ludowej Sieradzkiego są Jazzem!!!
Bardzo zbliżonym do nowoorleańskiego.
I drugie. Mniej więcej w drugiej połowie lat 90- tych jakiś pracownik naukowy jednej z Akademii Muzycznych wykazał to samo( I mam nadzieję że wykazał, nie"wykazał" dzięki lekturze m.in. mojej pracy ). Jego odkrycie jest częścią jednej z Podstaw Programowych. No i cóż wy na to. Zwłaszcza w nawiązaniu do początku tej notki?.
Kto nieco słuchał i słucha ten zrozumie. Przesuwny akcent, zmiany metrum, nieustanne improwizacje. No i tylko sekcja rytmiczna jest w stanie za tym nadążyć :))
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 74 odsłony
Komentarze
Nie podam dokładnego tytułu tamtego artykułu.
12 Października, 2024 - 11:47
To było chyba"Młody wirtuoz muzyki ludowej". Tekst o tym że dzięki nielicznym takim jak ja formy typu "Owijok"- od owijania( improwizacji ) nie zginą.
Dr.brian