ŻYDZI W BEZPIECE

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

 

ŻYDZI W BEZPIECE

ŻYDOWSKA NADREPREZENTACJA W UB

 

W Komunistycznej Partii Polski „aktyw" w większości składał się z osób pochodzenia żydowskiego, które na przykład w tak zwanej technice (drukarnie, łączność kurierska itp.) stanowiły ok. 75 proc. członków. Wyraźna nadaktywność osób pochodzenia żydowskiego w ruchu komunistycznym, często wyolbrzymiana i wkomponowana w rozmaite przesądy, legła u podstaw dość powszechnego funkcjonowania mitu żydokomuny jako jednego z najważniejszych „zagrożeń dla Polski". Stereotypy uległy znacznemu wzmocnieniu w czasie okupacji sowieckiej w latach 1939–1941 r. Wśród Żydów widzieli Polacy tych, którzy poparli Sowietów i skorzystali na sowieckich porządkach, agitatorów i milicjantów, zdrajców i kolaborantów.

Kiedy w 1944 r. komuniści przystąpili do budowy nowego systemu, Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego (MBP) musiało znaleźć się pod pełną kontrolą zaufanych komunistów. Zdecydowana większość pochodziła z KPP, toteż w kierownictwie bezpieki  znalazło się wielu Żydów. Profesor Paweł Śpiewak pisze, że odgrywali oni rolę janczarów. Byli izolowani od reszty społeczeństwa, znienawidzeni, do tego obcy etnicznie, skazani zawodowo i życiowo na aparat, w którym pracowali.

Wielu z nich urosło do symboli stalinowskiego systemu represji i zbrodni. Należą do nich Mieczysław Mietkowski (Mojżesz Bobrowicki), Salomon Morel, Roman Romkowski (Natan Grynszpan-Kikiel) czy Józef Różański (Goldberg) – psychopatyczny oprawca, funkcjonariusz NKWD jeszcze w czasach sowieckiej okupacji. Mózgiem wielu operacji bezpieki i osobą niezwykle wpływową była dyrektor Departamentu V MBP Julia Brystiger, zwana "Krwawą Luną". Jednym z najbrutalniejszych morderców, którzy w latach 50. pacyfikowali białostockich chłopów, był płk Józef Czaplicki (Izydor Kurc), który ze względu na prześladowania żołnierzy Armii Krajowej został w bezpiece ochrzczony wielce znaczącym przezwiskiem Akower. Ruchem komunistycznym zajmował się  Departament X MBP kierowany przez Anatola Fejgina. Jego zastępcą był  późniejszy słynny uciekinier na Zachód płk Józef Światło (przed wojną szewc i działacz komunistyczny Izaak Fleischfarb).

W Komitecie Centralnym PPR/PZPR kluczową postacią odpowiedzialną za aparat przymusu był Jakub Berman. Sam Berman po latach opowiadał  Teresie Torańskiej: Zdawałem sobie [...] sprawę z tego, że najwyższych stanowisk jako Żyd objąć nie powinienem albo nie mógłbym [...]. Faktyczne posiadanie władzy nie musi wcale iść w parze z eksponowaniem własnej osoby [...]. Zależało mi, żeby wnieść swój wkład, wycisnąć piętno na tym skomplikowanym tworze władzy, jaki się kształtował, ale bez eksponowania siebie. Wymagało to oczywiście zręczności.

Berman rzeczywiście odcisnął swoje piętno na nowym systemie. Osobiście reżyserował procesy, w których dochodziło do mordów sądowych niewinnych ludzi.

Żydzi pojawili się też na wysokich stanowiskach państwowych, w aparacie gospodarczym, w wojsku. Paradoks polegał na tym, że miało to miejsce po wymordowaniu społeczności żydowskiej w Polsce. Dla przeciętnego obywatela Żydzi zniknęli z okolicy, za to masowo pojawili się w strukturach nowej władzy, no i oczywiście w bezpiece. To znów wzmacniało stereotyp żydokomuny przybierający niekiedy postać „żydobezpieki". Żydzi stawali się wszechobecni i wszechpotężni, rządzili Polską. W latach 40. na warszawskiej ulicy na pytanie: „Jaka jest najważniejsza partia w Polsce?" padała odpowiedź: „Bermanówna". Raporty polskiego podziemia niepodległościowego i artykuły konspiracyjnej prasy były już mniej zabawne. Opisywały katastroficzny obraz Polski niszczonej przez komunizm i Sowietów. Jednym z najważniejszych narzędzi realizacji tej zbrodniczej polityki mieli być „wstrętni" „podstępni" „zdrajcy", „mordercy", „wieczni wrogowie chrześcijaństwa" i „obcy agenci" – Żydzi.

 

W latach 40. i 50. sprawa Żydów w kierownictwie UB była oczywiście publicznym tabu. Sytuacja zmieniła się po 1956 r., kiedy sekretarzem partii ponownie został Władysław Gomułka. Po raz pierwszy rządził w latach 1944–1948 i był wówczas wyczulony na to, by w strukturach kierowniczych partii nie było „zbyt dużo" Żydów. Nie czynił tego bynajmniej z powodów antysemickich. Po prostu chciał, by PPR uzyskała możliwie jak najszersze, autentyczne społeczne poparcie. Uważał, że nie ułatwi tego „zbyt duża" liczba stanowisk obsadzonych przez osoby uważane przez Polaków za obcych.

Kiedy w 1948 r. pozycja Gomułki w Moskwie zaczęła wyraźnie słabnąć, był przekonany, że przejęcie steru w partii przez Bermana i jego współpracowników nic dobrego systemowi nie przyniesie. W liście do Stalina pisał: Na podstawie [...] spostrzeżeń mogę stwierdzić z całą odpowiedzialnością, że część towarzyszy żydowskich nie czuje się związana z narodem polskim, a więc i z polską klasą robotniczą żadnymi nićmi, względnie zajmuje stanowisko, które można by określić mianem nihilizmu narodowego.

Towarzysz „Wiesław" został odsunięty od władzy, a potem uwięziony. Za swój los w znacznej mierze obarczał bohaterów listu. Kiedy w 1956 r. wrócił do władzy, rozprawił się z Bermanem, Hilarym Mincem i innymi swoimi wcześniejszymi przeciwnikami. Do więzienia trafiło też kilku wysokich funkcjonariuszy MBP żydowskiego pochodzenia: Romkowski, Fejgin i Różański.

Wraz z Gomułką na wysokie stanowiska powrócili czołowi działacze komunistycznej konspiracji zbrojnej z czasów wojny, tacy jak Mieczysław Moczar czy Stefan Kilanowicz vel Grzegorz Korczyński. Wielu z nich miało osobiste porachunki z poprzednią ekipą.

Po wojnie arabsko-izraelskiej tłumiona wcześniej w ekipie Gomułki chęć rewanżu za prawdziwe i urojone krzywdy, a także zwykła nienawiść do Żydów, po prostu eksplodowały. Publicznie rytualnie wymieniano nazwiska żydowskich komunistów, którzy w latach 1944–1954 pełnili wysokie funkcje w partii i aparacie bezpieczeństwa. W czasie nagonki antyżydowskiej z 1968 r. mit „żydoubecji" był już elementem składowym oficjalnej partyjnej propagandy.

Rzetelna dyskusja na temat faktów stała się możliwa dopiero w III RP. Pierwszym bardziej rzeczowym głosem w sprawie był referat prof. Andrzeja Paczkowskiego wygłoszony w 1995 r. na podstawie opracowania wewnętrznego bezpieki. Profesor stwierdził, że w centrali bezpieki na 447 osób pełniących funkcje w bezpiece Żydów było 131. Czyli nie 13 proc., jak twierdziła prof. Krystyna Kersten, tylko około 30 proc. Pewnym potwierdzeniem danych podanych przez prof. Paczkowskiego były opublikowane kilka lat później sowieckie dokumenty. W jednym z nich odpowiedzialny za pacyfikację Polski i zniszczenie podziemia niepodległościowego doradca NKWD przy MBP gen. Mikołaj Seliwanowski pisał pod koniec 1945 r.: „w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego pracuje 18,7% Żydów, 50% stanowisk kierowniczych zajmują Żydzi. W I Departamencie tego Ministerstwa [...] pracuje 27% Żydów. Zajmują oni wszystkie stanowiska kierownicze. W Wydziale Personalnym – 23% Żydów, na stanowiskach kierowniczych – 7 osób. W Wydziale ds. Funkcjonariuszy (inspekcja specjalna) – 33,3% Żydów, wszyscy zajmują odpowiedzialne stanowiska. W Wydziale Sanitarnym MBP 49,1% Żydów, w Wydziale Finansowym 29,9% Żydów".

Chyba najdokładniejsze dane na interesujący temat podał dr Krzysztof Szwagrzyk w „Biuletynie IPN" w 2005 r. Ustalił, że z 450 osób pełniących w latach 1944–1954 wysokie funkcje w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (od naczelnika wzwyż) było 167 osób pochodzenia żydowskiego, czyli 37 proc. W powstałym z MBP Komitecie do spraw Bezpieczeństwa Publicznego (1954–1956) liczba ta nieco spadła i wynosiła 34,5 proc. Zważywszy na to, że Żydzi stanowili wówczas w Polsce najwyżej 1 proc. obywateli, sytuacja wydaje się dość klarowna. Szwagrzyk napisał: „W świetle zaprezentowanych danych statystycznych teza o dużym udziale Żydów i osób pochodzenia żydowskiego w kierownictwie UB sformułowana została na podstawie prawdziwych przesłanek i jako taka odzwierciedla fakt historyczny".

 

Autor jest politologiem, historykiem i publicystą, znawcą najnowszej historii politycznej Polski. Współautor książki „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii".

 

Źródła:

Piotr Gontarczyk Historia "Uważam Rze"

 

]]>http://www.historia.uwazamrze.pl/artykul/858228//2]]>

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

... pozwoliłem sobie na odsłonięcie kart naszej historii z końca XX wieku. 

W lipcu 2012 roku napisałem na Niepoprawnych tekst w sześciu częściach pt. "Co Polska 'zawdzięcza' Żydom?".

"(...) A uczestnicy Okrągłego Stołu w roku 1989? Przecież nie kto inny, jak trójka „rozbijaczy”: Mazowiecki (alias Gutmann), Wałęsa (alias Khonn), Geremek (alias Lewartow), kontynuując wrogą robotę wobec Polski i Polaków, wyeliminowali z listy do obrad Okrągłego Stołu tych związkowców, którzy swym postępowaniem wykazywali dbałość o polskie interesy. Michnik, Geremek, Kuroń ustalili listę, pod którą podpisał się Wałęsa. 82 procent uczestników stanowiło lobby żydowskie, mające powiązania z zachodnią żydomasomerią. Ówczesny I sekretarz KW PZPR w Gdańsku – Tadeusz Fiszbach policzył i dość odważnie stwierdził, że na 57 uczestników Okrągłego Stołu, aż 47 było Żydami! Po tej wyliczance, partyjni notable odstawili Fiszbacha na „boczny tor” i nie brał już udziału w dalszej rozgrywce. Nawet towarzysz Stanisław Ciosek podczas obrad stwierdził: „Zauważa się tworzenie swoistego lobby żydowskiego, które żywo interesuje się pracami Okrągłego Stołu”. Czyli można bez skrupułów użyć takiego oto stwierdzenia, iż 6 lutego 1989 roku w Pałacu Namiestnikowskim przy Okrągłym Stole „swoi” ze „swoimi” majstrowali przy rozkładaniu państwa polskiego, czego skutki dzisiaj widzą nawet ci, którzy nie wierzyli, iż Okrągły Stół był aktem zdrady narodowej".
("Co Polska 'zawdzięcza' Żydom?" cz. 3.)

"(...) Dziś w perspektywie oceny decyzji władz Rzeczpospolitej wydaje się, że na początku XVI wieku król Kazimierz III Wielki popełnił błąd, przygarniając w granice Korony naród żydowski, który czuł się prześladowanym na terenie Niemiec. Stworzył im możliwości rozwoju na równi z narodem polskim. Chytrzy i przebiegli Żydzi świetnie wykorzystali szczodrość i dobrotliwość króla, ale i także kolejnych rządzących Polską, co przełożyło się na tzw. rozpanoszenie się do tego stopnia, że opanowali zbiegiem lat kluczowe stanowiska w państwie, a ich rządy a priori musiały być antypolskie".
("Co Polska 'zawdzięcza' Żydom?" cz. 6.)

Więcej przeczytacie tutaj:

1) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz1;
2) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz2;
3) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz3;
4) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz4;
5) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz5;
6) http://niepoprawni.pl/blog/jeszcze-nie-przypisane/co-polska-zawdziecza-zydom-cz6-ostatnia.

 

Pozdrawiam,

 

Vote up!
5
Vote down!
0

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1487255

ich nie ma ? Bardzo czesto szlyszy sie co bysmy zrobili, gdyby nam nie stworzyli kultury, sztuki i pare innych wynalazkow.Pisza i mowia o tym otwarcie, tym samym stwierdzaja, ze Narod polski to stado tumanow i trzeba nimi kierowac. I to nie sa jakies jednostkowe poglady, to jest stanowisko zydowskiej  wiekszosci i to jest bardzo niepokojace i przykre...

pzdr.

Vote up!
5
Vote down!
0

chris

#1487257